The Old Guard

Umiera się więcej niż raz

Autor: Jan 'gower' Popieluch

The Old Guard
Grupa nieśmiertelnych śmiałków przez kolejne stulecia stara się walczyć o sprawy, o które walczyć warto, jednocześnie pozostając w cieniu, z dala od wścibskich oczu. Taką wizję przedstawił nam Greg Rucka w komiksie z 2017 roku, a teraz ten sam scenarzysta stoi za filmową adaptacją swojego utworu w oryginalnej produkcji Netfliksa.

Bohaterów poznajemy, gdy podejmują się wykonania niecierpiącej zwłoki misji – odbicia grupki dzieci porwanych przez terrorystów. Szybko jednak przekonujemy się, że nie jest to zwykła grupa najemników. Ich liderka, Andromache ze Scytii (dla przyjaciół Andy), nie pamięta już, jak długo żyje, ale dwóch innych członków ekipy poznała podczas krucjat. Teraz czeka ich nowe wyzwanie, bo niespodziewanie dowiadują się o istnieniu kolejnej osoby obdarzonej darem nieśmiertelności.

Fabuła The Old Guard to dość sprawnie i bezpiecznie zrealizowany sztampowy schemat. Mamy grupę cynicznych, ale w gruncie rzeczy dobrodusznych bohaterów; szalonego naukowca, który nie da się powstrzymać błahostkom takim jak skrupuły moralne; i młodą dziewczynę, która nie zgadza się na zastany świat. W kilku miejscach pojawiają się pozytywne zaskoczenia, gdy nieśmiertelni bohaterowie dzielą się wspomnieniami ludzi, których stracili. Bardzo dobrze prezentuje się w tym aspekcie zwłaszcza Matthias Schoenaerts jako Booker – najemnik urodzony podczas Wojen Napoleońskich. Zdecydowana większość filmu nie wywołuje jednak żadnych głębszych emocji.

Największą gwiazdą obsady jest Charlize Theron wcielająca się w Andy. Aktorka ma kilka dobrych momentów, ale niestety nie wykorzystuje w pełni swojego talentu. Dwie emocje na krzyż i wieczna uraza do wszystkiego wokół to nieco za mało na wielowymiarową postać. Warto zwrócić uwagę także na głównego przeciwnika bohaterów, dr. Marricka. Na ekranie portretuje go Harry Melling – aktor znany przede wszystkim z roli Dudleya w filmach o Harrym Potterze, ale także z poruszającej kreacji pozbawionego rąk i nóg artysty w Balladzie o Busterze Scruggsie. Tym razem jego bohater jest niestety bardzo jednowymiarowy, ale Melling dobrze poradził sobie z przedstawieniem chaotycznego geniuszu.

W kilku miejscach widać, że twórcy chcieli zachować elementy charakterystyczne dla komiksowego pierwowzoru, nawet jeśli na ekranie nie mają one dużo sensu. Tak jest na przykład z ogromnymi mieczami i toporami, które bohaterowie z jakiegoś powodu uważają za dobrą odpowiedź na broń automatyczną. Sceny walki to w ogóle najbardziej problematyczny element filmu. Z jednej strony są fragmenty, w których chciałoby się klaskać na widok idealnej tanecznej choreografii ukazującej instynktowną współpracę wypracowaną w stuleciach wspólnych starć. Z drugiej – niektóre sekwencje są nakręcone bez wyraźnego rytmu, chaotycznie i po prostu nudnie.

The Old Guard raczej nie trafi do kanonu najlepszych filmów superbohaterskich. Można przy nim bezboleśnie poprawić sobie nudny wieczór, ale Grega Ruckę i reżyserkę Ginę Prince-Bythewood czeka sporo trudnych rozmów, jeśli chcą zrealizować swój plan na filmową trylogię.