Szczytem lansu jest Tygrys Królewski
World of Tanks, jak tytuł wskazuje, w centrum zainteresowania stawia pancerne kolosy z okresu II Wojny Światowej. Do naszej dyspozycji oddana została cała masa tych potworów. Dzielą się na kilka typów – czołgi (lekkie, średnie, ciężkie), niszczyciele czołgów i artyleria samobieżna. Twórcy postarali się, aby wszystkie pojazdy były zgodne z prawdą historyczną i w żadnym przypadku nie spotkamy z ich strony nadużycia. Poprowadzimy do boju zarówno amerykańskie M4 Sherman czy M3 Lee, niemieckie Pantery i Tygrysy, jak i radzieckie T-34 oraz KV-2. Jednak jest to ledwie wycinek z tego, co oferuje nam gra w fazie beta.
Zanim wyruszymy na pole walki, musimy wybrać jeden z trzech podstawowych czołgów. Są to tankietki, czyli pojazdy przeznaczone przeważnie do wsparcia piechoty. Zapomnijcie, przynajmniej na razie, o wielkich armatach czy potworach ważących dziesiątki ton. Lepsze machiny można zakupić w sklepie. Jednak aby tego dokonać, trzeba uzbierać odpowiednią ilość surowców – doświadczenia i pieniędzy. To pierwsze potrzebne nam będzie do opracowania nowych technologii. Każdy czołg ma indywidualne drzewko technologiczne. W większości przypadków ulepszenia sprawią, że bestia uzyska lepsze działo, wytrzymalsze gąsienice czy mocniejszy silnik. Te usprawnienia doprowadzą nas do możliwości opracowania nowocześniejszego modelu pojazdu. Po wydaniu określonej puli PD możemy udać się do sklepu i zakupić nowe "cacko". W garażu wolno nam trzymać pięć maszyn jednocześnie, chyba że postanowimy wydać złoto na dodatkowy slot.
Poza stalowym potworem istotna jest również załoga. To od jej poziomu wyszkolenia zależy zwrotność podczas walk czy celność działa. Wojaków szkolimy w specjalnym menu, gdzie dokonujemy wyboru treningu. Oczywiście lepsze szkolenie kosztuje więcej, więc czasami trzeba przeliczyć faktyczny stosunek zysku do kosztów. Następnym krokiem przed wyruszeniem na wirtualne pole bitwy będzie zakup amunicji. Możemy indywidualnie określać rodzaj pocisków i ich ilość, ale może to za nas zrobić gra. Tak samo jest w przypadku napraw po przebytych potyczkach.
A kto kierowcą czołgu jest?!
Dobra, zatem ruszamy do walki. W becie zaprezentowano dosyć dużą ilość map. Będziemy walczyć zarówno w miastach, jak i na otwartych polach czy w górach. Różnorodność lokacji jest naprawdę wielka, a sposób ich zaprojektowania zmusza graczy do walki, zwiększając dynamizm rozgrywki. Zaskakuje interakcja środowiska. Pod naporem gąsienic padają drzewa, murki czy stojące na ulicach samochody. Szkoda tylko, że nie można niszczyć ścian. Wyobraźcie sobie sytuację, w której nagle z budynku wyjeżdża przeciwnik. To by dopiero było coś!
Jednorazowo w potyczce spotyka się trzydziestu graczy. Gra umiejętnie dobiera poziom zawodników tak, aby nie ścierały się czołgi ciężkie z lekkimi. Zazwyczaj trafiają się pojazdy podobnej kategorii, ewentualnie klasę wyżej, ale to rzadkość. Zauważyłem także, że w miarę osiągania lepszych rezultatów w bitwach (tym samym wehikułem), zostajemy przeniesieni o poziom wyżej i walczymy już z lepszymi maszynami. Gdy idzie nam gorzej, powracamy do starć z gorszym przeciwnikiem.
Punkty, które potem system zamienia na pieniądze i doświadczenie, otrzymujemy za zniszczenie przeciwnika, ale także za zadanie mu obrażeń oraz zwycięstwo. Jest to sprawiedliwy podział, zważywszy na to, iż nieraz to my ściągamy wrogowi większość życia, a ostateczny cios zadaje ktoś inny. Sterowanie w World of Tanks jest proste i intuicyjne. Czołgiem poruszamy za pomocą klawiszy WSAD, natomiast więżą i działem operujemy przy użyciu myszki. O ile jest to jakieś uproszczenie, to w przypadku wymiany ognia musimy brać pod uwagę odległość, ukształtowanie terenu oraz czas na obrócenie się wieżyczki.
W fazie beta irytująca jest przewaga artylerii. Jest ona niesamowicie silna i precyzyjna. Często zdarza się tak, że czołg musi wystrzelić blisko pięć razy, by zniszczyć pojazd artyleryjski, a ten jedynie raz. Nawet w przypadku dużych różnic klasowych na korzyść tego pierwszego. Mam nadzieję, że twórcy przed wydaniem gotowej wersji gry poprawią ten problem.
Oprawa wojenna
Technicznie gra sprawuje się nad wyraz dobrze. Chyba tylko raz przez kilka godzin gry miałem styczność z utratą płynności, ale nie na tyle, aby znacznie przeszkodziło to w rozgrywce. Pod kątem oprawy wizualnej nie doświadczymy fajerwerków, ale mapy są wykonane w miarę przyzwoicie, a czołgi zaskakują ilością detali i płynnymi animacjami.
Fajne te czołgi
Sceptyczne podejście do World of Tanks było słuszne, bo pozwoliło mi zaskoczyć samego siebie pozytywnymi stronami tej produkcji. Jest to genialny sposób na zabicie wolnego czasu, nie wymagający poświęcenia dużej jego ilości, jak w przypadku chociażby MMORPG. Wisienką na torcie dla fanatyków II Wojny Światowej będzie zarówno możliwość obserwowania w ruchu czołgów, jak i przyjemność płynąca z samej walki. Póki co, mamy wersję beta i jeżeli twórcy wyeliminują zbytnią przewagę artylerii, to mamy kandydata na solidną i sympatyczną grę MMO.