Zakładnicy Krwi

Jak zakończy się Wojna Krwi?

Autor: Piotr 'Faust' Kucharski

Dawno już na polskim rynku wydawniczym nie pojawiła się żadna powieść z multiwersum Planescape. Po wspaniałych Stronach Bólu i cieniutkiej Udręce pozostał pewien niedosyt - chęć poznania tego świata głębiej. Na szczęście ISA wyszła naprzeciw fanom i wydała pierwszą część trylogii Wojen Krwi, pod jakże tajemniczym tytułem Zakładnicy Krwi.

Na wstępie muszę się przyznać, że do tej książki podchodziłem z wielkim optymizmem, co mogło wpłynąć na obiektywność mojej oceny. Prawdą jest, że gdy tylko ujrzałem reklamę powieści, od razu ją zakupiłem i niezwłocznie zacząłem czytać. Jakie są moje wrażenia z tej lektury?

Zacznijmy od okładki, która sama w sobie nie prezentuje nic wspaniałego, ale też i nie odrzuca od lektury. Ot - mamy na niej jakiegoś młodzieńca walczącego z biesem na tle portalu. Ponad nimi rozciąga się logo Planescape z wplecioną w nie twarzą Pani Bólu. Wrażenie psują tylko kiczowate, przywodzące na myśl stare horrory "krwiste" litery układające się w tytuł cyklu: Wojny Krwi. Tak więc oprawa graficzna nie ziębi, ani nie grzeje.

Książka traktuje o dwójce kuzynów: Aereasie i Ninie, którzy wyruszają w podróż by odszukać porwanego wujka - Artusa. Pomaga im w tym dziennik uprowadzonego, z którego nasi bohaterowie dowiadują się, że wujek połowę swego życia spędził w... Sigil. Tam więc kuzynostwo rozpoczyna swe poszukiwania. Jednak Miasto Drzwi to tylko początek, bowiem Aereas i jego kuzynka trafiają następnie do Gehenny, potem podróżują przez piekło, aż do... O nie - to musicie odkryć sami.

Fabularnie książka wypada całkiem nieźle. Mamy tu ładnie przedstawione Sigil, jak i inne plany, a osobnicy, których spotykają nasi bohaterowie są niezwykle zróżnicowani. Szczególnie miłe wrażenie pozostawia pewien Wróbel i bóg o niejednej twarzy.

Jednak mimo tych zalet, książka posiada jedną wadę: jest nieznośnie wręcz "heroiczna". Znowu mamy drużynę poszukiwaczy przygód, którym przyświeca jeden cel: odnaleźć Artusa. Znowuż postępują oni niezwykle bohatersko, dokonując nadludzkich czynów. Na szczęście autor umieścił też kilka "mroczniejszych" smaczków, dzięki którym książkę czyta się naprawdę przyjemnie.

Rzeczą, która zwraca szczególną uwagę, jest pochodzenie i uczucia Aereasa i Niny. Są oni nierozłączni - można nawet powiedzieć, że się kochają. Dlatego też dziwnym wydawać się może zakończenie książki. Jednak zachęca ono do przeczytania następnej części trylogii, czyli Wojowników Otchłani.

W ogólnym rozrachunku książka wypada dobrze. Nie jest to może powieść genialna, tak jak Strony Bólu, ale wypada o wiele, wiele lepiej od Udręki. Słowem: lektura obowiązkowa dla każdego fana multiwersum Planescape.

Ocena: 7/10

Tytuł: Zakładnicy Krwi (Blood Hostages)
Autor: J. Robert King
Tłumaczenie: Bartłomiej Walczak
Korekta: Tomasz Zrąbkowski
Wydawca: ISA
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 320
ISBN: 83-7418-028-5
Cena: 26,90 zł

Zakładnicy Krwi