» Recenzje » Dragon Age II

Dragon Age II

Dragon Age II
Studio BioWare zawsze kojarzyło mi się z wyznacznikiem dopracowanych i ciekawych gier z gatunku cRPG. Praktycznie nigdy nie zawiodłem się na żadnym z ich tytułów, z których najbardziej w pamięci pozostał mi, nieśmiertelny po dziś dzień, Baldur's Gate. Kiedy jesienią 2009 roku pojawił się Dragon Age: Origins byłem zachwycony. Gra nie pokonała co prawda legendy z końca ubiegłego wieku, jednak obok Mass Effect i KotOR prezentowała się okazale. Nieliniowa fabuła, piękna grafika i muzyka, rozbudowany system rozwoju postaci oraz ogromna interakcja tak z drużyną, jak i z całym otoczeniem były największymi walorami produkcji. Kiedy ogłoszono powstanie drugiej odsłony Dragon Age, z miejsca postanowiłem, że będę musiał posiadać go w swej kolekcji. Apetyt podsycił znacząco Mass Effect 2 oraz zapowiedź Mass Effect 3. Niestety wszystko to legło w gruzach w przeciągu paru godzin od zainstalowania gry. Dragon Age II zawiódł moje oczekiwania niemal na całej linii zarówno jako kontynuacja, jak i produkt adresowany do graczy RPG.


Historia czempiona Wolnych Marchii

Przygoda zaczyna się od opowieści krasnoluda Varrika, który pod lekkim przymusem przedstawia historię pewnego czempiona. Staje się on narratorem, który wspomina swe przygody ze wspomnianym herosem. Gracz natomiast prowadzi postać niejakiego Hawke, fereldeńskiego uciekiniera, który wraz z rodziną udał się do Wolnych Marchii, ratując się przed plagą. Właściwa akcja gry zaczyna się jednak dopiero rok później, kiedy Hawke postanawia powrócić w swe rodzinne strony. W tym celu zbiera pieniądze na ekspedycję zmierzającą na Głębokie Ścieżki, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że dzięki temu stanie się legendarnym czempionem miasta, którego tak bardzo nie cierpi – Kirkwall.

Olbrzymim atutem gry jest opowieść o zwykłym człowieku, który stał się bohaterem nie z własnej woli. Nie mamy do czynienia z kolejnym ratowaniem świata, walką z legendarnymi potworami czy innymi tego pokroju, oklepanymi już schematami. Jest za to człowiek i jego chęć walki o wydostanie się z miejsca, w którym znalazł się wbrew swej woli, wypędzony z rodzinnych stron przez Pomioty. Sprawia to, że gra jest w pewien sposób unikatowa, a przy okazji powoduje, że gracz chętnie poznaje dalsze losy postaci. Dodatkowo poza wątkiem głównym fabuły, natkniemy się na dziesiątki zadań pobocznych. Część wynika z zasłyszanych na ulicy plotek, inne są nam zlecane, a jeszcze inne pojawiają się dzięki towarzyszom z drużyny. Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, bo znacząco wydłuża czas gry, gdyż przejście samego wątku głównego zajmuje około 12-13 godzin. Niestety są one wtórne i najczęściej ograniczają się do oczyszczenia danego obszaru z wszelkiego życia. Inną ich wadą jest czas potrzebny na wykonanie zleceń. Najczęściej wystarcza około 10 minut, rzadko kiedy więcej, ale nawet wtedy wykonanie misji nie zajmie więcej niż 15 minut. Męczyła mnie ta monotonia, czego nie uświadczyłem w Dragon Age: Origins, nad którym mogłem spędzić nawet całą dobę, z krótką przerwą na sen.


Ubogi ekwipunek

Obok monotonii zadań pojawia się o wiele poważniejsza wada, mianowicie kompletnie nieprzemyślany system ekwipunku. Pierwszą istotną sprawą jest brak możliwości wyposażenia towarzyszy broni w jakąkolwiek zbroję czy jej elementy. Noszą swoje ubranie, do którego z biegiem czasu możemy dopasować maksymalnie cztery ulepszenia, o ile uda się nam je znaleźć. W wyniku tego można z miejsca sprzedać u kupców niemal wszystkie pancerze i dodatki do nich, na jakie natrafimy. Następnym koszmarnym błędem są warunki korzystania z arsenału. Dany przedmiot ma tak przypisane parametry, że może go używać tylko konkretna klasa postaci. Na przykład łotrzyk walczący dwiema broniami nie może posługiwać się buzdyganem i długim mieczem, bo te przedmioty są na stałe przypisane do stylu walki "Miecz i tarcza".
Pozostaje mu więc walka wyłącznie sztyletami i krótkimi mieczami. Dodatkowo atrybuty wymagane do użycia większości ekwipunku są tak przypisane, że w dużym stopniu wymusza to przydzielanie punktów podczas awansu do dwóch, maksymalnie trzech, współczynników. W efekcie tego nie mogę na przykład użyć jako łotr średniej zbroi, bo mam za małą Siłę i Kondycję, gdyż moja broń "zmusiła" mnie, abym poświęcił punkty na Zręczność oraz Spryt. Całkiem rozmija się to z systemami ekwipunku z wcześniejszych cRPG-ów.

Sam system uporządkowania ekwipunku nie różni się za bardzo od tego, który poznaliśmy w pierwszej części serii. Mamy więc podział na broń, pancerze, mikstury i tak dalej. Przedmioty misji i komponenty do czarów lub run zniknęły z ekwipunku i są składowane domyślnie na koncie postaci. Wygląd graficzny ekwipunku został niemal żywcem zdarty z drugiej odsłony Mass Effect, co zdecydowanie nie pasuje do klimatu fantasy. Na dokładkę wyeliminowano w oknie ekwipunku możliwość ustawiania dwóch kompletów uzbrojenia. Oznacza to, że każdą postać za każdym razem musimy przezbrajać ręcznie, z użyciem tego co mamy w plecaku.

Na tym jednak nie koniec potknięć. Różnorodność znajdowanych przedmiotów jest bardzo znikoma. Na dokładkę większość elitarnych broni czy pancerzy jest wyjątkowo słaba, choć posiada wysokie wymagania. W takim przypadku nie rekompensuje to jej funkcjonalności, więc gdy natrafiłem na coś faktycznie użytecznego, potrafiłem to trzymać przez niemal pół gry. Sprawiło to, że sprzedawałem u kupców niemal wszystko, na co natrafiłem, przez co miałem olbrzymią ilość gotówki, z którą nie wiedziałem, co zrobić. Handlarze nie oferowali zbyt ciekawych towarów, a to w co wyposażone były moje postacie, w zupełności wystarczało do pokonania wszystkiego, co stanęło mi na drodze.


Umiejętności przydatne i niepotrzebne

Ogromnym atutem Dragon Age: Origins był system talentów i umiejętności. Pozwalał na przeróżne kreacje zarówno głównej postaci, jak i jej towarzyszy. W Dragon Age II nie uświadczymy czegoś podobnego, gdyż niemal połowa umiejętności jest po prostu zbędna. Dotyczy to przede wszystkim defensywnych, gdyż nie wspomagają one drużyny zbyt mocno, a na dodatek większość przeciwników jest bardzo łatwa do pokonania. Co innego z umiejętnościami ofensywnymi, pośród których najbardziej wyróżniają się zaklęcia żywiołów u maga. Jest to zdecydowanie najpotężniejsza profesja w całej grze, która potrafi błyskawicznie rozgramiać w pojedynkę hordy przeciwników. Teoretycznie wadą tej klasy jest mała ilość punktów życia i lichy pancerz. Jednak dzięki magii i eliksirom można ten mankament szybko nadrobić, zaś zaklęcia ognia, lodu czy błyskawic wręcz rozerwą każdego, kto ośmieli się zaatakować maga. Przy takim zestawieniu magia lecznicza i defensywna oraz klątwy są praktycznie bezużyteczne.

Podobnie sprawa ma się z łotrzykiem. Tutaj najwartościowsza jest walka kontaktowa dwoma mieczami oraz kilka opcji sabotażu. Najpierw ogłuszamy lub dezorientujemy przeciwników, potem zaś zadajemy każdemu z nich po jednym solidnym ciosie krytycznym i dzięki temu likwidujemy pół kompanii. Kiedy reszta oponentów nas zauważy, po prostu chowamy się w cieniu i powtarzamy powyższą czynność. Taki patent niweluje w zasadzie łucznictwo, które i tak jest mało efektywne.

Najgorzej wypada niestety wojownik, który potrafi mieć często problemy w walce. Wersja defensywna sprawia, że co prawda odnosi mniejsze obrażenia, ale sam też zadaje słabe ciosy. Natomiast opcja na broń dwuręczną byłaby całkiem ciekawa, gdyby nie fakt, że jest wtedy bardzo podatny na ataki. Niby posiada jakieś tam umiejętności bierne zwiększające jego wytrzymałość oraz dzięki wymaganiom klasowym ma dużo punktów życia, ale w starciu z magiem czy łotrem wypada naprawdę ślamazarnie.

Na pochwałę zasługuje ułożenie umiejętności w "drzewka", znane nam dobrze z takich produkcji jak choćby Diablo. Dzięki temu wszystko jest bardzo przejrzyste i nie sposób zgubić się podczas przydzielania punktów. Co ciekawe prawie wszystkie umiejętności posiadają ulepszenia, które znacząco podnoszą wartość danego czaru czy ataku. Jest to wartościowy atut, którego brakowało mi w poprzedniej części.


Wszechwiedzący rzemieślnik

Przez zbytnie uproszczenie całkowicie pogrzebano opcje tworzenia mikstur, run i trucizn, eliminując przy tym możliwość robienia pułapek. Aby móc bawić się w rzemieślnika, wystarczy pogadać z wytwórcą, który udostępni nam swoją pracownię i znaleźć, ewentualnie kupić, przepis na daną rzecz. Jeśli chodzi o składniki to są one zapisywane na konto postaci, po tym jak je odnajdziemy i podniesiemy, przez co nie zajmują miejsca w plecaku. Co gorsza z jednego elfiego korzenia można stworzyć kilka mikstur leczniczych, dzięki czemu zapas eliksirów w drużynie jest horrendalnie wysoki. Inna sprawa, że różnorodność tak mikstur, jak i składników jest o wiele mniejsza niż ta, z jaką mieliśmy styczność w Dragon Age: Origins. W grze używa się praktycznie tylko napojów leczniczych, regenerujących manę lub wytrzymałość i, od czasu do czasu, niwelujących rany. W tym ostatnim przypadku warto zaznaczyć, że okrojono też różnorodność zranień po "ożywieniu" postaci. Zamiast na przykład wstrząsu mózgu czy złamania ręki, które działały na konkretny atrybut u bohatera, teraz po prostu widnieje symbol "Postać jest ranna", co zmniejsza o mniej więcej 10% maksymalną ilość punktów życia delikwenta.


