» Recenzje » Iron Man

Iron Man


wersja do druku

Niebohaterski superbohater

Redakcja: Marigold

Iron Man
Będę szczery, Iron Mana do tej pory kojarzyłem jedynie z kreskówki o Spider-manie, którego był najlepszym kumplem. Szczególnie w dalszych seriach przygód człowiek-pająk nader często wzywał na pomoc wielu innych superbohaterów, a wśród nich zawsze znajdował się człowiek z żelaza. Tak więc, nie licząc tego szczątkowego doświadczenia, do filmu przystąpiłem z tabula rasa (podobnie zresztą jak chyba większość widzów, gdyż akurat ta postać w Polsce nigdy nie cieszyła się dużą popularnością). Szczególnym niepokojem napawał mnie jednak fakt obsadzenia w tytułowej roli Roberta Downeya Jr. – jednego z najbardziej niebohaterskich aktorów Hollywood (rzadko kiedy wciela się w szlachetnych bohaterów, jest na bakier z prawem).

Jak się jednak okazało, wybór twórców był jak najbardziej trafny. Tony Stark to spec od wszystkiego, co robi bum!. Jego ojciec zamieszany był w projekt Manhattan (budowa pierwszych bomb atomowych), więc syn nie miał innego wyboru, jak podążyć tą samą ścieżką. Stark jest cyniczny, bezczelny, beztroski i nieodpowiedzialny, jednakże przede wszystkim jest technicznym geniuszem. Pozbawiony wszelkich ograniczeń, nie przejmuje się tym, co dzieje się z jego wytworami po opuszczeniu fabryki (żyje w słodkiej nieświadomości, sądząc, że buduje światowy pokój). Do czasu. Podczas powrotu z pokazu najnowszego modelu rakiet jego konwój zostaje zaatakowany, a on sam trafia do niewoli.

Oprócz kilku blizn i umieszczonej w okolicach mostka nowatorskiej baterii (bez niej zginąłby w wyniku doznanych obrażeń), Tony przywozi do domu także bagaż doświadczeń. Wie już, że wyprodukowana przez niego broń w jakiś sposób trafia do terrorystów oraz iż – poprzez swoją ignorancję – jest winien tragicznej sytuacji cywilów w Afganistanie. Nie pozostaje mu więc nic innego jak zostać superbohaterem.

Jak już wspominałem, Downey Jr. to bardzo niebohaterski aktor. I dobrze, gdyż filmowy Iron Man to chyba najbardziej niebohaterski heros, jakiego widziałem – w dobrym tego słowa znaczeniu. Człowiek z żelaza składa się w głównej mierze z metalowego stopu, ale także z ogromnej dawki cynizmu, ironii i pewności siebie. Żadnych supermocy – czysta technika. Trudno doszukiwać się u niego jakiś większych cnót, nawet kobiety traktuje jak zabawki na jedną noc. Pod wieloma względami przypomina nieco bardziej niegrzeczną wersję Hellboya. Obu bohaterów różni to, iż postać grana przez Rona Perlmana nie jest obrzydliwie bogatym snobem. Dlatego też Downey Jr. świetnie nadaje się do tej roli. Nie kojarzy się ani ze szlachetnością (ma na karku kilka narkotykowych skandali), ani nie cechuje go wielka muskulatura. Bardzo dobrze natomiast wciela się w rolę złośliwego i rozpuszczonego miliardera.

To właśnie unikatowa kreacja głównego bohatera w ogromnym stopniu rzutowała na charakter całego filmu. Iron Man na dobrą sprawę ma tylko cztery efektowne sceny walki, które dodatkowo ani długością, ani rozmachem nie grzeszą. Ucieczka z bazy terrorystów, zemsta na tychże terrorystach, nieporozumienie z amerykańskimi F-22 w tle, no i scena finałowa – poza tym głównego bohatera w akcji możemy podziwiać podczas testowania gadżetów. Niemniej, wcale się nie nudziłem na seansie. Momenty spowolnienia akcji urozmaicane są humorystycznymi wstawkami, niezgorszymi dialogami, a także promiennymi uśmiechami Gwyneth Paltrow. Cieszę się, że twórcy postanowili stworzyć dzieło w największej mierze skupiające się na bohaterze, odrzucając denerwującą manierę tuszowania niedostatków scenariusza scenkami rodem ze studia komputerowego (tragiczny Spider-man 3). Dzięki takiemu podejściu i temu, że filmowcy nie bali się pokazania wcale nie takiego znowu szlachetnego herosa, nawet odrobina nieodzownego w tego typu produkcjach patosu staje się mniej ciężkostrawna.

