Ed Greenwood Presents: Elminster’s Forgotten Realms

Z Elminsterem po Krainach

Autor: Tomasz 'Radnon' Cybulski

Ed Greenwood Presents: Elminster’s Forgotten Realms
Na przestrzeni ponad trzydziestu pięciu lat swojej wydawniczej historii Zapomniane Krainy doczekały się przynajmniej kilku nietypowych pozycji. Forgotten Realms Interactive Atlas, The Grand History of the Realms czy A Reader’s Guide to R.A. Salvatore Legend of Drizzt wymykały się definicji typowego podręcznika do gry fabularnej. Bohater dzisiejszej recenzji również do tej kategorii się zalicza.

Ed Greenwood Presents: Elminster’s Forgotten Realm, o którym tu mowa, trafił na półki sklepowe w 2012 roku i od samego początku jawił się jako dodatek niezwykły. Stworzony w schyłkowym okresie istnienia czwartej edycji Lochów i Smoków, zdawał się być zaprzeczeniem promowanego co najmniej od 2008 roku podejścia do oficjalnych światów Dungeons & Dragons – pozbawiony był mechaniki, skupiał się na codziennym życiu w Faerunie, nie odwoływał się do ikonicznych elementów D&D 4E, a jego zastosowanie poza Zapomnianymi Krainami było zdecydowanie mniejsze niż w przypadku innych dodatków wydawanych w tym samym czasie. Wydawało się jakby Czarodzieje z Wybrzeża starali się przeprosić z fanami Forgotten Realms (którzy w tym okresie dość licznie odpływali do Paizo i przeżywającej swój najlepszy okres pierwszej edycji Pathfindera) i przy okazji chcieli uszczknąć coś z rosnącej popularności starej szkoły.

W tych okolicznościach powstała pozycja niecodzienna, która nawet dzisiaj, ponad dziesięć lat po premierze, pozostaje czymś unikatowym w katalogu wydawniczym Lochów i Smoków. Jednocześnie jako podręcznik całkowicie neutralny mechanicznie nie powinien nic stracić ze swojej aktualności i zachować użyteczność bez względu na preferowaną przez daną grupę graczy wersję zasad. Po odpowiedź na pytanie czy tak rzeczywiście się stało, zapraszam do dalszej części niniejszej recenzji. Osoby zainteresowane spojrzeniem bliższym momentu wydania odsyłam natomiast do artykułu Katarzyny 'Zireael' Moszczyńskiej, który ukazał się na naszych łamach w 2013 roku.

Pocztówki z Faerunu

Zanim jednak przejdziemy do oceny zawartości podręcznika, warto na chwile zatrzymać się przy jakości wydania. Pod tym względem Krainy Elminstera wypadają dobrze, choć nie obyło się bez kilku wpadek. Na pochwałę zasługują na pewno: twarda okładka, pełen kolor, gruby kredowy papier (w moim odczuciu nawet grubszy niż w przypadku analogicznych książek do D&D 4E), na którym wydrukowano niemal dwieście stron tekstu, i solidne szycie. Daje to poczucie obcowania z produktem wysokiej klasy. Złego słowa nie można też powiedzieć o organizacji treści czy korekcie, która wywiązała się ze swojego zadania i przepuściła pomijalną liczbę literówek.

Na osobne zdanie zasługują natomiast ilustracje, które dzielą się na dwa rodzaje. Pierwszym są standardowe grafiki – zróżnicowane pod względem jakości i niezbyt liczne, ale w ogólnym rozrachunku dość ładne (poza okładką, która jest wyjątkowo szkaradna) i utrzymane w stylu przywodzącym na myśl podręczniki do trzeciej edycji Dungeons & Dragons (co może być zaletą dla osób nie przepadających za nieco przerysowaną, komiksową linią artystyczną czwórki). Drugim, znacznie ciekawszym, typem są natomiast skany oryginalnych rysunków, zapisków, notatek i maszynopisów Eda Greenwooda pochodzące z lat 80. ubiegłego wieku, kiedy to trwały prace nad pierwszym wydaniem Zapomnianych Krain. Chciałoby się, żeby tych materiałów było więcej, ale nawet te fragmenty pozwalają rzucić okiem za kulisy narodzin jednego z najsłynniejszych światów fantasy.