Gładka gadka

W Dragon Age II mamy możliwość wyboru kilku zachowań w stosunku do rozmówcy. Począwszy od pokojowych czy honorowych, przez złośliwe i ironiczne, na brutalnych kończąc. Patent ten jest naprawdę ciekawy, bo teoretycznie za każdym razem daną rozmowę można przeprowadzić na wiele sposobów. Niestety i tutaj pojawił się wielki zawód, gdyż ostatecznie finał niemal każdej rozmowy jest taki sam, niezależnie od tego jak ją poprowadzimy. W wyjątkowych przypadkach spotkamy się z dwoma zachowaniami – rozmówca nas znienawidzi i odejdzie lub zaatakuje albo rozmówca nas pochwali i da kasę. Jednak ostatecznie, w późniejszych elementach gry, wszystkie nasze uczynki nie wpłyną jakoś znacząco na główny nurt fabuły. Mamy co prawda kilka zakończeń i wszystkie są ciekawe, ale to niewiele zmienia w całokształcie. Jeśli chodzi o zadania poboczne, to też jakoś wybitnie znacząco nie wpłyną na cały świat gry.

Na pochwałę zasługuje jednak sposób prowadzenia rozmów, który został zapożyczony z Mass Effect. Jest on przyjemny i intuicyjny, do tego czasami możemy poprosić kogoś z członków drużyny, aby wypowiedział się za nas. Nadaje to dialogom życia, dzięki czemu emocje są bardziej ekspresyjne. Dodawszy do tego dynamiczną mimikę twarzy rozmówcy, otrzymujemy całkiem ciekawy efekt. Jednak mimo dużej ilości rozmów z NPC, zlikwidowano kompletnie interakcję z drużyną na mapach eksploracji. Zastąpiono to "odwiedzaniem" członków drużyny w ich siedzibach, jednak przy okazji mocno ograniczono ilość rozmów, jakie możemy z nimi przeprowadzić. Co zaś tyczy romansów to również nie są jakieś ciekawe i w większości przypadków potrafią przynudzić.

Ostatnią zmianą w rozmowach jest opcja przyjaźni/rywalizacji. Tym razem nie ryzykujemy, że towarzysz nas opuści, natomiast w zależności od jego usposobienia odblokowuje się konkretna umiejętność. Najczęściej jest przydatna, choć nie aż tak bardzo jakbyśmy chcieli. Nasze uczynki co prawda zostaną pochwalone lub zganione przez drużynę, aczkolwiek w rozmowach jakoś za bardzo tego nie widać. Wielka szkoda, bo właśnie zarówno integracja z drużyną, jak i bezpośrednie wpływanie na losy fabuły były olbrzymimi atutami poprzedniej części serii.


Błędy i kolejne uproszczenia

Oprócz wszystkiego wymienionego powyżej, w grze pojawia się wiele pomniejszych błędów czy uproszczeń. Chyba najbardziej irytują dwa. Pierwszym z nich jest okresowe wyłączanie się funkcji kursora myszy. W takim wypadku możemy nim tylko poruszać po ekranie, ale nie reaguje na komendy czy elementy interaktywne. Aby na nowo go aktywować, trzeba przełączyć się na inną postać z drużyny, po czym powtórnie wrócić do poprzedniej. Błąd pojawia się nad wyraz często i potrafi być piekielnie wkurzający, zwłaszcza podczas potyczek. Drugą irytującą sprawą jest bardzo nieudolne SI zarówno drużyny, jak i przeciwników. Wszyscy praktycznie z miejsca dążą do walki w zwarciu, co szczególnie frustruje w przypadku sojuszniczych magów czy łuczników.
Zamiast trzymać się na dystans, po prostu podbiegają do celu i wypuszczają czary obszarowe, po czym łomoczą wrogów kijem po głowie. Radą na to jest ciągłe kontrolowanie całej drużyny, dzięki czemu przeciwnicy padają dosłownie natychmiast. Natomiast jeśli wycofamy się grupą z pola walki, to wrogowie będą nas ścigać gęsiego, pozwalając zabić się bez oporu. Sprawia to, że poziom trudności w Dragon Age II jest irytująco niski.

Na dokładkę mamy też nowych przeciwników, pojawiających się podczas potyczek po prostu znikąd, którzy uzupełniają szeregi swych poległych kompanów. Wygląda to, jakby komputer sztucznie przeciągał walkę, która i tak z góry jest przegrana. Innym uproszczeniem jest użycie tych samych lokacji po kilkadziesiąt razy w różnych miejscach. W zasadzie wygląda to tak, jakbyśmy mieli wszędzie identyczne podziemia, jaskinie, domy, karczmy i tak dalej. Fakt ten szybko nudzi, gdyż poza Kirkwall widzimy ciągle te same obszary.


DirectX 9 kontra DirectX 11

Dragon Age II wygląda bardzo ładnie i płynnie działa pod DirectX 9. Ani razu nie natknąłem się na jakieś zawieszenia podczas wczytywania obszarów, cutsceny są płynne, dubbing idealnie pasuje do ruchu warg i ogólnie wszystko wygląda pięknie oraz cukierkowo. Czasami nawet aż nazbyt, choć tutaj każdy lubi co innego, więc nie będę się nad tym rozwodzić. Problemy zaczynają się wraz z instalacją opcji pod DirectX 11. Gra natychmiast zaczyna się sypać, jest niestabilna,
okres wczytywania lokacji potrafi wlec się naprawdę niemiłosiernie, nawet na bardzo dobrych komputerach. Do tego zauważalnych różnic w grafice jest niewiele. Ot, kolory są może trochę głębsze, efekty wody i rozmycia ładniejsze, a wygładzanie krawędzi nieco poprawione. Poza tym nie ma nic nowego. Ogólny wygląd jest niemal taki sam, z wyjątkiem tego, że nic nie działa płynnie.


