Rocznicowa odsłona Dungeons & Dragons

Rozważania o kolejnej edycji D&D

Autor: Tomasz 'Radnon' Cybulski

Rocznicowa odsłona Dungeons & Dragons
D&D 6E, D&D 5.5, D&D Revised, D&D Anniversary Edition, New D&D… trudno powiedzieć, jaką nazwę otrzyma kolejna odsłona Lochów i Smoków, ale dziś nikt już nie ma wątpliwości, że obecna na rynku od 2014 roku D&D 5E nie będzie ostatnią edycją najpopularniejszej stołowej gry fabularnej.

Aktualna inkarnacja Dungeons & Dragons bez dwóch zdań jest branżowym fenomenem. Nie tylko błyskawicznie zdominowała rynek i rokrocznie bije kolejne rekordy sprzedaży, które jeszcze piętnaście lat temu wydawały się nieosiągalne, ale też przyciągnęła do hobby rzesze nowych osób i sprawiła, że gry RPG stały się pełnoprawnym elementem współczesnej popkultury. Przyczyny owego sukcesu są różnorakie i omówienie ich wszystkich wykracza poza ramy niniejszego artykułu, w nim bowiem chciałbym się skupić na tym jak może wyglądać niedaleka przyszłość systemu.

Każdy produkt, nawet tak doskonale sobie radzący jak D&D 5E, ma ograniczoną żywotność i nic dziwnego, że w rozmowach fanów coraz częściej przewija się temat następcy "piątki". Od czasu do czasu do kwestii tej odnoszą się także autorzy, choć w ich przypadku widać ogromną ostrożność co do treści wypowiedzi, podyktowaną zapewne względami marketingowymi.

Przez ostatnie tygodnie zbierałem najciekawsze doniesienia i na ich podstawie spróbowałem wyłuskać kilka charakterystycznych cech kolejnej iteracji Dungeons & Dragons. Oczywiście trzeba mieć cały czas w pamięci, że potwierdzonych informacji o nowej wersji mamy bardzo niewiele i jedyną rzeczą, co do której panuje w miarę powszechny konsensus, jest powiązanie jej premiery z pięćdziesiątą rocznicą pierwszego wydania Lochów i Smoków przypadającą w 2024 roku. Sytuacja będzie się też zapewne dynamicznie zmieniać i to, co w marcu 2022 roku wydaje się niemal pewne, w styczniu 2023 roku może wyglądać jak całkowicie przestrzelona prognoza. Niemniej najwyższy czas przejść do meritum.

Kompatybilność wsteczna

Baza graczy D&D 5E jest ogromna; według rożnych zestawień od pięćdziesięciu (dane platformy Roll20 z czwartego kwartału 2021 roku) do nawet dziewięćdziesięciu procent wszystkich sesji (szacunki Kevina Gaffuriego z Gameology cytowane przez serwis ENWorld) rozgrywana jest przy pomocy piątej edycji. Sam system od jesieni 2014 roku okupuje natomiast szczyty list sprzedaży. Z jednej strony jest to gigantyczne grono potencjalnych klientów, ale z drugiej znacząca część tych osób może nie być zainteresowana nową wersją podstawowej mechaniki, trochę w myśl zasady, że nie naprawia się czegoś, co nie jest zepsute. Pojawienie się zupełnie odmiennego zestawu reguł może ich zwyczajnie zniechęcić albo skłonić do poszukiwania oferty na rynku produktów niezależnych, który w ostatnich latach rozrósł się do rozmiarów nie widzianych od czasu "rewolucji d20" z początku lat 2000.

Z tego też względu przedstawiciele Wizards of the Coast dość konsekwentnie powtarzają, że odświeżone podręczniki podstawowe będą kompatybilne z wcześniejszymi produktami. Otwarte pozostaje pytanie jak ów kompatybilność zostanie zdefiniowana – czy dostaniemy zbiór porad dotyczących konwersji (jak to było w przypadku przejścia AD&D 2nd na D&D 3.0), czy raczej mechanikę podobną na tyle, że starsze pozycje po mniejszych lub większych przeróbkach da się wykorzystać (tak jak to było w przypadku D&D 3.5 czy Essential Dungeons & Dragons). Osobiście skłaniam się do tej drugiej opcji – zapewne zasady zostaną zmodyfikowane pod wieloma względami, ale nie na tyle, żeby na przykład bohaterowie tworzeni w oparciu o standardowe D&D 5E stali się niegrywalni.

