Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć

Magia w czasach prohibicji

Autor: Jan 'gower' Popieluch

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć
Minęło pięć lat od chwili, gdy po raz ostatni usiedliśmy przed wielkim ekranem, by zagłębić się w uniwersum Harry'ego Pottera. I chociaż ten świat wraca przekształcony w wielu aspektach, pozostają elementy i emocje, które nigdy się nie zmieniają.

Tym razem nie mamy do czynienia z ekranizacją kolejnej powieści – J.K. Rowling napisała od razu scenariusz filmowy. Jak wskazują doniesienia medialne, pierwszy z pięciu. Współczesna Wielka Brytania ustępuje miejsca Nowemu Jorkowi lat dwudziestych i znaczna część filmu skupia się właśnie na pokazaniu, jak odmiennie rozwinęła się amerykańska społeczność czarodziejów i czarownic. Sporo informacji na ten temat mogliśmy zdobyć już wcześniej z lektury artykułów na Pottermore, a podczas seansu wyraźnie widzimy, że zdrapujemy jedynie wierzchnią warstwę przemyślanego i żyjącego świata. Przypomina to nieco wrażenia z Warcrafta.

Od razu rzuca się w oczy wielkomiejskość amerykańskich czarodziejów. Ich brytyjscy odpowiednicy, nawet pracujący w londyńskim Ministerstwie Magii, mieszkali na uboczu i z trudem odnajdywali się wśród mugoli. Nowojorscy magowie wtapiają się w nieświadome ich istnienia, chociaż zamieszkujące te same ulice, społeczeństwo. Jednocześnie jednak te dwie grupy Amerykanów dzieli ogromna przepaść – prawo czarodziejów zabrania nawet przyjaźni z niemagami, a po drugiej stronie pojawiają się radykalne grupy starające się udowodnić istnienie wiedźm. W utrzymaniu tajemnicy nie pomaga wstrząsająca miastem seria tajemniczych eksplozji.

Do tego kipiącego tygla trafia Newt Scamander – młody i wybitnie nieśmiały chłopak, z którego książek wiele lat później uczniowie Hogwartu będą się uczyli o magicznych stworzeniach. Na razie wędruje po świecie w poszukiwaniu rzadkich i zagrożonych okazów, które przewodzi w magicznej walizce i otacza opieką. W rolę czarodzieja wcielił się Eddie Redmayne i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Introwertyczny, nieporadny, wiecznie uciekający spojrzeniem bohater początkowo wydaje się trudny do polubienia, ale z czasem zdobywa serca widzów.

Zaintrygowana podejrzanym zachowaniem, tropem Anglika rusza Tina Goldstein, była aurorka z Magicznego Kongresu Stanów Zjednoczonych (MACUSA). Portretująca ją Katherine Waterston nie dorównuje niestety Redmayne'owi. Jej grze aktorskiej, nawet w najbardziej dramatycznych momentach, brakuje jakiegokolwiek wyrazu czy ekspresji. Dużo lepiej sprawdza się Dan Fogler w roli Jacoba Kowalskiego, który chce jedynie otworzyć piekarnię z pączkami, a zostaje wplątany w ściganie po Central Parku zaginionych zwierząt Scamandera. W obsadzie pozytywnie wyróżnia się także Colin Farrell jako tajemniczy i bezwzględny szef zespołu zajmującego się najpoważniejszymi przestępstwami grożącymi ujawnieniem czarodziejskiego świata.

Zdecydowanie największą zaletą Fantastycznych zwierząt jest zachowanie klimatu magicznego uniwersum Rowling. Ciarki na plecach pojawiają się już przy pierwszych dźwiękach klasycznego motywu muzycznego, który towarzyszy wejściu logo Warner Bros. Dalej jest równie dobrze – nawiązania do fabuły książek, znane zaklęcia i tematy sprawiają, że czujemy się komfortowo nawet mimo różnicy siedemdziesięciu lat i jednego oceanu. Na pochwałę zasługują również przepięknie zaprojektowane bestie, z których część pojawiła się już w 2001 roku w książeczce wydanej jako należący do Harry'ego podręcznik do opieki nad magicznymi stworzeniami. Dopiero możliwości współczesnej kinematografii i grafiki komputerowej pozwoliły jednak przenieść te stworzenia na ekran, a także dodać wiele nowych. Na uwagę zasługuje również poczucie humoru – nigdy nie było ono szczególnie istotnym elementem magicznego uniwersum, a tutaj w naturalny sposób wzbogaca historię.

Nie wszystko w produkcji Davida Yatesa (odpowiedzialnego również za cztery ostatnie części Harry'ego Pottera) jest idealne. Szczególnie rzucają się w oczy dwie przeciwstawne koncepcje, które próbowali połączyć scenarzystka i reżyser. Chcieli jednocześnie zrobić radosny film familijny o bieganiu po mieście za zwierzątkami oraz poważny obraz przedstawiający napięcia społeczne i rosnące niepokoje związane z działalnością czarnoksiężnika Grindelwalda. To jednak nie mogło się udać i kilka scen wydaje się przez to niepotrzebnie zaburzać tempo historii. Ten mankament to jednak nic przy Johnnym Deppie, który pojawia się na kilkadziesiąt sekund i jest najgorszym elementem całej obsady. Byłoby dużo lepiej, gdyby po prostu zrezygnowano z jego angażowania, bo jest zupełnie zbędne.

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć to pozycja obowiązkowa dla każdego fana Harry'ego Pottera. Różdżki znów wędrują w dłonie, a zaklęcia ze świstem przecinają powietrze. W połączeniu z atmosferą przedwojennego Nowego Jorku i elektryzującym poczuciem humoru tworzy to świetną rozgrzewającą recepturę na jesienny wypad do kina. Kilka niedociągnięć nie jest w stanie zmazać uśmiechu spowodowanego powrotem magii.