» Recenzje » Obowiązkowy gargulec - Anthony Piers

Obowiązkowy gargulec - Anthony Piers


wersja do druku

Przepraszam, czy tu śmieszą?


Obowiązkowy gargulec - Anthony Piers
Gargulec w ludzkiej postaci, odmłodzona czarodziejka iluzji, połowiczna demonica, dziecko o wszystkich magicznych talentach i koleś, który potrafi tworzyć na wszystkim nosy, zamierzają odnaleźć filtr, uratować Zawias-zone oraz sprawić, żeby Desiree zakochała się w Hiatusie. Aha, Desiree to ta z dużym biustem.

Nie, nie, to nie kwestia szalonego recenzenta, w życiu zresztą nie wpadłbym na tak oryginalny początek tekstu – to po prostu zarys tego, co dzieje się w książce. Obowiązkowy gargulec to kolejna część cyklu Xanth, czyli baśniowej krainy stworzonej przez Piersa Anthonego. Świata przepełnionego magią, dziwnymi stworzeniami oraz cycatymi panienkami.

Obowiązkowy gargulec był pisany niejako w przerwach pomiędzy poważniejszymi projektami i to widać. Nie wiem, czy jest to kwestia nadmiaru Pratchetta, którego ciężko przebić w fun fantasy, czy może tłumaczenia gier słownych (na których opiera się większość dowcipów w książce), ale mnie dzieło Anthonego po prostu nie śmieszyło. Nawet, jeżeli na moment na mych ustach pojawiał się półuśmiech to równie szybko znikał. Czytając ma się wrażenie, że autor powciskał do środka wszystkie pozostałości i nieudane dowcipy, jakich nie zmieścił w innych książkach. Szkoda.

Oprócz gry słów mamy tez oczywiście akcję. Ta niestety jest dość schematyczna, czyli przypadkowy człowiek (a właściwie gargulec) zostaje wyznaczony przed Dobrego Maga (serio, tak się nazywa) do uratowania świata, o czym, oczywiście, nieświadomy niczego bohater nie ma pojęcia. I to jeszcze jest do przełknięcia, ale to, w jaki sposób autor przy pomocy nieustannego deus ex machina pcha historię do przodu, jest już niesmaczne. Ja rozumiem, że Anthony puszcza w kierunku czytelnika oczko, że mówi "to tylko zabawa, nie doszukuj się realizmu", ale w pewnym momencie czytania ma się wrażenie, że bohaterowie nie mają żadnego wpływu na przebieg akcji, a autor żadnego na nią pomysłu. Na trzydziestej drugiej stronie możemy przeczytać: "Sprawy w końcu zwykle się wyjaśniają. Jakoś. Nawet, jeśli zbieg okoliczności, przypadek i zdrowy rozsądek muszą zostać nadzwyczajnie naciągnięte" – zdanie to uznałbym, niestety, za motto książki.

Do tego w Obowiązkowym gargulcu mamy do czynienia z jedną jeszcze plagą – aluzjami do seksu. Jeżeli książka nie jest adresowana do nastolatków z kraju kwitnącej wiśni, to ja zupełnie nie rozumiem, czemu parę razy w każdym rozdziale, ktoś o mało co nie widzi czyichś majtek, albo jakaś pani zakłada sukienkę z wielkim dekoltem. Pierwsze parę razy uwagi w stylu "muszą być bardzo dobre w karmieniu swoich dzieci" są zabawne, ale po dziesiątej takiej aluzji człowiek zaczyna czuć niesmak. Nie jestem feministą, wręcz przeciwnie, ale to, że u Piersa Anthonego każda kobieta wygląda jak ucieleśnienie wyuzdanego seksu i bezustannie próbuje poderwać jakiegoś mężczyznę, który nigdy nie kuma, o co chodzi (widać, z jakim trudem autor hamuje się przed opisaniem scen łóżkowych, pewnie wydawca zabronił). Aluzje o majteczkach są po prostu nieznośne.

Oczywiście zawsze znajdzie się jakaś rzecz, która pozwoli przebrnąć przez książkę. W Obowiązkowym gargulcu również znajdziemy coś takiego – to bohaterowie. Bez względu na to, w jak absurdalną sytuację nie zostaną wpakowani, zawsze pozostają bandą niezłych dziwaków, których ruchów nie można przewidzieć. Postacie, choć jednowymiarowe, są niezwykle kolorowe, a magia, jaką dysponują sprawia, że chce się o nich czytać.

Kiedy dostałem do ręki tę książkę, dzięki bajkowej okładce i już paru pierwszym stronom, szybko zorientowałem się, że ma być to czysta rozrywka. Przeciętnie ciekawa akcja, niezbyt rozbudowane opisy i nieszczególnie skomplikowana intryga sprawiają, że jest to idealna pozycja do czytania w autobusie czy na wykładzie jakiegoś nudnego profesora. Wtedy przestaniemy zauważać, jak bardzo naciągana jest fabuła oraz nie będą nas denerwować kiepskawe dowcipy, a kolorowe postaci głównych bohaterów uratują nas przed uśnięciem. Obowiązkowy gargulec to mój nowy klasyk gatunku książek autobusowych.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Obowiązkowy Gargulec
Autor: Piers Anthony
Tłumaczenie: Przemysław Bandel
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: marzec 2004
Liczba stron: 312
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-10: 83-7301-473-X
Cena: 25,00 zł

Komentarze


starlift
    Niezle...
Ocena:
0
...az mnie zacheciles ta recenzja. :P
03-07-2004 09:48
~Jakub

Użytkownik niezarejestrowany
    Zastanawiam się
Ocena:
0
... czy autor przeczytał poprzednie części cyklu Xanth? Bo sam autor nazywa je flat joke fantasy. To nie są arcydzieła, nieporównywalne nawte z Pratchettem, ale bardzo je lubię, mimo tego że są zasadniczo nieprzekładalne na język polski. Konia z rzędem, kto dowcipnie przetłumaczy na przykład Eye Queque, albo Sand Witch. I mój ulubiony cytat, znowu o dupie maryni:
Rozmowa smoka z dorastającym chłopcem:
- Najbardziej podobały mi się jej nogi, była przepiękna.
- Już jestem głodny!
- Mama mi zawsze powtarzała, że chłopiec nawet nie może spojrzeć na babskie majtki, ale ona nie miała majtek, więc chyba nie zrobiłem nic złego...
- Dobrze zrobiłeś, dziewczyny są najlepsze bez majtek. Materiał zawsze wchodzi między zęby.
03-07-2004 18:24
Joseppe
    Recenzent
Ocena:
0
nie mial szczescia (?) czytac innych czesci cyklu. Recenzent zdaje sobie sprawe, ze moga sie one podoba, zdanie recenzenta, jak wynika z definicji zdania w ogole czy tez samej recenzji - jest subiektywne. Recenzent po ponownym przeczytaniu akapitu o cytatych panienkach sam zachecil sie do przeczytania ksiazki ;)
06-07-2004 12:55
Imperator
    Uch...
Ocena:
0
Xanth troszeczke zwolnil po pierwszych tomach, ale nadal trzyma sie niezle... Uwazam ze ksiazka jest dosc zabawna ale jest to gatunek... specyficzny. W jednym sie zgadzam, podtekstow erotycznych w tej czesci bylo mniej wiecej tyle co we wszystkich poprzednich razem :) No , prawie... (powiezmy do czasu Elektry :) )
08-07-2004 22:45

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.