Absolver

Nie do końca sieciowa walka wręcz

Autor: Piotr 'lysypk' Kędzierski

Absolver
Gatunek beat 'em up 3D, polegający na przemieszczaniu się po obszarze i walce wręcz z przeciwnikami, nigdy nie był zbyt popularny, a należące do niego znaczące tytuły można policzyć na palcach jednej ręki. Czy jest szansa na to, żeby kolejny rodzaj rozgrywki, po sieciowych karciankach i grach moba, wdarł się szturmem do mainstreamu gier? 

Początek drogi

Po przebrnięciu przez skromne menu startowe docieramy to ekranu tworzenia postaci. Nie mamy niestety zbyt wielkiego pola manewru: wybór ogranicza się do płci, fryzury, koloru skóry i włosów oraz jednej z trzech startowych sztuk walki. Ostatni wybór determinuje, jakimi początkowymi ruchami będzie dysponować nasza postać.Kiedy zamaskowany bohater/-ka będzie gotowy/-a, przejdziemy do właściwej rozgrywki.

Tutaj pojawiają się pierwsze z kilku podobieństw do Dark Souls. Początkowo, podobnie jak w dziele Namco, wątek fabularny niemal nie istnieje. Dopiero z czasem dowiadujemy się, że zostaliśmy wybrani jako jeden z uczniów, którzy mają rzucić wyzwanie potężnemu przeciwnikowi, o ile uda się im dożyć tej konfrontacji. Droga do celu nie będzie prosta – sekretne przejście otworzy się dopiero w momencie pokonania wszystkich ważnych przeciwników oznaczonych na mapie.

Praktyka czyni mistrza

System walki może być dla wielu zaskoczeniem. Absolverowi bardzo daleko do trybu Force z Tekkena, przypomina za to dość mocno nieco niedoceniane Remember Me połączone z For Honor. Podobnie jak w niedawnej produkcji Ubisoftu, wyprowadzamy ataki za pomocą dwóch przycisków, ustawiając się w jednej z czterech postaw. Same ataki nie są jednak narzucone – poszczególne kombinacje "programujemy" sami, tak jak to miało miejsce w Remeber Me.

Początkowo nie dysponujemy zbyt wieloma ruchami, jednak podczas rozgrywki uczymy się kolejnych kombinacji, podpatrując je u przeciwników. Prosty, a zarazem fantastycznie działający system. Dzięki niemu możemy również odblokować czwartą, ukrytą szkołę walki – styl Pijanego Mistrza. Oczywiście w trakcie gry zdobywamy również doświadczenie, dzięki któremu awansujemy na wyższy poziom. W praktyce poziomy, podobnie jak w Dark Souls, nie są aż tak istotne, liczą się głównie umiejętności.

Ostatnią cechą wspólną z serią gier Namco jest poziom trudności. Absolver nie należy do najłatwiejszych tytułów i porażka w walce nie jest powodem do wstydu. Starcia wymagają taktyki oraz obserwacji ruchów przeciwnika – wduszanie losowych przycisków przyniesie nam więcej szkody niż pożytku. Z czasem walki 1 na 1 nie będą już tak dużym wyzwaniem, ale nadal trzeba będzie uważać na starcia z kilkoma przeciwnikami. Jeśli przegramy, odrodzimy się przy ostatniej kapliczce, pełniącej rolę ogniska z Dark Souls.


To już?!

Graficznie Absolver nie wszystkim przypadnie do gustu – jest dość surowy i mało szczegółowy, przypomina nieco komiks. Fantastycznie za to prezentują się wszystkie animacje, widać, że twórcy poświęcili na ich tworzenie sporo czasu. Muzyka jest jedynie tłem, praktycznie nie zwraca na siebie uwagi.

Sporym minusem jest natomiast czas rozgrywki. Jeśli dość szybko przyswoimy sobie styl gry, to możemy ukończyć Absolvera w około 5–6 godzin. To zdecydowanie za mało, zwłaszcza, że obecnie jesteśmy mocno ograniczeni w walce PvP – możemy atakować innych graczy lub rozegrać oficjalną walkę, ale brakuje oficjalnego rankingu czy turniejów. Po skończeniu kampanii możemy dalej wędrować po znanych lokacjach, bo przeciwnicy z losowymi umiejętnościami odradzają się po każdym uruchomieniu gry.

Absolver jest produkcją ciekawą – w obecnej formie brakuje jej nieco treści, jednak warto obserwować jej rozwój. Fani trudnych, taktycznych starć zdecydowanie znajdą tu coś dla siebie. Niemniej trzeba mieć na względzie to, że nie jest to tytuł dla każdego. Wysoki poziom trudności, konieczność mozolnego powtarzania walk w celu nauki kolejnych umiejętności czy szczątkowa fabuła mogą odrzucić graczy przyzwyczajonych do obecnych trendów. 

Plusy:

Minusy: