» Recenzje » Borderlands: The Pre-Sequel

Borderlands: The Pre-Sequel


wersja do druku
Borderlands: The Pre-Sequel
Od kolejnych części gier zazwyczaj oczekuje się znaczących zmian, jednak czy więcej tej samej, sprawdzonej formuły jest zawsze czymś złym? Na szczęście nie w tym przypadku. Co jednak nie znaczy, że wszystko jest w porządku.

Co zrobić, jeśli stworzyło się świetnego antagonistę, uśmierconego w tym samym dziele, w którym się pojawił? "Prequel!" pomyślało studio Gearbox, zlecając podstudiu 2K Australia prace nad grą Borderlands: The Pre-Sequel, ukazującą nam w jaki sposób Jack, programista pracujący dla korporacji Hyperion, został Handsome Jackiem, którego znamy i kochamy nienawidzić.

Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane

Historia rozpoczyna się na Heliosie, należącej do Hyperiona stacji kosmicznej orbitującej wokół księżyca Pandory zwanego Elpis, będącego celem inwazji żołnierzy pod dowództwem pułkownik Zarpadon. Jej cel jest prosty – całkowite zniszczenie księżyca, co niespecjalnie odpowiada wszystkim jego mieszkańcom, a zwłaszcza niejakiemu Jackowi, który wysyła zatrudnionych przez siebie Vault Hunterów na powierzchnię księżyca w celu powstrzymania Zarpadon. Tam, w zgodzie z duchem serii, poznają ekscentryczne postacie, odnajdą tony uzbrojenia oraz zabiją tysiące przeciwników.

Jak na serię będącą FPS-owym odpowiednikiem Diablo, seria Borderlands ma zaskakująco dobrze skonstruowaną fabułę. Nie inaczej jest w przypadku Borderlands: The Pre-Sequel. Podstawowy wątek ukazuje historię Jacka, który zaczyna jako pełen energii i dowcipu sojusznik walczący o uratowanie Elpis, jednak stopniowo traci kolejne skrupuły, by ostatecznie założyć maskę i stać się znanym nam psychotycznym Handsome Jackiem. Przedstawiony w grze proces korupcji Jacka wywołuje we mnie mieszane uczucia, ponieważ niezwykle istotny wpływ na jego przejście na ciemną stronę mocy mają działania postaci, które w poprzednich częściach były przedstawione jako pozytywne. W związku z tym albo Jack został przedstawiony nieumyślnie pozytywnie, a "ci dobrzy" są hipokrytami, albo był to zamierzony zabieg twórców, mający pokazać, jak niewiele dzieli bohaterów pozytywnych od negatywnych – to już jednak pozostawiam ocenie graczy.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Meet the team

Poprzednie części Borderlandsów charakteryzowało absurdalne, często groteskowe poczucie humoru i nie inaczej jest w Pre-Sequelu. Jednak najnowsza odsłona serii nie bawi równie mocno, jak poprzednie gry: Studio 2K Australia w dużej mierze oparło żarty na aluzjach dotyczących Australii, w związku z czym większość dowcipów i odwołań pozostaje niezrozumiała przez odbiorców spoza antypodów. Również postacie drugoplanowe zawodzą, jako że brakuje im obłąkanej charyzmy, jaką posiadają Tiny Tina czy Mr. Torque.

Na szczęście problem ten nie dotyczy bohaterów oddanych nam pod kontrolę, z których każdy posiada własne drzewka umiejętności oraz zdolności specjalne: Wilhelm przywołuje do pomocy drony ofensywne i defensywne, Nisha koncentruje się na zadawaniu krytycznych obrażeń i dzierżeniu dwóch broni naraz, Athena broni się za pomocą tarczy, po czym rzuca nią w przeciwników wzorem Kapitana Ameryki, a maskotka serii, czyli Claptrap, żongluje wszystkimi zdolnościami przedstawionymi w trzech częściach gry, jednak to co mu się trafi, pozostaje poza jego kontrolą. Każde z nich posiada barwną osobowość będącą standardem w tej serii oraz wymusza nieco inną taktykę: bez wątpienia stanowią godny dodatek do grona Vault Hunterów przedstawionych w poprzednich częściach. Kolejne dwie postacie, czyli przywołujący swoje elektroniczne kopie Handsome's Jack Doppelganger oraz posługująca się przede wszystkim karabinem snajperskim Aurelia, będą dostępni w ramach płatnych DLC.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Co nowego?

Graficznie Pre-Sequel nie różni się niemal niczym od poprzedniczki, co pogłębia wrażenie, iż mamy do czynienia raczej z wyjątkowo dużym DLC, aniżeli pełnoprawną odrębną częścią serii. Z jednej strony trafia się parę wyjątkowo ładnych lokacji, zwłaszcza pod koniec gry, z drugiej mapy są znacznie mniej różnorodne. Z kolei muzyka nie wyróżnia się niczym szczególnym i choć nie mogę jej skrytykować, to żadna z piosenek nie zapadła mi na dłużej w pamięć.

