Ars Mechanica: The Labyrinth of Brass
Do tej drugiej grupy należy The Labyrinth of Brass, osadzona w steampunkowych klimatach przygoda oparta o zasady piątej edycji Dungeons & Dragons, za powstanie której odpowiada niezależne studio PlanarInk Editions. W marcu 2023 roku trafiła ona na Kickstartera, gdzie zebrała nieco ponad 5600 euro (zdecydowanie przebijając podstawowy próg wyznaczony na zaledwie 50 euro) i już miesiąc później zadebiutowała w wersji cyfrowej w ofercie sklepu DriveThruRPG. Szybko zdobyła też odznakę miedzianego bestsellera.
Opis społecznościowej kampanii i wybrane realia wydały mi się wystarczająco interesujące, a poszczególne progi na tyle przystępne, że postanowiłem dołączyć do grupy osób wspierających autorów Labiryntu i po lekturze gotowego scenariusza mogę powiedzieć, że nie żałuję tej decyzji, choć problemów uniknąć się nie udało. Po szczegółową odpowiedź na pytanie dlaczego warto po The Labyrinth of Brass sięgnąć zapraszam jednak do dalszej części recenzji.
Podręcznik w wersji elektronicznej liczy 62 strony, z czego na samą przygodę przypada niecałe pięćdziesiąt (resztę zajmuje wprowadzenie, statystyki Bohaterów Niezależnych, kilka nowych magicznych przedmiotów i obowiązkowa Licencja Otwartej Gry). Scenariusz przeznaczony jest dla bohaterów na pierwszych poziomach doświadczenia i powinien pozwolić im awansować do szóstego poziomu.
Opowieść rozgrywa się w mieście Astrohagen, stolicy Konfederacji Alboke, największego i najbardziej rozwiniętego technologicznie państwa w świecie Aerarthain, w którym koegzystują ze sobą przedstawiciele "dobrych" ras takich jak ludzie, elfy, krasnoludy, niziołki i gnomy. Całość, tak jak wspomniałem wcześniej, utrzymana jest w stylistyce steampunku i bardzo wyraźnie czuć tu inspiracje komputerowym Arcanum czy serialem Arcane od Netflixa. Pomimo z góry określonego miejsca akcji, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przygodę przenieść do innych realiów (z oficjalnych światów Dungeons & Dragons na myśl przychodzi Eberron czy Ravnica), ponieważ domyślny setting jest tu zaledwie zarysowany i realnie ma bardzo niewielki wpływ na przebieg wydarzeń.
Fabuła przygody obraca się wokół spisku związanego z tytułowym labiryntem, czyli tajemniczym, na wpół legendarnym kompleksem podziemi, w którego czeluściach ukryte jest magiczne urządzenie o ogromnej sile rażenia będące w centrum zainteresowania sił wrogich wobec Astrohagen. Zadaniem graczy jest odkrycie kolejnych elementów intrygi i w ostatecznej konfrontacji pokonanie głównego antagonisty.
Nie da się ukryć, że historia nie jest specjalnie odkrywcza, ale poprowadzono ją w taki sposób, że potrafi zainteresować i dobrze wpisuje się w wyzwanie zaprojektowane z myślą o początkujących poszukiwaczach przygód. Duża w tym zasługa konstrukcji scenariusza, który poza zasadniczą linią fabularną oferuje całą masę opcjonalnych zadań pobocznych urozmaicających całość i pozwalających lepiej poznać miasto i jego mieszkańców. Mamy tutaj sporo klasyków w rodzaju nawiedzonego domu, potworów w piwnicy czy nocnej wyprawy na cmentarz, ale znalazło się też miejsce na bardziej niecodzienne pomysły takie jak nieprzewidziane skutki pewnego żartu czy plotki o wampirycznych skłonnościach jednego z urzędników miejskiego magistratu. Pozytywnie na tym polu wypada również główny wątek, w którym na graczy czeka mieszanka interakcji społecznych, eksploracji podziemi i rozwiązywania zagadek. Jednocześnie wszystkie dodatkowe wątki są zaprojektowane w sposób niespowalniający akcji (większość z nich składa się z maksymalnie 2-3 scen), dzięki czemu tempo przygody cały czas utrzymuje się na odpowiednim poziomie.