Podsumowując aspekty wydawnicze Elminster’s Forgotten Realm, trzeba powiedzieć, że dostaliśmy produkt bardzo udany, który nawet pomimo kilku drobnych mankamentów (okładka) wpisuje się w wysokie standardy charakterystyczne dla firmy Wizards of the Coast.

Intrygująca codzienność

W przypadku podręczników do papierowych gier fabularnych nawet najlepsza jakość wydania ma charakter drugorzędny w stosunku do treści. I z tego też względu najwyższy czas przejść do oceny zawartości Krain Elminstera.

Omówienie warto zacząć jednak nie od oceny poszczególnych rozdziałów, ale podkreślenia czym jest Elminster’s Forgotten Realm. Wbrew niektórym przedpremierowym plotkom czy domysłom nie jest to alternatywny wobec Forgotten Realms Campaign Guide (czwartoedycyjnego podręcznika podstawowego do Krain) opis Zapomnianych Krain, nie jest to też nostalgiczny przewodnik po oryginalnej scenerii kampanii Eda Greenwooda zanim TSR wprowadziło do niej różnego rodzaju zmiany i dodatki. W rzeczywistości Krainy Elminstera to przede wszystkim książka o życiu codziennym mieszkańców Faerunu, omawiająca aspekty takie jak prawo, handel, kuchnia, praca, edukacja, religia czy magia (zwana rzecz jasna Sztuką) z perspektywy zwykłego mieszczanina lub chłopa. Krótko mówiąc, dostajemy tu obszerne omówienie aspektów settingu, które w standardowych podręcznikach są albo traktowane po macoszemu, albo w ogóle pomijane.

Muszę przyznać, że skupienie się na takich właśnie kwestiach idealnie trafiło w moje gusta, ponieważ od dawna bardziej niż nowe czary, potwory czy magiczne przedmioty w oficjalnych settingach do D&D (i nie tylko), interesują mnie elementy ułatwiające oddanie specyfiki danego świata czy podkreślenie jego unikatowych elementów. Niuanse takie jak potrawy serwowane w karczmach, sposób przewożenia towarów pomiędzy miastami czy system wymierzania sprawiedliwości zawsze witam z otwartymi ramionami. W tym wypadku jest to o tyle łatwiejsze, że charakterystyczny, nieco gawędziarski styl Eda Greenwooda doskonale współgra z tematyką książki i momentami pozwala poczuć jakbyśmy czytali o jakimś odległym, zagubionym w czasie i przestrzeni, ale wciąż zadziwiająco realnym miejscu.

Nie znaczy to oczywiście, że nie napotkamy tu żadnych informacji skrojonych bezpośrednio z myślą o fanach Lochów i Smoków. Mistrz Podziemi znajdzie masę pomysłów na przygody, wydarzenia, spotkania czy Bohaterów Niezależnych (umieszczona w jednym z rozdziałów lista plotek to właściwie zestaw rasowych fabularnych zahaczek), a ich uniwersalny charakter sprawia, że bez trudu można je wykorzystać bez względu na preferowaną wersję Zapomnianych Krain, ponieważ sprawdzą się tak samo dobrze przed Czasem Niepokoju, jak i po Rozbiciu. Gracze otrzymują natomiast wiele informacji przydatnych podczas tworzenia historii postaci czy konstruowania jej charakteru, świetny pod tym względem jest rozdział poświęcony religii, który zamiast omawiać kolejne boskie konflikty czy intrygi, skupia się na duchowości mieszkańców Faerunu i ich podejściu do poszczególnych bóstw, podkreślając choćby, że nawet zły charakter niektórych z nich nie eliminuje ich automatycznie z życia społecznego. Na pochwałę zasługuje też część podręcznika poświęcona Sztuce, która stara się odpowiedzieć na pytanie: jak bardzo magiczne są tak naprawdę Zapomniane Krainy? W ogólnym rozrachunku świetny i inspirujący materiał.

