Gen Con 2014 - Zapomniane Krainy

Zawiedzione nadzieje czy przesadne oczekiwania?

Autor: Tomasz 'Radnon' Cybulski

Gen Con 2014 - Zapomniane Krainy
Zapomniane Krainy to bez wątpienia najbardziej rozpoznawalny i popularny ze światów systemu Dungeons & Dragons. Mimo licznych wzlotów i upadków w ostatnich latach nowe informacje na temat dzieła Eda Greenwooda są zawsze wyczekiwane przez fanów Lochów i Smoków z ogromną niecierpliwością.

Dwa lata temu, podczas trwającego nieco ponad godzinę panelu dyskusyjnego poświęconego Zapomnianym Krainom udało się wydawnictwu Wizards of the Coast zrobić coś, co w mniemaniu wielu było niewykonalne – odwrócili trend trwający od czasu pierwszych zapowiedzi czwartej edycji D&D. Wzbudzili żywe zainteresowanie a czasem nawet euforię wśród osób, które miały głęboki żal do wydawcy za zmiany poczynione w ich ulubionym settingu, ich powody, uzasadnienie oraz sposób przeprowadzenia. Obietnice naprawienia błędów, zerwania z cyklicznymi wydarzeniami zmieniającymi co chwila oblicze państw i kontynentów, zmniejszenie skali, przywrócenia klimatu pierwszych podręczników, zerwania z najbardziej krytykowanymi zmianami połączone z powrotem autorów kojarzonych z czasów złotej ery Zapomnianych Krain pozwalały wierzyć w świetlaną przyszłość. Tym bardziej, że na horyzoncie majaczyła już piąta edycja D&D, której domyślnym światem miały stać się Krainy. Nad całym procesem naprawy czuwać miał sam Ed Greenwood, który pierwszy raz w historii dostał realny wpływ na to jak będzie wyglądać opublikowana wersja jego dzieła. Brakowało może w tym wszystkim konkretów, ale wtedy nikt się tym specjalnie nie przejmował.

Zeszłoroczny Gen Con podtrzymał optymistyczne nastawienie. Wizards of the Coast przygotowało liczne atrakcje związane z D&D 5E i Zapomnianymi Krainami. Efektowna prezentacja w sali kinowej, impreza dla fanów nawiązująca do klimatu gier komputerowych z serii Baldur’s Gate i spotkania z autorami zostały przyjęte bardzo optymistycznie. Relacje z imprezy były bardzo pozytywne. Co więcej, pierwsze produkty związane z Rozbiciem (The Sundering), czyli wydarzeniem uzasadniającym wprowadzane zmiany zebrały całkiem dobre recenzje.

Dopiero początek tego roku zasiał wśród wielu fanów pierwsze ziarna zwątpienia. Okazało się, że cykl powieściowy, choć sam w sobie całkiem niezły, informacji o świecie dostarcza wyjątkowo niewiele i jako produkt pomostowy sprawdza się raczej słabo. Seria przygód po dwóch całkiem ciekawych produktach hybrydowych łączących uniwersalny opis lokacji ze scenariuszem przeniosła się do sieci i wróciła do turniejowej formuły znanej wszystkim uczestnikom programu D&D Encounters. W kalendarzu wydawniczym próżno było natomiast szukać jakiś nowych podręczników a i linia książek skurczyła się właściwie do kolejnych odcinków niekończącego się serialu o Drizzcie. Co więcej, zapowiedziano, że premierze piątej edycji systemu będzie towarzyszyła Tyrania Smoków, następne wydarzenie wstrząsające Krainami. Nie pomagał fakt, że jego fabularne tło wyglądało jak wycięte z marnej jakości generatora przygód lub czwartorzędnej gry komputerowej. Wielu zaczęło się zastanawiać czy obietnice z dwóch ostatnich lat nie były tylko marketingową nowomową. Mimo to czekano na tegoroczny Gen Con i wieści, które przyniesie. Okazało się jednak, że nie były one takie jak wielu się spodziewało.

 

Zweryfikowane nadzieje

Pierwsza rzecz jaka się rzucała w oczy podczas tegorocznej imprezy to dość skromny katalog atrakcji przygotowanych przez Wizardów. Mogło to dziwić, bo premiera nowej edycji systemu przypadająca w czterdziestą rocznicę jego istnienia wydawała się okazją do hucznego świętowania. Dla fanów Zapomnianych Krain ważniejsze były jednak  informacje podane podczas panelu poświęconego Tyranii Smoków. Najważniejszą z nich była wiadomość, że w planach nie ma wydania Opisu Świata do Zapomnianych Krain a setting ma być rozwijany za pomogą powieści i przygód. Ogłoszenie to spowodowało wśród fanów falę dyskusji i zarzutów, że Wizardzi niczego się nie nauczyli i znowu za nic mają składane przez siebie obietnice. Skala komentarzy była tak duża, że Mike Mearls umieścił na swoim Twitterze sprostowanie podkreślając, że brak planów wydania podstawki do Zapomnianych Krain dotyczy jedynie najbliższego czasu, kiedy to priorytet stanowi dokończenie Przewodnika Mistrza Podziemi do D&D 5E.

Z brakiem podręcznika podstawowego wiąże się również kolejne odejście od dodatków czysto settingowych. Ci, którzy obserwując ostatnie lata istnienia czwartej edycji, mieli nadzieję na powrót do epoki licznych suplementów srogo się zawiedli. Na pocieszenie pozostają im jedynie przygody, w których pewne bardziej ogólne informacje też mają się znajdować.

Kolejnym rozczarowaniem była zapowiedź wsparcia świata przede wszystkim za pośrednictwem kolejnych wydarzeń w rodzaju Rozbicia czy Tyranii Smoków. Dla wielu było to złamanie obietnicy o zmniejszeniu skali i powrocie do klimatu pierwotnych Zapomnianych Krain. Dodatkowo okazało się, że jak na razie Tyrania Smoków pod względem fabularnym prezentuje się co najwyżej przeciętnie. Co więcej, jej autorzy niespecjalnie przejmowali się tym, jak pewne rzeczy funkcjonują w Krainach. Niepokojące wydają się także skróty i uproszczenia wprowadzone z myślą o rozgrywkach prowadzonych w ramach D&D Adventurers League. Z jednej strony charakterystyka tego programu wymusza pewne uproszczenia, ale z drugiej można zadać pytanie, gdzie się podziała obietnica uszanowania dorobku autorów pracujących przez lata nad rozwojem settingu.

Niezbyt przychylnie przyjęto także zapowiedzi dotyczące książek osadzonych w realiach Zapomnianych Krain. Ogłoszono, że nowych powieści nie tylko będzie znacznie mniej niż do tej pory (co akurat nie było zaskoczeniem dla nikogo kto w miarę uważnie śledził plan wydawniczy WotC w ostatnich miesiącach), ale pisać je będą jedynie najbardziej poczytni autorzy, czyli przede wszystkim R.A. Salvatore i Ed Greenwood. Dla tych, którzy nie przepadają za twórczością obu pisarzy (a bez wątpienia wzbudza ona dość skrajne emocje) była to bardzo niewesoła wiadomość. Patrząc jednak z szerszej perspektywy takie skrócenie ławki o ile opłacalne z biznesowego punktu widzenie ma dwie zasadnicze wady. Pierwszą z nich jest zamknięcie drogi nowym osobom, które mogłyby wnieść nowe, świeższe spojrzenie na setting. W czasach trzeciej edycji za taką młodą krew uznani zostali Paul Kemp i Erik Scott de Bie, których książki były bardzo dobrze przyjmowane. W okresie funkcjonowania czwartej edycji kimś takim była Erin Evans awansująca ze stanowiska korektorki na autorkę. Przy nowej polityce na takie miłe niespodzianki nie ma raczej co liczyć. Drugą wadą jest duże ryzyko zmęczenia materiału. O ile książki Greenwooda mają jeszcze wartość jako źródło informacji o świecie (często do tego stopnia, że więcej wynoszą z nich gracze niż fani powieści), to już niekończący się cykl o Drizzcie zaczyna ograniczać się tylko do powielania fabularnych motywów. Wcześniej czy później musi to się przełożyć na wyniki sprzedaży.

W pewien sposób związana z kwestią powieści jest informacja, że autorzy odchodzą od planu tworzenia materiałów maksymalnie uniwersalnych na rzecz tych poświęconych aktualnym Zapomnianym Krainom. Nie wykluczono możliwości powstania w przyszłości powieści z akcją osadzoną we wcześniejszych erach świata, ale na razie nie ma takich planów. Wszystko wskazuje na to, że eksperyment prowadzony przy pomocy dwóch pierwszych przejściowych przygód nie powiódł się.

 

Co przyniesie przyszłość

Nie ma wątpliwości, że dla fanów Zapomnianych Krain tegoroczny Gen Con był bardzo dużym rozczarowaniem. Obietnice i wizje świetlanej przyszłości nie wytrzymały zderzenia z rzeczywistością. Wielu zaczęło się zastanawiać, czemu po raz kolejny Wizardzi zmienili w ostatniej chwili kierunek swojej polityki. Jedni wskazują na to, że jest to firma, która w idealny sposób potrafi zepsuć nawet najprostsze rzeczy i ma od wielu lat skłonność do podejmowania kompletnie niezrozumiałych decyzji. Inni przyczyn szukają przede wszystkim w cięciach kadrowych i budżetowych podkreślając, że w ostatnim czasie marka D&D (a wraz z nią Zapomniane Krainy) mocno podupadła, co musiało przełożyć się na zyski i decyzje podejmowane przez dyrektorów z Hasbro. Drugą tezę zdaje się potwierdzać nie tylko dość długa lista osób, które ostatnio z WotC odeszły, ale też cytowana wcześniej wypowiedź Mearla o Przewodniku Mistrza Podziemi. Skoro jeden z największych, wydawałoby się, wydawców nie jest w stanie pracować równocześnie nad więcej niż jednym dużym projektem a w chwili premiery systemu jeden z podstawowych podręczników wciąż nie jest gotowy to musi być coś na rzeczy. Ile jest w tym prawdy wiedzą jednak tylko osoby wewnątrz.

Zatem próbując zgadnąć jaka będzie przyszłość Zapomnianych Krain można powiedzieć, że najbardziej prawdopodobne są dwa scenariusze. Pierwszy z nich jest negatywny i zakłada, że wsparcie dla settingu będzie się stale zmniejszać zaś w pewnym momencie pozostanie on tylko jako sceneria gry MMO Neverwinter i rozgrywek D&D Adventurers League oraz towarzyszących im powieści z Drizztem. W drugim, bardziej optymistycznym, piąta edycja okazuje się na tyle dużym sukcesem, że WotC będzie miało środki finansowe na wydanie nowej podstawki do Krain oraz serii dodatków. Linia będzie natomiast prowadzona w sposób na tyle sensowny, że za kilka lat nie będzie konieczne kolejne wielkie sprzątanie i generalny remont.

W tej chwili trudno powiedzieć, który ze scenariuszy jest bardziej prawdopodobny. Osobiście mam jednak nadzieję, że prawdziwy okaże się ten drugi, bo choć na swoich prywatnych sesjach zatrzymałem się w czasach trzeciej edycji to Wizards of the Coast kupiło mnie wizją przedstawioną w 2012 i 2013 roku i chciałbym zobaczyć jej urzeczywistnienie.