Historia: Każdy musi czasem przywalić komuś w mordę. Czy to kapłan, czy to mnich – nie zawsze udaje się utrzymać gniew na wodzy i ni stąd ni zowąd stoimy nad nieprzytomnym jegomościem, którego skosiliśmy z nóg jednym silnym, porządnym ciosem. Oczywiście siła uderzenia nie zawsze drzemie tylko i wyłącznie w muskułach. Od czasu do czasu warto włożyć do ręki coś, co wzmocni i utwardzi znacznie naszą pięść. Szczególnie, jeżeli to "coś" jest na pierwszy rzut oka nierozpoznawalne i uznane za niegroźne. Na taki właśnie pomysł wpadli ci wyznawcy, wielce popularnej w Krainach bogini Waukeen, którzy woleli o wiele bardziej zyskowne interesy na czarnym rynku, a co za tym idzie – potrzebowali broni cichej i dyskretnej.
Wiadomo, że podczas Trudnych Czasów bogini, w walce z nielicznymi wrogami, używała wielce niekonwencjonalnej broni. Mianowicie dużej ilości niewielkich, złotych monet, którymi obsypywała przeciwników z boską siłą. Wspomniani "szemrani" czciciele bogini, wspierani przez niewielką liczbę pomniejszych kapłanów i magów z kręgów świątynnych, doszli do wniosku, że złoto to nie kamfora, a co za tym idzie – nie rozpływa się w powietrzu. Postanowili odnaleźć te "święte" pieniążki, które jeszcze nie zostały znalezione przez okazyjnych poszukiwaczy przygód. Zadanie wydawało się bardzo żmudne, jednak nie sprawiło tak wielkich trudności, jakich obawiali się wyznawcy. Monety niemal same trafiały w ich ręce, wiedzione, z czego czciciele Waukeen tylko częściowo zdawali sobie sprawę, przez wolę samej bogini. Efekt poszukiwań wkrótce przyniósł nieoczekiwane rezultaty. Zgromadzone zostało ok. 250 monet, z których większość nadawała się do celów, dla których została zebrana. Reszta monet, posiadająca większe skazy lub będąca wyzuta z wszelkiej magii, trafiła do świątynnych skarbców bądź została przeznaczona na okolicznościowe podarki dla zasłużonych wyznawców. Następna część procesu okazała się dość prosta – zatrudnieni przez wyznawców bogini handlu magowie stworzyli z monet 10 słupków po dwadzieścia sztuk, po czym zaszyli je we wzmocnionym magicznie materiale. Na komplet dwóch kastetów składało się więc łącznie 40 monet, a kompletów było 5. Niewinna, a zarazem bolesna broń czcicieli Waukeen była w pełni stworzona. Jednak niebawem, jak to zwykle bywa w podobnych przypadkach, twórcy broni wszczęli kłótnię, dotyczącą tego, kto ma prawo nosić broń tak bliską samej bogini. Coraz głośniejsze rozdźwięki między wyznawcami zmusiły najwyższych kapłanów Waukeen do zajęcia jakiegoś stanowiska w sporze. Doszli oni do wniosku, że broń powinien nosić ten, kogo wybierze sama bogini. Oczywiście zaznaczyli, że sama bogini nie zajmuje się takimi błahostkami i że to właśnie oni będą rozdysponowywać przedmiot sporu. O ile większość czcicieli bogini handlu zgodziło się na to bez szemrania, o tyle reszta, a wśród nich magowie, którzy przyczynili się do stworzenia Pięści Waukeen (jak nazwano kastety), podjudzali przeciwników takiej decyzji argumentując, że najwyższy kler chce zagarnąć przedmioty dla siebie. Niewielki rozłam, który niebawem nastąpił, był wprawdzie nieznaczny, ale spowodował dwie poważne konsekwencje. Jedną z nich było znaczne uszczuplenie liczby parających się magią wyznawców Królowej Pieniądza, drugą – zaginięcie dwóch z pięciu kompletów Pięści Waukeen. Trzy pary, które zostały przy głównych świątyniach, są używane przez najznamienitszych przedstawicieli kultu, którzy potrzebują tego typu "błyskotek". O dwóch pozostałych, zagarniętych haniebnie i zdradziecko przez własnych twórców, słuch zaginął, aczkolwiek od czasu do czasu słyszy się o nich na co większych, miejskich jarmarkach. Krążą też plotki, że renegaci kościoła tworzą, z nowo znalezionych "boskich" monet, własne Pięści Waukeen, które potem używane są w niekoniecznie szlachetnych celach handlowych.
Wygląd: Kastety, nazwane dźwięcznie Pięściami Waukeen to z wyglądu zewnętrznego proste skrawki materiału z jakimś metalem w środku. W rzeczywistości metal, jak i sam materiał, są dość silnie umagicznione. Oczywiście potęga bogini, którą dawniej zawierały monety, już dawno wygasła. Pozostawiła jednak po sobie na tyle dużo magii, by zdolni świątynni czarodzieje byli w stanie znacznie ją wzmocnić. Pod warstwą jednokolorowego materiału bez żadnych haftów czy ozdób znajduje się 20 monet, zespolonych ze sobą za pomocą silnej magii. Monet nie da się rozerwać, chyba, że zastosujemy wyjątkowo radykalne środki (życzenie, cud lub odpowiednio potężnie umagiczniony oręż). Par kastetów jest pięć: złote, brązowe, czerwone, zielone i srebrne. Nazwy odpowiadają oczywiście kolorom materiału. Komplety, które zaginęły to czerwone i srebrne. Jak łatwo się domyślić, broń zaczyna działać, kiedy jej użytkownik zaciśnie pięści na kastetach. Cios zadany ręką, dzierżącą Pięści Waukeen jest zdecydowanie silniejszy, celniejszy i szybszy, niż cios zadany konwencjonalnym sposobem. Zauważono też, że tymi niezwykłymi "narzędziami" o niebo lepiej od osiłków, posługują się ludzie zwinni, nie mówiąc już o samych wyznawcach bogini. Nie dziwnym więc jest, że dzierżą ją głównie pozornie niegroźne złodziejaszki, które po wnikliwszym poznaniu okazują się być kimś ważnym dla kościoła Królowej Pieniądza. Nikt nie wie jednak, kto posługuje się zaginionymi kompletami.
Działanie: Pięści Waukeen to Kastety +2, które zapewniają właścicielowi premię +2 z usprawnienia do Inicjatywy oraz atut Finezja w broni. Ponadto, jeżeli używa ich wyznawca Waukeen, otrzymuje on w walce dodatkową premię +1 za szczęście do wszystkich testów ataku i obrażeń.
Umiarkowane przemiany; PC 10; Stworzenie magicznej broni i pancerza, przyśpieszenie, 40 nieuszkodzonych monet, o których wiadomo, że były bronią Waukeen podczas trudnych czasów, twórcza musi być wyznawcą Waukeen; cena rynkowa: 12500 sz; koszt stworzenia: 6250 sz + 500 PD.