» Dodatki i podręczniki » Wydane w Polsce » Miasto Pajęczej Królowej

Miasto Pajęczej Królowej


wersja do druku

Dobry wygrzew nie jest zły


... Ale czy ta przygoda serwuje nam dobry wygrzew? Nie ulega wątpliwości, że Miasto Pajęczej Królowej było pozycją z dawna wyczekiwaną przez fanów Zapomnianych Krain. Czemu się dziwić - w końcu miała to być długa, 160-stronicowa przygoda o epickim rozmachu. Dodatkowym magnesem stało się jej umiejscowienie w Krainach - lwia część całego modułu osadzona jest w Podmroku. Jak zapewne wielu innych graczy, podchodziłem do przygody z dużym dystansem, bo moje gusta są raczej jasno zdefiniowane i niezbyt przychylnie nastawione na przygody o skrajnym zabarwieniu w zakresie typu gry. Dlatego, aby nie popełnić tendencyjnego tekstu, postaram się rzetelnie opisać cały moduł.

Zacznijmy od samego wydania: raczej niewiele jest tu do powiedzenia - ISA konsekwentnie trzyma się wysokiego poziomu wizualnego wydawanych przez siebie produktów. I choć można się było spodziewać solidnej, czarno białej książeczki o kredowych kartkach, to, szczerze przyznam, tutaj zostałem mile zaskoczony. Wszystkie strony są stylizowane na stary pergamin, a dodatkowo, co niektóre okraszone zostały wspaniałym ilustracjami.

Jednak sam wygląd ma być tylko dodatkiem - zachętą. Co więc kryje owa przygoda? Założenia, muszę przyznać, najwyższych lotów nie są: otóż od jakiegoś czasu Dolina Sztyletu jest nękana łupieżczymi, drowimi rajdami, które stanowią dopiero preludium do ważniejszych wydarzeń w Podmroku. Wydarzeń, których początków należy się dopatrywać w zamilknięciu bogini mrocznych elfów - Lolth. Sytuację tą wykorzystała kapłanka drowiego bóstwa zemsty i nieumarłych, która, planując podbicie świata powierzchni, przeprowadziła przewrót w podziemnym mieście Maerimydra i zapoczątkowała postępujące zaburzenia magii.
Jak widać, rozmach założeń jest iście epicki. Bohaterowie, dosłownie i w przenośni, pokonują bardzo długą drogę.

Ale czy już sam szkic wystarcza by zrobić dobrą przygodę? Oczywiście, że nie... i tutaj zaczynają się schody. Nie będę ukrywał, że Miasto... ma dość skrajne zabarwienie, bowiem znakomita większość przygody polega na zdobyciu poziomu pozwalającego stoczyć finalną walkę. Niektórym może się to podobać, innym nie. Należy zauważyć, że wszystko jest szczegółowo opisane i gotowe do poprowadzenia od ręki, bez wprowadzania żadnych zmian. Ale kto dziś tak gra? Wiadomo, że nie obejdzie się bez zmian, na przykład dopasowujących przygodę do stylu prowadzenia MG. I tutaj według mnie nie jest źle. Aby nieco skrócić i udramatycznić scenariusz, ominąłbym większość walk, w których miejsce nietrudno jest wstawić inne wątki, i już mamy całkowicie nowy moduł. Według mnie jego elastyczność jest więc niewątpliwym plusem. Należy również zaznaczyć, że niektóre spotkania, łącznie z finalnymi, są bardzo pomysłowe, znacznie utrudniające życie graczom i wręcz proszące się o wprowadzenie ich do innych scenariuszy.

Inną sprawę stanowią opisy. Być może przez ich lakoniczność przygoda staje się nieco inna, nastawiona na turlanie kostkami i pokonywanie żywych przeszkód. Tutaj wystarczy odrobina inwencji, by pojedyncze, pobieżne opisy występujące przy każdej lokacji zamienić w opowieść o miejscach tak tętniących życiem, że niemal namacalnych.

Warto wspomnieć o dodatkach zamieszczonych na końcu książki. Są nimi opisy trzynastu nowych potworów, w tym pięciu szablonów, oraz trzynastu magicznych przedmiotów. Ponadto, w książce znajduje się, jako wkładka, 16-stronicowa książeczka z mapami lokacji. Dodatki te bardzo umilają i upraszczają odbiór modułu, a do tego wzbogacają kreowany przez MG świat. Wszystkie potwory bardzo przypadły mi do gustu - nie wyglądają na słabe czy naciągane. To samo tyczy się mapek, które z pewnością urozmaicą inne sesje.

Nadeszła pora na podsumowanie tej recenzji. Otóż Miasto Pajęczej Królowej nie jest przygodą bardzo dobrą. Jest taką, jaką powinna być - szczegółową i gotową do poprowadzenia od ręki. Dla wymagających mistrzów będzie stanowić jedynie szkielet, który okryją swoimi wątkami. Dla innych stanie się uzupełnieniem wiadomości o Zapomnianych Krainach. Reszta potraktuje to jako przerywnikowy wygrzew. A jeśli ktoś lubi przygody tego typu, to na pewno się nie zawiedzie. Reszta sama powinna odpowiedzieć sobie na pytanie, czy zdecyduje się wydać na Miasto... niemal 60 zł. W końcu mam ocenić przygodę, którą przeczytałem, a nie to, co można z niej zrobić.

Dziękujemy wydawnictwu ISA za udostępnienie podręcznika do recenzji.

Tytuł: Miasto Pajęczej Królowej (Forgotten Realms: City of the Spider Queen)
Autor: James Wyatt
Tłumaczenie: Tomek Kreczmar
Wydawca: ISA
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 160 + 16
ISBN: 83-7418-092-7
Cena: 59,00 zł

Miasto Pajęczej Królowej
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


~Sony

Użytkownik niezarejestrowany
    Miasto
Ocena:
0
to typowy przykład amerykańskiego stylu gry. Nie można przykładać naszej miary. Oni w USA tak grają, łoją potwory, zgarniają skarby i idą dalej. Jest to typowy Dunkeon Crawl + Hack & Slash. Ale ma w sobie potencjał, można bez problemu zrobić fajną kampanię. Co ja uczyniłem.
Na plus "Miastu" trzeba zapisać perfekcyjne przygotowanie materiałów, szczegółowe rozpiski, mapy. Znalazły się nawet taktyki i zachownia wrogów. Jest to przydatne szczególnie początkującym MG.
Ja obecnie prowadzę "Miasto" - zmodyfikowane, i całośc sympatycznie wychodzi.
Co do ograniczenia walk - nie zgadzam się, należy rozbudować inne wątki, ale nie kosztem walk. Podmrok to nie pałac Imperatora - tu mamy walkę o przetrwanie, intrygi polegają na zajęciu dogodnej pozycji i wbiciu ostrza w plecy. W miastach Drowów jeszcze, ale dyskusja z nieumarłymi? "Miasto" jest brutalne, krwawe - dokładnie takie jaki jest podmrok. To nie cukierkowy Warhammer :) - w Podmroku wszyscy walczą o życie. Walki muszą być, zarówno magiczne jak i zwykłe. A rozbudowa innych wątków ? Cóż, to kwestia MG.
I mała uwaga - większość młodych graczy wychowała się na Badursach, Diablo, Neverach - oni pokochają "Miasto" - dla nich to idealna kampania.

Nie mogę natomiast zrozumieć czemu banda starych dziadów nie uznaje tego stylu gry? W końcu H&S to też RPG. Więc prosił bym na przyszłość aby nie obniżać ocen. "Miasto" zasługuje na pełne 5 - to że recenzent nie lubi H&S to nie znaczy że inni też. Ja odnoszę wrażenie, że niktórzy uznają Warhamerowe cierpienie czy spiski z L5K za jedyny ssłuszny styl. Obudźcie się Panowie - JESTEŚCIE W MNIEJSZOŚCI. Obecnie większość gra w H&S - przynajmniej w D&D.
03-03-2006 07:54
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
nie zgodszę się z tobą, sony, zdecydowana większośc w D&D gra w "warhammerowe cierpienie i spiski z L5K"
to chyba ty się z tym pogódź
03-03-2006 08:04
~Seji

