Condemned: Criminal Origins

Autor: Cubuk

Condemned: Criminal Origins
Condemned: Criminal Origins to gra wyprodukowana przez studio Monolith Productions, a wydana przez Segę. Ciężko jednoznacznie określić jej gatunek. Sformułowanie "survival horror" byłoby najbardziej trafne, choć zamiast elementów typowych dla horroru, jest napięcie rodem z thrillerów i kryminalna intryga.

Pierwszym, co zwróciło moją uwagę, jest główny bohater. Zupełnie odstaje od całej rzeszy innych protagonistów – przede wszystkim dzięki temu, iż nie jest w żadnym stopniu wyidealizowany. Ethan Thomas jest zwyczajnym, żyjącym w stresie detektywem, trochę po czterdziestce, z niewielkim mięśniem piwnym i bez zarostu (patrząc na aparycje bohaterów najnowszych gier, owłosienie twarzowe jest bardzo w modzie). Jedyna cecha, która może go odróżniać od innych, to niezwykłe zdolności i przeczucia, ułatwiające mu prowadzenia śledztwa. Cała reszta jednak tworzy wizerunek doświadczonego, lekko przepitego policjanta, dla którego mierzenie się z psychopatami jest częścią codziennej rutyny.


Morderca X

Fabuła gry skupia się wokół postaci tajemniczego
mordercy, który zabija innych morderców-psychopatów ich własnymi metodami. Ethan Thomas prowadzi śledztwo, próbując odkryć jego tożsamość. Odnajduje kolejne ofiary, zamordowane w sposób, w jaki one wcześniej zabijały. Śledztwo jest jednocześnie jego drogą do wolności – został niesłusznie oskarżony o podwójne morderstwo dokonane na policjantach. Teraz musi samodzielnie stawić czoła przestępcom, jednocześnie ukrywając się przed jednostkami policji.

Akcja ma miejsce w fikcyjnym Metro City, wręcz
kipiącym od rozwijającej się w podziemiach i slumsach przestępczości i patologii. Jednak biorąc pod uwagę zorganizowanie i agresję przeciwników, detektyw zaczyna podejrzewać czynnik nadnaturalny. Świadczą o tym także paranormalne zjawiska (znikające przedmioty, zamykające się drzwi) i wizje, których doświadcza w zwiedzanych lokacjach. A są one zróżnicowane i naprawdę dobrze wykonane. Przyjdzie nam prowadzić śledztwo w szkole, kanałach, opuszczonych stacjach metra, biurach, a nawet muzeach. Odpowiedni balans światła i cienia, a także wygląd i rozmieszczenie obiektów wpływają na budowanie trzymającego w napięciu, mrocznego klimatu. W każdej zwiedzanej lokacji napotkamy na dziesiątki przeciwników. I tutaj pojawiają się pierwsze problemy.


Zły design

Gra niejednokrotnie była chwalona za dobrze
opracowany system walki bezpośredniej – i to prawda. Broń palna jest bardzo rzadko spotykana, więc przez większość gry pokonujemy przeciwników za pomocą pałek, rur, siekier, czy nawet zwykłych desek. Wszystkie uderzenia wyglądają realistycznie – wiernie oddano momenty uderzania, oraz środki ciężkości poszczególnych przedmiotów. Problem polega na tym, iż po jakimś czasie wkrada się monotonia – starcia z zaćpanymi psychopatami przestają być emocjonujące, a stają się rutyną. Przeciwników jest zwyczajnie za dużo i brakuje jakiegokolwiek zróżnicowania. Zamiast obserwować z przerażeniem szarżującego na nas z bejsbolem przestępcę, czujemy się jak w hack’n’slashu utrzymanym w klimacie noir – przebijamy się przez kolejne pomieszczenia, unieszkodliwiając kolejne zastępy niebezpiecznych wariatów.

Z broniami także nie jest za różowo – owszem, broń
palną znajdujemy bardzo rzadko (choć jest niezwykle skuteczna), ale główny bohater może nieść tylko jeden przedmiot, co jest chyba największą głupotą, jaką zaserwowali nam twórcy. Trzymając ciężki młot, nie można podnieść lekkiego rewolweru i choćby włożyć go do kieszeni – trzeba najpierw upuścić młot. Irytuje to tym bardziej, że ciężkich narzędzi (młotów, siekier) używamy często niszcząc z ich pomocą zamknięte drzwi, by kontynuować postęp w fabule. Zatem jeśli znajdujemy na strychu pistolet i siekierę do pozbycia się drzwi do piwnicy, musimy najpierw podnieść siekierę, zejść na dół, zniszczyć drzwi, potem wspiąć się z powrotem na strych, upuścić siekierę i dopiero podnieść pistolet. Jaki w tym sens? Tylko denerwuje i spowalnia grę (takich momentów jest naprawdę sporo), a jest niezbędne, byśmy wyposażyli się w broń palną, gdy mamy mało zdrowia, a spodziewamy się dużej liczby przeciwników. Do tymczasowego paraliżowania oponentów mamy także taser.


Śledztwo w poszukiwaniu mordercy przyjemności

W naszym wyposażeniu nie-bojowym znajduje się lampa
UV, bardzo przydatna przy znajdowaniu różnych napisów, śladów substancji lub odcisków palców, aparat cyfrowy, którym dokumentujemy odnalezione dowody zbrodni oraz bardzo nowoczesne urządzenie skanujące, pozwalające na pobieranie próbek DNA lub innych substancji oraz umożliwiające ich późniejszą analizę.

Typowo przygodowe elementy są naprawdę ciekawe, ale jest ich dość mało w porównaniu z przeważającą liczbą powtarzających się, coraz mniej ekscytujących walk. To największa wada gry. Choć stara się bardzo o zachowanie ciężkiego, mrocznego klimatu napięcia i grozy (co na początku nawet jej wychodzi), to wykłada się na własnej formie, w której panuje monotonia.

W czasie gry możemy jeszcze zbierać martwe wrony i blaszane tabliczki. Są to typowe elementy "kolekcjonerskie". Po zebraniu określonej liczby każdego z nich, możemy odblokować rozmaite bonusy lub materiały dodatkowe. Standard w grach komputerowych. Zastanawia mnie tylko, co on robi w tytule tego typu. Mamy jak najlepiej wczuć się w rolę osaczonego detektywa, szukającego przebiegłego mordercy, a zamiast tego czasami skupiamy się na rozrzuconych tu i ówdzie truchłach wron, by odblokować jakieś arty.


Parę zjeżonych włosów i zawiedzione nadzieje

Czy warto zatem grać w tę grę? Jeśli lubisz klimat w
stylu F.E.A.R., w formie bardziej przygodowo-kryminalnej, warto spróbować. Mogę polecić ją głównie osobom cierpliwym, ponieważ fabuła rozwija się bardzo powoli i na początku przez długi czas doskwiera nam monotonia – dopiero pod koniec odwiedzamy kilka naprawdę niesamowitych i wiejących grozą, pełnych szaleństwa lokacji, w których przyjdzie nam naprawdę czuć się osaczonymi. Niestety, muszę przyznać, że nie jest ich wystarczająco dużo, by mogły zrekompensować długie epizody nudy i powtarzalności. Jakby jednak nie było, gra przedstawia dość interesującą fabułę, która, moim zdaniem, pod koniec staje się rozczarowująco i irytująco sztampowa. Lepiej przemyślcie to sami.

Plusy:
Minusy: