Wędrówki z dinozaurami
Głównym bohaterem filmu i zarazem jednym z jego narratorów jest pachyrinozaur Patchi, którego poznajemy jako świeżo wyklute "pisklę" i obserwujemy do osiągnięcia przez niego dorosłości. Już od pierwszych dni życia przejawia talent do przyciągania złego, co czyni z niego niewątpliwie jednostkę wyjątkową, będącą idealnym materiałem na czołowego protagonistę. Bardzo wcześnie poznał, co to szczęki drapieżnika; nieraz zdarzyło mu się odłączyć od stada; ma okropnego brata o imieniu Gniewko (sic!); był też świadkiem, jak gorgozaury zabijają jego ojca Buldożera, przywódcę stada pachyrinozaurów. Jakby tego było mało, Patchi musi walczyć ze swoim bratem o dziewczynę imieniem Juni. Tak naprawdę jego jedynym sprzymierzeńcem i przyjacielem jest niewielki latający Alexornis, pełniący zarazem funkcję drugiego narratora filmu. W opowiadaniu historii swój udział mają również Juni i Gniewko.
Wspominając zwiastun Wędrówek z dinozaurami, który swego czasu miałam okazję obejrzeć, odniosłam wrażenie, że postaci będą dubbingowane. Tymczasem prehistoryczne gady w filmie robią wyłącznie to, co do nich należy: jedzą, chodzą, biegają, walczą i ryczą, a nie mówią. Głosy czterech wymienionych wyżej postaci słychać z offu - komentują to, co się dzieje na ekranie, jakby pokazywały nam film z rodzinnego archiwum. To trochę tak, jak gdyby dinozaur żyjący współcześnie wspominał swoją młodość, którą przeżył siedemdziesiąt milionów lat temu. Niestety, rozwiązanie to okazało się dla filmu chybionym, jest po prostu niedobre. Tekst, według mnie, często zwyczajnie nie pasuje do poszczególnych scen. Przykładowo, kiedy w świecie przedstawionym robi się chłodniej, komentarz Patchiego brzmi: "Przydałyby się kalesonki". Nie wiem, jak ten pomysł sprawdził się w oryginale, ale polska wersja sprawia często wrażenie, jakby została napisana przez samozwańczego "mistrza ciętej riposty". Dziwię się też trochę, że twórcy zrezygnowali z tradycyjnego dubbingu - dinozaury przemówiły już przecież z ekranu w tak dobrych produkcjach, jak Pradawny Ląd czy Dinozaur. Dodam, że tym razem zrezygnowano także z istnych "gwiazd" epoki kredy, m.in. z tyranozaura, triceratopsa, welociraptora oraz mojego osobistego faworyta, parazaurolofa.
Trudno stwierdzić, czy Wędrówki z dinozaurami miały być bardziej filmem familijnym czy raczej dokumentalnym (bo takie etykietki często mu się przykleja). Jako "dokument", a w zasadzie raczej rodzaj pomocy naukowej, obraz wypada całkiem nieźle. Przy okazji pojawienia się na ekranie nowego gatunku, akcja się zatrzymuje - w przypadku gorgozaura nawet na trochę dłużej - a widz poznaje nazwę stworzenia i jej tłumaczenie, jak również sposoby odżywiania danego gada. Wiele można również wywnioskować z przebiegu samej opowieści. Dodatkowe ciekawostki wplecione są też oczywiście w komentarze narratorów.
Problem z tymi ostatnimi polega nie tylko na wspomnianym już irytującym tekście, który dla nich przygotowano. Polscy aktorzy czytają swoje kwestie tak, jakby im się ciągle spieszyło, do tego nadekspresja w ich głosach sugeruje nieustannie trwającą, niebywałą ekscytację i poczucie niesamowitości. Jako osoba dorosła, już po kilku minutach nie byłam w stanie znieść tych wszystkich "ochów" i "achów". Podejrzewam, że również co poniektóre starsze dzieci szybko mogą mieć tego dość. Gdyby zdecydowano się na lektora, ewentualnie sporadycznie pojawiające się napisy albo - jeszcze lepiej - brak jakiegokolwiek komentarza, efekt końcowy byłby o wiele lepszy. Fabuła jest na tyle czytelna, że i bez dodatkowej narracji żaden widz (nawet najmłodszy) nie miałby problemu ze zrozumieniem filmu. Tymczasem zaserwowano nam infantylną, łopatologicznie przedstawioną historyjkę pokroju Teletubisiów, tyle że w świecie prehistorycznych stworów.
Zdecydowaną zaletą filmu jest natomiast jego oprawa wizualna. Zdjęcia są piękne, a efekty specjalne cudowne. Sceny walk dinozaurów zapierają dech. Gady wyglądają jak żywe, nie zapomniano nawet o takim szczególe, jak trzecia powieka. Naprawdę dziwię się, że tak doświadczeni filmowcy, jak reżyserzy Wędrówek z dinozaurami - Barry Cook i Neil Nightingale - popełnili taką gafę, jak decyzja o dodaniu warstwy tekstowej. Nie mogę powiedzieć, że jestem całkowicie rozczarowana tym, co zobaczyłam, ale oczarować też się nie dałam. Nawet scena śmierci ojca Patchiego, kojarząca mi się z Bambim Disneya, nie zatarła złego wrażenia (a Bambi ma na mnie bardzo pozytywny wpływ). Nie skreślam tego filmu zupełnie, ale też nie mogę go z czystym sumieniem polecić. Chyba, że wobec chęci zabrania do kina swoich - powiedzmy, maksymalnie trzyletnich - dzieci, w lokalnym repertuarze autentycznie nie ma innej pozycji adresowanej do najmłodszych. Tylko w takiej sytuacji nawet Wędrówki z dinozaurami można rozpatrzyć jako sensowną pozycję. Dorosłym życzę dużo cierpliwości podczas seansu.
Reżyseria: Barry Cook, Neil Nightingale
Scenariusz: John Collee
Muzyka: Paul Leonard-Morgan
Zdjęcia: John Brooks
Obsada: Charlie Rowe, Angourie Rice
Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania, Australia
Rok produkcji: 2013
Data premiery: 3 stycznia 2014
Czas projekcji: 1 godz. 27 min.
Dystrybutor: Imperial-Cinepix