» Książki i komiksy » Forgotten Realms » Samotny Drow - R. A. Salvatore

Samotny Drow - R. A. Salvatore


wersja do druku

Krucjaty mazgaja ciąg dalszy

Redakcja: Marcin 'Verghityax' Pawłowski

Samotny Drow - R. A. Salvatore

Aby czytelnik niniejszej recenzji zrozumiał mój stosunek do Samotnego Drowa, czytelnik musi dowiedzieć się jednej rzeczy o mnie. Mianowicie - wybitnie nie znoszę osobników, którzy non-stop narzekają i użalają się nad sobą. Wszystko można zrozumieć, ale ciągłe roztrząsanie tego, co dany człowiek ma za sobą i powracanie - bogowie wiedzą po co - do minionych porażek nigdy chyba nie znajdzie w moich oczach szczątkowego nawet uznania...
No dobrze, ale jak to się ma do szesnastego (czy piętnastego, jak kto woli) tomu przygód Drizzta Do'Urdena i jego niezmordowanych przyjaciół?

Ano tak, że po raz kolejny dostałem do ręki prawie czterysta stron płytkiej martyrologii i użalania się. To nad tym, że taki-a-taki zginął, to nad innym, że już nigdy nic nie będzie takie samo. Płakać się chce, i to bynajmniej nie dzięki działaniu empatii.

Samotny Drow koncentruje się na dwóch głównych wątkach. Pierwszym z nich jest obrona Mithrilowej Hali przed królem Obouldem Wiele Strzał i jego orczymi hordami; drugim - samotna (do pewnego momentu) krucjata drowa o szlachetnym sercu, który jest przekonany, że "pozostało mu już tylko zabijanie, zabijanie, zabijanie". Fragment w cudzysłowie dość udatnie oddaje zresztą całą treść książki. Drugi tom Trylogii Kling Łowcy to nic innego, jak czysta siekanina poprzetykana samobójczymi wynurzeniami głównego bohatera o ciemnej skórze.

Do tego dochodzi jeszcze fakt, że R. A. Salvatore nie potrafi zdecydować się na jakikolwiek odważniejszy krok, który nieco ożywiłby jego twórczość. Co by się nie działo, pod koniec książki ponownie wszyscy bohaterowie stoją na nogach, nieco tylko posiniaczeni i podrapani tu i tam. Giną wyłącznie postacie poboczne, do których jeszcze nikt nie zdążył się przyzwyczaić. W efekcie dostajemy łzawą papkę z happy endem, bardzo podobną do tego, co fan Drizzta Do'Urdena miał już nieraz okazję czytać.

Są jednak i dobre strony. Opowieść idzie naprzód, a czytelnik po raz kolejny może zanurzyć się w wartkiej akcji, w której jest jeszcze więcej walki, niż w Tysiącu Orków. Kilka scen wywołuje uśmiech na twarzy, kilka innych powoduje, że na chwilę przerywamy czytanie, by dokładniej wyobrazić sobie skalę opisywanej sceny. Jednym słowem - Salvatore jest jednak dobrym rzemieślnikiem, nawet jeśli nie ma pojęcia o elementarnych prawach fizyki, fizjologii czy psychologii.

Jeśli więc jesteście fanami najsłynniejszego na świecie mrocznego elfa, możecie śmiało sięgnąć po Samotnego Drowa. Dostaniecie to, na co czekaliście, a być może nawet ciut więcej. Reszcie zdecydowanie odradzam. Jeśli chodzi o drowy, lepiej sięgnąć po ostatnie tomy Wojny Pajęczej Królowej.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 2.5 / 6



Czytaj również

Dwa Miecze - R. A. Salvatore
Zakończenie kolejnej trylogii
Mroczny elf powraca

Komentarze


smiechan
    Komentarz:)
Ocena:
0
A po co mają ginąć główni bohaterowie jeśli można ich wskrzesić za marne parę tysięcy sztuk złota (co to dla króla Mithrillowej Hali), lepiej zabić kogoś na kogo ressurecta ktoś poskąpi:D
28-06-2006 20:03
little_diner
   
Ocena:
0
Jakoś na pewnego GŁÓWNEGO BOHATERA (nie będe zdradzał o kogo chodzi tym którzy nie czytali) poskąpili w takim stopniu że dość długo czekali aż wróci do życia. Z tego co pamiętam to nawet nie próbowali wskrzesić tej postaci, ale mogę się mylić i dali jej odejść.
28-06-2006 20:40
Hastature
   
Ocena:
0
Hmm.Wiecie może bym się wzią za Trylogię Klingi Łowcy, ale mam już dwa tomy Trylogii Mrocznego Elfa więc Samotny Drow zaczeka.Zgadzam się ,że Drizzt troche przesadza bo jak miał swoją miejscówe w Podmroku to jak tylko nie było Guenhwyvar zaczynał się czuć samotny.A jak spotkał braciszka i siostrzyczkę to Dinin-brat zwiał bo tak się bał a Briza-siostra po krótkiej walce w, której straciła broń i kilka palców poszła w ślady Dinina.
29-06-2006 11:54
~Grobsol

