Pirate's Prophecy

Służąc wolności, walcząc z piekłem

Autor: AdamWaskiewicz

Pirate's Prophecy
Książkowe adaptacje gier – komputerowych, fabularnych, czy innych  prezentują bardzo zróżnicowany poziom. Od gniotów niewartych papieru, na którym je wydrukowano, po prawdziwe perełki.

Osadzone w realiach świata Golarion powieści z serii Pathfinder Tales również wahają się od co najwyżej średnich do zdecydowanie wybijających się ponad przeciętność. Do tej pierwszej grupy zaliczyć można między innymi wydaną w kwietniu 2013 roku książkę Pirate's Honour, autorstwa Chrisa A. Jacksona. Mimo niespecjalnie wiarygodnej fabuły i nadmiernej pstrokacizny bohaterów, została ona na tyle dobrze przyjęta przez czytelników, by doczekać się kontynuacji. Części drugiej, zatytułowanej Pirate's Promise, nie miałem okazji poznać, jak się jednak okazuje, znajomość opisanych w niej wydarzeń nie jest niezbędna, by cieszyć się fabułą wydanej w lutym bieżącego roku trzeciego tomu historii o przygodach kapitana Torisa Vina i załogi Stargazera, Pirate's Prophecy.

Od czasu gdy pozostawiliśmy ich na ostatnich stronach Honoru pirata, wiele zmieniło się w życiu kapitana. Porzuciwszy karierę niezależnego morskiego rozbójnika, został kaprem w służbie Andoranu – a także szpiegiem młodego państwa i członkiem jednej z tajnych organizacji na jego usługach. Już to wypada policzyć autorowi na plus – zamiast prostego "to samo, tylko więcej", daje nam wiarygodną i sensowną ewolucję postaci, której umiłowanie wolności wykracza już poza wymiar osobisty, zmuszając równocześnie do dokonywania niejednokrotnie trudnych wyborów. Siłą rzeczy zmieniły się także cele, padające ofiarą załogi – niegdyś pirackiego – okrętu. Zamiast kupieckich statków wiozących cenne dobra, teraz na celowniku Stargazera znajdują się siły głównego wroga Aldoranu – diabolicznego imperium Cheliax.

Osią fabuły Przepowiedni pirata jest odkrycie przez andoriańskich agentów informacji o nowej, potężnej broni, którą przewozi cheliaxiańska flota; broni tak potężnej, że zdolnej do niszczenia całych miast. Przed kapitanem i jego załogą, przy współpracy ze starą znajomą, którą czytelnicy niewątpliwie pamiętają z poprzednich części cyklu – Vrevą Jhafae – staje zadanie odkrycia natury złowrogiego oręża i zneutralizowanie stwarzanego przez niego zagrożenia. Gdy jednak bohaterowie zdołają, nie bez trudności, poradzić sobie z pierwszą częścią misji, realizacja drugiej wystawi na próbę ich przekonania i wzbudzi nieoczekiwane opory.

Niewątpliwym plusem powieści jest kreacja postaci – podczas gdy w pierwszej części cyklu różnorodność członków załogi pirackiego okrętu była wręcz rażąco przesadna, w trzeciej odsłonie serii wyraźnie schodzą oni na dalszy plan, z niezbyt wiarygodnej zbieraniny stając się barwnym tłem, na którym tym lepiej mogą błyszczeć główne gwiazdy opowiadanej historii. Relacje pomiędzy trójką pierwszoplanowych bohaterów – kapitanem Vinem, jego ukochaną Celeste i Vrevą Jhafae nie przestają ewoluować. Zejście w cień załogantów Stargazera pozwala także lepiej wyeksponować nowych aktorów wstępujących na scenę – a trzeba przyznać, że drugoplanowe postacie pojawiające się w Pirate's Prophecy naprawdę potrafią przykuć uwagę czytelnika. Tak sojusznicy jak i wrogowie andorańskich szpiegów to ludzie (no, nie tylko) z krwi i kości, mający własne cele i plany, niekoniecznie zbieżne z zamierzeniami nominalnych sprzymierzeńców. Docenić wypada również oszczędne posiłkowanie się systemowym bestiariuszem – Jackson pokazuje, że można stworzyć ciekawą, ekscytującą historię osadzoną w pathfinderowych realiach, niemal zupełnie pozbawioną monstrualnych przeciwników.

Niestety Pirate's Prophecy nie jest pozbawiona mankamentów, z których najpoważniejszym w mojej ocenie jest potraktowanie wątku tajemniczej cheliaxańskiej Wunderwaffe. Oś intrygi, wokół której zbudowana jest fabuła powieści, z początku pełna tajemnic, potem rozwija się całkiem sprawnie, by w finale zostać ucięta właściwie bez uzasadnienia. Wprawdzie poznamy efekty działania straszliwej broni, ale nie jej naturę. Mam też wrażenie, że sposób w jaki autor ostatecznie rozwiązuje ten wątek, nie jest niczym więcej jak wybiegiem mającym zamaskować brak pomysłu na jego sensowne rozwinięcie i wyjaśnienie. Zupełnie nie znajduję także uzasadnienia dla motywu nagłej i niespodziewanej przemiany, jaka dotyka Celeste – książka nic nie straciłby gdyby wyciąć z niej ten element. Przypuszczam jednak, że jest to zapowiedź wydarzeń, które nastąpią w kolejnej części serii – zakończenie książki czyni ją bowiem niemal pewną.

Sądzę, że – jeśli nadejdzie – czytelnicy powitają ją równie ciepło, jak wcześniejsze. Załoga pirackiego okrętu zdołała już zaskarbić sobie sympatię grona zagorzałych wielbicieli, a choć pierwszy tom cyklu nie zdobył jakoś mojej sympatii, to najnowszy, pomimo jego wad, oceniam już znacznie lepiej. I mogę tylko życzyć sobie, by kolejny przyniósł podobną zwyżkę formy.

Pirate's Prophecy okiem erpegowca Wielkie konflikty to znakomite paliwo nie tylko dla literackich, ale i erpegowych opowieści. Sąsiedztwo imperium opierającego swą potęgę na niewolnictwie i diabolicznych paktach oraz młodej demokracji agresywnie promującej ideały wolności i równości musi nieuchronnie prowadzić do wojny – czy to otwartej zbrojnej walki, czy ukrytej przed oczami niewtajemniczonych, prowadzonej w cieniach, nie mniej zabójczej gry wywiadów. Niezależnie od tego, czy Mistrz Gry opierać się będzie tylko na samym podstawowym opisie pathfinderowego settingu, czy wykorzysta suplementy opisujące Andoran i Cheliax, Pirate's Prophecy zawiera całkiem sporo elementów, które będzie mógł wykorzystać na swoich sesjach. Od opisów floty czy miasta, w którym osadzona jest niemała część akcji, przez organizację, której członkami są bohaterowie powieści, po pojawiające się na jej kartach drugoplanowe postacie. Bezpośrednie przełożenie fabuły Przepowiedni pirata na erpegowy scenariusz mogłoby być problematyczne, przede wszystkim z uwagi na konieczność oparcia go na dość specyficznych postaciach, ale jako źródło elementów i motywów do wplecenia we własne przygody, książka Chrisa A. Johnsona powinna sprawdzić się znakomicie.

 

Dziękujemy wydawnictwu Tor za udostępnienie książki do recenzji.