» Recenzje » Apocalypto

Apocalypto


wersja do druku

Jak krwawi to zaciekawi

Redakcja: Michał 'oddtail' Sporzyński

Apocalypto
W obliczu kryzysu Majowie chcą zdobyć przychylność bogów składając dziesiątki ludzi w krwawej ofierze. By móc zrealizować to zamierzenie, porywają mieszkańców okolicznych terenów. Jedną z satelickich wiosek zamieszkuje Łapa Jaguara – główny bohater nowej opowieści Gibsona. Początkową sielankę przerywa makabra niespodziewanego ataku i okrucieństwo łapania ludzi żywcem. Młody Indianin, jak inni, zostaje schwytany i przeprowadzony do oddalonej świątyni. Jednak nie jest mu pisany los ofiary...

Nie warto pisać więcej o fabule Apocalypto. Wystarczy powiedzieć, że to mało oryginalna, przewidywalna do bólu historyjka. Od samiuteńkiego początku wszystko jest czytelne i jasne. Główny bohater jest wymoczkiem, ma kochającą żonę i dziecko. W wiosce jest mentor oraz osiłek – wioskowy głupek. Wśród Majów znajdziemy okrutnego sadystę - wielkiego osiłka – czarny charakter. To nie sztampa tylko wręcz super-sztampa. Żeby tego było mało nie wiadomo w jakiej sprawie w film na siłę wepchnięty jest wątek przepowiedni z pogranicza paranormalności. Sprawne operowanie kliszami i skojarzeniami "słowami kluczami" jest godne pochwały, ale nowy film Gibsona przekracza tu lekko granice dobrego smaku i ociera się o prostactwo.

Może właśnie dlatego, że role nie są skomplikowane, rdzenni mieszkańcy Meksyku, w większości bez jakiegokolwiek doświadczenia aktorskiego, poradzili sobie bardzo dobrze. Język Majów brzmi przekonująco. Znacznie większe uznanie jednak należy się doskonałej charakteryzacji Indian. Sto czterdzieści minut to i tak zbyt mało, by nacieszyć oczy bogactwem ich wyglądu. Z wielką pieczołowitością aktorów ozdobiono tatuażami, ćwiekami, ornamentalnymi bliznami, kolczykami itd. Różnorodność fryzur i noszonych ozdób jest również ogromna. Wreszcie scenografia także pozostaje bez najmniejszych zarzutów. Wszystko to eksponują świetne zdjęcia doświadczonego Deana Semlera. Wykonane zostały cyfrowymi kamerami (przysparzającymi sporo problemów w tropikalnych warunkach), co jeszcze dodatkowo polepsza odbiór filmu. Zaznaczam to, gdyż w trakcie seansu szczególnie zwróciłem uwagę na doskonałą jakość obrazu, szczególnie w dynamicznych scenach.

Film bardzo epatuje przemocą. Jestem pewien, że Apocalypto nie uniknie porównań do Pasji. Nie chodzi tu o przesadę w ukazanym okrucieństwie Majów, lecz o nachalne, szczegółowe eksponowanie wszystkich krwawych detali składania ofiar, okrucieństwa w walce, czy pragmatyzmu w postaci skracania mąk umierających w bólach i rozcinania krwiaków przy oczach, by nie przeszkadzały w patrzeniu. Zapewne celem pierwszej połowy filmu było ukazanie kultury Indian, lecz widać wyraźnie, że oprócz tego obraz był nastawiony na szokowanie. Druga połowa jednakże jest już jedynie hollywoodzkim kinem akcji, a również pławi się w okrucieństwie i przemocy, które wcale nie były konieczne. Przynajmniej według mnie, sądzę jednak, że film ma zainteresować również widza, który domaga się krwi i szoku.

Trudno mi ocenić Apocalypto. Nie ma tu wpadek, zarzuty mam raczej do całości. Za prostotę, za pójście na łatwiznę, za tanią rozrywkę. Jednocześnie staranne wykonanie, wyśmienita muzyka oraz przede wszystkim tematyka – mało filmów rozgrywa się w prekolumbijskiej Ameryce – sprawia, że Apocalypto jest filmem pod pewnymi względami wartościowym.


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Bagheera
    O rany....
Ocena:
0
weszłam tu przez przypadek i widzę, że jakaś wielka polemika się rozgrywa :D

Powiem tak - jako archeolog (brzmi dumnie) muszę stwierdzić, że argument przedstawiania "kultury indian" jest mocno chybiony, bo dokładny historycznie ten film nie jest. Ale IMHO nie musi być - przeciez to film dla przeciętnego widza, który niuansów i tak nie rozróżni.

