» O D&D i d20 » Pozostałe materiały » Pozytywne skutki afery OGL

Pozytywne skutki afery OGL


wersja do druku

Światełka w tunelu

Redakcja: Daga 'Tiszka' Brzozowska

Pozytywne skutki afery OGL
Końcówka 2022 roku i pierwsze tygodnie 2023 roku upłynęły w środowisku fanów i twórców papierowych gier fabularnych pod znakiem zamieszania wokół Licencji Otwartej Gry (Open Gaming Licence, OGL), której obecne zapisy wydawnictwo Wizards of the Coast próbowało pokątnie unieważnić.

Trwające przez kilka tygodni wydarzenia zaowocowały licznymi dyskusjami, akcjami protestacyjnymi, listami otwartymi, wezwaniami do bojkotu produktów związanych z Dungeons & Dragons i obszernymi artykułami nie tylko w prasie branżowej, ale również w mediach głównego nurtu. Ostatecznie na początku lutego wydawca Lochów i Smoków nie tylko został zmuszony do wycofania się ze swoich planów, ale też poszedł o krok dalej i udostępnił zasady piątej edycji D&D (a dokładnie System Reference Document 5.1) na, teoretycznie znacznie bezpieczniejszej, licencji Creative Commons.

Zwycięstwo społeczności w starciu z korporacją nie oznaczało jednak powrotu do sytuacji z początku grudnia 2022 roku. Próba "wywrócenia stolika" i zmiany zasad według których wszyscy grali od ponad dwudziestu lat miała wiele negatywnych konsekwencji, takich jak utrata zaufania na linii WotC-niezależni twórcy-fani zwłaszcza w kontekście próby nieudolnego wykorzystania inkluzywności jako zasłony dymnej dla antykonsumenckich posunięć. O negatywnych skutkach afery powiedziano już wiele i dlatego w niniejszym artykule chciałbym spojrzeć na niedawne zdarzenia z nieco innej perspektywy i stworzyć listę pozytywnych, w moim mniemaniu, aspektów sprawy OGL.

Creative Commons

Pierwsze miejsce w zestawieniu nie będzie zapewne dla nikogo zaskoczeniem. Udostępnienie pliku SRD 5.1 na zasadach licencji Creative Commons jest zdecydowanie największym sukcesem społeczności w całym sporze. Manewr wykonany jako ewidentna ucieczka do przodu i sposób na uspokojenie burzy spotkał się z generalnie pozytywnym odzewem. Uniezależnienie się od kaprysów zarządu firmy wydaje się krokiem w bardzo dobrą stronę i zwiększa poczucie bezpieczeństwa osób planujących tworzenie niezależnych materiałów opartych o zasady piątej edycji D&D.

Dodatkowym plusem jest zapowiedź przeprowadzenia podobnych operacji w stosunku do starszych wersji zasad. Oczywistym kandydatem wydaje się trzecia edycja (niewykluczone, że w obu swoich wariantach), choć duże szanse ma też w moim odczuciu d20 Modern. W dyskusjach przewija się również D&D 4E, ale w tym przypadku problematyczny może się okazać brak pełnoprawnego pliku SRD (przynajmniej według mojego aktualnego stanu wiedzy), a trudno powiedzieć czy Czarodzieje z Wybrzeża będą chcieli przeznaczyć środki na jego stworzenie. Marzyciele snują natomiast wizje udostępnienia za darmo starszych edycji systemu od OD&D poczynając, a na późnych wersjach drugiej edycji AD&D skończywszy – to jednak wydaje się bardzo mało prawdopodobne.

Oczywiście w całej sprawie należy zachować pewną dozę ostrożności, bo choć licencja Creative Commons wydaje się dobrze zabezpieczona, to w świecie bogatych korporacji dysponujących armią prawników nigdy nie można mieć stuprocentowej pewności co do przyszłości.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Świadomość społeczności

Przed wybuchem afery dla wielu osób różnice pomiędzy d20, D&D, OGL i SRD były trudne do wychwycenia, szczególnie jeśli dodało się do tego Game System License (GSL) i zasady obowiązujące na platformie Dungeon Masters Guild. Dla niektórych dziwna mogła się także wydawać obecność Licencji Otwartej Gry w grach, które z D&D nie miały właściwie nic wspólnego, na przykład wydawanych przez Chaosium lub opartych o mechanikę Fate.

Rozliczne rozmowy, wywiady i artykuły zawierające nie tylko wypowiedzi oryginalnych twórców OGL, ale także opinie prawników specjalizujących się w prawie autorskim rzuciły sporo światła na zagadnienia, które przez lata nie były przedmiotem zbyt licznych dyskusji. Nie brakowało w tym wszystkim tradycyjnego szumu informacyjnego, ale nie zmienia to faktu, że wielu graczy po raz pierwszy uświadomiło sobie jak dalekosiężne konsekwencje może nieść przeforsowanie zmian proponowanych przez Wizards of the Coast i że dotkną one nie tylko osób planujących wydawać podręczniki oparte o D&D 5E lub One D&D.

Ten przyśpieszony kurs prawa przyniósł bardzo szybko wymierne efekty – dzięki temu każde kolejne oświadczenie Czarodziejów z Wybrzeża czy robocze wersje OGL 1.1/1.2 były skrupulatnie analizowane, a wszelkiego rodzaju półprawdy i celowe nieścisłości ostro piętnowane. Niewykluczone, że była to jedna z głównych przyczyn podjęcia przez właścicieli praw do marki decyzji o wycofaniu się na pozycje wyjściowe (opracowanie i przedstawienie do zaopiniowania społeczności nowego projektu zaktualizowanej licencji), a następnie ruchu, który w terminologii wojskowej można porównać do faktycznej kapitulacji (udostępnienie SRD 5.1 na zasadach Creative Commons).

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Siła społeczności

Banałem będzie stwierdzenie, że w kapitalistycznym świecie korporacje są tylko tak silne jak pozwolą na to ich klienci, a głosowanie portfelem jest najlepszym sposobem wyrażenia swojego sprzeciwu. W wypadku afery OGL ta mało odkrywcza prawda znalazła swoje potwierdzenie – wezwania do bojkotu produktów wydawcy i filmu Honor Among Thieves (którego premiera zbliżała się wówczas wielkimi krokami) czy akcja masowego anulowania subskrypcji na platformie D&D Beyond musiały dla szefostwa firmy być znacznie bardziej odczuwalne niż serie memów i wpisów w serwisach społecznościowych, co potwierdzały liczne przecieki od pracowników Wizards of the Coast (nawet jeśli oficjalna wersja wydarzeń mówi o znikomym wpływie całej sytuacji na wyniki finansowe).

Tym razem nie zadziałały też tradycyjne taktyki w rodzaju przeczekania burzy, zaciemnienia obrazu czy też skłócenia fanów. Niewielu uwierzyło w dobre intencje korporacyjnych bonzów. Swój pozytywny wkład mieli też branżowi dziennikarze, którzy sukcesywnie nagłaśniali sprawę i nie dali się zaczarować oficjalnej propagandzie. Nic dziwnego, że ton kolejnych oświadczeń zmieniał się od niesławnego "wszyscy wygraliśmy" do faktycznych przeprosin (o ile takie słowo w ogóle jeszcze funkcjonuje w PR-owej nowomowie) towarzyszących informacji o udostępnieniu SRD 5.1 na licencji CC. Nie ma wątpliwości, że udobruchaniu fanów służyły też tournée, jakie przez kilka tygodni prowadził Kyle Brink, aktualny producent wykonawczy i twarz Dungeons & Dragons, oraz impreza D&D Creator Summit zorganizowana na początku kwietnia.

Po swoim "zwycięstwie" społeczność wróciła niestety do wewnętrznych sporów i podziałów, ale sama zdolność fanów do mobilizacji przeciwko "wspólnemu wrogowi" na pewno pozostała w świadomości decydentów i PR-owców z WotC i Hasbro. Nie ma gwarancji, że powstrzyma to podobne korporacyjne ruchy w przyszłości, ale być może zmusi przynajmniej do chwili zastanowienia przed próbą ich siłowego przepchnięcia.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Rynkowa różnorodność

Ostatnie lata na rynku papierowych gier fabularnych upłynęły pod znakiem absolutnej dominacji piątej edycji Dungeons & Dragons. Żaden inny system nie był nawet w stanie się zbliżyć do komercyjnego sukcesu aktualnej wersji Lochów i Smoków. Afera OGL nie zmieniła drastycznie tego stanu rzeczy, ale wiele osób zawiedzionych postawą Czarodziejów z Wybrzeża skierowało swoją uwagę w stronę alternatywnych systemów i wydawców.

Część z nich zaczęła szukać gier podobnych, co zaowocowało skokowym wzrostem sprzedaży podręczników do Pathfindera 2E (samo Paizo po raz kolejny okazało się zresztą specjalistą od gry z kontry i zyskało w oczach fanów jako obrońca zasad stojących za oryginalnym tekstem OGL) czy szumem jakie wywołał Project Black Flag/Tales of the Valiant (alternatywna wobec D&D uniwersalna mechanika) ogłoszony przez Kobold Press. Inni poszli dalej i zainteresowali się produktami znacznie mocniej różniącymi się od Lochów i Smoków, na czym zyskali twórcy funkcjonujący do tej pory w długim cieniu rzucanym przez Czarodziejów z Wybrzeża. Coś dla siebie uszczknęła też stara szkoła i ruch Old School Renaissance (OSR). Wiele firm poparło, zaproponowaną przez Paizo, inicjatywę stworzenia Open RPG Creative License (ORC), która ma stanowić wolną od korporacyjnych wpływów alternatywę wobec OGL. Z perspektywy całości hobby jest to trend jak najbardziej pozytywny, który w dłuższej perspektywie może zaowocować stworzeniem kolejnych nowatorskich rozwiązań i gier wykraczających poza bezpieczne ramy głównego nurtu.

Słowo na koniec

Podobnie jak wiele innych wydarzeń społecznych afera wokół Licencji Otwartej Gry przyniosła skutki zarówno pozytywne, jak i negatywne. Co więcej, wielu konsekwencji wciąż nie znamy, trudno też wyrokować jak zachowają się szefowie Wizards of the Coast, kiedy już zdołają odbudować, przynajmniej częściowo, zaufanie fanów, a emocje ostatecznie wygasną. Niewykluczone, że przyszłoroczna premiera One Dungeons & Dragons będzie okazją do podjęcia kolejnej próby przejęcia kontroli nad całym rynkiem produktów do D&D, tym razem zapewne znacznie lepiej przygotowaną od strony marketingowej.

Rozmawiając o pozytywnych aspektach afery OGL, nie można zapomnieć, że sama w sobie sprawa ta zasługuje na jednoznaczne potępienie. Działania Wizards of the Coast z przełomu 2022 i 2023 roku wygenerowały masę złych emocji, zniszczyły zaufanie i w znaczący sposób naruszyły konsensus, który od ponad dwudziestu lat pozwalał rozwijać się niezależnym autorom tworzącym w oparciu o zasady Dungeons & Dragons lub wykorzystującym zapisy Licencji Otwartej Gry. Dzisiaj trudno z pełną odpowiedzialnością orzec, jak będzie w przyszłości wyglądał rynek gier fabularnych, ale z pewnością będzie na nim więcej niepewności niż dotychczas.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Thieves’ Gallery
Awanturnicy srebrnego ekranu
- recenzja
Peril in Pinebrook
Bajkowa opowieść o smokach
- recenzja
Prisoner 13
Komandosi z zimnych stron
- recenzja
Monstrous Compendium Volume 3: Minecraft Creatures
Wielościany na stole
- recenzja
D&D Player’s Handbook 5th Edition
D&D 5E dla graczy
- recenzja
Monstrous Compendium Vol 2: Dragonlance Creatures
Starzy znajomi z Krynnu
- recenzja

Komentarze


Kaworu92
   
Ocena:
0

Bardzo ciekawy artykuł ;-)

20-04-2023 17:10
Johny
   
Ocena:
+2

Dzięki za tekst. Chyba najbardziej lubię na Polterze recenzje, ale publicystyka do smaku też jest super.

24-04-2023 19:18

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.