Co do oprawy muzycznej, dominuje ciężkie granie, bardzo dobrze podkreślające momenty przyspieszenia tempa akcji. Szkoda tylko, że w filmie zabrakło miejsca dla wyśmienitego kawałka Audioslave, który usłyszeć możemy w trailerze – ale to już tylko marudzenia wielkiego fana amerykańskiej kapeli.

Jeżeli chodzi o stronę wizualną, do Transformersów Iron Manowi daleko, jednakże sądzę, że nikt nie będzie rozczarowany. Sceny podniebnych wojaży głównego bohatera prezentują się bardzo dobrze, a zabawa w chowanego z myśliwcami na pewno przypadnie widzom do gustu. Również wielki finał nie zawodzi, tym bardziej, że twórcy najwyraźniej postawili nie na długość, a na jakość. Pozytywnie zaskoczył mnie także sam Iron Man. Kostium tego z kreskówki nie za bardzo przypadł mi do gustu, za to ten filmowy prezentuje się bardzo dobrze.

Podsumowując, Iron Man to bardzo dobra ekranizacja komiksu, pod wieloma względami wyróżniająca się na tle innych tego typu produkcji. Nie licząc klasyków sprzed lat, takich jak, na przykład Batman, ustępuje tylko świetnemu Hellboyowi. I podobnie zresztą jak w opowieści o oswojonym demonie, tak i w historii człowieka z żelaza ciężar produkcji oparto na głównej postaci. Mam nadzieję, że jest to preludium nowego trendu, w myśl którego nareszcie widzowie otrzymywać będą oryginalne historie fantastycznych bohaterów, a nie kolejne wariacje na temat: popisy speców od efektów specjalnych.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 5 / 6



Czytaj również

Iron Man 3
Spadająca gwiazda? Nie, to upadek legendy.
- recenzja
2013: Top 5 filmów
Podsumowanie najlepszych filmów minionego roku
Król Lew
Strasznie już być tym królem chcę!
- recenzja
Dawca pamięci
Dawca nudy
- recenzja
The Avengers
We're in this together now!
- recenzja
Kowboje i obcy
Don’t play it anymore, Sam, for God's sake.
- recenzja

Komentarze


LawDog
    Już po raz...
Ocena:
0
... kolejny malakh udowadnia, że nie potrafi przyjmować krytyki. Słuszna czy nie - czemu ciągle naskakujesz na tych, którzy chcą Cię poprawiać?
13-05-2008 20:34
malakh
   
Ocena:
0
Ja naskakuję? Chyba żartujesz. Porównaj tony moich komentarzy i komentów ~bez nicka - kilka moich uszczypliwości w odpowiedzi na teksty o analfabetyzmie i konieczności powrotu do szkoły - daruj, ale byłem grzeczny.

Naskakuję? Przesadzasz.
13-05-2008 22:53
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak naskakujesz malakh. Zastosowałes brudna zagrywke, bez nicka wskazała ze w zdaniu ze słowem człowiek-pajak masz byka i oczywiscie zmieniłes zdanie albo ktos z redakcji je zminił na sformułowanie "nader czesto" i prosze sie nie wypieraj bo tak było. Swoje uszczypliwosci zostaw dla rodziny bo tak jak napisał Lawdog bez emocji nie potrafisz przyjmowac krytyki, za buble trzeba płacic, jak ktos je zauwazy to posyp głowe popiołem, a nie ślij gromy na lewo i prawo. I fajnie by było abys przyznał sie do przerobki zdania bo w innym wypadku jestes zwykłym oszustem (irvin to nie wyzwisko). Swoja drogą to tniecie komentarze jak leci, az tak boli was krytyka? To piszcie bez błedów.
14-05-2008 00:14
~jokero

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
dobry film polecam kazdemu :) i mam nadzieje ze bedzie 2
14-05-2008 00:20
Repek
    @Anonimie...
Ocena:
0
...z posta dwa niżej [wyżej, w zależności od ustawień]. Tnę z wyzwiskami, krytyka - jaka by nie była - nie jest kasowana.