Muzyka, czyli coś na osłodę

Wielkim plusem jest z pewnością oprawa audio, szczególnie zaś ścieżka dźwiękowa. Posiada wiele nawiązań do pierwszej odsłony serii, jednak brzmi bardzo unikalnie i wyraźnie słychać nowe utwory. Całość przyjemnie komponuje się zarówno z otoczeniem, jak i wydarzeniami jakie aktualnie dzieją się na ekranie. Takie same brawa należą się angielskiemu dubbingowi. Każda z postaci ma idealnie pasujący do niej głos, aktorzy wyraźnie wczuli się w swe role, świetnie modelując tonem i emocjami podczas wypowiadania kolejnych kwestii. Co prawda podobała mi się polonizacja Dragon Age: Origins, jednak przyznaję otwarcie, że oryginalny podkład głosowy wypadał o wiele lepiej i cieszę się, że tym razem pokuszono się tylko o tłumaczenie napisów. Niestety na tym poletku dano małą plamę, gdyż podczas lektury zwojów i wszelkiej maści ksiąg bardzo często napotykałem na błędy, najczęściej w formie przestawienia dwóch liter czy wpisania jakiejś nadwyżkowej.


Porażka BioWare

Reasumując, Dragon Age II kompletnie minął się z targetem jako gatunek. Tak naprawdę jest to konsolowy hack&slash, ale w żadnym wypadku nie ma prawa zaliczać się do cRPG. W stosunku do Dragon Age: Origins ma tony uproszczeń, schematyczności, skrótów i irytujących niedoróbek, co zaowocowało kompletnym pogrzebaniem klimatu oraz jakości marki, jaką wykreowała pierwsza część serii. Gdyby ten tytuł nosił inną nazwę, niezwiązaną w niczym z gatunkiem RPG, to z pewnością lepiej bym go przyjął. Jednak w tym wypadku robi za skarłowaciałego, pokracznego brata pierwszej odsłony Dragon Age. Gra z pewnością spodoba się fanom wszelkiej maści krwawych rzezi, w których nie potrzeba zbytnio się wysilać, a przy okazji mają otoczkę ciekawej opowieści. Natomiast gracze RPG, którzy wychowali się na takich tytułach jak Baldur's Gate czy Planescape Torment, lepiej niech nie sięgają po ten tytuł, bo z miejsca się zrażą. Tak samo fani Dragon Age: Origins, gdyż nie spotkają tutaj w zasadzie niczego, co zachwycało w pierwowzorze.

Okiem arakinaPolemikę z recenzją możecie przeczytać tutaj.

Plusy:
  • muzyka i angielski dubbing
  • interesująca fabuła
  • na początku wciąga
  • dużo zadań pobocznych
  • stosunkowo niskie wymagania sprzętowe
  • dopracowane wizualnie lokacje

Minusy:
  • liniowość
  • schematyczność zadań
  • mała różnorodność lokalizacji
  • duża część umiejętności jest nieprzydatna
  • brak interakcji w drużynie (poza wyjątkami fabularnymi)
  • brak możliwości użycia znacznej części ekwipunku przez towarzyszy
  • słaba SI towarzyszy i oponentów
  • niski poziom trudności
  • "wymuszenia" w rozwoju postaci
  • za dużo uproszczeń
  • szybko zaczyna się nudzić

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


4.0
Ocena recenzenta
6.02
Ocena użytkowników
Średnia z 40 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 11
Obecnie grają: 1

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Dragon Age II
Producent: BioWare Corporation
Wydawca: Electronic Arts Inc.
Dystrybutor polski: Electronic Arts Polska
Data premiery (świat): 8 marca 2011
Data premiery (Polska): 11 marca 2011
Wymagania sprzętowe: procesor Intel Core 2 Duo lub AMD Athlon 64 X2 1,8 GHz, 1 GB RAM (1,5 GB dla Windows Vista / 7), 7 GB wolnego miejsca na dysku, karta grafiki 256 MB - Radeon HD 2600 Pro lub NVIDIA GeForce 7900 GS, Windows XP SP3 / Vista SP2 / 7
Strona WWW: dragonage.bioware.com/da2
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 149,90 zł



Czytaj również

Dragon Age: Inkwizycja
MMO dla samotnika
- recenzja
Dragon Age II
cRPG dla mas
- recenzja
DirectX 11 nadchodzi nieśmiało
Gdzie ten postęp na rynku gier PC?
Dragon Age II
polemika z recenzją
- recenzja

Komentarze


27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"większość przeciwników jest bardzo łatwa do pokonania"

Czyżby istniał w grze tylko jeden poziom trudności? Słyszałem, że w cRPG często daje się różne poziomy, żeby można było ją dozować w zależności od tego, jak i komu ona odpowiada.

Na temat reszty recenzji wypowiem się jutro lub pojutrze, teraz mam mało czasu.
12-04-2011 10:10
Vermin
   
Ocena:
0
@Aureus
Teoretycznie występują dwa poziomy trudności hard, na którym trzeba stosować pauzę aby wydać rozkazy, ale tylko przy bosach, oraz reszta czyli siepanka bez pauzy.

