» Recenzje » Autómata

Autómata


wersja do druku

Androidy cały czas marzą o elektrycznych owcach

Redakcja: Joanna 'Taun_We' Kamińska, Karolina 'Isadora' Małkiewicz

Autómata
Świat nieodległej przyszłości. Epoka globalnych zmian klimatycznych i drastycznej redukcji ludzkiej populacji, skupionej w ocalałych ośrodkach miejskich. Czasy, w których znaczna część obowiązków realizowana jest przez wszechobecne roboty. Nawet żebracy posiadają swoją maszynę proszącą o jałmużnę w ich imieniu. W tym szarym, smutnym i pozbawionym przyszłości świecie przyszło żyć i pracować Jacqowi Vaucanowi, agentowi ubezpieczeniowemu reprezentującemu interesy korporacji produkującej roboty. Rutynowe obowiązki zakłócone zostają przez dziwny przypadek sugerujący manipulację wewnątrz jednego z urządzeń. Modyfikacja może pociągnąć za sobą daleko idące konsekwencje.

 

Przeciętnemu widzowi który nie jest oddanym fascynatem gatunku, kino science fiction kojarzyć się może z hollywoodzkimi superprodukcjami oraz kolejnymi kontynuacjami przygód superbohaterów, względnie kosmicznych potworów. Steven Spielberg, James Cameron czy Michael Bay, dysponujący wielomilionowymi budżetami, regularnie dostarczają prawdziwie spektakularnych widowisk, a Tom Cruise i Bruce Willis już wielokrotnie mieli okazję ratować świat przed dowolnie wybraną apokalipsą.

Gdzieś nieco z boku za Stanami Zjednoczonymi podąża Europa. Produkcje rodem ze starego kontynentu – mowa oczywiście tylko o SF – może nie goszczą regularnie na ekranach polskich kin, ale nie można napisać, że ich nie ma w ogóle. Co ważne, są to dzieła, które potrafią konkurować z blockbusterami, ale według swoich własnych reguł gry. Festiwal światła i dźwięku jedynie uzupełnia to, co powinno stanowić o sile filmu: pomysł, fabułę, klimat oraz przesłanie. W roku 2013 widzowie mieli okazję obejrzeć obiecujący debiut Last days on Mars, pełną wad, ale na wskroś zachwycającą old schoolem Maszynę, świetnie zagranego Snowpiercera oraz rewelacyjny Kongres. W bieżącym roku przysłowiowym czarnym koniem z Europy może okazać się Autómata.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Główny, bardzo ogólny, koncept fabuły nie wydaje się nadmiernie oryginalny, zwłaszcza na początku. Ot, wariacja, łącząca w sobie Ja, Robot oraz Łowcę androidów, z uwzględnieniem jeszcze kilku innych znanych widzom – aczkolwiek w warstwie wizualnej – motywów: slumsów rodem z Elizjum (lub też Dystryktu 9), kilka bardzo szerokich kadrów ukazujących postapokaliptyczny świat, jak to miało miejsce w Niepamięci. A mimo to autorskiemu tercetowi, pochodzącym z Hiszpanii: Gabe Ibanezowi (scenariusz i reżyseria), Igorowi Legarreta oraz Javierowi Sanchez Donate (obaj odpowiedzialni za scenariusz) udało się stworzyć bardzo ciekawy obraz. W czym tkwi magia Autómata?

Dylan McDermott, Antonio Banderas | Źródło: automata-movie.com

Wszyscy miłośnicy ponurej wizji przyszłości, ciasnoty i klaustrofobicznej atmosfery ludzkich osiedli, a także wielbiciele świata krzykliwych neonów i dusznych pomieszczeń będą usatysfakcjonowani. Wykreowany świat aż kipi depresyjnym klimatem, permanentnie stawiając bohaterów przed dylematem: czy poddać się konformizmowi, ciesząc się z tego, co zostało dane, czy podjąć próbę zmiany swojego życia. Pytanie tylko, czy takowa zmiana jest wogóle możliwa? Czy na Ziemi istnieje gdzieś jeszcze Eden? Dylemat stanowi oś relacji pomiędzy głównym bohaterem, Jacqiem (Antonio Banderas), a jego żoną, Rachel (Birgitte Hjort Sorensen).

