» Recenzje » Candleman: The Complete Journey

Candleman: The Complete Journey


wersja do druku
Candleman: The Complete Journey
Bohaterowie gier wideo mogą być różni – wąsaty hydraulik, koza, a nawet kromka chleba. Dlaczego więc nie mogłaby nim zostać świeczka? A skoro została... o co może jej chodzić?

Candleman: The Complete Journey to tytuł, w którym gracze otrzymali okazję pokierowania świeczką. Nie ma ona własnych nóg, ale jest osadzona w małym świeczniku, który takowe posiada. Świeczka nie wie, dlaczego jest inna niż wszyscy, zaś w celu znalezienia odpowiedzi na to pytanie rusza w głąb wielkiego okrętu, na którym się znajduje. W końcu dociera do bulaju, przez który dostrzega świecącą w oddali latarnię morską i – zafascynowana siłą dawaną przez jej światło – postanawia wybrać się do niej. I tak właśnie prezentuje się fabuła gry, a właściwie... pretekst do tego, aby świeczka udała się w podróż

Gdzie przeżywa przygody świeca?

Gatunkowo Candleman to gra zręcznościowa z podgatunku platformówek. Sterowana przez nas świeca musi znajdować drogę do punktu wyjścia każdego etapu, przeskakując nad niebezpiecznymi miejscami oraz unikając różnego rodzaju niebezpieczeństw. Tytuł ten można podzielić na dwie części. Pierwsza toczy się we wnętrzu opuszczonego statku, druga – w dżungli. Na okręcie przemierzymy opuszczoną ładownię i wciąż pracującą maszynownię. Tutaj niebezpieczeństwami są bezdenne przepaście, zwijające się drogi oraz ogień buchający z uszkodzonych rur. Dżungla jest bardziej wymagająca – oprócz morderczej dla każdej świeczki wody pełno w niej roślin, których kolce wywołują zgon naszej woskowej bohaterki.

A co ona potrafi poza chodzeniem i skakaniem? Ważną umiejętnością jest możliwość wywołania płomienia, dzięki czemu na chwilę rozświetla mroki wokół. Należy jednak mieć na uwadze, że można użyć tej zdolności kilkanaście razy i... koniec. Jak każda inna świeca, tak i nasza się wypali, a po drodze nie ma możliwości "doładowania" wosku. O ile na statku płomień służy wyłącznie rozświetlaniu ciemności, o tyle w dżungli ma on znacznie większe znaczenie. Drażni niektóre rośliny, które w geście obronnym rozwijają mordercze kolce. Niektóre reagują pęcznieniem, a gdy staną się wystarczająco okrągłe, spadają z łodyg, co pozwala przejść dalej lub też sprawia, że spadająca flora niszczy leżące pod nią przeszkody. Na wodnistym terenie płomień przywołuje również przyjazne, błękitne lilie wodne, którymi nasza świeczka może bezpiecznie przemieszczać się po zabójczej dla niej wilgoci.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Podczas przechodzenia kolejnych etapów napotykamy inne, zwykłe świece. Można je rozpalić przy użyciu własnego płomienia, dzięki czemu nie tylko teren będzie rozświetlony, ale również wyznaczamy miejsca zapisu. Jeśli naszej świeczce zdarzy się zgon, powróci do tego miejsca. Ale liczba żyć jest ograniczona – po utracie dziesiątego, musimy powtarzać etap od początku. Rozpalanie świeczek jest także wyzwaniem – pomiędzy poszczególnymi etapami widzimy krótki, jednozdaniowy opis, tworzący historię świeczki. Jeśli uda nam się na danym poziomie rozpalić je wszystkie, wówczas mamy opis dwuzdaniowy, lepiej prezentujący historię tej niezwykłej eskapady.

Na taką świecę aż miło popatrzeć, ale perfekcji nie ma

Candleman wypada świetnie pod względem wizualnym – co pokazują choćby zamieszczone w tym tekście zrzuty ekranu. Grafika jest niezwykle klimatyczna, animacje dopracowane w najdrobniejszych szczegółach i aż miło patrzeć na kolejne poziomy. Towarzyszy temu solidna oprawa dźwiękowa, która buduje nastrój. W tle nie płynie żadna muzyka – panuje cisza, zakłócana odgłosami naturalnymi. Nastrój jest najlepiej odczuwalny przy graniu w nocy, najlepiej ze słuchawkami na uszach. Jedyny minus to wspomniane opisy, które pokazują się na ekranach ładowania – są pełne literówek oraz błędów ortograficznych. Pozostaje mieć nadzieję, że podczas którejś aktualizacji zostanie to poprawione.

Generalnie gra jest bardzo prosta – droga jest tylko jedna, brak tu wymyślnych pułapek, przeciwników czy miejsc wymagających dłuższego główkowania. Pewną wadę należy jednak odnotować w sterowaniu. Grając przy użyciu klawiatury, sterujemy klawiszami WASD. Aby skoczyć na skos, należy nacisnąć równocześnie W, A oraz spację. Jednak wówczas zdarza się, że świeczka nie skacze, a po prostu idzie. Jeśli chcieliśmy wykonać taki skok nad przepaścią, równa się to śmierci. Sytuacja taka występuje również na klawiaturze z systemem anti-ghosting, więc nie jest to wina sprzętu, a samej gry. Dlatego skok musiałem wykonywać do przodu, a gdy świeczka oderwała się od podłoża, naciskałem A.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Candleman: The Complete Journey nie zalicza się do szczególnie wymagających gier, choć w niektórych momentach wymagany jest szybki refleks. To miła, dość relaksująca przygoda z nietypowym bohaterem, zaserwowana w pięknej oprawie audiowizualnej. Spodoba się zarówno dorosłym miłośnikom platformówek, jak i młodszym graczom. Jeśli jednak ktoś ceni sobie dynamiczną akcję czy skakanie po głowach wrogów – tutaj nie znajdzie dla siebie niczego ciekawego.

Plusy:

  • niecodzienny bohater
  • fajny klimat
  • oprawa audiowizualna
  • różnorodne etapy

Minusy:

  • niewygodne skakanie z klawiatury
  • błędy i literówki w wersji polskiej
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Candleman: The Complete Journey
Producent: Spotlightor Interactive
Wydawca: Zodiac Interactive
Data premiery (świat): 1 lutego 2018
Nośnik: dystrybucja cyfrowa
Strona WWW: candleman.me/
Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One
Sugerowana cena wydawcy: 53,99 zł

Komentarze


Johny
   
Ocena:
+1

Dzięki za recenzje. Fajnie jest poczytać o takich oryginalnych grach. Pamiętam jeszcze twoją reckę o grze o depresji.

zafascynowana siłą dawaną przez jej światło – postanawia wybrać do niej.

Zjedzone "się".

03-03-2018 14:12

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.