Zwierzogród

Królik i lis ścigają złoczyńców

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Zwierzogród
Mała króliczka o wielkim sercu marzy o byciu policjantem. Ale czy ambicja i determinacja wystarczą, aby niewielki futrzak dopiął swego w mieście zamieszkanym przez zwierzęta znacznie przewyższające go gabarytem oraz siłą? Odpowiedzi udzielić może kreskówka Disneya, Zwierzogród.

Na ekrany kin trafiła kolejna przecudnie zrealizowana animacja, urzekająca oprawą audio-wizualną oraz – co jest już chyba standardem przy współczesnych bajkach – wielopoziomowymi gagami, nie zawsze adresowanymi do najmłodszych widzów.

Zwierzogód to klasyczna w swej wymowie bajka podejmująca sprawdzone pomysły i rysująca postacie w sposób zgodny z archetypem przeznaczonym dla najmłodszych widzów, w czym najzupełniej nie przeszkadza zabieg antropomorfizacji występujących w rolach głównych zwierząt. Widzowie obserwują więc losy pochodzącej z malutkiej miejscowości Judy Hopps, przesympatycznej króliczki pragnącej oddać się karierze stróża prawa w największej metropolii zamieszkanej przez zwierzaki wszelkiej maści. Początki kariery nie są jednak usłane różami: wyśmiewana i ignorowana z racji swojej mikrej postury, błyskawicznie pada ofiarą drobnego szachraja, lisa Nicka Wilde, zaś komendant Bogo wyznacza młodej kadetce zadanie na pierwszy rzut oka niemożliwe do wykonania.

W filmie mamy w zasadzie wszystkie elementy klasycznej baśni: kopciuszek ponownie staje się – oczywiście całkowicie w przenośni – piękną królewną, a młodsi i słabsi tradycyjnie ucierają nosa faworytom. Oczywiście jest i wątek rodzącej się powoli przyjaźni pomiędzy istotami na pierwszy rzut oka tak różnymi od siebie. A w tle ciemne charaktery, sceptyczni lecz w końcu sprawiedliwi przełożeni oraz zawsze kochający i oddani córce rodzice. Najmłodsi widzowie z miejsca również pokochają przemiłe zwierzątka zamieszkujące olbrzymie miasto. Wszystkie części składowe obrazu zostały wkomponowane w całość w sposób wręcz podręcznikowy, co niewątpliwie jest zasługą dość doświadczonego duetu reżyserskiego: Byrona Howarda (Piorun, Zaplątani) oraz Richa Moore (Simpsonowie, Ralf Demolka).

Ale i dorośli nie będą się nudzić w trakcie seansu. Autorzy dodali do swojego dzieła gagi oraz sceny pomyślane o starszych widzach. Poziom abstrakcyjnego poczucia humoru (kapitalne leniwce!) oraz umiejętnie wplecionych scen o charakterze kryminalno-gangsterskim (fantastyczny pastisz Ojca Chrzestnego) zadowoli chyba wszystkich rodziców znudzonych przesłodzonymi oraz infantylnymi bajeczkami dla najmłodszych. Zwierzogród prezentuje się wręcz bajecznie pod względem animacji, chociaż z drugiej strony jest już standardem przy dzisiejszych produkcjach, więc trudno uznać to za atut sam w sobie. Warto również zwrócić uwagę na udaną oprawę muzyczną, którą skomponował weteran Michael Giacchino (Ratatuj, Iniemamocni, Odlot, a już niedługo Star Trek: W nieznane).

Niestety autorzy nieco przesadzili zarówno z żartami, jak i kreacją złych postaci. W przeciwieństwie do Shreka, czy choćby Zaplątanych, w Zwierzogrodzie mnóstwo żartów zrozumiałych będzie w zasadzie przez osoby nastoletnie, jeśli nie wręcz dorosłe. Proporcje zostały za bardzo zaburzone na niekorzyść najmłodszych widzów, a przecież film powstał z myślą o nich. Jest to tym bardziej zaskakujące, że obraz wyszedł od wytwórni będącej symbolem dziecięcego kina oraz autorów z dorobkiem w tym obszarze.

Drugi zarzut ma nieco mniejszą wagę, ale i o nim należy wspomnieć. Animacja została zrealizowana perfekcyjnie, ale momentami "kreacje" potrafią przerazić najmłodszych widzów, takich w okolicach 4-5 lat. W tym względzie dzieło można nieco przyrównać do Meridy Walecznej, gdzie zamieniona w niedźwiedź matka odważnej wojowniczki również potrafiła sprawić, iż najmłodszy widz kończył seans wtulony w ręce rodzica. Mimo formalnego oznaczenia "bez ograniczeń", warto aby dziecko miało przynajmniej w okolicy siedmiu lat, wówczas co prawda niektórych żartów pewnie nie załapie, ale nie wystraszy się czarnych charakterów.

Mimo dwóch wątpliwych elementów, Zwierzogród to bez wątpienia sprawnie zrealizowana animacja: śliczna, barwna i pełna detali, jak na stajnie Disneya przystało także bardzo dobrze udźwiękowiona. Wyróżniają się również bohaterowie: waleczna króliczka, oraz przechodzący metamorfozę lis i byk, co idealnie wpisuje się w motyw rodzącej się pomiędzy sprzecznymi – wręcz wykluczającymi – postaciami przyjaźni. I te elementy nie zawodzą, czego najlepszym dowodem są miny młodych widzów. I co równie ważne także osoby dorosłe nuda ominie szerokim łukiem. W końcu królik i lis w jednym zespole zawsze stanowią wesołą ekipę.