Przy wszystkich przedstawionych powyżej atutach Elminster’s Forgotten Realm trzeba uczciwie przyznać, że nie jest to pozycja dla każdego. Graczom traktującym oficjalne światy jako scenografię lub scenę, na której przygody przeżywają bohaterowie, treść podręcznika może wydawać się nudna i mało istotna. Niczego dla siebie nie znajdą tu też miłośnicy nowych rozwiązań mechanicznych. Podręcznik zakłada też u czytelnika pewną znajomość materiału źródłowego i nie tłumaczy wielu podstawowych pojęć, więc nie nadaje się na pierwsze spotkanie z Zapomnianymi Krainami. Rozczarowani mogą być również fani starej szkoły, poszukujący informacji o początkach hobby – w dodatku znajdziemy co prawda wspomniane wcześniej skany oryginalnych notatek, ale zasadnicza treść w pełni zgodna jest z wydawniczą wersją Forgotten Realms.

Za potencjalną wadę może być także poczytany fakt, że niektóre fragmenty podręcznika to tak naprawdę przeredagowane i językowo wygładzone wersje wypowiedzi Eda Greenwooda dla portalu Candlekeep i podobnych serwisów. Osobiście uważam jednak, że dużo bardziej przystępna forma przedstawienia informacji w pełni usprawiedliwia okazjonalne powtórzenia.

Nawet jednak biorąc pod uwagę powyższe zastrzeżenia, można z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że pod względem zawartości Elminster’s Forgotten Realm wypada znakomicie i dostarcza bogactwa treści, dla której zwykle nie ma miejsca w standardowych podręcznikach do Dungeons & Dragons, a która podczas rozgrywki może okazać się przydatna znacznie częściej niż mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać.

Słowo na koniec

Podsumowując Ed Greenwood Presents: Elminster’s Forgotten Realm, trzeba powiedzieć, że ta unikatowa publikacja o Zapomnianych Krainach przez ostatnie niemal jedenaście lat nic nie straciła ze swojej wartości. Dalej pozostaje jedną z najciekawszych pozycji w rozbudowanej linii wydawniczej Dungeons & Dragons, którą warto się zainteresować bez względu na to, czy jest się fanem AD&D, D&D 3.X, D&D 4E czy D&D 5E. Jeśli poszukujemy podanych w przystępnej i uporządkowanej formie informacji o życiu codziennym mieszkańców Faerunu, jest to doskonały punkt wyjścia, który później można uzupełnić choćby poprzez lekturę odpowiedzi Eda Greenwooda na pytania zadawane przez użytkowników forum Candlekeep i skatalogowane przez administratorów portalu w ramach serii So saith Ed.

W dniu dzisiejszym mało prawdopodobne wydaje się, żeby wydawnictwo Wizards of the Coast było zainteresowane publikacją dodatków podobnych do Krain Elminstera, ale osobiście mam nadzieję, że w przyszłości zdecydują się jednak powrócić do zastosowanej tu formuły. Wydana w 2012 roku gawędziarska opowieść o faeruńskiej codzienności udowodniła, że do tematu oficjalnych światów Dungeons & Dragons można podejść w zupełnie inny sposób.

Mnie nie pozostaje natomiast nic innego jak wystawić niemal maksymalną ocenę widoczną w stopce poniżej i raz jeszcze polecić Elminster’s Forgotten Realm fanom Zapomnianych Krain, tym bardziej, że elektroniczna wersja podręcznika (także w opcji druku na życzenie) wciąż jest łatwo dostępna za pośrednictwem serwisu Dungeon Masters Guide. Trudniej może być ze zdobyciem oryginalnego wydania drukowanego – w tym wypadku trzeba się przygotować na szukanie okazji na rynku wtórnym, ponieważ pierwotny nakład dawno został wyczerpany, a szanse na ewentualny dodruk są właściwie zerowe.