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ten drizzt to już za długo żyje. Przydałaby się jakaś "optymistyczna" śmierć. A jego miłość do Cattie-Brie to chyba się nigdy nie rozwinie T_T. Tylko czytamy: "to niemożliwe" na następnej że niby możliwe. Ci bohaterowie to już przynudzają.
29-06-2006 21:59
~Aramil Lai'Dabernon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jak dla mnie też w tym tomie za dużo jest tych rozmyślań Drizzta ba temat przyjaciół i za dużo patrzenia wstecz, przeżywania od nowa tego samego bólu, ale taka jest ta postać i trzeba próbować ją zrozumieć, choć bardziej wolałem tego Drizzt z początkowych tomów myśle że III tom TKŁ ukaże nam bohaterskiego drowa znowu w tym dobrym świetle a wątek miłosny z Cattie-Brie będzie miał swój wielki, pozytywny finał
29-06-2006 23:18
~Falvin

Użytkownik niezarejestrowany
    recenzje
Ocena:
0
Gdzie można znaleźć inne recenzje, bo szukam szukam i znaleźc nie mogę :/
30-06-2006 00:34
~DelaNoV

Użytkownik niezarejestrowany
    Dwa miecze
Ocena:
0
Polska premiera "Dwóch mieczy" na koniec lipca lub w pierwszych dniach sierpnia. Salvatore pisze następną część "Sługi reliktu"- to będzie coś- przygody moich dwóch ulubionych bohaterów (oprócz Zaknafeina). :)
30-06-2006 10:13
pasztet
   
Ocena:
0
To będzie "przysięga króla-maga"(czy coś w tym stylu). Biorąc pod uwagę "ten przedziwny miecz" z "krain cienia" to akcja może rozgrywać się w Damarze lub Vaasie (stąd może król-czarnoksiężnik Zhengyi).

A książka będąca tematem artykułu mimo pseudofilozoficznych rozważań, wielu wad i błędów podobała mi się i była jedną z najlepszych ze wszystkich o D. Do'U (moja subiektywna ocena rzeby nie było).
30-06-2006 10:39
~LOGAN_SAN

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A ja myśle że Drizzt po tej kśiążce może stracić zainteresowanie Catie i zainteresować się swoją nową efią towarzyszkom,oby tylko nie okazała się ona babcią,prabapcia,siostrą której tam nie było czy coś w tym stylu elfain tego bym nie zniósł,świadczy też o tym fakt że przy catie drizzt potradił kontrolować swoje męskie odruchy:)
30-06-2006 15:45
~Wolf

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Recenzja całkiem obiektywnie oddaje treśc książki... książke wchłonełem całkiem szybko lecz pod koniec się nie co rozczarowałem że w sumie to czy sie czyta poczatek czy koniec sytuacja się nie zmienia i w sumie mimo iż zgineło nieco wiecej bo jakieś 4 x 10^7 orków to "pod koniec książki ponownie wszyscy bohaterowie stoją na nogach" ...tylko po co?? Sam sobie odpowiem po to by można było poczytać nie co o Herocznych czynach rzeszy Niskich i Krępych lecz jakże zorganizowanych i walecznych KRASNOLUDÓW!! Jest to ogromny plus tej ksiażki.
30-06-2006 23:11
~Aivelliaus Faezh-El'Rirael

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Uff! Właśnie się wybierałemdzisiaj po ów 16 tomik i wpadłem na tą recenzję. Troche się zmartwiłem po przeczytaniu recki, ale i tak kupię no bo przecież jak mam pozostałe tomy to warto mieć wszystkie. Z resztą Salvatore nie raz i nie dwa pisał lepsze i gorsze tomy. Raz można było usnąć przy takiej chociażby Bezgwiezdnej Nocy, a z drugiej strony 1. i 3. tom T.M.E machnąłem w jeden dzień. Jednak muszę przyznać, że Tysiąc Orków wprowadziło mnie w ten Forgottenowy klimacik. Mniodzio!
03-07-2006 11:20
~Władca Sejmitarów

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pod jednym względem się zgodzę z autorem tekstu, DDU za dużo rozmyśla o Elifain. W ksziążce zabrakło dwóch ważnych postaci- Enteriego i Jaraxle'a. Moim zdaniem ocena ciut zaniżona. Osobiście dałbym od 3 do 3,5.
Pozdro
04-07-2006 22:49
~ten własciwy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
ja nierozumiem was ten drow jest uczuciowy i ksia zka jest pisana z punktu widzenia drizzta a nie jakiegos tam prostaka wiec zeby sie dobze wczuc w jego sytuacje w to co on czuje tszeba troche rozmysleni pszeczytac gdyby nie to to drizzt stał by sie znow zwykłym drowem ktury zabija i tyle a tu chodzi o zrozumienie ze on potszebuje przyjaciuł ja osobiscie dałbum tej ksiazce ocene 4,5 bo jednak daje klimat niezły i jakby nie patszec drizzt juz taki jest :P
05-07-2006 11:20
~LOGAN_SAN

