Zadziwiający Maurycy - Terry Pratchett

Czy myślenie szkodzi?

Autor: Agnieszka 'kudłata' Kawula

Zadziwiający Maurycy - Terry Pratchett
"Kłopot z myśleniem polega na tym, że jak już raz zaczniesz, nie możesz przestać."

Jak to się stało, że pewnego dnia kot Maurycy, Zadziwiający Kot, zaczął myśleć? Co przytrafiło się szczurom, że uruchomił im się proces myślowy i zaczęły mówić? No cóż, stała się rzecz na pozór prozaiczna. Otóż pewnego słonecznego dnia, szczury zjadły pewną substancję na opłotkach Niewidocznego Uniwersytetu. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jak powszechnie wiadomo, magowie nie posiadają "normalnych" śmieci...

Zadziwiającego Maurycego i jego towarzyszy o przedziwnych imionach (Przecena, Śliczna, Sardynki, Ciemnaopalenizna, Odżywka, Niebezpieczny Groszek) można spotkać w kolejnej książce Terry'ego Pratchetta Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury. Nie jest to następny tom ze Świata Dysku, choć akcja właśnie tam się rozgrywa. Opowieść o Zadziwiającym kocie, szczurach i chłopcu z fletem możemy postawić na półce obok Nomów. Jest to proza lekka, śmieszna i przyjemna. Pozbawiona co prawda wszystkich "smaczków", które tak bardzo kochamy w Pratchecie, ale to w niczym nie przeszkadza. Tu Terry nie jest prześmiewcą rzeczywistości jak w Świecie Dysku, nie ma tylu aluzji literackich, kulturowych czy filozoficznych. Czytając "szczurzą historię" można delektować się czystym humorem i pomysłem. No właśnie, pomysł... Pratchett nie jest pierwszym, który opisał życie myszy. Wystarczy przypomnieć sobie kogoś takiego jak Garry Kilworth i jego Dom Obiecany. Autor Zadziwiającego Maurycego... oryginalny zatem nie był, ale nie marudzę, bowiem zapewnił mi przednią rozrywkę na pochmurne popołudnie.

Fabuła powieści wciąga. To książka niemal sensacyjna. Ciągle coś się dzieje, nie można się od niej oderwać, a bohaterów nie sposób nie lubić, to prawdziwe perełki. Wierzę też Pratchettowi, który twierdzi, że przed napisaniem książki wiele czytał o szczurach. To czuć. W trakcie lektury zastanawiałam się czy przypadkiem w poprzednim wcieleniu nie był szczurem... Oj, to już chyba byłaby nadinterpretacja.

Pewnie zapytacie o czym w ogóle powieść jest? Bo to, że o szczurach to już wiecie, że o gadających szczurach też wiecie. "Ludzie tak bardzo lubią się oszukiwać wzajemnie, że wymyślili rząd, by robił to za nich", a Maurycy postanowił wykorzystać swój dar myślenia i wymyślił sposób na zarobienie dużych pieniędzy. Znalazł chłopca wyglądającego na głupka, który grał na fujarce, a także zaprzyjaźnił się z bandą szczurów o cudacznych imionach. Razem tworzą szajkę okradającą rząd. Chcecie się dowiedzieć jak oni to robią? Nic prostszego, wystarczy zdobyć książkę, otworzyć na pierwszej stronie, uruchomić gałki oczne i śledzić wzrokiem tekst. Okaże się, że skończycie bardzo szybko na ostatniej stronie i w ten sposób poznacie sekret bandy.

Chciałabym jeszcze słówko szepnąć na temat wydania. Prószyński i S-ka postanowił nie wtajemniczać czytelników w takie detale jak rok wydania czy nazwisko tłumacza. Są to rzeczy, których nie doszukałam się mimo najszczerszych chęci. To samo mogę powiedzieć o korekcie, której powieść chyba nie widziała. No dobra, koniec marudzenia. Mogę przymknąć oczy na te wady, bowiem książka bawi czytelnika przez 204 strony. Humor Pratchetta jest bardzo naturalny, niczym niezduszony i niewymuszony. Pisarz świetnie potrafi wydzielić momenty, kiedy mamy się śmiać, a kiedy popaść w zadumę. Bo czyż nie zmusza do myślenia takie zdanko: "Ludźmi można kierować, jeśli tylko pozna się ich marzenia"? Lepiej głośno nie wypowiadajcie swoich marzeń, zwłaszcza jeśli w pobliżu macie kota...