Również gameplay nie wprowadził wielu zmian do sprawdzonej formuły. Dalej biegamy, jeździmy i strzelamy do wszystkiego co popadnie, po czym zbieramy znalezione bronie i wymieniamy posiadane na lepsze modele. Jako nową mechanikę wprowadzono konieczność zbierania kanistrów z tlenem, które są niezbędne do przetrwania na Elpis. Na całe szczęście i wbrew wcześniejszym obawom wielu graczy, znalezienie kolejnych źródeł powietrza jest bardzo proste i ani razu nie czułem się zmuszany przez grę do marnowania czasu na jego poszukiwanie. Co więcej, możemy niszczyć maski gazowe napotkanych przeciwników, którzy stopniowo zaczną doznawać obrażeń, co jest dosyć satysfakcjonujące. Innym novum jest występująca na Elpis niska grawitacja, pozwalająca na wydłużone skoki (co miejscami zostało wkomponowane w projekty map), a także wbijanie się z wyskoku w ziemię, co zadaje obrażenia obszarowe i odrzuca przeciwników do tyłu. Manewr ten tak szybko wchodzi w nawyk, że powracając do Borderlands 2, odczuwam smutek, że nie mogę zrobić tego samego jako Zer0 lub Gaige. Inną nowością są bronie laserowe, które umożliwiają strzały silne, lecz rzadkie, lub ogień ciągły, ale nieco słabszy. Zwłaszcza te drugie sprawdzają się świetnie podczas rozgrywki i kiedy już znajdziemy broń laserową, wszystkie pozostałe zaczynają się wydawać mało spektakularnymi w użyciu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nudne interesującego początki

Wykonywanie kolejnych misji wciąż jest przyjemne, jednak Pre-Sequel przyciąga przed ekran mniej niż Borderlands 2. Przyczynami takiego stanu rzeczy są niezbyt wyrafinowane misje poboczne oraz wspomniane wyżej bardzo subiektywne poczucie humoru twórców, wraz z brakiem interesujących postaci drugoplanowych. Co gorsza, gra bardzo powoli się rozkręca – dopiero po pierwszych 3–4 godzinach fabuła prowadzi nas w ciekawsze rejony, a i wtedy irytować może fakt, że wykonanie misji głównych zajmuje często dużo czasu, co przy odradzaniu się przeciwników po wyłączeniu i ponownym uruchomieniu gry zmusza do parcia naprzód, czy się nam to podoba, czy nie. Bardzo często można też odnieść wrażenie, że kolejne przeszkody na drodze Vault Hunterów są stawiane tylko i wyłącznie w celu sztucznego wydłużenia gry, zupełnie jakby ta była surową matką, która zmusza dziecko do wcześniejszego wykonywania nudnych obowiązków, zanim będzie mogło zajęć się czymś naprawdę interesującym. Na szczęście druga połowa Pre-Sequela to stare, dobre Borderlands pozwalające wybaczyć wcześniejsze niedogodności. Ponadto na szczególną pochwałę zasługują dwie ostatnie lokacje oraz walka z głównym bossem, która jest zarówno wymagająca, jak też spektakularna.

Borderlands: The Pre-Sequel to ni mniej, ni więcej tylko dobra gra. Mogło być oczywiście gorzej (wszyscy wciąż mamy w pamięci katastrofę zwaną Aliens: Colonial Marines od Gearboxa) i w zasadzie powinniśmy się cieszyć, że seria Borderlands zyskała nową, całkiem przyjemną odsłonę, ale szkoda też, że nowe rozwiązania wprowadzone w grze są negatywnie równoważone przez słaby początek i sztuczne wydłużanie rozgrywki. Koniec końców, Pre-Sequel zasługuje co najmniej na 7: jeśli jesteś fanem cyklu, spokojnie możesz dołożyć do werdyktu dodatkowe pół punktu. Teraz pozostaje tylko czekać na ogłoszenie prac nad Borderlands 3, choć kiedy to się stanie – nie wie nikt.

Plusy:

  • ataki z powietrza
  • bronie laserowe
  • Handsome Jack!
  • ostatnie poziomy
  • 4 dostępne postacie grywalne
  • to wciąż Borderlands

Minusy:

  • ślamazarny początek
  • mimo wszystko brak większych nowości
  • nudna konstrukcja początkowych etapów
  • niespecjalnie zabawne żarty

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Borderlands: The Pre-Sequel
Seria wydawnicza: Borderlands
Producent: 2K Australia
Wydawca: 2K Games
Dystrybutor polski: Cenega Poland
Data premiery (świat): 14 października 2014
Data premiery (Polska): 17 października 2014
Strona WWW: borderlandsthegame.com/index.php/ga...
Platformy: PS3, PC, Xbox 360,



Czytaj również

Tales from the Borderlands
Komediowo-dramatyczny emocjonalny rollercoaster
- recenzja

Komentarze


TheProdigy
   
Ocena:
0

W Pre-Sequel gra mi się ogólnie bardzo dobrze, tylko zaczyna nudzić szybciej niż dwójka. No i te mapy są zdecydowanie za wielkie. Poza tym OK.

18-11-2014 11:41
TowarzyszT
   
Ocena:
0

Mam ten sam problem;) W sumie nie jest to problem bo to w końcu i tak dobry Borderlands jest;)

23-11-2014 22:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.