Wydawca:Supernowa
Rok wydania:2002
Strony:593
Nadeszła wreszcie długo wyczekiwana chwila- Andrzej Sapkowski wydał nową książkę! I to nie byle jaką- nie jest to bynajmniej zbiór wygrzebanych z dna szuflady opowiadań o Gerlacie, wiedźmin i jego kompanioni –przynajmniej chwilowo- odeszli do lamusa.
Akcja „Narrenturmu” toczy się na XV wiecznym Śląsku, dokładnie rzecz biorąc- w roku pańskim 1425. Głównego bohatera powieści poznajemy w momencie, gdy do komnaty w której przeżywa właśnie miłosne uniesienia wpada – z wielkim hukiem - rodzina jego kochanki. Jak nietrudno się domyślić, Reynevan- tak ma bowiem pechowy amant na imię- musi uciekać. Bardzo, ale to bardzo szybko.
Kłopoty młodego szlachcica mnożą się w tempie wręcz lawinowym- po paru tygodniach ścigają go już nie tylko powinowaci lubej Adeli, ale i książę Jan, pan von Biberstein, święta Inkwizycja, łowcy nagród...
Wszystkich ortodoksyjnych fantastów uspokajam- „Narrenturm” nie jest powieścią stricte historyczną jak chociażby „Królowie przeklęci” Druona. Śmiem twierdzić, że w nowej książce Sapkowskiego magii i elementów nadprzyrodzonych jest niewiele mniej niż w sadze wiedźmińskiej..
"Narrenturm" napisano w mistrzowski sposób. Ma wszystko, co posiadać winna dobra książka: wartką akcje, wyraziste i tajemnicze postaci, świetne, pełne dowcipu dialogi... Podsumowując- polecam ją każdemu!