» Teksty » Artykuły » Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej

Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej


wersja do druku

Oscarze, Oscarze, któż by cię nie chciał...

Redakcja: Saya, New_One

Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej
Jedni ich nienawidzą, drudzy je kochają. Któż z branży filmowej chociaż raz nie marzył, żeby dostać w posiadanie złotą statuetkę o wdzięcznym imieniu Oscar? Choć na świecie jest wiele cenionych i prestiżowych festiwali filmowych takich jak Cannes, Złote Globy czy Berlinale, to właśnie rozdanie Oscarów po dziś dzień pozostaje najbardziej wyczekiwanym i najczęściej komentowanym wydarzeniem filmowym każdego roku. Wydaje się, że każdy zna, przynajmniej w przybliżeniu, datę tej gali i mógłby o niej powiedzieć kilka zdań, ale czy wiemy, jak wyglądało pierwsze rozdanie nagród i skąd wzięła się nazwa statuetki? Spójrzmy 85 lat wstecz i dowiedzmy się, jak to się wszystko zaczęło.


Początki

Wielcy wygrani gali zostają wybierani przez Amerykańską Akademię Filmową, która została ufundowana w 1927 roku. Dwa lata później, 16 maja 1929 roku, miała miejsce pierwsza historyczna gala wręczenia Oscarów. Odbyła się ona na prywatnym przyjęciu w hotelu Roosevelt przy Hollywood Boulevard w Los Angeles. Wówczas można było kupić bilet na uroczystość, który kosztował dziesięć dolarów, a samą imprezę oglądało mniej niż dwieście pięćdziesiąt osób. Wtedy to obraz Skrzydła, opowieść o pilotach amerykańskich sił powietrznych, w reżyserii Williama A. Wellmana, został nagrodzony przez Akademię Filmową jako pierwszy w historii w kategorii najlepszy film.


Sama statuetka przedstawia rycerza, który stoi na rolce filmu posiadającej pięć szprych, wspierając się na dwuręcznym mieczu. Szprychy symbolizują grupy zawodowe związane z branżą filmową: reżyserów, scenarzystów, aktorów, producentów i techników. Statuetkę zaprojektował Cedric Gibbons, amerykański scenograf pochodzący z Irlandii, który był jednym z pierwszych członków Amerykańskiej Akademii Filmowej. Co ciekawe, odebrał on zaprojektowaną przez siebie statuetkę aż jedenaście razy.

Oficjalnie nagroda Akademii nosi nazwę Academy Award of Merit, jednak już od 1931 roku używano dzisiejszej nazwy. Czemu akurat to imię wybrano? Jedna z legend mówi o Margaret Herrick, bibliotekarce Akademii, która na widok statuetki powiedziała, że przypomina jej ona wuja Oscara Pierce'a. To z kolei miał usłyszeć hollywoodzki dziennikarz Sidney Skolsky, któremu określenie spodobało się na tyle, że zaczął go używać w swoich artykułach. Inna historia głosi, że nazwę Oscar nadała statuetce aktorka, Bette Davis.


Kino a upływ czasu

Dzisiaj najwięcej emocji wzbudzają oczywiście już same nominacje, a w drugiej kolejności zdobywcy statuetek. Tym, którzy śledzą galę, nietrudno zauważyć, że nominacje są prawdziwym wyróżnieniem, a same nagrody wędrują często do obrazów, które swoją tematyką poruszają ważne aktualne wydarzenia na świecie. Czy gdyby nie wszechobecny światowy kryzys gospodarczy, film taki jak Slumdog. Milioner z ulicy miałby szansę na wyróżnienie za najlepszy film? A co powiedzieć o niezrozumiałym dla wielu uhonorowaniu The Hurt Locker. W Pułapce Wojny? Film prawdopodobnie nie dostałby nagrody, gdyby nie obecna sytuacja na Bliskim Wschodzie.

Drugim czynnikiem, którego nie sposób nie zauważyć, a który często decyduje o nagrodzonych filmach, jest nastawienie Akademii do kinematografii w ogóle. Jej członkowie z entuzjazmem zbliżonym do tego, jaki przejawiają dzieci chwytające za cukierki, doceniają niemal każdy obraz, który zabiera ich w sentymentalną podróż do przeszłości. Produkcje opowiadające o ważnych dla samego przemysłu filmowego wydarzeniach bądź te, które wracają do korzeni, mają na starcie większe szanse – wystarczy wspomnieć Artystę i Chicago.

Do tego dochodzi masa filmów, które zostały pominięte przez Akademię, a ‒ co pokazał czas ‒ stały się niezwykle ważne, nawet kultowe i nierzadko trafiły ostatecznie do kanonu kina. Nikt nie jest jednak nieomylny i pamiętajmy, że zwycięzców nie wybierają widzowie, a pewna grupa ludzi, którzy to kino tworzą i kierują się swoimi gustami. Choć jej członków przybywa, Akademia nie podaje oficjalnie liczby zrzeszonych.

W zrozumieniu wyboru nominowanych filmów może pomóc trochę fakt, że według badania przeprowadzonego przez Los Angeles Times w lutym 2012 roku tylko czternaście procent jej członków miało poniżej pięćdziesięciu lat. Z jednej strony nie można oceniać tych danych pochopnie. Z drugiej jednak wiek oceniających może tłumaczyć do pewnego stopnia sytuację, w której co roku wśród głosów krytyki odnoszących się do wyborów, jakich dokonuje Akademia, jeden z najczęściej słyszanych argumentów sprowadza się do stwierdzenia, że "nie zrozumieli tego filmu".

Polskie Oscary
Jak w kontekście Oscarów prezentują się nasi rodzimi twórcy? Kilku laureatów można wskazać. Niewątpliwie jednym z wciąż najbardziej rozpoznawalnych twórców jest Andrzej Wajda, który to w 2000 roku odebrał honorowego Oscara za całokształt twórczości. Wśród hollywoodzkich celebrytów znaleźć można też kilka nazwisk na stałe skojarzonych ze światową kinematografią, które nierzadko były nominowane do tej nagrody. Chodzi oczywiście przede wszystkim o kompozytorów - Wojciech Kilar, Jan A.P. Kaczmarek - i operatorów, takich jak jeden z ulubionych współpracowników Stevena Spielberga, Janusz Kamiński. W zestawieniu tym nie może oczywiście zabraknąć najwybitniejszego światowego filmowca polskiego pochodzenia – Romana Polańskiego, twórcy chociażby tak kultowego dzieła, jak Chinatown, a który swojego pierwszego i – jak dotąd – jedynego Oscara odebrał w 2003 roku za reżyserię Pianisty.


Plotki, zmiany i tradycja

Pomimo prestiżu i uwielbienia, jakim świat filmowy darzy Oscary, wśród informacji dotyczących nagrody i samej gali można trafić na treści, zdawałoby się, niewiarygodne. Któż z nas pomyślałby, żeby odebraną statuetkę trzymać w łazience? Pewnie niewielu. Jednak nie przeszkodziło to Kate Winslet w ulokowaniu jej właśnie w tym miejscu, żeby ‒ jak sama powiedziała ‒ odwiedzający ją znajomi mogli podziwiać statuetkę w ciszy i spokoju. Zdobywczyni nagrody nie jest zresztą osamotniona w swoim wyborze ‒ najważniejszą nagrodę filmową świata trzymają/trzymali w swoich łazienkach również Susan Sarandon, Elizabeth Taylor czy Emma Thompson. Tom Hanks z kolei zaskoczył wszystkich, kiedy powiedział, iż obie jego statuetki przerobił na pieprzniczkę i solniczkę, wycinając w ich głowach dziurki.

Oscary cieszą i bawią. Pomimo pojawiających się co i rusz słów krytyki, jakoby gala traciła na widowiskowości, ciągle oglądają ją miliony osób na całym świecie. Sama Akademia z roku na rok próbuje urozmaicić rozdanie nagród, stosując rozmaite gagi sceniczne, nierzadko za sprawą kontrowersyjnych prezenterów jak Chris Rock lub Seth MacFarlane. Jednak niezależnie od wszelkich zmian, magia kina wciąż jest w tym wszystkim obecna.

Każdy zapalony miłośnik filmu ma swoich ulubionych aktorów czy reżyserów, a tych co roku możemy obejrzeć podczas gali w Dolby Theatre (dawniej Kodak Theatre) i na kilka godzin przenieść się do świata z naszych marzeń – słuchając piosenek, oglądając popisy taneczne i nierzadko cofając się pamięcią lata wstecz wraz z naszymi ulubieńcami z wielkiego ekranu. Ludzie będą narzekać, krytykować i zarzekać się, że już nigdy więcej nie obejrzą relacji z Oscarowej Nocy. Jednak ilu z nas w lutym A.D. 2014 zasiądzie przed ekranami telewizorów i monitorów, by po raz kolejny obejrzeć, jak Meryl Streep otrzymuje nominację do Oscara albo jak Jack Nicholson rzuca jednym ze swoich żartów? Jestem pewien, że wielu – również spośród tych, którzy w tym roku powiedzieli sobie, że już nigdy więcej.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Atlas chmur
Pochmurne niebo, czyli czasem słońce, czasem deszcz
- recenzja
Ukryte piękno
Opowieść wigilijna dwa wieki później
- recenzja
Dawca pamięci
Dawca nudy
- recenzja
2013: Top 5 filmów
Podsumowanie najlepszych filmów minionego roku

Komentarze


New_One
    Coś dla ucha
Ocena:
+1
Polecam umilić sobie lekturę tym podkładem muzycznym: http://goo.gl/bcrFa
05-03-2013 14:36
Marigold
   
Ocena:
+1
Elizabeth Taylor już raczej nie trzyma w łazience, skoro od niemal dwóch lat nie żyje...
05-03-2013 16:41
earl
   
Ocena:
0
Andrzej Wajda przynajmniej można porównać się z Charliem Chaplinem, bo obaj dostali Oscary za całokształt twórczości.
05-03-2013 17:09
Umbra
   
Ocena:
0
earlu jak i wielu przed nimi ;) dostał bo dostał, nudne filmy robi jak flaki z olejem (nie chodzi mi o te starsze sprzed okrągłego stołu). Ja tam jestem ciekawy kogo w 2014 zobaczymy w roli prowadzącego. Tylko błagam nie wracajmy do "sprawdzonych marek" i kolejnego Cristala. Lubię gościa ale jest monotonny.
05-03-2013 17:53
earl
   
Ocena:
+1
Wiesz, Amerykanie i tak mają w czym wybierać. Gdyby gala Oscarów była w Polsce to prowadziliby ją Cichopek lub Popek jako kobiety oraz Ibisz lub Kurzajewski jako ich partnerzy.
06-03-2013 20:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.