Deadpool 2

Karuzela krwi i śmiechu

Autor: Jan 'gower' Popieluch

Deadpool 2
Miesiące genialnie zwariowanej kampanii reklamowej dobiegają końca, a odziany w czerwony kombinezon super-nie-bohater znów pokazuje, że Hollywood może stworzyć produkcję, w której nisko latającym humorem obrywa się wszystkim, łącznie z branżą filmową.

Po dokonaniu zemsty za swój niezbyt miły dla oka stan Wade Wilson (Ryan Reynolds) wraca do pracy jako bezlitosny zabójca rozprawiający się z największymi szumowinami tego świata, a równocześnie buduje sielskie życie rodzinne wraz z Vanessą (Morena Baccarin). Los krzyżuje jednak wszystkie plany, a Deadpool musi się zająć zagrożeniem ze strony ciskającego kulami ognia nastolatka z nadwagą (Julian Dennison) i przybyłego z przyszłości żołnierza z metalową ręką. Nie zabraknie również wewnętrznych rozterek dotyczących idei bohaterstwa, do którego wciąż usilnie będzie namawiał wielki jak jego kodeks moralny Colossus, przewodzący skromnej reprezentacji podopiecznych Profesora X.

Od strony aktorskiej Deadpool 2 to oczywiście festiwal charyzmy i zdolności Ryana Reynoldsa, który urodził się po to, żeby nadziewać ludzi na miecze, nosząc czerwoną maskę. Na uwagę zasługują jednak także postacie drugoplanowe, a zwłaszcza Cable, w którego wciela Josh Brolin znany z roli... Thanosa w MCU; obdarzona nadnaturalnym szczęściem Domino (Zazie Beetz), oraz znani z pierwszej odsłony Weasel (T.J. Miller) i Colossus przemawiający głębokim głosem Stefana Kapicica.

Chociaż fabuła drugiego Deadpoola nie należy do najbardziej oryginalnych w dziejach kinematografii, skutecznie trzyma w napięciu przez całe dwie godziny, a parę razy wywołuje autentyczne zaskoczenie. Nie brakuje oczywiście tryskającej krwi, urwanych kończyn, wymyślnych wulgaryzmów i zupełnie nieskrywanych aluzji seksualnych. Definiującą cechą czerwonego mściciela jest jednak przede wszystkim humor. A tym razem jego ostrze zatacza szerokie koło: oberwało się X-Menom, Wolverine'owi, bohaterom Filmowego Uniwersum Marvela czy postaciom z DC. Scenarzyści przejechali przez "czwartą ścianę" buldożerem, a następnie poprawili na wstecznym, żeby usunąć jakiekolwiek jej ślady. Dlatego bohaterowie nie tylko zwracają się bezpośrednio do widzów, co od dawna jest już obecne w mainstreamowym kinie (jak w zeszłorocznym Na karuzeli życia Woody'ego Allena), ale też nawiązują do samego Reynoldsa i jego poprzednich ról, na czele z niesławną Zieloną latarnią. To wszystko składa się na zabójczą mieszankę, która bawi jeszcze bardziej niż pierwsza część i sprawia, że trudno powstrzymać się od głośnego śmiechu.

Wszechobecny humor powoduje także niestety nieco problemów z prowadzeniem historii. Ta skręca kilka razy w bardzo poważne rejony, które nie pasują do rubasznych i balansujących na granicy dobrego smaku żartów. Na szczęście te rozdźwięki i nieliczne niekonsekwencje fabularne nie są w stanie popsuć doskonałej rozrywki. A ta nie byłaby możliwa bez doskonałej choreografii scen walki, której towarzyszą cudownie nieadekwatne kawałki muzyczne. Nic tak przecież nie poprawia humoru, jak krew tryskająca w rytm "We Belong" Pat Benatar.

Druga odsłona przygód Wade'a Wilsona to pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika kina superbohaterskiego. Przede wszystkim dlatego, że widz głęboko zanurzony w tę konwencję oraz ogólnie popkulturę wyłapie znacznie więcej żartów i nawiązań i będzie się po prostu lepiej bawił. Warto przy tym pamiętać, że amerykańska kategoria „R” nie znajduje się przy tytule bez powodu, więc pociechy zdecydowanie lepiej zostawić w domu.