Pathfinder Roleplaying Game: Monster Codex

Ork jaki jest, każdy widzi

Autor: AdamWaskiewicz

Pathfinder Roleplaying Game: Monster Codex
Potwory to praktycznie obowiązkowy element gier fabularnych należących do gatunku fantasy. W podręcznikach podstawowych do zdecydowanej większości z nich znajdziemy mniej lub bardziej (z reguły bardziej) rozbudowane bestiarium, do sporej części ukazują się także odrębne suplementy przynoszące dodatkowe zestawy fantastycznych monstrów.

Choć bestiariusze niezaprzeczalnie zaliczają się do kategorii podręczników, które lubię bardziej od innych, to nierzadko podczas ich lektury trudno mi nie odnieść wrażenia wtórności prezentowanych w nich kreatur – niejednokrotnie autorzy, wyraźnie nie mając pomysłu na oryginalne, interesujące bestie, serwują po prostu nieco zmienione wersje znanych już przeciwników lub stwory zgoła wyglądające na losowe zlepki zębatych paszcz, macek, czy innych członków.

Równocześnie co jakiś czas zdarza mi się natrafić na naprawdę ciekawie pomyślany bestiariusz – czy to prezentujący zaskakujące, nowe potwory, czy świeże spojrzenie na, wydawałoby się, doskonale znane stworzenie. Mniej i bardziej udane podejścia do tego drugiego rodzaju podręczników fani dwudziestościennej kostki mogą kojarzyć jeszcze z czasów AD&D (serie Van Richten's Guides i Elminster Ecologies), przez trzecią edycję D&D (choćby wydawane przez Mongoose Publishing dodatki z cyklu Slayer's Guide czy Races of Renown od Green Ronina) po Pathfindera i suplementy Monster Revisited. Do tego ostatniego systemu należy także wydany w październiku 2012 roku podręcznik NPC Codex, przynoszący nie nowe monstra, a bogaty zestaw Bohaterów Niezależnych – świeże podejście i bardzo dobra jakość przyniosły mu nagrodę ENnie dla najlepszego bestiariusza, dodatkowe wyróżnienie zdobył on także za naprawdę kapitalną okładkę.

Od skojarzeń i porównań z Kodeksem BN nie sposób uciec pisząc także o wydanym pod koniec ubiegłego roku podręczniku Monster Codex – jak sądzę, sam jego tytuł jest celowym nawiązaniem do suplementu uhonorowanego prestiżowymi nagrodami.

Już patrząc na okładkę Kodeksu potworów można spodziewać się, że zdobędzie ona przynajmniej nominacje do branżowych wyróżnień. Obozowisko pełne monstrów na dobrą sprawę niczym nie różni się od tego, czego moglibyśmy spodziewać się po obozowisku poszukiwaczy przygód bądź najemników. Gnoll, niedźwieżuk i troglodyta grają w kości, orczyca gotuje wieczerzę, na którą pożądliwie spoglądają goblin, hobgoblin i ghoul (aż boję się pomyśleć, co trafiło do kociołka), ciemna elfka pozostaje niewzruszona wobec zalotów próbującego ją oczarować wampira, a duergar tłumaczy zawiły plan trollowi i ogrowi – chociaż sądząc po minie tego ostatniego, nie za dobrze mu to idzie.

Patrząc na tę scenę aż chciałoby się powiedzieć: "Potwór też człowiek", i to zdanie mogłoby być mottem całego podręcznika. Opisuje on bowiem dwadzieścia potwornych ras, pokazując, że dobrze znane monstra (osiemnaście z nich pochodzi z podstawowego systemowego bestiariusza, jedynie szczuroludzie (ratfolk) i wężoludzie (serpentfolk) wywodzą się z późniejszych dodatków) mają potencjał do podobnej różnorodności co rasy, z których wywodzą się postacie graczy.