Inkluzywność i unikanie kontrowersji

Czasy, w których przyszło nam żyć, nie należą na pewno do spokojnych. Dotyka to też szeroko rozumianej kultury, w której odbywa się odbywa się zakrojona na wielką skalę redefinicja pojęć, wartości czy granic tego co dopuszczalne. Zjawiska te dotykają również gier fabularnych, w tym rzecz jasna Lochów i Smoków. Kwestie, które jeszcze dziesięć-piętnaście lat temu wydawały się z perspektywy naszego hobby mało istotne (reprezentacja, inkluzywność, wrażliwość kulturowa, negatywne stereotypy, udogodnienia dla osób niepełnosprawnych), dziś częstokroć wysuwane są na pierwszy plan, szczególnie wśród amerykańskich fanów RPG. Wydawcy D&D także są tego świadomi i odpowiadają na społeczne zapotrzebowania – tylko w ostatnich dwóch latach widzieliśmy zerwanie ze starym kanonem, opatrzenie wszystkich klasycznych produktów do D&D ostrzeżeniem o potencjalnie szkodliwych treściach, odejście od sztywno definiowanych ras czy zatrudnianie do prac nad podręcznikami konsultantów dbających o wyłapywanie potencjalnie kontrowersyjnych fragmentów.

Ocena zasadności i skali tych działań pozostaje kwestią indywidualną, ale nic nie wskazuje na to, żeby trendy miały się odwrócić i z przekonaniem graniczącym z pewnością można powiedzieć, że nowe wersje podręczników podstawowych będą musiały się do nich dostosować. Jak to będzie wyglądało w praktyce? Zapewne otrzymamy liczne porady i ramki dotyczące otwartości czy poszanowania odmienności, potencjalnie kontrowersyjne elementy zostaną wyeliminowane, wszelkiego rodzaju grafiki doczekają się odpowiedniej dywersyfikacji, a na polu mechanicznym największych zmian doczekają się rasy. Zapewne, zgodnie ze standardem wprowadzonym w Tasha's Cauldron of Everything, modyfikatory rasowe będzie można przydzielać dowolnie, zniknąć może nawet samo pojęcie rasy (zastąpione przez kultury/pochodzenia na wzór drugiej edycji Pathfindera czy Adventures in Middle-Earth), niewykluczone, że do podstawowego katalogu postaci dołączą na stałe przedstawiciele "złych" nacji w rodzaju orków i goblinów (szczególnie, że te ostatnie doczekały się nie tak dawno nowego tła fabularnego), z pewnością daleko idącym modyfikacjom poddany zostanie system charakterów i nie zdziwiłbym się gdyby dziewięciostopniowa siatka została ponownie usunięta. Pewnych zmian na tym polu mogą doczekać się też poszczególne klasy i ich podklasy, na przykład paladyn czy kapłan, do tej pory wskazywani od czasu do czasu jako wyraz szkodliwych stereotypów.

Rehabilitacja czwartej edycji

Kampania marketingowe D&D 5E opierała się na kilku głównych filarach, wśród których było zerwanie z "błędami i wypaczeniami" poprzedniczki. Było to bardzo sensowne posunięcie, ponieważ w tamtym okresie "czwórka" miała bardzo złą prasę, a liczne grono fanów alergicznie reagowało na kojarzone z nią rozwiązania (bez względu na to, czy były one dobre, czy nie). W rzeczywistości jednak sporo pomysłów z czwartej edycji przetrwało (acz zazwyczaj ze zmienionymi nazwami lub opisami) i bez większych problemów można je dostrzec w obecnej wersji zasad.

Dziś sytuacja w znacznym stopniu się zmieniła, spora część fanów nigdy nie miała do czynienia z wcześniejszymi edycjami D&D, a głośnie odcinanie się od produktu z 2008 roku nie wydaje się już marketingową koniecznością. Obecnie nie obejrzymy już raczej paneli na wzór tych z Gen Conu 2012 i 2014, gdzie masę czasu i energii poświęcano na próby ponownego zjednania sobie fanów urażonych dotychczasową polityką firmy wobec ich ulubionego produktu. Z tego względu autorzy coraz śmielej sięgają po elementy D&D 4E (nie tak dawno dowiedzieliśmy się, że Bohaterowie Niezależni stracą zdolność rzucania czarów na rzecz prostszego w obsłudze systemu specjalnych mocy) i nic nie wskazuje, żeby mieli przestać. Może to oznaczać, że w nowych podręcznikach podstawowych zobaczymy jeszcze więcej tego rodzaju powracających konceptów, choć na ten moment trudno zgadywać co to dokładnie będzie.

Ułatwienia dla prowadzących

Ten punkt na pierwszy rzut oka może się wydawać dość osobliwy, ponieważ z poziomu doświadczonego fana gier fabularnych, piąta edycja Dungeons & Dragons jest relatywnie prostym systemem. Próg wejścia jest tu stosunkowo niski, a obniża go jeszcze masa różnego rodzaju pomocy dla nowych osób: od zestawów startowych i oficjalnych narzędzi, przez darmowe produkty, po różnego rodzaju samouczki czy tematyczne grupy dyskusyjne w mediach społecznościowych. Mimo to od czasu do czasu można usłyszeć ze strony twórców sugestie, że odświeżona wersja D&D będzie jeszcze bardziej przystępna dla Mistrza Podziemi. Jakichkolwiek szczegółów rzecz jasna nie podano, ale być może kolejnych uproszczeń doczekają się potwory, może układanie spotkań i tworzenie przygód będzie mniej czasochłonne. Ewentualnie może się rozchodzić o jeszcze silniejszą integrację z zasobami cyfrowymi – dedykowane aplikacje czy oficjalne oprogramowanie dla MP.

Nowe formy dystrybucji

Nie koniec kwestia, która nie dotyczy bezpośrednio rocznicowego wydania D&D, ale zapewne się z nim w znaczący sposób łączy. Podczas jednej z wirtualnych imprez promujących linię fabularną Dungeons & Dragons na jesień 2021 roku, padło stwierdzenie, że kolejne settingi do Lochów i Smoków mogą ukazać się w formie, której nikt do tej pory nie widział. W pierwszym momencie brzmi to jak typowa marketingowa przechwałka, ale jeśli się nad tym dłużej zastanowić można dojść do wniosku, że WotC planuje jakąś wydawniczą rewolucję. Trudno zgadywać, jak będzie ona wyglądać, tym bardziej, że stołowe gry fabularne nie oferują tu zbyt dużego pola manewru. Niektórzy wskazują na płatny portal internetowy zbudowany w oparciu o rozwiązania znane z Wikipedii, inni skłaniają się w stronę jakiegoś rodzaju płatnej subskrypcji na kształt D&D Beyond lub starego D&D Insider. To, jaka okaże się rzeczywistość, nie zmienia faktu, że warto ten temat śledzić, ponieważ może znaleźć odzwierciedlenie w sposobie dystrybucji kolejnej edycji.

Słowo na koniec

Dyskusji o przyszłości Lochów i Smoków nie brakuje, tak samo jak nie brakuje domysłów, przypuszczeń czy marzeń na temat kształtu i zawartości potencjalnej szóstej edycji. Z tego też względu powyższa lista nie jest w żadnym razie wyczerpująca i ma w pewnym stopniu charakter przeglądowy. Pewne kwestie można uznać za niemal pewne (inkluzywność i otwartość), inne za wysoce prawdopodobne (jakaś forma kompatybilności wstecznej), a szanse na zaistnienie pozostałych trudno jednoznacznie określić. Jednocześnie starałem się skupić na kwestiach ogólnych, ponieważ na rozmowy na temat konkretnych rozwiązań fabularnych czy mechanicznych przyjdzie czas, kiedy będziemy wiedzieli więcej na temat nowej inkarnacji systemu.

Bez względu na to, jaki kształt przybierze D&D 6E (i jak będzie się ostatecznie nazywać), jej oficjalna zapowiedź, a później premiera będzie jednym z najważniejszych branżowych wydarzeń dekady, które będzie miało wpływ nie tylko na fanów Lochów i Smoków, ale też całość rynku gier fabularnych, choćby z tego powodu warto czekać i obserwować rozwój sytuacji.