Nie będę więc marudziła na przeinaczania kultury Majów, muszę natomiast zarzucić "Apocalypto" grzech podstawowy i niewybaczalny w przemyśle filmowym - nuuuuuudaaa...

Ale - jak wiadomo - de gustibus... :)
04-01-2007 13:33
~Nurgle

Użytkownik niezarejestrowany
    A jednak...
Ocena:
0
A jednak film jest warty zobaczenia. Fakt, fabuła nie "za głęboka", motywy troszeczkę oklepane, ale Gibson wkomponowawszy to wszystko w dziewiczą puszczę Ameryki Łacińskiej, nadał fabule filmu pewną niezwykłość. Można świetnie poczuć klimat (i to nie musi być ważne dla filmu, czy zgodne z naukami archeologicznymi/antropologicznymi, czy nie) kultury majów, która nigdy wcześniej (o ile się nie mylę) nie została w ten sposób przedstawiona w dziejach kinematografii. Podsumowując, moim zdaniem film "Apocalypto" świetnie oddziałuje na wyobraźnie widza - tego przeciętnego, jak i super-elitarnego ;) znawcy kina.
05-01-2007 01:13
neishin
    Heh
Ocena:
0
Prawdopodobnie oddziaływał by bardziej, gdyby widz nie musiał przecierać co chwilę oczu, żeby nie zasnąć. Oddałbym połowę tego klimatu, żeby w filmie pojawiła się choć odrobiną interesującego scenariusza.
05-01-2007 09:12
~Kosmitek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Bagheera :) Konkrety, konkrety :) Ja jako religioznawca przyszły (oby oby :) bo kolejna mordercza sesja się zbliża) więcej prawidłowości niż sprzeczności widzę. Wiem, że w filmie można było znaleźć nieprawidłowości, ale to nie ich się czepiają laicy, więc wytykam im to.

To tak samo jak w Pasji. Większość przeciwników czepiała się rzeczy, które były zgodne z ewangeliami, tym co wiemy o historii Jezusa, a nawet nauką Kościoła, a nie dostrzegała konkretnych błędów. Najlepszym argumentem było, że Gibson w tym filmie miał pokazać swój brak wiary, bo przedstawił Jezusa jako cierpiącego człowieka :D Fanatyczni głupcy, którzy o tym krzyczeli nawet nie wiedzieli, że przeciwstawiając się ludzkiej naturze Jehoszuy głoszą herezję monofizytyzmu. Natomniast prawie nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że aktorowi grającemu Jezusa zdarzało się użyć słów hebrajskich zamiast aramejskich (jak np ze słowem "syn" - "ben" zamiast "bar",; czy ostatnie słowa na krzyżu brzmią trochę inaczej niż ewangelie podają, aczkolwiek moja nikła wiedza o aram. nie pozwala mi stwierdzić, czy tak jest bardziej prawidłowo, czy nie (ale na pewno tym razem hebr. to nie był)).
Jest w tym filmie też nie tak mało sprzeczności hist., ale to raczej powtarzanie tego co zostało napisane w ewangeliach, co wydaje się co najmniej dziwne. Jak np. czemu strażnicy świątyni potrzebują Judasza by ten wskazał Jezusa, skoro Jezsua nauczał w świątynii cały tydzień i powinny go aż nadto dobrze znać. Czy chociażby sprawiedliwy Piłat, który ze wszystkich innych dokumentach ponoć (info, którą przeczytałem w kilku książkach, aczkolwiek do tekstów źródłowych nie dotarłem, więc tutaj mogę się mylić) wiemy, że był krwawym i okrutnym człowiekiem.

No i sprawa Marii Magdaleny :) Z tego co mi wiadomo zdaje się Sobór Watykański II orzekł, że to jednak (co wcześniej wielu innych biblistów mówiło) nie ją chcieli kamienować. Po prostu historię o kobiecie kamieniowanej, przedstawiono obok fragmentu o Marii Magdalenie, stąd ten błąd, który pokutował przez wiele lat. W filmie Gibsona została jednak postać Marii Magdaleny przedstawiona tradycyjnie, aczkolwiek to za pewne ma związek z wyznaniem Mela.

To tyle :) Błędy historyczne w Apocalypto być może są (nie jestem super znawcą tej kultury, ale to o co można byłoby się przyczepić, a jest zgodne to chyba wybroniłem :)), ale przeciwnicy tego filmu nie ich się czepiają. Historia się powtarza :)
05-01-2007 12:40

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.