Pozdrawiam
14-05-2008 00:27
malakh
   
Ocena:
0
Zastosowałes brudna zagrywke, bez nicka wskazała ze w zdaniu ze słowem człowiek-pajak masz byka i oczywiscie zmieniłes zdanie albo ktos z redakcji je zminił na sformułowanie "nader czesto" i prosze sie nie wypieraj bo tak było.

Tia... oczywiście, że zmieniłem. To nic, że nie mam uprawnień moderatorskich i nie jestem w stanie edytować tekstów - pewnie jakimś cudem (nieświadomie) zmieniłem.

i prosze sie nie wypieraj bo tak było

Nie będę się wypierał. Mogę za to, w ramach dowodu, przesłać ci plik z recenzją. Sformułowanie "nader często" było tam od początku - najeżdżając na plik można sobie zobaczyć: "modyfikowany 11-5-2008".

Podaj meila, a ci prześlę. A potem ładnie przeprosisz mnie i redakcję za obrzucanie oszczerstwami;]
14-05-2008 00:50
~Karasu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Kurczę, recenzja mi się podobała, ale ta mała wymiana "uprzejmości" pomiędzy autorem a krytykami - to doiero było naprawdę interesujące.

Więcej czadu, panowie!

Nie mam nic na usprawiedliwienie płytkości tego komentarza, ale może pasować to do głębi całości dyskusji ;)

Pozdrawiam
14-05-2008 08:55
~Bob

Użytkownik niezarejestrowany
    Taka mała dygresja
Ocena:
0
@ Repku to coś mało obiektywny jestes, ponieważ obelgi Malakha nie wycinasz, a niestety niektóre jego stwierdzenia pretendują do miana obelżywych, natomiast wszystkich pozostałych tniesz równo, nie za bardzo przesadzasz w tych swoich wyborach?

Nie mam zamiaru nikogo bronic ani autora ani jego przeciwników ale zdaje mi sie ze feralne zdanie, o które jest kłotnia zostało przez kogos poprawione (niekoniecznie prze samego autora). Jezeli to prawda(to juz pytanie do redakcji która z tekstem miałą do czynienia), to najlepiej będzie jak malakh skonczy z tymi przeprosinami i sam przeprosi wszystkich pozostałych, którym ubliżył.

Dziwi mnie polityka pobieżnej korekty, ja np. wyłapałem inne drobne uchybienia, o których w powyższej dyskusji mowy nie ma, ale nie bede ich przytaczał, by nie zaognic sytuacji.

Na przyszłość rzetelniej, a bez emocji panowie (wszystkie strony konfliktu). Sam film oczywiście polecam.
14-05-2008 15:37
Repek
    @Bob
Ocena:
0
Tak to stety lub niestety jest, że to moderator decyduje, co tnie.

Napisz mi natomiast o którym miejscu mówisz w wypowiedzi malakha, to wytnę, jeśli uznam za obelgę. Ja wycinam wypowiedzi pt. 'jesteś dnem' albo w ten deseń. Czyli takie, które wprost odnoszą się do osoby, a nie do tego, co pisze np. o tekście.

Pozdrówka
14-05-2008 16:31
malakh
   
Ocena:
0
Jezeli to prawda(to juz pytanie do redakcji która z tekstem miałą do czynienia), to najlepiej będzie jak malakh skonczy z tymi przeprosinami i sam przeprosi wszystkich pozostałych, którym ubliżył.

Zdanie nie było zmieniane, ani przeze mnie, ani przez redakcję i mam na to dowody. Chociaż uważam, że najlepszym dowodem jest fakt, iż gdy zaproponowałem ich zaprezentowanie to moi oponęci nagle umilkli.

Nie mam zamiaru nikogo przepraszać, bo jakoś nikt nie zdołał mnie przekonać, że argumenty "~bez nicka" i "~" mają merytoryczną podstawę.

A jeżeli użytkownik chce prowadzić ze mną kulturalną dyskusję, to może na przyszłość niech nie zaczyna swojej oceny od obrażania mnie i redakcji (spanie na filmie, niedbałość korektorów).
14-05-2008 20:21
~tylk

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Po napisach pojawia się Samuel L. Jackson jako szef Tarczy i zapowiada własny film :] a potem Tony Stark po napisach u Hulka i też zapowiada nowy film-->Mściciele, cool :]
13-05-2009 22:35

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.