Polecamy / Odradzamy w listopadzie

Autor: Iwona 'Ivrin' Kusion

Lustra -
2008-11-28

Dawno już nie widziałem tak położonego aktorsko filmu. Chociaż trzeba przyznać, że to nie tyle ich wina, co scenarzystów, którzy stworzyli tak idiotyczną, pełną luk i nieprawdopodobną historię, że nawet grający w filmie aktorzy nie byli w stanie w nią uwierzyć. Miejscami wglądali, jakby kwestie nie chciały im przejść przez gardło, czemu się zresztą nie dziwię. Co zawiodło? Szczegóły. Widz bez problemu może wyłapać mnóstwo wpadek, jak na przykład fakt, że w świecie, odbiciu lustrzanym naszej rzeczywistości może i napisy były na odwrót, ale samochody wciąż jeździły po prawej stronie ulicy. Tego typu kwiatki były morderstwem na grozie tego obrazu, bo trudno skupić się na klimacie, gdy co i rusz film atakuje nas kolejnymi niedorzecznościami, jak chociażby zamalowywanie luster w całym domu – a bo wynieść ich do piwnicy to nie można? Gorąco nie polecam! [malakh]


Dziewczyna mojego kumpla +
2008-11-21


Zaskakująco dobra komedia. Takie połączenie ckliwych romansideł z American Pie. Miejscami jest wulgarnie, niekiedy obleśnie, ale bez popadania w skrajności. Świetna rola Dane’a Cooka (Tank), a także niewiele ustępująca mu kreacja Aleca Baldwina (Profesor Turner), a do tego wyśmienita oprawa muzyczna. Nie jest to rozrywka z najwyższej półki, ale wystarczy, aby zagwarantować dobrą zabawę.
[malakh]




Kwarantanna -
2008-11-21

Kopia gorsza od oryginału… Kto by się spodziewał? Widzieliście Rec? Tak? – nie idźcie do kina, Hiszpanie zostawili Amerykanów daleko w tyle. Nie? – obejrzyjcie Rec, Kwarantanna to gorszy, brzydszy, mierny aktorsko i bezsensownie epatujący przemocą brat bliźniak europejskiego horroru. Twórcy z Hollywood zabrali się za całkiem ciekawy pierwowzór, naturalnych Hiszpanów zastępując swoimi sztywnymi rodakami, a następnie dodali kilka sprośnych żartów i parę krwawych scen. Owszem, film nadal straszny – sprawdza się formuła połączenia ciemności, ciasnoty i krwi, ale przypomina przeżuty i wypluty odpad po hiszpańskojęzycznym oryginale. Precz z remake’ami! [malakh]

007 Quantum of Solace +
2008-11-07

Lubię Bonda i należę do tej części społeczeństwa, której bardzo podobało się Casino Royale, toteż z wielką niecierpliwością czekałam na premierę dwudziestej drugiej części przygód agenta Jej Królewskiej Mości. Nie zawiodłam się – zaczyna się od szybkiego pościgu, ze strzelankami i wybuchami, a potem akcja kilkakrotnie przyspiesza. W Bonda po raz drugi wciela się Daniel Craig (podtrzymuję opinię, że idealnie pasuje do tej roli), któremu towarzyszy M (znakomita jak zawsze Judi Dench) oraz dwie piękne kobiety – Strawberry Fields (Gemma Arterton), niezbyt znacząca pracownica konsulatu oraz Camille (Olga Kurylenko), łaknąca zemsty dziewczyna gangstera. Czarny charakter jest mniej groźny niż jego poprzednicy, ale Mathieu Almarikowi udało się w ciekawy sposób pokazać okrucieństwo i bezwzględność przestępcy. Krótko mówiąc, dużo wybuchów, Bond walczy, biega i ucieka – ciągle coś się dzieje. Wszystko w ładnej scenerii, nieźle zmontowane, muzyka pasuje, tylko trochę szkoda, że czołówka dość nudna.[Marigold]

