Piraci z Karaibów: Na krańcu świata

Na krańcu trylogii

Autor: Magdalena i Maciej Reputakowscy

Piraci z Karaibów: Na krańcu świata
Magda: Czy warto czekać rok na film?

repek: To zależy, jaki będzie ten film.

Magda: Zatem, jaki jest?

repek: Pytanie jest i nie jest proste. Jest doskonały, jak część druga, czyli także - jak chcą niektórzy - bezsensowny i słaby w porównaniu z częścią pierwszą. Ci "niektórzy" oczywiście się mylą. A na poważnie - to ten typ kina, które czyni z nas małe dziewczynki i chłopców, przywołuje młodzieńcze lektury i nakazuje odrzucić chłodne kalkulacje oraz zburzyć oziębły dystans. Albo zapomnisz o subiektywnych oczekiwaniach i dasz się ponieść fali nieskrępowanej fantazji, albo utoniesz.

Magda: Ja najchętniej pluskałabym się w fabule jeszcze parę razy, w szczególności ze zmienionym w prawdziwego pirata Willem. Prąd przygody i niesamowitych wyczynów, jakich podejmują się bohaterowie filmu, oszałamia. Taką ilością doniosłych wydarzeń można by obdzielić co najmniej trzy wysokobudżetowe produkcje. Chwytająca za gardło wizja odpływających ku krańcowi ziemi dusz, pojedynek magicznych statków w oku cyklonu i wielkie zgromadzenie piratów z całego świata - adrenalina szumi w uszach widza niczym szalejący sztorm.

repek: Tutaj pojawia się niestety małe niebezpieczeństwo zagubienia w głębinach intrygi. Początek Na krańcu świata wbija w fotel klimatycznym zawiązaniem fabuły, a potem akcja rusza pod pełnymi żaglami. Można wręcz odnieść wrażenie, że dzieje się za dużo, a wszyscy bohaterowie "ciągną" w swoją stronę, każdy realizuje własny wątek. Tak jest przez mniej więcej połowę projekcji, kiedy to indywidualne nitki splatają się i najważniejsze postaci suną wspólnym kursem do samego końca. Nie ma wątpliwości, że przy kolejnych podejściach do trzeciej odsłony Piratów będzie się odkrywać najmniejsze szczególiki konsekwentnych, fabularnych powiązań. Już teraz widać ich niemało...

Magda: Tak, bowiem w tym filmie każda postać drugo- i trzecioplanowa ma własny wątek fabularny. Podobnie jak pies, małpa, papuga, busola, kapelusz Jacka, oba statki, a nawet wykonana w pierwszej części przez Willa szpada. Film może być trudny w odbiorze, gdyż nie ma szczegółu lub sceny, która nie rozwijałaby opowieści. Wszystko ma swoje przeznaczenie i miejsce w świecie trylogii, każdy element odgrywa swoją rolę, aby doprowadzić do spektakularnego zakończenia. Bohaterowie przebywają daleką drogę, docierają na sam kraniec świata i wkraczają do krainy śmierci. Przechodzą próbę, jakiej tradycyjnie poddawani byli wszyscy mityczni bohaterowie. Przekraczają granicę dzielącą żywych od umarłych, podróżując poprzez lód i morze nocą, kiedy horyzont zlewa się z taflą oceanu i świat śmiertelnych łączy się z zaświatami. Wyprawa ta przemienia Elizabeth oraz Williama i pokazuje, kto był prawdziwym herosem w tej opowieści. Przeznaczeniem pary jest przywrócenie zaburzonego porządku rzeczy w symbolicznej scenie połączenia kochanków i odczynienia zdrady, która leżała u podstaw panującego na morzach zła. A piraci? Piraci pozostają piratami, ratują swój świat od zmian i wyruszają po kolejny skarb.

repek: Co ciekawe, głównym nośnikiem pirackiego nastroju staje się Barbossa, kreowany z rozmachem i swadą przez Goeffreya Rusha. Jack Sparrow ma na głowie (a raczej w głowie) inne problemy, więc to na nieumarłym kapitanie spoczywa obowiązek utrzymania konwencji. Pomagają mu w tym niezrównani Pintel i Ragetti oraz załoga "Czarnej Perły", a także cała plejada pirackich przywódców z Seo Fengiem (klimatyczny Chow Yun-Fat) na czele. Za ich sprawą Piraci utrzymują status filmu trzymającego się nieugięcie przyjętej, czy wręcz stworzonej przez siebie stylistyki. Na szczęście nie mnożą przy tym nowych wątków, lecz jedynie kontynuują te, które zasygnalizowano w poprzedniej części. Rok temu zresztą sporo spekulowano na temat możliwych zakończeń losów poszczególnych postaci, a finałowa odsłona trylogii musiała wziąć na siebie brzemię logicznego ich zamknięcia.

Magda: Trzecia część obnaża nie tylko tors Orlando Blooma i udo Keiry Knightley, ale konsekwencję twórców, którzy nie pozostawiają odbiorcy na mieliźnie domysłów i skrupulatnie domykają wszystkie wątki. Historie pojedynczych bohaterów kończą się mniej lub bardziej szczęśliwie, niektórych pochłania wir przeznaczenia, innym udaje się wypłynąć na powierzchnię. Upadły Komodor Norrington, przechodzi długą drogę od zaszczytów, poprzez chlewik, do utraty honoru, aby na u kresu podróży obrać właściwy kurs i odkupić wyrządzone zło. Dowiadujemy się także, co stało się z psim strażnikiem więzienia, dlaczego w kończącym trylogię filmie macki krakena nie doczekały się animacji oraz jaką przyszłość wybrała, przewijająca się przez wszystkie epizody, gadatliwa para żołnierzy.

Rozpoczęcie Klątwy Czarnej Perły i finał Na krańcu świata łączy finezyjna pętla, w której uratowany przed laty z zachłannych ramion morza Will zostaje… Ach, już słyszę salwę czytelników, którzy nie chcą wiedzieć za dużo. Jest to jednak puenta warta przelanej na ekranie krwi i użytej na potrzeby produkcji taśmy filmowej. Puenta, która kończy historię namiętnego romansu pomiędzy synem pirata a córką gubernatora, a rozpoczyna nową przygodę na szerokich wodach oceanu.

repek: Przygodę, do której koniecznie niezbędna jest jedna osoba: Jack, czyli duch serii, bez którego - bez względu na to, jakich bohaterów pokochaliśmy - cykl straciłby cały swój urok. A Jack, jak to Jack, zawsze wypłynie na powierzchnię, gdyż fabuła automatycznie dostosowuje się do jego improwizowanych decyzji.

Magda: Na szczęście "sparrowy", to znaczy, wróbelki ćwierkają, iż zawarto diabelski pakt na kolejne części...

repek: …a zatem niebawem przekonamy się, jak w tej grze o dusze widzów poradzi sobie Jack Sparrow.

Magda: Kapitan. Kapitan Jack Sparrow.