Potworna rodzinka

Wampir i rodzinne kłopoty

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Potworna rodzinka
Każda rodzina miewa swoje lepsze i gorsze chwile. Tymi lepszymi należy się cieszyć, te gorsze trzeba po prostu przetrwać. Co jednak, kiedy przyczyną problemów będzie zakochany Drakula?

Państwo Sielscy już dawno zapomnieli czym jest sielanka. Głowa rodziny notorycznie okupuje biuro, w domu odsypiając przepracowanie, pani domu, Emma z ledwością utrzymuje swoją małą księgarnię, zaś ich pociechy w najlepszym przypadku się nienawidzą. Sytuację pogarszają dodatkowo trudne dojrzewanie nastoletniej Fay oraz ciężar wzajemnych pretensji pomiędzy Emmą a pozostałymi domownikami. Najgorsze jednak nadchodzi wraz z telefonem do rzekomej wypożyczalni kostiumów. Odbiorcą okazuje się sam Drakula, amant poszukujący miłości. To na jego polecenie Sielscy przemienieni zostają w potwory. Czy rodzina przetrwa tę próbę?

Brzmi poważnie? Po prawdzie, tak właśnie jest. Potworna rodzinka to jedna z najtrudniejszych animacji, jakie zagościły w ostatnich miesiącach (a może i latach) na ekranach kin. Pod szkarłatnym płaszczykiem wampira, tuż za pierwszą linią rozmaitych żartów sytuacyjnych, autorzy filmu, Holger Tappe (reżyseria), David Safier oraz Catharina Junk (scenariusz) umieścili bardzo poważną historię o problemach mogących stać się udziałem zwykłej rodziny. Przez większą część projekcji Sielscy wypominają sobie najrozmaitsze rzeczy, czego nie jest w stanie zatuszować humorystyczne przedstawienie zakochanego wampira. Jest więc poważnie, ale to nie wszystko.

Najbardziej irytującym elementem bajki jest jednak jej dubbing. Nie chodzi tutaj o jakość podłożonego głosu ani o zaangażowanie lektorów, ci bowiem z powierzonego zadania wywiązali się bez zarzutu. Problemem jest sama konwencja tłumaczenia, masowo wykorzystująca współczesny slang. Jest więc "fejs", "insta" oraz mnóstwo innych pojęć właściwych dla....? No właśnie, właściwych dla osób w wieku co najmniej nastoletnim, a więc totalnie nie zrozumiałych dla dzieci młodszych, tak do dziewiątego roku życia. A nie oszukujmy się, to nie jest film młodzieżowy, to bajka dla dzieci.

Problem nie przybiera może tak dramatycznych rozmiarów, jak to miało miejsce w Zakwakanych, jest jednak zauważalny i w dużej mierze nakazuje zadać pytanie o poprawność obranego kierunku, a fakt, iż dialogi wynikały wprost z czynności podejmowanych przez bohaterów tylko w niewielkim stopniu może posłużyć za usprawiedliwienie. Na osłodę zostaję fantastyczna Baba Jaga, a w zasadzie fantastyczna Joanna Kołaczkowska, użyczająca jej głosu. Nie dość, iż świetnie wkomponowana w postać, to jeszcze mówiąca rymem potrafi rozśmieszyć każdą osobą, zarówno dużą, jak i małą.

Najważniejsze pytanie brzmi: czy dzieciom ten film może się spodobać? Niewątpliwie jest to bardzo poważne dzieło, traktuje o najbardziej traumatycznych przeżyciach, jakie mogą dotknąć maluchy, ale momentami średnio zrozumiale w warstwie językowej. Na ratunek przychodzą klasyczny happy end, żarty oraz sama akcja. Pomimo najbardziej rozmaitych zawirowań rodzina wychodzi z opresji nie tylko w jednym kawałku, ale również wzmocniona odzyskanym poczuciem jedności oraz "zwykłą miłością". I to jest akcent, obok którego nie można przejść obojętnie.

Pozostaje jeszcze przygoda – ta gna na złamanie karku, rozpoczynając się za oceanem, odwiedzając Londyn oraz goszcząc na spieczonej słońcem Saharze. Nie brakuje również żartów, chociaż te są raczej mało wybredne: fundamentalną rolę odrywają regularnie puszczane przez głowę rodziny gazy oraz wszelkie inne elementy wynikające z ludzkiej fizjologii. I te gagi zazwyczaj wystarczają, aby rozbawić młodszą część widowni.

Warto też spojrzeć na film z perspektywy technicznej. Europejskie produkcje zawsze budzą moje zainteresowanie, zwłaszcza w kontekście jakości zapewnianej przez amerykańskie wytwórnie. Na poziomie mikro detali Potworna rodzinka, efekt kooperacji brytyjsko-niemieckiej, jednak odrobinę odstaje od animacji spod szyldu Pixar czy Dreamworks, jednak jest to film na tyle porządnie zrobiony, że potrafi cieszyć oko widzów każdym wieku.

Jak można podsumować Potworną rodzinkę? W wakacje zaleciłbym spacer lub jakiś konkurencyjny seans. Ale że ostatnio za oknem najczęstszym widokiem jest deszcz, toteż wizyta w kinie może okazać się nie najgorszym pomysłem, bo pomimo potknięć omawiana animacja dysponuje na tyle wieloma atutami, że może przypaść do gustu niejednemu odbiorcy.