Zresztą niezależnie od poziomu trudności, wystarczy drużyną odejść kawałek dalej od strefy walki, aby wszyscy wrogowie zaczęli nas ścigać gęsiego i wtedy nie ma problemu z wykończeniem ich.
12-04-2011 10:22
kaduceusz
   
Ocena:
0
Naprawdę, z trudem znajduje w tej recenzji zdanie, z którym bym się zgadzał, a prawdziwym kuriozum jest stwierdzenie:

"Dragon Age II kompletnie minął się z targetem jako gatunek. Tak naprawdę jest to konsolowy hack&slash, ale w żadnym wypadku nie ma prawa zaliczać się do cRPG."

W recenzjach rozmaitych gier często czyta się, ze gra "zawiera elementy RPG" (bo można rozwijać zdolności albo bawić się ekwipunkiem). Moim zdaniem autor tej zupełnie miernej recenzji myli te tak zwane "elementy RPG" z istotą sprawy.

DA2 nie jest erpegiem wybitnym, ale erpegiem z całą pewnością jest. Ocena 4,0 czyli jak dla zupełnego crapa, to moim zdaniem polterowa pomyłka miesiąca.
12-04-2011 10:46
dzemeuksis
   
Ocena:
+2
@kaduceusz

4, to prawie połowa skali. Zupełny crap, to chyba 1-2.

Innym uproszczeniem jest użycie tych samych lokacji po kilkadziesiąt razy w różnych miejscach. W zasadzie wygląda to tak, jakbyśmy mieli wszędzie identyczne podziemia, jaskinie, domy, karczmy i tak dalej.

Z tym zdaniem też się nie zgadzasz? Przewija się chyba w każdej recenzji tej gry. Dla mnie to wystarczający powód, żeby odjąć na starcie ze dwa, trzy punkty.

Przy założeniu, że plusy i minusy, które autor klarownie wyszczególnił w podsumowaniu, są prawdziwe, ocena wydaje się w sam raz. Z czym zatem się nie zgadzasz? Które minusy są Twoim zdaniem plusami, albo są nieprawdziwe? Jakie plusy zostały pominięte?
12-04-2011 11:02
Vermin
   
Ocena:
+1
@kaduceusz

Jeśli DA2 to cRPG to w takim razie Diablo jest tym bardziej cRPG bo zawiera również drzewka rozwoju umiejętności i o wiele bardziej zróżnicowany ekwipunek.

cRPG to gry w których przede wszystkim mamy konkretny wpływ na rozwój postaci ( a nie do bólu uproszczony) oraz wpływ na FABUŁĘ. Tutaj tego nie ma. Przeszedłem grę równolegle dwoma postaciami - łotrem (stworzonym w grze) i magiem (importowane wydarzenia z DA:O). Efekt? gra w 85% była identyczna a o wydarzeniach z pierwszej odsłony praktycznie nie mówiono (padło w sumie 6 krótkich zdań). Różnice polegały w zakończeniu i słownie kilku pomniejszych elementach w trakcie gry.

Inna sprawa że grę REKLAMOWANO jako cRPG będące kontynuacją znakomitego cRPG i adresowano do graczy tego gatunku. A właśnie problem w tym ze ta gra nijak się ma do tego gatunku.
12-04-2011 11:15
kaduceusz
   
Ocena:
+1
> 4, to prawie połowa skali. Zupełny crap, to chyba 1-2.

Jaka połowa skali? Rozejrzyj się. W obecnych czasach skala to 9, 8, 7, 6, zero. 6 uwzględniłem przez grzeczność.

> Dla mnie to wystarczający powód, żeby odjąć na starcie ze dwa, trzy punkty.

Zgadzam się, że powtarzanie lokacji ssie. Nie zgadzam się, że to -3. U mnie to -0,5. Grasz, żeby stworzyć wciągająca historię, czy żeby zwiedzać?


Podsumujmy te minusy:
- [krótka] przejście samego wątku głównego zajmuje około 12-13 godzin

Siłą tej gry jest fakt, że oprócz wątku głównego jest dużo wątków pobocznych. W każdej chwili masz kilka rzeczy, którymi możesz się zająć. Jest wrażenie, że cały czas coś się dzieje. Pisanie o 12 godzinach to wprowadzanie w błąd. Ja, nie przechodząc wszystkich misji pobocznych (ale przechodząc wiele, bo są tego warte), przebiłem 30 godzin.

To tak, jakby napisać, że ME2 jest do dupy, bo włąściwa fabułą to kilka krótkich scen, a reszta to misje rekrutacyjne i lojalnościowe.

- [questy poboczne słabe] "Niestety są one wtórne" "ograniczają się do oczyszczenia danego obszaru z wszelkiego życia" "Najczęściej wystarcza około 10 minut"

W jedynce mieliśmy taką sytuację: questy podboczne były beznadziejne, questy główne były długie - jak w nie wchodziłeś to na dobre. Wielokrotnie trzeba było się przeżynac przez podziemia - patrz Głębokie Ścieżki, patrz podziemia w misji u elfów dalijskich.

DA2 rozgrywa to inaczej, moim zdaniem lepiej - krótsze misje z wątku głównego, bardziej rozbite na krótkie sekcje - dzięki temu nie ma uczucia, że "jeszcze 10 komnat i wreszcie finałowa walka".

