Bohemian Killing

Być albo nie być winnym, oto jest pytanie

Autor: Shadov

Bohemian Killing
Symulatory są z pewnością ciekawymi pozycjami w growym świcie, ponieważ pozwalają wcielić się w najbardziej absurdalnej role, na przykład kozy. Jednak niektóre oferują znacznie bardziej interesujące wątki. Taką pozycją jest Bohemian Killing, który daje możliwość odegrania roli oskarżonego o morderstwo milionera. Co ciekawe, oskarżenie jest słuszne, więc naszą rolą nie jest udowodnienie niewinności, ale kłamstwo z premedytacją.

Być albo nie być winnym, oto jest pytanie.

Wcielamy się w postać Alfreda Ethona – milionera i szanowanego wynalazcy. Historia zaczyna się interesująco, znajdujemy się w opustoszałym korytarzu, a jedyny dźwięk to ten dobiegający z naszego hotelowego pokoju. Po chwili okazuje się, że niecodzienną scenę dopełnia trzymany przez nas nóż. Niewiele się zastanawiając, ruszamy żwawym krokiem sprawdzić przyczynę niepokojących hałasów. Na miejscu spotykamy Marie Capet, pokojówkę pracującą dla naszego sąsiada, i w chwili złości (albo i nie) bezlitośnie ją mordujemy. Po klimatycznym prologu trafiamy na salę sądową. Oczywiście właściwa rozgrywka startuje od miejsca, w którym główny bohater został złapany i stoi przed sądem oskarżony o zabicie wspomnianej sprzątaczki.

Bohemian Killing to gra z perspektywy pierwszej osoby, więc wszystko obserwujemy zza krat: sędziego, prokuratora, świadków i naszego obrońcę. W pierwszej chwili rozgrywka robi naprawdę dobre wrażenie i pozwala wczuć się w niewesołą sytuację protagonisty. Oskarżyciel z miejsca jest gotowy wysłać go na gilotynę, obrońca mu nie wierzy, a sędzia... to po prostu sędzia. Sala sądowa jest przyjemna dla oka, przedmioty, chociaż niedopracowane, prezentują się przyzwoicie. Przynajmniej przy pierwszej rozgrywce, bo później, gdy kolejny raz przechodzimy grę, nietrudno dostrzec braki.

Początek gry jest dość prosty: prokurator przedstawia akt oskarżenia, sędzia pyta, czy go rozumiemy, a na najważniejsze pytanie – czy przyznajemy się do zabicia Marie Capet – odpowiadamy przecząco i tak zaczyna się zabawa. To, że bohater jest winny, nie ulega wątpliwości, ale wiemy o tym tylko my i sam oskarżony. A ponieważ za zbrodnię tego typu czeka go kara śmierci przez ścięcie głowy, musimy w każdy możliwy sposób zmylić sędziego i doprowadzić do uniewinnienia.

Kłamstwo nie popłaca... a może jednak

Na sali sądowej nie mamy żadnego wpływu na prowadzone rozmowy, główny bohater sam z siebie odpowiada na pytania sędziego. Jedyna opcja, którą dysponujemy, to zwyczajne pomijanie poszczególnych kwestii wypowiadanych przez pozostałe osoby, co jest przydatne tylko gdy kolejny raz przechodzimy grę. Nasza rola rozpoczyna się dopiero podczas składania wyjaśnień, wtedy wspomnieniami wracamy do feralnej nocy. Od tej chwili możemy w dowolnej kolejności zwiedzać nieduży fragment paryskiej uliczki. Oczywiście wszystko utrzymane jest w stylu ciągłego długiego zeznania, więc każdy ruch Alfred komentuje zwrotami takimi jak "Później użyłem schodów". Sukces osiągniemy tylko jeśli w prawidłowej kolejności odkryjemy dowody (nie są zbyt wymyślne), znajdziemy się w odpowiednim miejscu i czasie, a dodatkowo będziemy kłamać, co przy pierwszych kilku podejściach raczej kończy się wyrokiem pozbawienia życia. Zdecydowanie nie będzie to śledztwo pokroju Sherlocka Holmesa. W każdej chwili mamy dostęp do aktu oskarżenia, opisów podanych przez świadków i innych dowodów. Mimo iż odnosi się wrażenie, że nasze zeznania są tworzone w czasie rzeczywistym, to wszystko opiera się na relacji osób postronnych. Przez to mamy ustalone godziny, miejsca i przypisane im sytuacje, również podczas naszej wędrówki po pamięci często pojawi się sędzia, który zada kilka dodatkowych pytań. Niestety podobnie jak wcześniej nie możemy w żaden sposób wpływać na dialogi pomiędzy bohaterami, a wypowiedzi nie różnią się między sobą przy kolejnych próbach ukończenia gry. Mimo iż Bohemian Killing jest ciekawą pozycją, to niezmienność sprawia, że później zaczyna nudzić.

Nie wszystko złoto, co się świeci

Do naszej dyspozycji oddano kawałek paryskiej uliczki, mieszkanie bohatera, hotel i bar, czyli nic specjalnego. Klimat XIX-wiecznego Paryża nocą jest całkiem przyjemny: oświetlona brukowana uliczka, kamienice w tle, żółte refleksy i gra cieni. Niestety z bliższej perspektywy poszczególne przedmioty prezentują się gorzej, są kanciaste i sztuczne. Jednak czego autor nie osiągnął teksturami i modelami, nadrobił oświetleniem. Zwłaszcza w przypadku ulicy i hotelu – przebywając tam, odczuwa się lekko mistyczny klimat. Gorzej wypadają niestety sylwetki postaci, a zwłaszcza ich sztuczny ruch. Obserwowanie ich przywołuje na myśl kukły, którymi ktoś nieumiejętnie pociąga za sznurki. Już w pierwszej scenie widać to w przypadku Marie Capet, bohaterka chwilę przed śmiercią po prostu zastyga, a rusza jedynie górną wargą.

Co ciekawe jak na tak niedużą produkcję, Bohemian Killing jest dość trudny, większość prób udowodnienia niewinności głównego bohatera kończy się karą śmierci. Podczas pierwszej rozgrywki warto jest zgodzić się na pomoc naszego obrońcy, dzięki niemu szybko poznamy zasady pozwalające stworzyć prawdopodobną historię, ponadto często podpowiada głównemu bohaterowi, w którym momencie dobrze jest oszukać sędziego i prokuratora. Podstawowym zakończeniem gry jest oczywiście kara śmierci, ale poza nią możemy wywalczyć jeszcze dożywocie i kilka innych interesujących finałów. Bohemian Killing co prawda posiada ich aż dziewięć, jednak wątpię, czy znajdzie się gracz, który po dwóch/trzech rozgrywkach zapragnie poznać resztę scen.

Oprawa audio również nie należy do mocnych atutów gry. Owszem, cały czas w tle słychać delikatną muzykę w wykonaniu Marcina Maślanka, jednak zagłuszają ją rozmowy bohaterów, którym głosu użyczył Stéphane Cornicard.

Bohemian Killing chociaż nie zachwyca, to stanowi intrygujący tytuł oraz nowość na scenie pierwszoosobowych przygodówek. Na pochwałę zasługuje twórca gry – Marcin Makaj, ponieważ głównie to on od podstaw stworzył tę produkcję. Kwestie techniczne, jak przenikające się tekstury czy długie przerwy spowodowane ładowaniem kolejnych lokacji, mogą być irytujące, niemniej jeśli ktoś odważy się zagrać, pierwsza godzina okaże się ciekawym doświadczeniem. Później będzie już tylko męcząco.

Plusy:

Minusy: