» Książki i komiksy » Forgotten Realms » Dungeons & Dragons: Infernal Tides

Dungeons & Dragons: Infernal Tides


wersja do druku
Dungeons & Dragons: Infernal Tides
Wydawnictwo Wizards of the Coast przyzwyczaiło fanów piątej edycji Dungeons & Dragons do wspierania kolejnych podręczników poprzez liczne produkty poboczne czy to pomocne podczas rozgrywek, czy też rozwijające poszczególne elementy linii fabularnych. Nie inaczej było w przypadku Zstąpienia do Avernusa.

To wydana we wrześniu 2019 roku kampania, która zabierała poszukiwaczy przygód do słynnych Wrót Baldura, a później w podróż do samych Dziewięciu Piekieł. Oprócz figurek, dedykowanego ekranu Mistrza Podziemi i limitowanej edycji od Beadle & Grimm, doczekała się ona także komiksu Infernal Tides stanowiącego zarazem kolejny rozdział, zapoczątkowanej w Legends of Baldur’s Gate opowieści o grupie awanturników pod przewodnictwem tropiciela Minsca i jego nieodłącznego chomika Boo.

Tym razem, jak nietrudno się domyśleć, historia stawia bohaterów naprzeciw piekielnych hord i upadłej anielicy, która po wielu latach postanowiła upomnieć się o wypełnienie warunków cyrografu podpisanego w przeszłości przez władców Elturgard. Przygoda zawiedzie bohaterów nie tylko do mrocznych zakątków Wrót i największej biblioteki Krain, ale też do jednego z najbardziej nieprzyjaznych miejsc na Planach Zewnętrznych, gdzie rozgrywają się epickie bitwy Wojny Krwi, a toksyczne pustkowia przemierzają gangi jakby żywcem przeniesione z klasyki kina postapokaliptycznego. Protagoniści doświadczą także na własnej skórze diabelnej polityki i zasad rządzących piekielną hierarchią.

Sama historia nie jest zła i może się spodobać, szczególnie jeśli ktoś lubi planarne oblicze Lochów i Smoków, ale jednocześnie trzeba uczciwie przyznać, że fabuły w komiksie jest sumarycznie dość niewiele. Na moje oko około osiemdziesiąt procent całości zajmują sceny akcji, więc na poszczególne wątki pozostaje bardzo mało miejsca. Z jednej strony sprawia to, że Infernal Tides czyta się błyskawicznie (nietrudno zauważyć tu inspiracje sesjami rozgrywanych z Mistrzem Podziemi preferującym szybki, wręcz teledyskowy sposób prowadzenia gry), ale z drugiej pozostaje wyraźne uczucie niedosytu i zmarnowanego potencjału, ponieważ wiele zarysowanych tu wątków zasługiwało na szersze rozwinięcie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Na skupieniu się na akcji wyraźnie tracą bohaterowie, dla których zwyczajnie brakuje miejsca i można zapomnieć o jakichkolwiek pogłębionych rysach psychologicznych. Właściwie tylko kapłanka Nerys, tropiciel Minsc i łotrzyk Krydle otrzymują pojedyncze sceny w jakikolwiek sposób rozwijające ich osobowości czy relacje z pozostałymi członkami drużyny. Reszta zostaje natomiast ograniczona do rzucanych od czasu do czasu żartów czy okrzyków bojowych towarzyszących kolejnym starciom z czarcimi adwersarzami. Najbardziej na takim rozwiązaniu cierpi Aubree Lucent – paladynka z Elturel, która na samym początku dołącza do grupy awanturników i teoretycznie jej obecność ma duże znaczenie fabularne, ale w praktyce bardzo łatwo zapomnieć o jej istnieniu. O postaciach drugoplanowych nie ma co właściwie wspominać – niby jest tu kilka teoretycznie ciekawych person (specjalista od czartów z Wrót Baldura, wysłanniczka byłego władcy Avernusa), ale są one całkowicie pozbawione charakteru, a ich rola sprowadza się właściwie tylko i wyłącznie do przedstawiania ekspozycji fabularnych.

Interesujący jest natomiast sposób powiązania Piekielnych Przypływów z główną osią fabularną Zstąpienia do Avernusa. O ile poprzednie części komiksu opowiadały przeważnie autonomiczne historie rozgrywające się obok głównych wydarzeń kampanii, tak tutaj mamy do czynienia z czymś pomiędzy adaptacją, a poboczną opowieścią. Niektóre sceny czy rozwiązania fabularne są jakby żywcem przeniesione ze stron podręcznika (doskonale widać to na przykładzie pewnej diabelskiej łamigłówki), inne z kolei pojawiają się w innym kontekście (widzimy tu choćby sam moment ataku na Elturel, a nie tylko jego konsekwencje) lub zostają całkowicie pominięte, który to los spotkał cały wątek związany z wyznawcami Mrocznej Trójcy we Wrotach Baldura. Takie rozwiązanie ma pewne zalety (dla osób znających erpegowy oryginał próg wejścia będzie zdecydowanie niższy), ale osobiście wolałbym chyba całkowicie niezależną opowieść, tak jak to było choćby w przypadku Legends of Baldur’s Gate czy Shadows of the Vampire.

Pozytywnie Infernal Tides należy natomiast ocenić od strony wizualnej. Do roli rysownika po dłuższej nieobecności powrócił Max Dunbar i komiksowi wyszło to zdecydowanie na dobre. Poszczególne panele są pełne szczegółów, kadry dynamiczne, kolory żywe, a postacie i scenerie rysowane w duchu linii artystycznej piątej edycji Dungeons & Dragons. Szczególnie dobre wrażenie robią dwustronicowe panoramy przedstawiające najbardziej efektowne wydarzenia. Nie zabrakło rzecz jasna mrugnięć okiem do fanów gier komputerowych z serii Baldur’s Gate, choć ze względu na miejsce akcji nie ma ich tak dużo jak wcześniej. Jedyne do czego można się ewentualnie przyczepić w warstwie artystycznej to pewien bałagan charakteryzujący niektóre starcia – nie jest to przesadnie duży problem i występuje tylko sporadycznie, ale momentami trzeba się dobrze wpatrywać, żeby zorientować się, co się dzieje na poszczególnych stronach.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Przed ostatecznym podsumowaniem warto pochylić się nad przydatnością komiksu dla graczy papierowego D&D 5E. Na tym polu Piekielne Przypływy wypadają średnio. Teoretycznie można je wykorzystać jako inspirację do rozbudowy Zstąpienia do Avernusa, ale mam duże wątpliwości czy jest to warte pracy. Nieco bardziej perspektywiczni są główni bohaterowie, którzy otrzymali nawet na końcu książki kompletne rozpiski jako postacie na siódmych poziomach doświadczenia i mogą posłużyć za mechaniczną podstawę do tworzenia własnych BG. Niektóre panele da się także wykorzystać w roli handoutów ilustrujących na przykład pustkowia Avernusa czy zrujnowane uliczki Elturel, ale w tym wypadku najlepiej zapewne będzie sięgnąć po elektroniczną wersję komiksu i wydrukować interesujące nas strony.

Podsumowując Infernal Tides, trzeba powiedzieć, że dostaliśmy komiks udany, ale jednak nie pozbawiony poważnych mankamentów. Skupienie się na akcji było zapewne świadomą decyzją scenariuszową, która miała zwiększyć dynamikę i podkręcić tempo wydarzeń, ale jednak szkoda, że tak mało miejsca przeznaczono na spokojniejsze momenty rozwijające historię czy relacje pomiędzy bohaterami. Trudno nazwać to inaczej jak zmarnowanym potencjałem, który to fakt musi znaleźć odzwierciedlenie w ostatecznej ocenie. Jednocześnie trzeba uczciwie przyznać, że Przypływy czyta się naprawdę przyjemnie i choćby z tego względu warto polecić go fanom Dungeons & Dragons, którzy poszukują jakiejś odmiany od czytania kolejnych podręczników.

Mi pozostaje natomiast wyrazić nadzieję, że wydawana od października 2021 roku kolejna seria o przygodach bohaterów z Wrót Baldura w bardziej wyważony sposób rozkłada akcenty pomiędzy akcją i fabułą i daje więcej oddechu opowiadanej historii.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Infernal Tides
Scenariusz: Jim Zub
Rysunki: Max Dunbar
Kolory: Sebastian Cheng, David Garcia Cruz
Seria: DUNGEONS & DRAGONS Baldur's Gate
Wydawca: IDW Publishing
Data wydania: 16 lutego 2021
Kraj wydania: Stany Zjednoczone
Autor okładki: Max Dunbar
Liczba stron: 120
Format: A5
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 1684056292
Cena: 17,99 USD



Czytaj również

The Feast of the Moon
Sceny słusznie usunięte
- recenzja
Dungeons & Dragons: Mindbreaker
Nie ma to jak w domu
- recenzja
Dungeons & Dragons: Evil At Baldur's Gate
Opowieści z Wrót Baldura
- recenzja
Dungeons & Dragons: Frost Giant's Fury
Zimowa forma
- recenzja
Shadows of the Vampire
Bezzębny wampir
- recenzja
The Legend of Drizzt: Neverwinter Tales
Dzień z życia Drizzta Do'Urdena
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.