Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów

Ciężkie brzemię odpowiedzialności

Autor: Jan 'gower' Popieluch

Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów
Nowy Jork, Waszyngton i Novi Grad stały się arenami wielkich zwycięstw drużyny Avengers. Po triumfalnym powrocie bohaterów w rozerwanych wybuchami samochodach i zmiażdżonych budynkach zostały dziesiątki ciał niewinnych mieszkańców. Skończył się czas, gdy można było udawać, że śladem obrońców ludzkości nie podąża widmo śmierci.

Wolność czy odpowiedzialność

O ile druga faza Filmowego Uniwersum Marvela (ang. Marvel Cinematic Universe) zakończyła się lekkim i humorystycznym Ant-Manem, o tyle trzecią rozpoczyna film nieodwracalnie zmieniający dynamikę relacji między głównymi bohaterami. Gdy w wyniku kolejnej toczonej na ulicach walki giną postronni ludzie, społeczność międzynarodowa mówi "stop" dotychczasowej niezależności i metodom działania drużyny superbohaterów – od tej pory aktywność Avengersów ma kontrolować Organizacja Narodów Zjednoczonych. Nie wszyscy chcą się jednak wyrzec wolności – Kapitan Ameryka ma wątpliwości, a konflikt pogłębia się, gdy w związku z tragicznym w skutkach zamachem rozpoczyna się globalna obława na znanego z Zimowego żołnierza Jamesa Barnesa. Steve Rogers nie jest przekonany o winie swojego dawnego przyjaciela i postanawia dotrzeć do dna historii, której początki sięgają drugowojennych eksperymentów Hydry.

Zarówno po stronie Kapitana Ameryki, jak i współpracującego ze światowymi władzami Iron Mana opowiadają się kolejni bohaterowie, dzieląc nierozerwalną niegdyś rodzinę. Przy tak dużej liczbie postaci zabrakło jednak czasu na dobre rozwinięcie każdej z nich. Chris Evans i Robert Downey Jr. wysuwają się na pierwszy plan, a pozostali aktorzy zdają się ich cieniami, tak jak grane przez nich postacie są jedynie odbiciami motywacji Starka i Rogersa. Szczególnie zawodzi pojawiający się po raz pierwszy w MCU Black Panther grany przez Chadwicka Bosemana – jest kompletnie niewiarygodny, a kierujące nim motywy nie wytrzymują zderzenia ze sztywną grą aktorską. Z nijakiego grona bohaterów drugoplanowych zdecydowanie wybijają się natomiast znany już z jego własnego filmu Ant-Man (Paul Rudd) oraz debiutujący w uniwersum Spider-Man (Tom Holland). Obaj wnoszą świeżość i fantastycznie naturalny humor, który świetnie współgra z ich niedopasowaniem do zaprawionej w kosmicznych bojach drużyny.

Nowe otwarcie

Chociaż nie pada wprost kultowa kwestia o wielkiej mocy i wielkiej odpowiedzialności, sama obecność powszechnie kojarzonego z nią Spider-Mana jest akcentem pogłębiającym przewodni motyw oparty właśnie na konsekwencjach dokonywanych wyborów. Dobrze się stało, że to właśnie ten temat otwiera Trzecią Fazę, bo krew przypadkowych ofiar zasypanych pod gruzami zniszczonych w epickich bitwach miast już od dawna wołała o poważne potraktowanie. Uniwersum Marvela to przecież nie tylko radosne wysadzanie miast, ale też historie tak złożone jak Daredevil czy Jessica Jones. Nie ulega wątpliwości, że twórcy dobrze wywiązali się ze swojego zadania, ukazując w nowym kontekście znane już sceny z poprzednich obrazów. Na pochwałę zasługuje również wcielająca się w młodziutką Wandę Maximoff Elizabeth Olsen – w jej zmaganiu z własnymi wyborami szczególnie dobrze widać ciężar odpowiedzialności.

Fabuła Wojny bohaterów nie jest przełomowa, rewolucyjna ani innowacyjna, ale też nikt się tego po niej nie spodziewał. To bardzo sprawnie zrealizowane kino superbohaterskie, potrafiące jednak autentycznie zaskoczyć. Przez pierwszą połowę filmu wydaje się, że dalszy rozwój akcji jest oczywisty i gdy już chcemy pogratulować sobie przenikliwości, wydarzenia skręcają w nowym kierunku, a potem jeszcze kilkukrotnie zaskakują. Po zakończeniu seansu nie sposób pozbyć się wrażenia, że Marvel traci kontrolę nad prowadzonym kilkukierunkowo uniwersum. Zarówno przy filmie Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz, jak i późniejszym Avengers; Czas Ultrona 2 przedstawione w nich wydarzenia przygotowywał serial Agents of S.H.I.E.L.D., tak że fabuła kinowych tytułów trafiała wyraźnie pomiędzy wydarzenia dwóch odcinków. Tym razem w produkcji telewizyjnej uwaga całego świata skupia się na Inhumans i rosnącym zagrożeniu o potencjalnie katastrofalnych skutkach dla całej ludzkości. W porównaniu z jego skalą wydarzenia angażujące uwagę Avengersów wydają się wręcz banalne, co prowadzi do smutnej konstatacji, że spójność uniwersum została znacząco nadszarpnięta.

Żaden fan Filmowego Uniwersum Marvela nie może sobie pozwolić na nieobejrzenie nowego Kapitana Ameryki. Z drugiej strony, osoby nieznające poprzednich filmów szybko pogubią się w liczbie nawiązań, odesłań i imion, a bez ich znajomości nie pozostanie tu zbyt wiele ciekawych elementów. To rozróżnienie, lepiej niż wszystkie oceny, determinuje, kto powinien wybrać się do kina i ci, którzy się na to zdecydują, nie będą zawiedzeni. Mimo paru niedociągnięć Wojna bohaterów to dobra produkcja, a chociaż nie przynosi przełomowych wydarzeń, zasadniczo zmienia wzajemne relacje bohaterów oraz nasze spojrzenie na ich decyzje. Na koniec ważna uwaga praktyczna – poczekajcie do samego końca napisów, bo przygotowano dla nas nie jedną, ale dwie sceny końcowe.