Czarownica 2

Dawno temu w kniei

Autor: Justyna 'Junia' Zarudzka

Czarownica 2
Kiedy już wszystkie przeciwności losu zostaną pokonane, klątwy przełamane, a królestwa odzyskane, bohaterowie baśni mogą żyć spokojnie, długo i szczęśliwie. Knieja rozkwita, Ulstead cieszy się dobrobytem, a młodzi zakochani mogą wreszcie odetchnąć i bez przeszkód oddać się planowaniu wspólnego życia. Co może pójść nie tak?

Niestety zanim dojdzie do wesela, bohaterów filmu oraz jego widzów czekają prawie dwie godziny zagmatwanej intrygi, która ma na celu skłócić księżniczkę Aurorę z jej matką chrzestną, Diaboliną, oraz doprowadzić do zagłady wszystkich magicznych stworzeń z Kniei. Wszystko zaczyna się niewinnie, od obiadu wyprawionego przez króla i królową dla uczczenia zaręczyn księcia Filipa i jego ukochanej, Aurory. Do zamku zostaje zaproszona również Diabolina, która szybko zostaje oskarżona o zamach na króla i musi ratować się ucieczką. Na wygnaniu spotyka żyjących w ukryciu współplemieńców i poznaje prawdę o swoim pochodzeniu. Podczas gdy skrzydlate plemię zaczyna tracić cierpliwość i czeka jedynie na pretekst do przypuszczenia ataku na ludzi, którzy wypędzili ich z ich domów, królestwo Ulstead nie pozostaje bezczynne i również zbroi się na wojnę.

W królestwie grafiki komputerowej

Fabuła Czarownicy 2 brzmi być może nieco zawile, jednak tak naprawdę jest dosyć liniowa. Pewien zamęt wkrada się głównie poprzez nagromadzenie wątków – przedstawiono między innymi przygotowania do ślubu, dramat wygnanych mrocznych wróżek, pałacowe spiski, tajemnicę klątwy rzuconej na króla, tragiczną historię z dzieciństwa królowej, aferę porywanych z lasu magicznych postaci, a także zaskakujące i zbędne informacje o prawdziwym pochodzeniu Diaboliny. A to jeszcze nie wszystko.

Należy jednak przyznać, że całość podana jest w formie lekkiej i przyjemnej, do tego w przepięknej oprawie graficznej. Ukwiecona knieja wygląda naprawdę magicznie, wszelkie wróżki i żyjące w niej stworzenia są urocze, kolorowe i na pewno spodobają się dzieciom, a i u dorosłych powinny wywołać uśmiech. Na szczególną pochwałę zasługuje kostiumografia – różne plemiona mrocznych wróżek noszą stroje odwołujące się do kultur całego świata, pełne przepychu, ale unikające kiczu.

Czy książę z bajki może być ciekawy?

Największą słabością filmu nie jest jednak pretekstowa fabuła, bo i przy niej można się dobrze bawić i po prostu podziwiać kalejdoskop barwnych obrazków. Problem pojawia się, kiedy na ekran wkraczają aktorzy. Być może to kwestia mocnej charakteryzacji i zniekształcenia grafiką komputerową, ale występująca w głównej roli Angelina Jolie przez cały film nie zmienia wyrazu twarzy. Jedyne emocje ukazane są poprzez zmieniający się kolor tęczówek oczu. O ile zrozumiałe jest to w scenie, w której Diaval próbuje nauczyć ją naturalnego uśmiechu, o tyle mniej przekonuje w scenach, w których powinna być przerażona lub wściekła. Zamiast tego cały czas wygląda jak wykuta z kamienia. Również Michelle Pfeiffer jako królowa Ingrith przyjęła na czas tego filmu strategię niezmiennego wyrazu twarzy – może więc jest to kwestia wskazówek wydawanych przez reżysera na planie filmowym.

Elle Fanning jako księżniczka Aurora jest niewątpliwie urocza, za to sama postać zachowuje się, jak gdyby co drugą stronę scenariusza pisała inna osoba. W następujących po sobie scenach całkowicie zmienia nastawienie do innych postaci i swoją motywację. Całkowicie ufa Diabolinie, by po chwili dać się w pół minuty przekonać, że ta ją zdradziła. Chce wrócić do Kniei, której jest królową, by w kolejnej sekwencji zupełnie zapomnieć o tym postanowieniu. Ostatecznie oczywiście podejmuje właściwe decyzje, jednak dochodzi do tego drogą tak krętą, że u widza może wywołać to jedynie frustrację.

Sytuację nieco ratują aktorzy pojawiający się w mniejszych rolach. Chiwetel Ejiofor jako jeden ze skrzydlatych towarzyszy Diaboliny emanuje mądrością i spokojem, Ed Skrein jest niepokojący i ciekawy w roli krzykacza podburzającego współplemieńców do wojny. Na ekranie pojawia się nawet japoński muzyk Miyavi, znany fanom j-rocka. Bardzo dobrze wypada także Sam Riley jako Diaval, pomocnik Diaboliny – potrafi być zabawny i rozładować napięcie w scenie, nawet jeśli nie wypowiada akurat żadnej kwestii.

Wspaniały duet tworzą także Harris Dickinson jako książę Filip i Robert Lindsay (znany choćby z Galavanta) jako król Jan. Aż szkoda, że pojawiają się w tak niewielu scenach – zaskakujące jest, jak przyjemnym oddechem jest obecność dwóch dobrych, życzliwych postaci w filmie, w którym prawie każdy ma ukryte motywy.

I wszyscy żyli długo i szczęśliwie

Czarownica 2 z jednej strony stara się na nowo interpretować historię znaną ze Śpiącej Królewny, a właściwie dopisać do niej kontynuację. Z drugiej – jest to baśń bardzo typowa, na końcu której zło zostaje pokonane, a czarny charakter ukarany (choć niezbyt drastycznie, żeby nie przestraszyć młodszych widzów). Ostatecznie jednak nie jest to film ani dla dzieci, które wielu wątków i nawiązań mogą nie zrozumieć, ani dla dorosłych, dla których w wielu miejscach rozwiązanie problemów będzie zbyt naiwne, a morał wynikający z opowieści zbyt banalny. Mimo wszystko to chyba jednak najmłodsi najbardziej skorzystają na seansie, zwłaszcza jeżeli podobała im się pierwsza część Czarownicy. Tym razem oprócz przekazu o miłości, która pokonuje wszelkie przeszkody, dostaną przypowieść o tym, że tak naprawdę pomimo dzielących nas różnic wszyscy ludzie mogą żyć w pokoju – wystarczy złożyć broń i obiecać sobie, że odtąd będziemy współpracować. Jeżeli wybieracie się na seans z dziećmi, dostępna będzie wersja z dubbingiem. Jeżeli natomiast sami macie ochotę na chwilę przenieść się do świata, w którym konflikty zbrojne może zakończyć siła miłości, możecie wybrać także wersję z napisami i posłuchać oryginalnej wersji językowej.