Totalny kataklizm -
2008-11-07

Totalny kataklizm, dosłownie. Producenci rzucali monetą: orzeł – kręcimy film, reszka – sklejamy z sobą w całkowitym bezładzie dziesiątki głupawych scenek. Nie trudno się domyśleć, że wypadło to drugie. W efekcie powstało coś na kształt hołdu dla YouTube: zatrzęsienie głupawych, wielokrotnie obrzydliwych i zawsze prześmiewczych filmików, zmontowanych ze sobą na chybił trafił, bez absolutnie żadnego sensownego pomysłu, jak sklecić z tego sensowną całość. Poznaj moich Spartan, czy Superhero Movie miały fabułę, Totalny kataklizm już nie – pozostał tylko marny jej substytut w postaci momentu, kiedy to bohaterowie podejmują podróż do muzeum. Humor opiera się na beknięciach, pierdnięciach, machaniu biustem i absurdalnej przesadzie. Nawet jeżeli twórcy mieli jakiś ciekawy pomysł na gag, rozdmuchiwali go, eksploatowali do granic możliwości, aż pękł, niczym balon z gumy do żucia, zostawiając po sobie jedynie obklejającą twarz maź. [malakh]


33sceny z życia +
2008-11-07

33 sceny z życia to dobry polski film. Dawno nie było rodzimej produkcji znad Wisły, która warta byłaby tego miana. Jednak w tym przypadku żaden inny przymiotnik nie znajduje uzasadnienia. Udało się zrobić film bez zbytniego sentymentalizmu, bez zadęcia, bez zbędnych łez i grania na najniższych instynktach. Widz otrzymuje za to historię rodziny – młodej artystki (Julia Jentsch), jej męża – uzdolnionego kompozytora w rozjazdach (Maciej Stuhr), siostry – dziennikarki (Iza Kuna), ojca – operatora filmowego z czasów PRL-u (Andrzej Hudziak) i matki – autorki kryminałów, chorej na raka (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik). Szumowskiej znakomicie udało się zbudować wizję specyficznej familii (wzorowanej na jej własnej) i bliskich jej osób, która musi poradzić sobie ze śmiercią. Obraz wyróżniają reżyseria i bardzo dobry scenariusz – pełen czarnego humoru i świetnie napisanych dialogów. Kolejny plus to znakomita obsada – Julia Jentsch zagrała bardzo dobrą rolę, z pełnym przekonaniem oddając wszystkie emocje postaci (nie razi nawet to, że w filmie mówi głosem innej aktorki – Mai Ostaszewskiej), pozostali wcale nie ustępują jej pola, zaś rolę wybitną zagrała Małgorzata Hajewska-Krzysztofik. [Marigold]


007 Quantum of Solace +
2008-11-07

Najnowszy Bond akcją stoi. Zaczyna się szybko, bez praktycznie żadnego wstępu i tak jest aż do napisów końcowych. Owszem, James co rusz zmienia broń, miejsca akcji i środki, którymi unieszkodliwia kolejnych złoczyńców, ale w sumie wychodzi na to, że 007 Quantum… to jedna długa scena strzelanko-bijatykowo-pościgowa. I dobrze, bo ogląda się to świetnie, miejscami z mocno bijącym sercem (pościg w Siennie), a dynamiczny montaż i bardzo dobra praca kamery tylko nam to umilają. Craig pasuje do tej roli, a Judi Dench (M) jest jeszcze lepsza. Wadą dwudziestego drugiego Bonda jest z kolei fabuła, a raczej jej brak. Co prawda coś tam jest, ale przypomina raczej resztki po Casino Royale niż samodzielną historię. W efekcie najbardziej cierpi tytułowe Quantum, czyli tajemnicza organizacja, która de facto tajemniczą pozostaje do samego końca – nie wszystko jest nam wyjaśnione. Niemniej polecam, Bond czy nie Bond – emocjonujące kino akcji, z wbijającymi w fotel pościgami i walkami. [malakh]


Nocny pociąg z mięsem -
2008-10-31

Krew, dużo krwi. A do tego wyrywane zęby, miażdżone głowy, latające członki i gałki oczne wyskakujące z czaszki. Wiadomo, po filmie opatrzonym tak wymownym tytułem nie można było się spodziewać czegokolwiek innego. Niemniej szkoda, że ślepe dążenie do pokazania makabry popsuło całkiem niezłą podstawę w postaci dobrego (jak na horror!) scenariusza. Sporo fajnych ujęć, w szczególności w wątku fotografa - głównego bohatera, który podczas nocnych wycieczek po mieście natrafia na trop prowadzący do tajemniczych zbrodni - oraz scenie walki w pociągu (ujęcia z zewnątrz, wędrówka kamery po okręgu, względem walczących), niestety przeplatanych, a raczej zalewanych dziesiątkami opływających w krew i mózg kadrów. Mogło wyjść coś fajnego, bo Vinnie Jones w roli mordercy sprawił się nadzwyczaj dobrze, ale klasyczna już głupota bohaterów wszystko psuje. Ale za to była krew, dużo krwi… [malakh]