» Recenzje » Terminator 3

Terminator 3


wersja do druku

Przyszłość (Nie)Jest Ustalona


Terminator 3
Lojalnie ostrzegam, że będę spoilerował. Ciężko ten film omówić, nie odwołując się do jego treści - lub do treści poprzednich części. Tym bardziej, że twórcy filmu Terminator 3: Bunt maszyn sami często sięgają do filmografii Arnolda Schwarzeneggera.

Rozwodzenie się nad tym, że sequele są zwykle gorsze i tak dalej, nie ma tu sensu. T3 bez problemu osiąga poziom wyznaczony przez dwie poprzednie produkcje cyklu, czasem nawet podnosząc poprzeczkę wyżej. Jest to bowiem z jednej strony film taki, jakiego fan opowieści o buncie maszyn może oczekiwać. Z drugiej, produkcja stawia na głowie założenia swoich poprzedników i wbrew obiegowej opinii o otwartym zakończeniu, zamyka całą historię. Ewentualny T4, o którym krążą już plotki, będzie dla scenarzystów olbrzymim wyzwaniem, jeśli ma wpisać się bez zgrzytów w konwencję serii - w innym przypadku dostaniemy coś w rodzaju Starship Troopers.

Jest rok 2003. John Connor (Nick Stahl), nie mogąc uwierzyć, że nuklearny Dzień Sądu nie nadejdzie - choć rok 1997 dawno już minął - żyje poza społeczeństwem. Egzystuje bez dokumentów, kart kredytowych, bez zostawiania po sobie śladów, po których kolejny elektroniczny morderca z przyszłości mógłby go wyśledzić i zabić.

Do czasu. Najpierw zjawia się urocza Terminatrix (T-X, nowy model z płynna powłoką, jak u T-1000 i bogatym arsenałem wbudowanych środków zniszczenia, którego podstawową funkcją jest niszczenie innych terminatorów), kreowana przez Kristannę Loken, która zaczyna mordować ludzi wedle pewnego, ustalonego schematu. Chwilę potem z wizytą wpada T-800, grany oczywiście przez Arnolda Schwarzeneggera. Miedzy nich i Johna zaplątuje się Kate Brewster (Claire Danes), osoba, która chodziła z Johnem do podstawówki.

Potem zjawia się nieco policji, karetka, wóz strażacki i olbrzymi dźwig - pościg autostradowy z Matrixa 2 przy T3 to zabawa pięciolatków samochodzikami na podwórku. W międzyczasie tajemniczy wirus atakuje komputery na całym świecie. Zaradzić ma mu nasz stary znajomy, SkyNet, rozwijany przez wojsko mimo zniszczenia Cyberdyne. Następnie dowiadujemy się, że do uzyskania przez SkyNet świadomości i nuklearnego unicestwienia ludzkości pozostały jedynie niecałe trzy godziny.

Dalej jest jeszcze lepiej, lecz nie będę zdradzał kolejnych szczegółów. Tak, będzie oczywiście próba powstrzymania SkyNetu, będzie bunt maszyn, będą i inne atrakcje. Ale akurat nie to jest najważniejsze - wszak poza ciągłą akcją Terminatory niosły ze sobą coś więcej.

T3 nie jest inny. Powiem nawet, że jego wymowa jest jeszcze bardziej ponura, niż pierwszej części, filmowanej pod koniec straszącej atomem Zimnej Wojny. Owszem, są tu elementy komediowe, na które wszyscy dotychczasowi recenzenci zwracali uwagę. Lecz jest to humor dość ponury, z lekką nuta cierpkiej ironii. Co z tego, że widzimy, jak T-800 wbija głowę T-X w muszlę klozetową, skoro do końca świata, jaki znamy, zostały minuty? W pewnym momencie T-800 stwierdza, że jest przestarzałym modelem - wbrew pozorom wypowiedź ta nie dotyczy jedynie terminatora.

Nastrój panujący w filmie określiłbym jako przygnębiający z lekką nutką optymizmu, która znika po pewnym czasie, pozostawiając jedynie odrobinkę nadziei. To różni T3 od poprzednich części - tam, zgodnie z kanonem filmowym, musiał być happy end. Tutaj do ostatniej chwili nic nie wiadomo. Scenarzysta coraz to podrzuca nam strzępek wiary, że wszystko skończy się dobrze. W zimnowojennych filmach dzielni agenci zawsze zwyciężali szalonych dyktatorów, prawda?

Ale Zimna Wojna skończyła się ponad 20 lat temu, a komputer to nie brodaty kacyk władający obsadzoną bananowcami wyspą. Zresztą, John Connor to nie Bond. To właśnie jest prawdziwe w T3 - ludzie. Ojciec Kate nie myśli o losie świata - troszczy się o swoją córkę i jej towarzysza. Oni musza przetrwać, a resztę może pochłonąć ogień.

Scenarzyści bardzo zgrabnie rozegrali wątek zniszczenia Cyberdyne w 1997 i kolejnej wizyty elektronicznych morderców naszych czasach.. Równie dobrze zagrali z widzem w grę zwaną "odniesienia". Mamy więc Arniego rzucającego nieśmiertelne I'll be back. Ale T-800 mówi też I'm back lub - moje ulubione - I lied. Takich smaczków jest więcej.

Znajdziemy w Buncie maszyn także odwołania bezpośrednie do pierwszej i drugiej części - oba dotyczą terminatorów i można by pokusić się o taką interpretację, że cykl się zakończył. Historia zatoczyła koło i początek stał się końcem. Kiedyś terminator bez nóg pełzł w stronę Sary Connor, teraz robi to samo, chcąc dosięgnąć Johna. Inne czasy - ta sama misja.

Od strony aktorskiej nic poważnego filmowi zarzucić nie można. Jednak drażniła mnie momentami Claire Danes, której miny wydawały się czasem mocno nienaturalne. Arnie wciąż był tym samym, budzącym grozę cyborgiem. Zaś John przekonywująco pokazywał, że nie chce być ani bohaterem, ani dowódcą. Kristanna Loken była zimna i bezwzględna - taka właśnie powinna być.

Terminator 3: Bunt maszyn to doskonały film. Nieprzewidywalny, zaskakujący i smutny. Słowa wypowiedziane na koniec przez Johna z offu, pokazują nowe lęki, towarzyszące erze informacyjnej XXI wieku. T3 dorównał dziełom Jamesa Camerona, nie zawiódł oczekiwań. Pierwsza część Terminatora straszyła nuklearnym arsenałem i obawami towarzyszącymi rozwojowi komputerów. Dwójka pokazywała, że dzięki naszym działaniom jesteśmy w stanie wywalczyć sobie taką przyszłość, jaką chcemy mieć. Trójka smutnie konkluduje całość - o przyszłość możemy walczyć, lecz nie zawsze stanie się taka, jaką chcemy ją stworzyć. Zamiast tego, ona ukształtuje nas, gdyż pewnych wydarzeń nie sposób uniknąć.

Dla lubiących cyferki, ocena (1-6): 6. Z plusem za zakończenie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 6 / 6

Komentarze


~Mr. ??

Użytkownik niezarejestrowany
    T3
Ocena:
0
T3 niestety nie osiąga poziomu T1 i T2 a już tym bardziej nie podnosi porzeczki wyżej.
Przeskakujący w czasie Dzień sądu z 1997 na 2003
Idiotyczne zachowanie i teksty Johna Connora
i T-800.
Film jest tak ugrzeczniony że nawet cycków T-X nie pokazali.
Reżyserem T4 jest twórca Aniołków Charliego 1 i 2 niejaki McG.
08-09-2008 12:35

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.