Każdej z ras poświęcono liczący dwanaście stron rozdział, który otwiera zajmująca pół strony ilustracja i fabularyzowany fragment zapełniający resztę strony. Dalej dostajemy jednostronicowy ogląd codziennego życia, struktury społecznej i zwyczajów typowej społeczności danej rasy. Nie ukrywam, że bardzo chętnie zobaczyłbym bardziej rozbudowane informacje o historii i obyczajach przynajmniej niektórych z przybliżonych w tym podręczniku stworzeń, jednak nawet tak skromna objętość pozwala wyjść poza szczątkowe wiadomości, jakie przynosił Bestiary i rozwinąć obraz nieludzkich ras zamieszkujących pathfinderowe światy.

Kolejnym fragmentem są nowe zasady – od alternatywnych rasowych zdolności, przez klasowe archetypy, premie ulubionych klas, po nowe linie krwi dla zaklinaczy, tajemnice i klątwy dla wyroczni czy alchemiczne odkrycia. Naturalnie, żadna z ras nie dostaje wszystkich tych opcji, autorzy podręcznika zadbali jednak o możliwą różnorodność. Każda z nich otrzymuje natomiast zestaw nowych atutów, większość także nowe zaklęcie lub dwa oraz kilka magicznych przedmiotów. Te ostatnie, na szczęście, w większości plasują się w niższych rejestrach cenowych, co pozwala umieścić je w przygodach nawet dla niezbyt doświadczonych poszukiwaczy przygód.

Nowe zasady prezentują dość zróżnicowany poziom, generalnie jednak oceniam je pozytywnie. Nie wszystkie przypadły mi do gustu, ale nie znalazłem wśród nich takich, które z miejsca wzbudziłyby mój sprzeciw.

Najobszerniejszą część każdego z rozdziałów stanowią rozpiski BN-ów wywodzących się z danej rasy. Na sześciu stronach dostajemy z reguły dziewiątkę zróżnicowanych przeciwników – nie tylko pod względem Skali Wyzwania, ale także koncepcji i konstrukcji mechanicznej, nie mówiąc już o tak oczywistych kwestiach jak klasy, z których zbudowane są poszczególne rozpiski. Podobnie jak NPC Codex pokazywał, jak różnorodne postacie można stworzyć w oparciu o klasy z systemowej podstawki, tak Monster Codex równie wyraźnie daje znać, że w archetyp danej rasy mogą się wpasować bardzo różne, często zaskakujące koncepty. Dla przykładu, pośród goblinów znajdziemy i kryjącego się w cieniach podpalacza, i odważnego do przesady kawalerzystę, i alchemika dosiadającego wielkiego sępa, z grzbietu którego zrzuca na swych wrogów śmiercionośne bomby.

Jeżeli chodzi o sam pomysł, to te fragmenty poszczególnych rozdziałów oceniam zdecydowanie najlepiej z całej jego zawartości, ale już znacznie słabiej pod względem wykonania. Co i rusz bowiem w rozpiskach znajdziemy błędy: od prostych potknięć w sumowaniu premii, braki w statystykach, odniesienia do nie posiadanych atutów bądź umiejętności czy podobne kwestie. Mistrzowie Gry nie przejmujący się systemową buchalterią pewnie będą mogli machnąć na to ręką, ale w systemie tak nastawionym na mechaniczny balans, jak Pathfinder, tego rodzaju niedociągnięcia muszą dziwić.

Po zestawie BN-ów dostajemy nowego potwora w jakiś sposób związanego z daną rasą – czy to nowy jej wariant, czy służące jej zwierzę lub konstrukta. Tu nie zauważyłem już podobnych kiksów, jak w rozpiskach Bohaterów Niezależnych, z jednym wyjątkiem – przy opisie wampirzego pomiotu (wampire spawn) możemy przeczytać, że jest to szablon, który można nałożyć na istotę o co najmniej czterech Kostkach Wytrzymałości, tymczasem towarzyszy mu rozpiska wzbogaconego nim zaledwie drugopoziomowego łotrzyka.

Ostatnią część każdego rozdziału stanowi zestaw przykładowych spotkań skonstruowanych z Bohaterów Niezależnych i potworów opisanych w jego wcześniejszych fragmentach. Prowadzący z pewnością docenią nie tylko ich mechaniczne wyważenie, ale i fabularny potencjał – choć towarzyszą im jedynie krótkie opisy, to już one mogą stanowić zahaczkę ułatwiającą wplecenie danego spotkania w fabułę scenariusza lub kampanii.

