Część druga: Niedźwieżuki
Brutalna siła, bezwzględność i brak jakichkolwiek skrupułów pozwala przetrwać w okrutnym i straszliwym świecie zielonoskórych. Żyjąc wśród orków, hobgoblinów i trolli jedna chwila nieuwagi może okazać się zgubna. Doskonale zdają sobie z tego sprawę przedstawiciele kolejnej rasy, którą można śmiało zaliczyć do bliskich krewnych goblinów. Choć niedźwieżuki najchętniej nie przyznawałyby się do pokrewieństwa z innymi goblinoidami to jednak zaakceptowały narzucone przez orków zasady panujące wśród zielonoskórych, lata temu dołączając do tej znienawidzonej powszechnie społeczności. Wiele osób, które miało okazję walki z nimi, przestrzega, że bestie te nie są tak głupie i przewidywalne jak orkowie, a może nawet przewyższają je siłą.
Niedźwieżuki są swego rodzaju brakującym ogniwem pomiędzy orkami a ludźmi w łańcuchu społeczności i ras. Te potworne humanoidy są znacznie silniejsze od ludzi, lecz na rzecz krzepy nie tracą potencjału intelektualnego, jak ma to miejsce u wcześniej wspomnianych orków. Ponadto, są oni zdecydowanie bardziej spostrzegawczy niż inni zielonoskórzy. Mało jest informacji w kronikach, które chociażby wzmiankowałyby o tejże rasie – najczęściej informacje o nich pojawiają się w kontekście wielkich wojen elfów i krasnoludów z orkami czy ogrami, w których armiach dość często można było spotkać całe oddziały niedźwieżuków. Choć żaden przedstawiciel tej rasy nigdy nie dokonał niczego wartego wspomnienia lub zapisania w kartach historii, oddziały niedźwieżuków budzą popłoch wśród zwykłej ludności. Ciężko coś powiedzieć o kulturze tych największych goblinoidów, tak samo zresztą niewiele można powiedzieć o jakimkolwiek wkładzie tej rasy w ogólną kulturę zielonoskórych – o ile w ogóle coś takiego istnieje - jako jednego, zbitego społeczeństwa.
W społeczeństwach niedźwieżuków kapłani nie stanowią licznej grupy, jest ich jednak na tyle dużo by w każdej wiosce był choć jeden doświadczony kleryk. Dzięki magicznym mocom i wielkiej charyzmie potrafią wywalczyć sobie wysoką pozycję w plemionach. Najczęściej czczonym bóstwem jest Hruggek, największy opiekun niedźwieżuków oraz doskonały strateg i wojownik. Swoje zamiłowanie do używania nie tylko muskuł podczas walki przelewa na swoich wyznawców, wymagając od nich niesamowitej dyscypliny, ciągłego doskonalenia się, jak i znajomości tajników taktyki. Kapłani pozostałych bóstw panteonu – Skiggareta i Grankhula – nie są aż tak liczni, jednak również za wszelką cenę starają się mieć jak największy wpływ na całe wioski czy nawet plemiona. To właśnie pomiędzy klerami poszczególnych bóstw występują największe tarcia w całej społeczności niedźwieżuków, tak przecież znanej ze spójności i dyscypliny. Mawia się również, że są tacy, którzy czczą orcze bóstwa, a poszczególne jednostki oddają cześć nawet i ludzkim bogom – kilku wygnańców i odmieńców, którzy w odróżnieniu do pobratymców wybrali drogę dobra wysyła modły do bóstwa prawych goblinoidów, Meriadara i to właśnie oni są najmocniej znienawidzonymi pośród żyjących humanoidów. Nie słyszano o zbyt wielkiej ilości wielkich świątyń Hruggeka – jednym z nielicznych miejsc wartych wspomnienia są jaskinie poniżej Goblinich Marchii, gdzie znajduje się Hala Łowcy Głów – świątynia, a zarazem wielkie koszary w których szkoli się kolejnych wielkich wojowników. Na samych terytoriach zamieszkiwanych przez zielonoskórych można natrafić na prowizoryczne kaplice. W przypadku tej rasy kapłani – jeśli nie uczestniczą w nabożeństwach - nie wyróżniają się za bardzo na tle pozostałych członków plemienia. Nie noszą dziwacznych biżuterii i ozdób, a symbol bóstwa, jeśli w ogóle jest, to przeważnie schowany pod zbroją lub ubraniem. Jedynym wyjątkiem od całej tej reguły jest Gromada Schowanych. Jest to formacja kilkudziesięciu niedźwieżuków – niewolników z Menzoberannzan, którzy gorliwie wierzą, że Hruggek, w końcu dostrzeże ich modły oraz wiarę i pomoże uwolnić się z pod władzy mrocznych elfów.
Mawia się, że niedźwieżuki to urodzeni artyści. Jest w tym trochę prawdy, choć różnie można to interpretować. Wielu z przedstawicieli tej rasy ma zwyczaj dekorować swoje domostwa, jaskinie, czy chaty różnymi malowidłami. Sporo niedźwieżuków zdobi twarz barwami wojennymi, obnosząc się dumnie z herbem lub symbolem plemienia. Malują go na twarzach, czasami na piersi, lecz zazwyczaj widnieje on na zbroi czy tarczy. Ci, którzy poznali sztukę grawerowania, potrafią zdobić bronie i zbroje na stałe symbolem swego klanu. Warto wspomnieć o pewnym niedźwieżuku, którego obraz zawisnął w tronowej sali jednego z krasnoludzkich królów, przekonanego, iż obraz jest autorstwa człowieka bądź krasnoluda, a w osadzie wyznawców Hruggeka był jednym z wielu łupów z powierzchni. Wyznawcy Hruggeka są znani z swego świetnego przygotowania do każdej bitwy. Nie działają chaotycznie jak orkowie, lecz planują każdy krok i korzystają z każdej możliwości wykorzystania pola bitwy na swa korzyść, dzięki czemu zasłużyli sobie na szacunek – tylko orkowie kpią sobie z ich wojennego kunsztu.
Muzyka nie jest charakterystyczna dla tej rasy zielonoskórych. Lubią bawić się przy grze bębnów, lecz jest to raczej charakterystyczne dla wszystkich prymitywnych ludów. Na próżno szukać bardów czy trubadurów w osadach niedźwieżuków. Ci barbarzyńcy zdecydowanie bardziej lubują się w dźwiękach zderzającej się stali i jękach pokonanych wrogów. Każdy prawdziwy wojownik tej rasy woli dzierżyć topór czy maczugę, aniżeli jakikolwiek instrument.
Ostatnim aspektem duchowym kultury tej rasy wartym wspomnienia jest rzemiosło i jego rodzaje. Ci, którzy nie zajmują się wojaczką, są równie mocno powiązani z bitwą, co sami walczący, gdyż zajmują się tworzeniem broni i pancerzy oraz zdobieniem gotowych egzemplarzy. Kowale niedźwieżuków są znani na całej mroźnej Północy ze swoich ciekawych wyrobów, które robią wrażenie nie tylko różnorodnym wyglądem rękojeści i kling, ale także mieszanką materiałów, dzięki którym bronie są cięższe, przez co bardziej druzgocące. W każdym klanie znajdzie się zielonoskóry, który potrafi tatuować, dzięki czemu czasem i całe osady mają zdobione ciała, nierzadko wizerunkami klanowego herbu.
Przedstawiciele tej wyjątkowej rasy bardzo mocno utożsamiają się z klanowym herbem. Jedynie niedźwieżuki działające na własną rękę, oraz niewolnicy z Podmroku nie przywiązują tak wielkiej wagi do herbu lub kryją go pod zbroją czy ubraniem. Taki symbol jest przeważnie kilkukrotnie przemyślany i uzgodniony przez najważniejsze persony szczepu. W klanach niedźwieżuków Północy ostatnimi czasy pojawił się zwyczaj zdobywania herbów pokonanych plemion. Zwycięzcy międzyklanowych bitew zabierali pokonanym uzbrojenie, ozdobione malowidłem lub ryciną przedstawiającą herb przegranych. Tego typu przedmioty są najbardziej cenionym łupem w plemieniu. Nierzadko wywiesza się je w rodzaju ostrzeżenia przy jednoczesnym użyciu ich jako ozdób dla domów i jaskiń zdobywców.
Pod tym względem ci potężni wojownicy Północy upodabniają się do cywilizowanych ras, choć do tego się nie przyznają. Niedźwieżuki mają jednak kilka zwyczajów, które obalają tezy mędrców pragnących upatrywać w goblinoidach coś więcej niż bestie...
Prawo matki to barbarzyński i okrutny zwyczaj, który nakazuje zabijanie nowonarodzonych dzieci, które są efektem gwałtu, lub zdrady stałego partnera. Uśmiercenie noworodka jest zwyczajem, którego się nie podważa. Tej straszliwej zbrodni musi dokonać matka. Przeważnie dzieci zakopuje się żywcem, ale niektóre szczepy wieszają dzieci na drzewach i skałach, nieopodal swych siedzib.
Przywilej natury to obyczaj, który na stałe przyjął się tylko w kilku mniejszych szczepach niedźwieżuków. Mówi on, że tylko zwierzęta mają prawo urodzić liczne potomstwo. Goblinoidzi zaś zakazują kobietom w plemionach rodzenia, jeśli te kobiety są już matkami. Jeśli zaś ciąża jest wielodzietna, to matka ma prawo zachować przy życiu pierwsze dziecko, które przyszło na świat, kolejne zostaną jej odebrane, i zrzucone z skały, bądź zakopane żywcem.
Takiego problemu nie mają nieliczni starcy w plemionach. Są oni szanowani przez rodzinę i sąsiadów za mądrość życiową, wielkie czyny, których dokonali i sędziwy wiek, którego bogowie pozwolili im dożyć. Starcy często służą klanowym przywódcom jako doradcy, a nawet wyrocznie i wieszczy.
Ostatniego dnia siódmego miesiąca każdego roku niedźwieżuki obchodzą swoje wyjątkowe święto. Ten dzień wśród zielonoskórych jest nazywany Porą odpoczynku, zaś przez cywilizowane ludy Północy jest zwany Dniem spokoju. Przed świętem trwają długie dni przygotowań. Niedźwieżuki intensywnie polują, oraz zajmują się produkcją pitnego miodu. Wielu goblinoidów zapuszcza się na tereny zamieszkałe przez ludzi i krasnoludów okradając ich przy każdej możliwej okazji z wszelakiej maści alkoholi, zaczynając od wina, na gorzale kończąc. Kiedy w końcu nadchodzi Pora odpoczynku, niedźwieżuki zapominają o wszelkich problemach, waśniach i kłótniach. Odkładają broń w swych chatach i jaskiniach. Ci barbarzyńcy obżerają się wcześniej upolowanym mięsem, upijają się na umór skradzionym i wyprodukowanym alkoholem oraz tańczą i śpiewają w swych osadach i domostwach. Pora odpoczynku jest jedynym takim dniem w roku, gdy niedźwieżuki mocno się jednoczą i zacieśniają rodzinne więzy. Nie ma wtedy mowy o bójkach, waśniach i pojedynkach.
Święto jest obchodzone głównie na terenach Północy, gdzie w zasadzie można natrafić na największe skupiska niedźwieżuków. Tam też to święto jest nazywane Dniem spokoju. Dla ludzkich osad święto jest jedynym takim dniem, kiedy można być pewnym, że niedźwieżuki nie zaatakują. Jeśli jednak ktoś chciałby zaatakować ich osadę podczas ceremonii, musi wiedzieć, że obozowisk strzegą specjalnie wybrani wartownicy, a każdy niedźwieżuk ma przy sobie broń, gotowy na wezwanie do walki. Strażnicy mają obowiązek dąć w róg w momencie, gdy zauważą zagrożenie. Zielonoskórzy barbarzyńcy są mocno przywiązani do Pory odpoczynku i nawet misterne plany najbystrzejszych członków klanów i szczepów nie przekonają pozostałych do zrezygnowania z zabaw i świętowania.
W południowych krainach ceremonią, do przeprowadzenia której przykłada się najwięcej uwagi i sił jest tzw. Skracanie. Jest to wyjątkowo brutalne, ale dla niedźwieżuków niezwykle silne w wymowie święto poświęcenia jak największej ilości ludzi, krasnoludów czy elfów poprzez skrócenie ich o głowę. Równocześnie odbywają się huczne "zabawy" – jak na przykład konkurs iloma ciosami zabije się człowieka, czy też jak daleko rzuci się jego głową. Jak więc widać, jeśli spotkamy świętujące niedźwieżuki, módlmy się, aby preferowały one obrzędy z Północy...