Zakon Świętej Agaty

Uważaj, gdzie szukasz pomocy

Autor: Shadov

Zakon Świętej Agaty
Darren Lynn Bousman fanom horrorów nie jest obcy. Reżyser Piły II, III i IV powrócił w kolejnym krwawym dziele – pełnym napięcia  thrillerze psychologicznym, który zabiera w jedno ze straszniejszych miejsc w stanie Georgia.

Młoda ciężarna Mary, szukając pomocy, trafia do prowincjonalnego klasztoru. Skromna liczba sióstr zakonnych, ciche pensjonariuszki oraz przytulne wnętrze sprawiają, że szybko postanawia skorzystać z gościny. Jednak matka przełożona ma surowe zasady, za których złamanie grożą dotkliwe kary.

Reżyser w żaden sposób nie tuszuje inności oraz nietypowego charakteru sióstr zakonnych. Szybko rozumiemy, że z klasztorem coś jest nie tak, obserwując surową matkę przełożoną, przerażająco posłuszne pensjonariuszki i sceny na granicy psychologicznego terroru. Im bardziej Mary przyzwyczaja się do nowego domu, tym wyraźniej dostrzega brutalność zakonnic. W dodatku kierowana swoją determinacją i uporem w odkryciu prawdy, prowokuje je do jeszcze bardziej bezdusznych zachowań. Ciągły strach bohaterek przed karą ze strony sióstr utrzymuje odpowiednie napięcie, a w połączeniu z pojawiającymi się krwawymi czy odrażającymi scenami wszystko nabiera odpowiedniego złowrogiego klimatu.

Niestety pomimo doświadczanego na sali kinowego dreszczu emocji film stanowi produkcję mało oryginalną. Bousman stosuje tu dość znane chwyty, jak osaczenie głównych bohaterów, zamknięte przestrzenie i nutka czegoś z pogranicza demonizmu. Dodatkowo Zakon Świętej Agaty cierpi na pewną manierę Piły, czyli zbyt dużo odrażających scen utrzymanych w podobnej scenerii. Po pewnym czasie kolejne przestają więc wywoływać mocniejsze wrażenia. Nie trudno też dodać dwa do dwóch i zorientować się, dla czego przykrywką jest chęć niesienia pomocy ze strony klasztornych sióstr. Łatwo złapać się na tym, że w pewnej chwili przestajemy cieszyć się oglądaniem, a czekamy jedynie na moment, który potwierdzi nasze przypuszczenia.

Mimo że fabularnie nie jest za dobrze, to pewne aspekty nie pozwalają spisać całości na starty. Zamknięta przestrzeń stanowi tu jeden z nielicznych plusów. Kilka pomieszczeń odpowiednio oświetlonych, okratowanych i zamkniętych na klucz potęguje klimat grozy. Odpowiedzialny za zdjęcia Joseph White umiejętnie wykorzystał przytulne pokoje, tworząc wiele statycznych scen, w których dłuższą chwilę śledzimy dramatyczny los bohaterek. Widzowie o słabszym żołądku (i nerwach) nie raz odwrócą głowę, nie chcąc oglądać pewnych obrzydliwości.

Z grą aktorską bywa różnie, bowiem nie wszyscy odpowiednio emocjonalnie wczuli się w role. Dla przykładu Sabrina Kern, grająca Mary, nie wybija się ponad pozostałych aktorów. Przebywające z nią inne pensjonariuszki grane przez Courtney Halverson, Trin Miller czy Hannah Fierman lepiej oddają emocje towarzyszące przykrym karom, jakie je spotykają. Jednak najbardziej w pamięć zapada Carolyn Hennesy, grająca główną matkę przełożoną. Kreacja pozbawionej emocji zakonnicy dominuje w każdej scenie, w jakiej się pojawia. Od pierwszego spotkania wzbudza negatywne emocje, a im dalej, tym bardziej jej zepsucie zostaje uwidocznione.

Najnowsze dzieło reżysera Piły nie jest kinem zbytnio godnym polecenia. Mimo że otrzymujemy nie najgorszy thriller psychologiczny z elementami horroru, ciężko doszukać się tu bardziej zajmującej historii. Wszystko jest po prostu wtórne, zaczynając od fabuły, a kończąc na straszakach. I pomimo kilku całkiem dobrych elementów raczej polecić go można tylko zapalonym miłośnikom gatunku albo reżysera.

Film obejrzeliśmy dzięki uprzejmości Cinema-City.