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zgadzam sie że książka powinna zwierać jakeś wewnetrzne przemyślenia Drizzta,ale moim zdaniem w tej cześci jest ich za wiele,zwłaszcza że czytelnik i tak wie że jego wesołej bandzie nie dzieje sie w zasadzie żdna krzywda...
07-07-2006 10:29
~Greyorn

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czy czytaliście więcej książek o nim, trzeba się pogodzić z jego "innością", to jest dobre bo łamie stereotypy postrzegania drowów (niektórych) w świecie FR. Co do książki to jest dużo przemyśleń głównego bohatera, ale przecież niezależy mu na własnym życiu, bo chce się zemścić, dlatego znowu staje się łowcą. Te przemyślenia dają mu to, że nie oszaleje i sam sobie życia nie skróci. Książka jest dobra, mogłaby być lepsza, tylko tytułu nie zacznijcie czasem oceniać ;)
08-07-2006 20:13
~SajluS

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja Jestem W Trakcie Czytania I Jak Narazie Ksiazka Super
10-07-2006 23:43
~Doraven

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Arrrggghhhh.... po co wogule się udzielacie jeśli nie podoba wam się wizerunek Drizzt'a , po co czytacie te Książki ?? Ja przeczytałem wszystkie oprucz " Samotnego Drowa " , bo nie mam czasu i kasy by go zdobyć , ale nie przeszkadza mi to , czytam od nowa od Trylogi Mrocznego Elfa do końca i mam zamiar już przeczytać wszystkie części , przez ten czas pokochałem postać Tego mrocznego elfa , zrozumiałem go , a jeśli chodzi o jego koniec , jeśli ma umrzeć... cuż trzeba będzie się z tym pogodzić , a co do wskrzeszenia to nie jest takie proste jak w D&D , w końcu tutaj zabija jedno precyzyjne cięcie a w D&D?? 20 ciosów??Więc wiedzcie , że tzreba zachować małą doze rozsondku gdyż w innym wypadki postacie nie miały by co robić sobie ze śmierci...
24-07-2006 23:00
~DelaNoV

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
no wlasnie...:) czekam na "dwa miecze" z utesknieniem.. to moze byc niezle... drizzt wymiata :)
26-07-2006 21:45
~Leeloo

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zgadzam sie z autorem. Ksiażka nie ma klimatu i nie dorównuje poprzednim. Brakuje tutaj bezwzględności i mroczności pierwszego cyklu oraz przebiegłości, finezji i zwrotów akcji z cyklów 3 i 4. Jest sentymentalna jak tandetny romans, a śmierć jest wymuszona i bezbarwna, tak jakby autor uważał, że musi koniecznie kogoś uśmiercić żeby nie było zbyt mdło... ale w efekcie jest jeszcze gorzej. A ten cały romans z catie-brie.... no cóż, nie ukrywam że mnie wnerwia jak cholera i (o dzięki niebiosom) przynajmniej chociaż jeden cykl- Saga Pajęczej Królowej sie zupełnie spod tego typu powieści wyłamuje. Niestety, mimo że całość jest fenomenalna, zakończe jest według mnie zbyt przewidywalne (mam na myśli końcowy wybór, ale nie bede pisac jaki, bo pewnie sporo ludzi tego nie czytało).
Wracając do Catie-brie- nie podoba mi sie sposób wykreowania tej bohaterki, jest beznadziejna. Może niech już lepiej Salvatore dogada sie z Cunnigham i zapożyczy jej poszkodowana bohaterke. Przynajmniej jest drowką i jej postać jest o wiele barwniejsza. Moja opinia moze wydawać się dziwna, ponieważ jestem kobietą. Ale tak sie złożyło, że nic nie drażni mnie bardziej niż mdłe wątki, kiepska wymuszona śmierć i wciskanie szeregu wydarzeń w jeden tom, krojąc po czym sie da (najczęściej nie po tym co trzeba) byleby sie zmieścić w 300 stronach. Prawde mówiąc jestem bardzo rozczarowana tym kiepskim popisem Salvatore'a, bo uważałam go za najlepszego autora z serii Forgotten.
Swoją drogą- ci autorzy... co jest z nimi nie tak?! Ostatnio za każdym razem kiedy kupie nową książkę, zwłaszcza kończącą pewną serię, rzucam nią o ścianę i wiecej nie chcę jej widzieć... Niektórzy chyba powinni sobie już odpuścić i zostawić pole dla świeżych twórczych umysłów bo w literaturze jak w sporcie... lepiej odejśc wcześniej z dobrą sławą...
29-07-2006 00:08
~DelaNoV

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"dwa miecze" w sklepach :D
01-08-2006 19:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.