Annabelle wraca do domu

Noc w nawiedzonym domu

Autor: Justyna 'Junia' Zarudzka

Annabelle wraca do domu
Pokój Artefaktów w domu Eda i Lorraine Warrenów to największy zbiór przeklętych przedmiotów. Co tydzień jest na niego nakładane błogosławieństwo, które ma powstrzymać siły zła przed wydostaniem się na świat. Jednak czy to wystarczy, aby powstrzymać… Annabelle?

Nie ufaj nastolatkom

Kiedy Ed i Lorraine Warren wyjeżdżają, by zająć się kolejnym zleceniem, ich dziesięcioletnia córka Judy zostaje pod opieką swojej nastoletniej opiekunki, Mary Ellen. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jej ciekawska koleżanka, która zakrada się do owianego tajemnicą Pokoju Artefaktów i wypuszcza na wolność zapieczętowane w nim złe duchy. Teraz Judy wraz z Mary Ellen muszą zmierzyć się z gromadą demonów i ponownie uwięzić zło. Na dodatek po publikacji artykułu o Warrenach żaden z kolegów nie chce przyjść na urodziny Judy, a zakochany w Mary Ellen kasjer Bob stoi pod oknem i usiłuje uwodzić ją granymi na gitarze rock'n'rollowymi szlagierami...

Do trzech razy sztuka? Niekoniecznie.

Akcja filmu rozgrywa się tuż po początkowych scenach pierwszej Obecności, w których Ed i Lorraine odbierają od młodej pielęgniarki przeklętą lalkę Annabelle. Chronologicznie jest to zatem ostatnia część historii, która towarzyszyła widzom od początku cyklu horrorów o Warrenach. Niestety nie wejdzie raczej do kanonu arcydzieł kinematografii, choć trzeba przyznać, że jest bardzo sprawnie zrealizowana. Muzyka podkreśla klimat scen, oświetlenie – lub jego brak – buduje nastrój, a wybór domu Warrenów na miejsce akcji pozwala na wykorzystanie całej plejady mniej lub bardziej przerażających rekwizytów. Znalazło się nawet miejsce na wypróbowany numer z włączającym się z własnej woli adapterem płyt winylowych.

Niestety można odnieść wrażenie, że scenarzyści nie wiedzieli, w którym momencie powinni się powstrzymać i nagromadzenie strachów może część widzów bardziej rozbawić niż przerazić. Tym bardziej, że w porównaniu z demonem pojawiającym się w Narodzinach zła duchy z domu Warrenów są niezbyt skuteczne w swoich działaniach. Efekt końcowy może być bliższy parodii twórcy zamierzali. Nadal jest to film lepszy od pierwszej części Annabelle, jednak w porównaniu z prequelem gdzieś zniknęło poczucie prawdziwego zagrożenia i wrażenie, że bohaterowie mogą nie wyjść cało ze starcia z demonicznymi stworami, które przywołali.

Czy wszystkie duchy są złe?

Jest to już kolejny film z tego samego uniwersum, zatem na ekranie ponownie pojawiają się Vera Farmiga i Patrick Wilson jako Lorraine i Ed Warren. Szkoda, że na tak krótko, bo części z ich udziałem należą do najlepszych momentów. Całkiem dobrze dała sobie radę McKenna Grace w roli córki Warrenów, Judy. Widzowie Designated Survivor na pewno kojarzą ją z roli Penny Kirkman. Można uwierzyć, że tylko dzięki jej wiedzy i opanowaniu uwięzieni w nawiedzonym domu nastolatkowie byli w stanie przetrwać noc – jednocześnie unika wpisania się w stereotyp dziwnego dziecka z horroru. Trudno powiedzieć coś o grze Madison Iseman i Katie Sarife w rolach nastoletniej opiekunki i jej koleżanki, ponieważ tak naprawdę nie dostały postaci do zagrania. W wielu momentach można by zastąpić je kartonowymi makietami z podpisami "urocza blondynka" i "zbyt ciekawska brunetka". W porównaniu nieźle wypada Michael Cimino w roli zakochanego Boba – niestety nikt go nie poinformował, że gra w horrorze, a nie w komedii romantycznej. Miłym akcentem było pojawienie się znanej z Narodzin zła Samary Lee jako małej Bee. Szkoda, że nie dostała więcej scen i możliwości siania zniszczenia.

Być może to nagromadzenie znanych postaci, a jednocześnie chęć wprowadzenia nowych bohaterów sprawiła, że nie dla wszystkich wystarczyło czasu ekranowego na satysfakcjonujące poprowadzenie wątków. Kiedy weźmiemy pod uwagę konieczność zasygnalizowania, jakie historie stoją za nawiedzonymi przedmiotami z Pokoju Artefaktów, nietrudno zrozumieć, skąd odczucie przeładowania filmu. Można mieć pewną nadzieję, że niektóre przedmioty doczekają się swoich własnych opowieści – na pewno wielu widzów z chęcią dowiedziałoby się, jaka tragedia stoi za strzeżoną przez Warrenów zbroją samuraja.

Nie otwierać pod żadnym pozorem

Gdyby film ten powstał jako drugi z kolei, może jego ocena byłaby mniej surowa. Niestety w porównaniu z niezłą poprzednią odsłoną serii, ostatnia część Annabelle wypada blado – bardziej jak odcinek z serii Gęsia skórka niż pełnoprawny horror. Widzowie, którzy naprawdę lubią się bać zrobią lepiej, szukając innego tytułu, a Annabelle wraca do domu traktując raczej jako ciekawostkę na deszczowe popołudnie. Na seans powinni wybrać się wyłącznie fani serii Obecność, by poznać zakończenie historii przeklętej lalki. Jeżeli natomiast potwierdzą się plotki o tym, że Annabelle jeszcze powróci na ekrany, pozostaje jedynie nadzieja, że twórcy porzucą koncepcję przygodowej opowieści "z dreszczykiem" na rzecz bardziej klasycznego horroru.