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Ale obraz Ibaneza tylko w drobnej część oscyluje wokół spraw międzyludzkich. Na pierwszym planie znajdują się bowiem zagadnienia dotyczące rozwoju robotyki, a przede wszystkim możliwości uzyskania świadomości przez sztuczną inteligencję. Medium, poprzez które postawiono pytania, czyli klisza filmowa, pozwalają sądzić, iż forma oraz wykonanie mogą ograniczyć się do efektownego lecz banalnego kina akcji w stylu Ja, Robot, nie niosąc ze sobą żadnej głębi. Dlatego też miłym zaskoczeniem, które spotyka widza jest fakt, iż dziełu znacznie bliżej do książkowego klasyka, jakim jest fenomenalna powieść Philipa K. Dicka Czy androidy marzą o elektrycznych owcach. Zagadnienie dzisiaj wydawać się może abstrakcyjne ze względu na aktualny stan robotyki, jednakże wkrótce pieśń przyszłości może stać się rzeczywistością.

Dynamicznie rozwijające się relacje na linii  człowiek-maszyna widzowie poznają oczyma głównego bohatera, Jacqa, w którego wcielił się Antonio Banderas. Autómata to spektakl przede wszystkim tego jednego aktora. I należy przyznać, iż jest to kreacja bardzo udana: z początku wypalony przez rutynę agent ubezpieczeniowy ewoluuje w kierunku przejmującego, pełnego przygnębienia bohatera, nie do końca potrafiącego odnaleźć się w gąszczu rozgrywających się wokół wydarzeń. Na uwagę zasługuje fakt znakomitego przygotowania aktora do odgrywanej roli, dzięki czemu Jacq zyskuje na wiarygodności. Pozostali aktorzy w obliczu tematyki zostali zepchnięci nie tylko na drugi, ale nawet na trzeci plan. Dotyczy to także bardzo doświadczonej Melanie Griffith.

Źródło: automata-movie.com

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Fantastycznie wypada strona audiowizualna. W dobie budżetów liczonych w setkach milionów dolarów, kwota 15 000 000 USD wypada się nad wyraz skromnie. Tym większy należy się szacunek osobom, które stoją za efektami specjalnymi. Prezentują się one w sposób nad wyraz atrakcyjny dla oka, zwłaszcza na tle animacji komputerowej zastosowanej w przywoływanym tutaj Ja, Robot. Podczas projekcji nie sposób określić, czy na potrzeby filmu roboty zostały wygenerowane cyfrowo, czy raczej są to autentyczne mechanizmy. Poziom realizacji jest szalenie wiarygodny dla ludzkiego postrzegania.

Pozostałe elementy także zasługują na pochwałę: plenery, zarówno te miejskie, jak i sceny kręcone na pustyni oraz wykorzystane rekwizytorium. Wykreowana wizja świata definitywnie jest przejmująca, ponura, smutna i opychająca. Całości towarzyszy porządne udźwiękowienie, bardzo dobrze komponujące się z całym obrazem. Oczywiście do ideału troszkę brakuje. Należy postawić kilka zarzutów dotyczących rozwiązań fabularnych. Można żałować, iż tylko Banderas spośród aktorów przykuwa wzrok widza. Przeszkadzać może także niespecjalnie wielka dynamika filmu.

Nie zmienia to jednak faktu, iż obecnie Autómata to jeden z najciekawszych filmów science fiction wyprodukowanych w roku 2014, stanowiący alternatywę dla hollywoodzkich superprodukcji, nawet dla tych udanych oraz bijący na głowę odgrzewane kotlety w postaci Robocopa, Godzilli czy żenująco słabą kontynuację 300. Pozycja obowiązkowa dla miłośników fantastyki. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
7.25
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: Autómata
Reżyseria: Gabe Ibáñez
Scenariusz: Gabe Ibáñez, Igor Legarreta, Javier Sánchez Donate
Zdjęcia: Alejandro Martínez,
Obsada: Antonio Banderas, Andy Nyman, Tim McInnerny, Melanie Griffith, Robert Forster, Birgitte Hjort Sørensen
Kraj produkcji: Francja, Hiszpania
Rok produkcji: 2014
Data premiery: 2014
Czas projekcji: 1 godz. 49 min.



Czytaj również

Komentarze


balint
   
Ocena:
0

Dodaję bardzo ciekawy link dotyczący efektów specjalnych wyprodukowanych na potrzeby Automata:

http://www.aintitcool.com/node/68921

01-11-2014 21:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.