Użytkownik niezarejestrowany
    Tia...
Ocena:
0
Znow recenzowal ktos, kto nie lubi HnS. NIeladnie, panowie, nieladnie.
03-03-2006 10:46
Rebound
    :).
Ocena:
0
Ok - następnym razem damy do recenzji komuś, kto H&S uwielbia - wtedy ocena będzie super-wysoka. Podobnie całą resztę podręczników będziemy dawać tym, którzy najbardziej lubią prezentowaną przez nie konwencje.
Jestem pewien, że wtedy nie będzie ani jednego głosu, który zarzucałby recenzji skrajną nieobiektywność.
Panowie - kiedy ja osobiście kupuję dodatek do D&D, to oczekuję, że spełni moje oczekiwania. Jeśli tego nie robi, to go zjeżdżam (mniej lub bardziej) - to naturalna kolej rzeczy. To, że przygoda jest H&S nie znaczy, że muszę piać nad nią z zachwytu tak, jakbym był największym fanem tego gatunku. Obie recenzje WYRAŹNIE zaznaczają, że z MPK jest doskonały H&S. Nie zmienia to faktu, że redaktorzy postawili im taką, a nie onna ocenę, którą oparli na WŁASNYCH odczuciach w stosunku do produktu. Wymaganie podchodzenia do produktu od strony, z której ten najlepiej się prezentuje - to jest właśnie nieobiektywność. A tego tu unikamy.

Sony - proponowałem Ci na privie, żebyś napisał własną reckę MPK. Odpowiedzi nie dostałem.
03-03-2006 14:37
~Adam Waśkiewicz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Owszem, recenzent ma pełne prawo do subiektywnej oceny, i jeżeli podaje jakimi kryteriami kierował się wystawiając dodatkowi taką a nie inną cenzurkę, to nikt chyba nie powinien mieć pretensji - weźmie czytelnik poprawkę na sympatie i antypatie recenzenta, i sam już będzie chyba w stanie stwierdzić, czy recenzowany produkt będzie mu odpowiadał, czy nie.

Natomiast niektóre elementy oceny Thorona budzą moje niekłamane zdumienie - przygoda jest elastyczna, bo można z niej wywalić część walk? dziwaczne to, jak dla mnie - w ten sposób o każdej przygodzie można powiedzieć, że jest elastyczna.

Szkoda, że z recenzji nie dowiadujemy się praktycznie nic o przygodzie, poza tym, że Podmrok i H&S. Ale może to i lepiej, jeżeli gracze mieliby przypadkiem tu zajrzeć.
03-03-2006 15:11
Krakonman
    Rebound
Ocena:
0
Recenzje piszecie dla siebie, czy po to, zeby doradzic ludziom, czy warto kupic produkt?
03-03-2006 15:16
Zsu-Et-Am
   
Ocena:
0
Piszemy po to, by pokazać innym, co sami myślimy o tym czy innym produkcie, jakie jest nasze zdanie na ten temat i czy wg nas jest on warty uwagi i ewentualnego zakupu. Dla innych, ale w pełni subiektywnie, w oparciu o własne zdanie, przekonania i podejście - staramy się jednak zaznaczyć, dlaczego myślimy tak, a nie inaczej. Zaznaczamy, co nas raziło i to, co przypadło nam do gustu - a czytelnik na tej podstawie, biorąc ewentualną poprawkę na gust redaktora (przecież to widać...) może sobie "podmienić" wagę niektórych argumentów. Narzekamy na H'n'S, a lubicie taki styl gry? Nie ma sprawy, po prostu uznajcie, że to zaleta, a nie wada. Piszemy o intrygach, które wydają się wam nużące? Jw., odwróć znak albo zapamiętaj, że gdybyś chciał wykorzystać przygodę, będziesz musiał dokonać cięć. To naprawdę nie sprawia trudności?
03-03-2006 16:13
~Sony