Autor pisze:
> Męczyła mnie ta monotonia, czego nie uświadczyłem w Dragon Age: Origins

Dzięki krótszym misjom jest dokładnie na odwrót.

Bawi mnie też narzekanie, że misje opierają się o walce. W recce ME autor też by napisał, że gra jest do niczego, bo misje opierają się na strzelaniu?

- kompletnie nieprzemyślany system ekwipunku

System ekwipunku jest uproszczony, nie wiem czemu autor uważa go za nieprzemyślany. Ja nie przezywam dramatów, bo akurat gra rozgranicza wojownika i łotrzyka dając im rożne bronie.

- Wygląd graficzny ekwipunku został niemal żywcem zdarty z drugiej odsłony Mass Effect

To dopiero. Zrozumiałbym, gdyby autor recenzji wypunktował, że wiele przedmiotów jest ściągniętych z DA:O (zwłaszcza zbroje, widziałem ze trzy, które wygądają podobnie do Zbroi Cailana). Ale ME? Bzdury.

- Na dokładkę większość elitarnych broni czy pancerzy jest wyjątkowo słaba

Nie podzielam tej opinii.

- niemal połowa umiejętności jest po prostu zbędna

Oczywiście powinno być "niezbędna".

- większość przeciwników jest bardzo łatwa do pokonania

Wielu, ale nie wszyscy. No i są przecież wyższe poziomy trudności.

- zaklęcia żywiołów u maga [są przegięte]

Zgoda. Ponieważ ta cześc DA2 jest w dużej cześci o magach to to mnie bardzo nie razi. Jeżeli ktoś am z tym problem, to powinien grać na nightmarze, gdy czary obszarowe zaczynają też razić sojuszników i nagle przestają być przegięte.

- łucznictwo, które i tak jest mało efektywne

W moim wykonaniu było efektywne :>

Doszedłem do połowy, starczy Ci, dzemeuksis?
12-04-2011 11:35
Umbra
   
Ocena:
0
"DA2 nie jest erpegiem wybitnym, ale erpegiem z całą pewnością jest. Ocena 4,0 czyli jak dla zupełnego crapa, to moim zdaniem polterowa pomyłka miesiąca."

Nie no 4 to nie totalny crap.

Sam w grę jeszcze nie grałem, nie mniej mnie także zaskoczyła tak niska ocena, dla takiego tytułu, w którym były pokładane nie małe nadzieje.
Sam będę musiał, zobaczyć czy naprawdę nudzi się tak szybko.

Pozdro.
12-04-2011 11:37
kaduceusz
   
Ocena:
0
> cRPG to gry w których przede wszystkim mamy konkretny wpływ na rozwój postaci ( a nie do bólu uproszczony) oraz wpływ na FABUŁĘ.

Nie bardzo rozumiem w czym widzisz te kolosalne róznice między DA:O a DA2. W DA2 mamy konkretny wpływ na rozwój postaci, mamy drzewka rozwoju umiejętności (nota bene bardziej rozbudowane, niż rozwiązanie z DA:O) i mamy zróżnicowany ekwipunek. Jakby towarzyszom w ogóle nie dało się zmieniać ekwipunku, to uważałbyś, że to już nie jest RPG w ogóle? No c'mon...

Co do wpływu na fabułę, to zgadziłbym się, gdybyś napisał, że w DA:O był on większy. Kolosalnej różnicy jednak nie widzę. W DA2 trochę sie to rozmywa - często nie decydujesz o tym jak się skończy duży quest, a jak się skończy mały. Ale pisać, że to już nie jest RPG? Bądźmy poważni :>
12-04-2011 11:54
dzemeuksis
   
Ocena:
+5
@kaduceusz
Jaka połowa skali? Rozejrzyj się. W obecnych czasach skala to 9, 8, 7, 6, zero. 6 uwzględniłem przez grzeczność.

Rozejrzałem się i nadal widzę skalę od 1 do 10.

Z pozostałymi uwagami nie będę polemizował, bo najwyraźniej mamy odmienne spojrzenie na gry cRPG (przykład: Bawi mnie też narzekanie, że misje opierają się o walce. - są takie cRPG, w których lwią część misji można wykonać bez walki; ja to lubię, więc takie narzekanie nie tylko że mnie nie bawi, ale doskonale je rozumiem).

Fajnie jednak, że zadałeś sobie trud wypisania konkretnych uwag, bo pierwszy Twój komentarz to było takie "recenzja jest be, bo jest be".
12-04-2011 14:39
Vermin
   
Ocena:
+2
Skala na Polterze i innych serwisach internetowych jest od 1 do 10, więc argument ocen 9 do 6 puszczam mimo uszu bo jest z goła fałszywy. Ocena 4 to nie crap, a gra mająca potencjał którego nie wykorzystała. Dokładnie taki jest DA2.

Mówisz że w ME2 wszystkie misje były nawalanką. Fałsz! W misjach była walka fakt, ale polegały one na zdobyciu lojalności, ratowaniu ludzi, unikaniu walki, śledzeniu celu, wydobywaniu informacji, szukaniu artefaktów czy minerałów, itp. W DA2 misje poboczne dotyczą tylko "Idź tam i zabij wszystko bo tak każe zleceniodawca". Nie masz prawie opcji alternatywnego wykonania zadani (alternatywa jest słownie w 5 zadaniach z około setki), nie ma znaczenia czy towarzysz będzie lojalny czy nie, zadania poboczne nie wpływają na świat fabuły i zawsze chodzi w nich tylko o to aby wyrżnąć wszystko co stanie ci na drodze.

