Pamięć absolutna

Inaczej nie znaczy źle

Autor: Artur 'Vermin' Tojza

Pamięć absolutna
Od ładnych kilku lat Hollywood zalewa nas remake'ami, prequelami i sequelami dawnych hitów. Przyszła w końcu kolej na Pamięć absolutną z 1990 roku, za której powstanie odpowiedzialny jest Paul Verhoeven, reżyser takich produkcji jak RoboCop, Nagi instynkt czy Żołnierze kosmosu. Tym razem za kamerą stanął Len Wiseman (Underworld, Szklana pułapka 4.0), tworząc widowisko na potrzeby nowego pokolenia, które Gwiezdne wojny kojarzy głównie z młodym Anakinem i grami komputerowymi. Efekt takiego zabiegu jest bardzo interesujący, choć z pewnością szybko podzieli fanów science fiction starszej daty i młodych adeptów futurystycznego kina akcji na zwolenników oraz przeciwników nowej wizji Pamięci absolutnej.

Niezbyt odległa przyszłość. Świat po globalnej wojnie został niemal doszczętnie zniszczony w skutek skażenia bronią masowego rażenia. Obecnie tylko dwa zakątki Ziemi nadają się do życia – Federacja Wielkiej Brytanii oraz Australia, zwana obecnie Kolonią. Oba punkty łączy podziemny Zjazd, przeszywający na wylot planetę, który obecnie jest jedynym łącznikiem między Anglią a Kolonią. Właśnie tam poznajemy Douglasa Quaida, szeregowego pracownika z Kolonii, który pracuje w Anglii w jednej z fabryk składających syntetycznych stróżów prawa. Pewnego razu znudzony codziennością postanawia odwiedzić placówkę Rekall, korporacji zajmującej się tworzeniem sztucznych przeżyć w celu polepszenia samopoczucia swoich klientów. Podczas seansu dochodzi do nalotu funkcjonariuszy policji na placówkę, a cały świat Douga obraca się w proch. Wszystko, co znał i kochał okazuje się nagle fikcją, a on sam odkrywa, że posiada umiejętności, o których nawet nie śnił.

Jeśli ktoś zna oryginał z roku 1990, to na samym starcie zobaczy duże różnice. Zamiast Marsa mamy skażoną Ziemię, po ulicach krążą w szeregach policji wysoce zaawansowane syntetyki, a mutantów zastąpili koloniści z Australii, którzy posiadają niższy status społeczny od swych pobratymców z "góry". Samą rolę terrorystów też nieco zmieniono, choć nie aż tak drastycznie. Niemal bez zmian pozostawiono natomiast główny wątek, który pod kątem losów pierwszoplanowych postaci oraz ich celu samego w sobie jest zbliżony tematycznie do oryginału. Oczywiście nie jest dokładnie taki sam, ale różnice są w zasadzie kosmetycznym dopasowaniem do nowo stworzonego świata, w jakim rozgrywa się cała akcja filmu. W rezultacie wypada to bardzo przekonująco, choć – mimo sporej liczby zwrotów akcji – widz jest w stanie bez problemu przewidzieć tok wydarzeń, nawet jeśli nie zna pierwowzoru.

Od strony czysto technicznej nowa Pamięć absolutna stoi na bardzo wysokim poziomie. Efekty komputerowe są z najwyższej półki – przedstawiają naprawdę realistycznie poruszające się syntetyki, olbrzymie metropolie czy magnetyczne samochody. Zarówno walki, jak i popisy pirotechniczne również dopieszczono w najmniejszym detalu, a ich liczba jest bardzo umiejętnie wyważona. Dzięki temu widz się nie nudzi, jednak nie ziewa też na widok kolejnej rozwałki z udziałem samochodów czy futurystycznych śmigłowców. Kostiumy także zasługują na pochwałę, bo nie są jakimiś udziwnionymi strojami, a praktyczną odzieżą czy mundurami sił specjalnych, które nie ograniczają ruchów postaci. Oczywiście, w pojedynki wpisano serię nierealistycznych scen, łamiących podstawowe prawa fizyki, jednak nie są one specjalnie rażące.

Na koniec zostawiłem sobie grę aktorską, gdyż ta pozostaje potężnym atutem oryginału. Tym razem postać pierwotnie odtwarzaną przez Arnolda Schwarzeneggera zagrał Colin Farell, który poradził sobie ze swoim zadaniem nad wyraz dobrze. W przypadku kilku scen mogę się pokusić o stwierdzenie, że wyszło mu to nawet lepiej niż jego konkurentowi, choć z pewnością nie uświadczymy tutaj kreacji oskarowej. Również damski duet w osobach Jessiki Biel i Kate Beckinsale wypadł bardzo przekonująco. Obie panie świetnie się spisały, bez problemu dorównując kreacjom stworzonym przez Rachel Ticotin i Sharon Stone w 1990 roku. W całym filmie ich postacie były najbardziej wyraziste i wielokrotnie spychały Farella na dalszy plan. W szczególności robiła to Beckinsale, która najbardziej zapadła mi w pamięć.

Nowa Pamięć absolutna jest produkcją bardzo dobrą, ale reprezentującą zupełnie inny gatunek niż oryginał. Mamy tutaj do czynienia z czysto rozrywkowym kinem akcji, a nie thrillerem tak, jak to było u Verhoevena. Nie oznacza to, że dzieło Wisemana jest złe – wręcz przeciwnie, jest ono bardzo udane, a przy tym świeże. Warto zatem zapoznać się z remakiem hitu sprzed 22 lat, nie robiąc sobie przy tym nadziei na powtórkę z rozrywki, zwłaszcza, że dla wielu będzie to raczej rozrywka "jednokrotnego użytku".