Użytkownik niezarejestrowany
    Tylko czemu
Ocena:
0
niezmiennie przygody H&S dostają kiepskie oceny - jeszcze nie spotkałem się z recenzją, w której ktoś napisał :
"Doskonałe H&S, super nic tylko grać"

Każdy kto recenzuje tego tupo rzeczy narzeka, że to, że tamto"

Więc wybaczcie, ale dla mnie to jawna dyskryminacja tego stylu gry. Nie spotkałem się jeszcze z jego pozytywną oceną. Na duży minus trzeba zapisać to, że ocenia się MPK jak by było przeznaczone do głąbokiej psychologicznej rozrywki.
Może się kiedyś doczekam solidnek recencji.
Ciekawe czy oceniając Ferrari napisalibyście, że jest kiepskie bo palety wody mineralnej nie da się załadować.

Rzeczowa ocena powinna odzwierciedlać cel i styl gry do jakiego jest przez naczona kampania. A MPK to Dungeon Crawl i H&S - i pod tym kontem należy ją oceniać. A tymczsem słyszę nażekania o braku głębi. Jak dla mnie jest to bardzo nie rzetelne, tendencyjne i kłamliwe wręcz ocenianie.
05-03-2006 13:51
~ShadEnc

Użytkownik niezarejestrowany
    Sony...
Ocena:
0
...jak nie raz już pisano przy okazji recenzji - jeśli osoba oceniająca miałaby patrzeć na produkt wyłącznie jako miłośnik gatunku, wiele przeciętnych lub słabych produktów zostałoby ocenionych jako dobre lub znakomite. MPK może być niesamowitym hakenslaszem, ale jeśli jest kampanią, w której dla miłośnika innych konwencji nie ma nic do zaoferowania, nie powinna być oceniona jako produkt bardzo dobry. Redaktor mógł co prawda dopisać na końcu "Miłośnicy H&S powinni dodać 1 punkt do oceny końcowej", myślę jednak, że uważny czytelnik bez problemu wyłuskał uwagę "oceniam ogólnie, jeśli ktoś lubi wygrzew, to produkt dla niego".

Na koniec - bardzo niemile jest zarzucać komuś kłamstwo bez poparcia dowodami. Potrafisz dyskutować bez odwoływania się do uwag tak niskiego poziomu?
05-03-2006 14:22
Zsu-Et-Am
   
Ocena:
0
Sony - to naprawdę nie jest negatywna recenzja. Oceny w niej brak, ale rysuje się w okolicy szkolnej 4 - za staranność, jakość i "solidny wygrzew, dla tych, którzy to lubią" - a skoro lubią, to i mogą podnieść ocenę pod siebie, widząc w tym dodatkową zaletę. Odpowiedz tylko dla dwa pytania: dlaczego zdajesz się nie czytać tego, co piszą do Ciebie w odpowiedzi inni? I dlaczego nie odpowiedziałeś nigdy na zapytanie, czy nie zechciałbyś sam zrecenzować tej kampanii - wtedy, gdy taką prośbę otrzymałeś?

Zarzućmy ten temat, gdyż do niczego nie prowadzi. Masz swoje racje, nie chcesz przyjąć tego, co staramy się wytłumaczyć. Nie ma sensu zaśmiecać komentarzy.
06-03-2006 01:09
Thoron
    :(
Ocena:
0
Sony, wydaje mi sie, ze popatrzyles jedynie na koncowa ocene. Chociaz z czystego szacunku dla autora i innych komentujacych moglbys przeczytac cos przed skomentowaniem.
06-03-2006 14:52
~Bucefał

Użytkownik niezarejestrowany
    po co wy mu zwracacie uwagę?
Ocena:
0
jak nie czytał innych komentarzy, to teraz i waszych też nie przeczyta... chociac powinien.
06-03-2006 18:40
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pomysł dobry,genialne rysunki ale... tłuczemy,tłuczemy,tłuczemy...itd.Bez poważnej przeróbki ten scenariusz szybko się znudzi bo masz wrażenie jakbyś w Diablo grał.
08-03-2006 16:42

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.