Po dwudziestu rozdziałach składających się na główną część podręcznika otrzymujemy zestaw dodatków. Pierwszy z nich to komplet szablonów ułatwiających nadawanie potworom klasy postaci, bez konieczności przebudowywania ich od podstaw. Autorzy ograniczyli się tu do klas podstawowych z podręcznika głównego, ale przypuszczam, że nadchodzący Inner Sea Monster Codex może uzupełnić ten zestaw o klasy postaci pochodzące z systemowych suplementów, a przynajmniej ich część. Dalsze dodatki zbierają listy specjalnych zdolności, jakie zostały wykorzystane przy konstruowaniu BN-ów opisanych w tym podręczniku, pojawiających się w nim nowych reguł i opcji mechanicznych oraz uszeregowanie wszystkich zawartych w nim stworzeń (tak Bohaterów Niezależnych jak i potworów) wedle Skali Wyzwania.

Na koniec zostaje nam już tylko garść reklam innych produktów wydawnictwa Paizo.

W podsumowaniu recenzji NPC Codex wyraziłem opinię, że jego sukces zapewne szybko zaowocuje publikacją podobnych dodatków, przynoszących jednak Bohaterów Niezależnych należących do innych klas postaci niż te pochodzące z systemowej podstawki. Choć samo w sobie nie byłoby to, oczywiście, niczym złym, to w Monster Codex autorzy z Paizo pokazali, że potrafią rozwinąć dobry pomysł, pójść z nim w nieco innym kierunku, nie ograniczać się jedynie do odcinania kuponów i dawania odbiorcom więcej tego samego. Pomimo powtórzenia błędów swego poprzednika i braku należytej staranności przy opracowywaniu mechanicznych rozpisek, także i ten podręcznik zasługuje na uwagę i polecenie. Równocześnie jednak należy podkreślić, że nie wszyscy pathfinderowi Mistrzowie Gry mogą uznać go za równie przydatny.

Choć, zarówno nominalnie, jak i faktycznie, jest on bestiariuszem, to osoby szukające przede wszystkim nowych potworów nie znajdą w nim zbyt wiele interesujących materiałów. Zaledwie dwadzieścia nowych monstrów w podręczniku liczącym z górą dwieście pięćdziesiąt stron i kosztującym bez mała czterdzieści dolarów z pewnością nie będzie dla nich kuszącą ofertą – tym bardziej, że zapewne prędzej czy później wejdą one w skład któregoś z kolejnych tomów systemowego Bestiary. Zdecydowanie bardziej może się on przydać tym prowadzącym, którzy w swoich scenariuszach lubią zachowywać jakiś przewodni motyw. Oparcie przygody na charakterystycznym rodzaju przeciwników jest bardzo dobrym i sprawdzonym sposobem, z powodzeniem wykorzystywanym w oficjalnych kampaniach wydawanych przez Paizo, a zawartość tego podręcznika wydatnie ułatwi konstruowanie wyzwań w miarę wzrostu potęgi postaci – o ile stworzenie spotkania z orkami dla początkujących poszukiwaczy przygód nie wymaga wielkiego wysiłku, to oparcie na nich takiego, które byłoby godne bohaterów na –nastych poziomach może już stanowić spory trud, który jednak wykorzystanie statystyk przeciwników (i gotowych spotkań) zawartych w Monster Codex pomoże wydatnie zmniejszyć.

Choć daleki jestem od określenia Kodeksu potworów jako podręcznika idealnego, to pomimo swoich niedociągnięć zasługuje on na ocenę bardzo dobrą, może z małym minusem. Sądzę, że ma on spore szanse powtórzyć sukces NPC Codex i zdobyć laury ENnie dla najlepszego bestiariusza – przekonamy się już za jakiś czas.

 

Dziękujemy wydawnictwu Paizo za udostępnienie podręcznika do recenzji.