Mówisz o walce na wyższym poziomie. OK. Czary obszarowe maga likwidują łuczników i wrogich magów + miejsca respawnu przeciwników, a w walce kontaktowej łotrzyk wszystkich oszołamia oraz osłabia, zaś wojownik rozgramia ciosami obszarowymi z broni dwuręcznej. Koniec walki w 99% wypadków. Tak przeszedłem DA2 łotrzykiem, problem był tylko z drugim smokiem w kopalni czaszki bo co jakiś czas uciekał na wzniesienie.

Umiejętności defensywne i klątwy są mało przydatne, w zasadzie prawie wcale, patrz technika walki z punktu wyżej.

Fabuła jak pisałem bardzo ciekawa, bo inna i wyróżnia się na tle standardów, ale cRPG to gry w których ma się wpływ na fabułę i ma się możliwość prowadzenia zróżnicowanych rozmów, unikania walk, prowadzenia dyplomacji i tak dalej i tak dalej. Tego w DA2 nie ma, bo rozmowy najczęściej kończą się tak samo, dyplomacji można używać tylko w kilku ustalonych z góry punktach, a integracja z drużyną ogranicza się do ustalonych odgórnie misji.

Rozwój postaci też jest uproszczony. Nie chodzi mi o drzewka umiejętności ale o statystyki i brak profitów. W DA:O miałem perswazję, taktykę, ważenie trucizn, zielarstwo, itp tutaj tego nie ma. Dodatkowo zlikwidowano perswazję która odpowiadała za czynnik losowy przy rozmowach kiedy chcieliśmy kogoś przekonać/okłamać, tutaj też tego nie ma. Statystyki postaci są niemal z góry narzucone przez rozwój gry i dostępnego sprzętu dla danej klasy. Nie mogę zrobić łotra z dużą ilością sprytu i wielką siłą bo wtedy nie będę mógł ani nosić dobrej zbroi ani walczyć dobrym orężem. Nie mogę zrobić zręcznego wojownika, bo wtedy nie będę mógł władać odpowiednimi mieczami, gdyż nie styknie mi punktów na kondycję i siłę. Nie mogę zrobić napakowanego maga, władającego mieczem jak Gandalf, bo muszę wszystko inwestować w magię. Słowem rozwój postaci jest mocno ograniczony.


Jakieś jeszcze pytania?
12-04-2011 15:18
   
Ocena:
0
Rozumiem, że autor użył tworu „Konsolowy hack&slash” jako oksymoronu?
12-04-2011 16:01
kaduceusz
   
Ocena:
0
@Vermin
> Ocena 4 to nie crap, a gra mająca potencjał którego nie wykorzystała. Dokładnie taki jest DA2.

Nawet, gdyby jakimś cudem umknęła Ci inflacja ocen gier w ostatnich latach, to nawet i 10 lat temu 4/10 to był crap i kaszanka zone.

W kwartale roku ile wychodzi gier na daną platformę? Ze 30? Jeżeli czytasz recenzję jakiejś gry i widzisz przy niej ocenę 4/10, to recenzent daje Ci znać - "kijem tego syfu nie tykaj, masz w tej chwili przynajmniej z 10 gier na 8+ na rynku" (w skrócie: crap). Z całym szacunkiem, ale jeżeli ktoś tego nie rozumie, to moim zdaniem miejsce jego recenzji jest raczej na prywatnym blogu niż na serwisie, który chce być poważny.

Co do innych spraw, to nie widzę specjalnej różnicy między konstrukcją misji w ME2 a DA2, walka w DA2 jest dla mnie cacy (dynamiczna i efektowna), wypadnięcie zielarstwa i inne takie to duperele. Nie mam zamiaru się wykłócać, bo jest mi głęboko obojętne jak Vermin ocenia cokolwiek. Chciałem tylko znazaczyć, że dla mnie ta recenzja, część stawianych tu tez i ocena końcowa są poniżej krytyki.
12-04-2011 17:10
neishin
   
Ocena:
0
A ja sie wetnę do tego konsolowego hack&slasha - poprosze o jakiś tytuł konkretny, bo jak narazie stoi mi przed oczami taki Darksiders czy Devil May Cry, a Dragon Age do tych tytułów dalego. H&S to głównie gry zręcznościowe, w których trzeba zapamiętać comba, żeby mieć przyjemność z gry, czego w DA nie widzę.
12-04-2011 17:18
Specu
   
Ocena:
+1
Osobiście zgadzam się z Verminem

Dlaczego? Gra rozczarowuje. Szczerze powiem, że przeszedłem ten tytuł tylko ze względu że pierwsza część mi się podobała. Tylko dlatego nie rzuciłem jej w kąt, bo uważałem, że jedynka zasługuje na to, żeby zagrać w sequel.

Poza tym, ocena ma to do siebie, że lubi być subiektywna. Recenzent ma prawo ocenić pozycję według własnych gustów. Imo DA2 jest na tyle słabą grą, że ludziom, kótrzy nie grali z jedynkę, tej pozycji nie polecę. JEst słaba pod względem zastosowanych rozwiązań, uproszczeń, nie powala fabułą (poza elementami retrospekcji w postaci jednego wielkiego opowiadania Varrika). Tytuł słaby na tle jedynki i innych produktów BioWare, a na tle konkurencji z tego gatunku - przeciętniak.

Ponadto Kaduceuszu. Porównujesz dwa produkty - ME2 i DA2. Mimo, że obydwie gry są zrobione na jedno kopyto pod względem zarówno silnika jak i rozwiązań mechaniczno-fabularnych, to w ME2 nie odczuwa się wtórności. Wręcz przeciwnie - różnice względem ME1 są duże i to in plus. Dlaczego? Poniekąd nie każda konwencja toleruje identyczne zmiany. Fantasy nie będzie czerpać na plus rozwiązań z SF i na odwrót. W klimatach SF można zastosować uproszczenia, które niekoniecznie sprawdzają się w klimatach fantasy. Nie zapominajmy, że duże grono graczy DA2, to starzy erpegowcy, którzy bardziej stawiają na jakość fabuły niż cokolwiek innego. Patrząc w ten sposób nie trzeba mieć super-sprzętu dostępnego z dropu cz od vendorów, a zwykła Maczuga +2 wystarcza na 80% gry. JEst jednak jeden warunek - spójna i ciekawa fabuła, która sprawia że cała reszta jak złożenie Wyrównywacza jest tylko wisienką na torcie. W DA2 zabrakło w każdej wymaganej części składowej dobrego eRPeGa na tyle dużo, żeby tytuł był przeciętny i to z prefixem Tylko przeciętny.
12-04-2011 17:40
Vermin
   
Ocena:
+5
Konsolowy, chodziło mi tu w kontekście wizualnym, bo podczas walk postacie skaczą tak samo jak to można zaobserwować w Devil May Cry czy God of War. Rożnica taka ze zamiast kombinacji klawiszy używam kombinacji skili.

@Kaduceusz
Wypowiem się tylko w kwestii skali ocen bo na temat gatunku cRPG nie ma sensu z tobą rozmawiać, gdyż nie rozumiesz znaczenia tego zwrotu (bez urazy, piszę szczerze). Dla ciebie zarówno Diablo jak i Baldur's Gate to cRPG.

Co do skali ocen to piekielnie się mylisz. Nie można spłycać skali, tak jak ci sie wydaje i tego żadna szanująca się gazeta/redakcja nie robi. Skoro ty tak robisz to równie dobrze mógłbyś dawać tylko noty 1 - crap 10- podoba mi się.

A faktycznie jest coś takiego:
1 - crap
2 - prawie crap ale czasem coś trybi
3 - słabe, ale da się grać
4 - ujdzie, nie wykorzystany potencjał
5 - przeciętniak, ani zły ani dobry
6 - dobry, ale mogło być lepiej
7 - dobry choć nie wnosi nic nowego
8 - bardzo dobry, dodaje nowe rzeczy, choć mogło być tego więcej
9 - rewelacja, dużo nowości, ale są i potknięcia w grze
10 - arcydzieło, w zasadzie bez wad

Jak nie umiesz skapować tej listy powyżej to ja się już nie daję w polemikę na ten temat bo nie warto.
12-04-2011 17:46
Lord Koniu
   
Ocena:
0
"Dla ciebie zarówno Diablo jak i Baldur's Gate to cRPG."

A D&D to planszówka, bo ma piekielnie rozbudowaną mechanike walki, za to zero wsparcia dla konfrontacji społecznych?

W ogóle to niby kto mówi, że warunkiem zaistnienia RPG jest ciekawa fabuła?
12-04-2011 20:39
gower
   
Ocena:
0
@Lord Koniu
Myślę, że niemal wszyscy. Jak można mówić o odgrywaniu postaci (czy jak tam inaczej chcesz przetłumaczyć role play) bez porządnej fabuły?
12-04-2011 21:35
Lord Koniu
   
Ocena:
0
Oczywiście, że można. Porządne granie barbarzyńcą czy paladynem idącym na smoki to taki sam rolplej jak wcielanie się w rozbudowaną psychologicznie sylwetkę... no nie wiem, powiedzmy punka z CP 2020.
Oczywiście przy założeniu, że role playing to nie koniecznie przeżycia wewnętrzne i kryzysy emocjonalne.
12-04-2011 22:10
Vermin
   
Ocena:
+1
Jakaś świetna fabuła nie jest potrzebna aby był RPG.

ALE potrzeba możliwości ingerencji w fabułę, w świat w postać w drużynę. Wtedy faktycznie mamy Role Play bo odgrywamy postać a nie tylko wykonujemy z góry ustalone polecenia.

W DA2 właśnie tego brak.
12-04-2011 22:28
kaduceusz
   
Ocena:
0
@Specu
> W klimatach SF można zastosować uproszczenia, które niekoniecznie sprawdzają się w klimatach fantasy.

Nie widzę powodu, dlaczego niby miałoby tak być. Uproszenia w DA2 nie wpłynęły jakoś znacznie na moją frajdę z gry. Macie lipę, że u Was wpłynęły :P

@Vermin
Vermin, nie pisz mi, co myślę, zwłaszcza jak to co myślisz, że myślę, nie jest tym, co myślę :-) No i gadki w stylu "skapować"... dżiz.

> Nie można spłycać skali, tak jak ci sie wydaje i tego żadna szanująca się gazeta/redakcja nie robi.

Dla mnie to co robisz, to desperackie próby unikania kontaktu z rzeczywistością. Czytasz Ty w ogóle jakieś gazety z recenzjami? Zobacz sobie zresztą na metacritach. Oj, nikt się chyba na świecie nie szanuje, bo skala ocen zaczyna się od sześćdziesiąt/sto.
12-04-2011 23:58

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.