Ewolucja planety małp

Ewolucja zatoczyła koło

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Ewolucja planety małp
Rebooty popularnych filmów science fiction już chyba nikogo nie dziwią. Także kontynuacje nakręconych od nowa obrazów wkomponowały się w krajobraz współczesnej kinematografii. Co więcej, otwarte zakończenia lub wręcz odgórne plany nakręcenia kolejnej trylogii dają pewność, iż sequel prędzej czy później zawita na wielki ekran. Nie inaczej wygląda sprawa z Ewolucją planety małp chociaż na rozwinięcie wątków zapoczątkowanych w poprzedniej części przyszło widzom czekać aż trzy lata.

San Francisco. A w zasadzie to, co z niego pozostało, bowiem ludzkość zdziesiątkowała zabójcza choroba zwaną małpią grypą. Nieliczni ocaleni próbują przetrwać wśród z wolna przejmowanych przez naturę ruin. Warunkiem egzystencji niedobitków jest zapewnienie źródeł energii, tej zaś dostarczyć może położona nieopodal miasta siłownia wodna. W trakcie ekspedycji badawczej okazuje się, iż jest ona położona  na terytorium zamieszkiwanym przez małpy. Przywódcy zarówno ludzi, jak i człekokształtnych, są świadomi, iż jedynie współpraca zapobiegnie otwartemu konfliktowi i niepotrzebnemu przelewowi krwi. Niestety nie wszyscy podwładni z obu ras podzielają tę opinię, a to rychło doprowadzi do konfrontacji…

Mimo, iż akcja Ewolucji planety małp rozgrywa się 10 lat po wydarzeniach przedstawionych w Genezie planety małp, to jednak oba filmy stanowią jedną nierozerwalną całość, mimo znaczących różnic w konstrukcji obu obrazów. W Ewolucji uwaga widzów koncentruje się na Cezarze (którego gra niezastąpiony Andy Serkis), szympansie, który wskutek ludzkiej ingerencji medycznej obdarzony został olbrzymią inteligencją. Po ucieczce do lasu zorganizował małpią społeczność, wcale liczną i możliwie zaawansowaną. Jego władza nad stadem jest jednak obiektem zazdrości ze strony Koby (Toby Kebbel), szympansa, któremu marzy się przejęcie władzy i zwycięstwo nas znienawidzonym człowieczym rodzajem.

Kirk Acevedo, Keri Russell, Jason Clarke, Kodi Smit-McPhee, Enrique Murciano | Źródło: imdb.com

Twórcy włożyli wiele wysiłku, aby nakreślić nie tylko widowiskową, ale przede wszystkim ciekawą – nawet jeśli ultra naiwną – wizję społeczności zbudowanej przez wszelkiej maści istoty człekokształtne. Wewnętrzne rozgrywki polityczne małp, walka o władzę, podział obowiązków w osadzie, bolączki, problemy oraz mniejsze lub większe dramaty zdecydowanie wyparły z ekranu miałkich i pozbawionych charyzmy ludzi. Zachowanie adwersarzy Cezara pośród jego własnego gatunku można zinterpretować jako próbę usprawiedliwienia ludzi, na co dzień kłótliwych, aroganckich i zachłannych. W efekcie powstał Folwark Zwierzęcy, jednakże w bardzo uproszczonej formie.

Z kolei zespół bohaterów uformowany został według archaicznego i oklepanego schematu, co przełożyło się na grę aktorską: rozważny lider zespołu, jego/jej ukochany/a, dziecko, naukowiec, komplikujący sytuację nieodpowiedzialny idiota. Nie licząc fenomenalnego w swoim fachu Serkisa, na uwagę zasługuje jedynie Gary Oldman, który jak zwykle nie schodzi poniżej dobrego poziomu, nawet jeśli rola nie pozwala na popisy. Reszta obsady sprowadzona została do roli statystów, mimo iż zebrana została ekipa z doświadczeniem: Jason Clarke (Malcolm), Keri Russell (Ellie), czy znany z Drogi oraz Kongresu Kodi Smit-McPhee, który tym razem zwyczajnie bardzo rozczarowuje.

Toby Kebbel | Źródło: imdb.com

Oczywiście kwestią dyskusyjną pozostaje fakt, czy wycofanie w cień ludzkich bohaterów to zabieg celowy twórców filmu. Odpowiedź wydaje się twierdząca, zwłaszcza biorąc pod uwagę nacisk na pokazanie złożoności charakteru oraz motywów kierujących Cezarem. A skoro już o autorach dzieła mowa: reżyserii podjął się Matt Reeves, mający na swoim koncie m.in. wielokrotnie nagrodzony w roku 2010 obraz Pozwól mi wejść. Ekipa scenarzystów pozostała w praktyce bez zmian: Rick Jaffa oraz Amanda Silver otrzymali wsparcie ze strony Marka Bomback. Warto zanotować w pamięci pierwsze dwa nazwiska, bowiem są autorami scenariuszy do Jurassic World oraz kontynuacji Avatara.

Od strony audiowizualnej Ewolucja planety małp zachwyca. Oczywiście obecna wysokobudżetowa kinematografia przyzwyczaiła widza do wygenerowanych w cyfrowej technologii, rewelacyjnych efektów specjalnych, jednakże i tak osobom odpowiedzialnym za animację należą się gromkie brawa. Każdy detal małpich bohaterów, poszczególne drgnienie sierści, spojrzenie czy minę zrealizowano niezwykle realistycznie. Bardzo plastycznie prezentuje się także wizja ruin San Francisco, gdzie przyroda wdarła się w każdy możliwy kąt. Podobnie sprawa wygląda z pozostałymi plenerami, w tym także osadą człekokształtnych.

Andy Serkis | Źródło: imdb.com

Jednakże zgodnie z oczekiwaniem festiwal światła i dźwięku w żaden sposób nie znalazł przełożenia na jakiekolwiek walory intelektualne. W ciągu 10 lat pobytu na wolności populacja małp rozrosła się w postępie geometrycznym, podczas walki wszyscy biegają i strzelają, nikt nie zmienia magazynków, goryle leciutko dosiadają koni, a te biegną niczym z drobniutkim dżokejem na grzbiecie. Nikt niczego nawet nie próbuje wyjaśniać, czyniąc z filmu w sposób oczywisty dzieło stricte rozrywkowe, nie angażujące szarych komórek w żadnym stopniu, lecz także w sposób uczciwy nie próbujące udawać czegoś, czym nie jest. Należy więc pamiętać, iż kwestia odpowiedniego podejścia zdecydowanie poprawia odbiór filmu.

Ewolucja planety małp ogólnie rzecz biorąc przyjemnie mnie zaskoczyła. O ile poprzednik próbował udawać rzecz ambitną, mającą pretensje pseudonaukowe, tak tym razem twórcy filmu zarzucili precz wszelkie aspiracje na rzecz prostej, acz spektakularnie zrealizowanej pulpy. I o ile wykreowani ludzcy bohaterowie są bardzo mierni, a małpi zwyczajnie naiwni, to jednak efekt końcowy pracy realizatorów filmu paradoksalnie ogląda się nad wyraz przyjemnie. A że obraz okazał się bardzo kasowym wakacyjnym blockbusterem, widzowie mają zagwarantowane, iż ciąg dalszy nastąpi. Z drugiej strony, jeśli kontynuacja będzie zrealizowana tak samo dobrze, to czemu by nie. Raz na jakiś czas odmóżdżający relaks nikomu nie zawadzi.