Osobiście przypadł mi też do gustu klimat, w który celowali autorzy. The Labyrinth of Brass jest bowiem w swoim wydźwięku bardzo optymistyczny – postacie graczy osadzone są w roli bohaterów, którzy dokonują heroicznych czynów i są gotowi nieść bezinteresowną pomoc, BN-i są w większości szczerzy w swoich zamiarach, a granica pomiędzy dobrem i złem jasno wytyczona. Nie każdemu taka konwencja musi przypaść do gustu, ale moim zdaniem dobrze pasuje do tematyki scenariusza.
Ostatnim, wartym wspomnienia, elementem Labiryntu są dołączone do scenariusza magiczne przedmioty. Nie ma ich dużo (a do tego część to przerobione zapożyczenia z podręczników podstawowych), ale kilka to naprawdę ciekawe pomysły, którymi warto zainteresować się nawet oderwaniu od przygody – tajemniczy klucz mogący otworzyć dowolny zamek czy specjalny pancerz skonstruowany z myślą o marynarzach mogą się pojawić w różnych okolicznościach przyrody.
Niestety obok licznych i niezaprzeczalnych zalet The Labyrinth of Brass ma też mankamenty, o których należy wspomnieć. Pierwszym z nich jest stawka przygody, która od pewnego momentu zaczyna w niezbyt naturalny sposób eskalować, co sprawia, że opowieść o początkujących bohaterach pomagających mieszkańcom Astrohagen zmienia się nagle w historię ocierającą się o ratowanie świata. Zapewne podyktowane było to chęcią zakończenia opowieści na wysoką nutę, ale w praktyce wyszło dość topornie. Zastrzeżenia mam również do finałowej lokacji, która zdaje się stać w rozkroku pomiędzy "fabularnym lochem" (gdzie opisywane są jedynie kluczowe dla fabuły pomieszczenia), a klasycznymi podziemiami (w których BG eksplorują pełnoprawny kompleks) i w efekcie nie sprawdza się jako żaden z tych typów. Mistrza Gry czeka tu niestety sporo pracy. Dla niektórych osób minusem może być też relatywnie duża liniowość Labiryntu – nagromadzenie zadań pobocznych w znaczący sposób ją maskuje, ale doświadczeni gracze bez większego problemu zorientują się, że główny wątek prowadzi ich jak po sznurku. Odczucia będą jednak w dużym stopniu zależały od indywidualnych preferencji.
Przed ostatecznym podsumowaniem przygody, warto na chwilę zatrzymać się jeszcze przy jakości wydania. Pod tym względem Labirynt prezentuje się niestety poniżej obecnych standardów rynkowych. Wizualnie nie jest może na pierwszy rzut oka źle – układ tekstu jest dość sensowny, a porady dla prowadzącego są miłym akcentem, ale brak możliwości wyszukiwania treści, nieaktywny spis treści (o zakładkach nie wspominając), przeciętna optymalizacja, regularnie występujące literówki i artefakty pozostałe po konwersji do pliku PDF wyraźnie wskazują na mocno amatorski rodowód podręcznika. Osobliwym uchybieniem jest natomiast brak jakiekolwiek stopki redakcyjnej przez co trudno orzec na przykład skąd pochodzą zdobiące dodatek ilustracje – same w sobie całkiem ładne, ale trochę zbyt mocno przywodzące na myśl grafiki generowane przez sztuczną inteligencję. Na wszystkie te problemy da się przymknąć oko podczas normalnego użytkowania podręcznika, ale w przypadku recenzji muszą znaleźć odzwierciedlenie w ostatecznej ocenie.
Wystawienie tej ostatniej nie jest zresztą rzeczą łatwą. Z jednej strony The Labyrinth of Brass to bardzo sympatyczna, różnorodna, nieźle zaprojektowana i zrealizowana miejska przygoda, która z pewnością może zainteresować osoby poszukujące heroicznych scenariuszy osadzonych w nie całkiem standardowych dla Lochów i Smoków realiach. Z drugiej strony niedokończona finałowa lokacja, dziwne podbijanie skali wydarzeń i liczne błędy związane z jakością wydania nie pozwalają na wystawienie noty wyższej niż 3+ w szkolnej skali ocen i to nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy do czynienia z produktem od niewielkiego niezależnego wydawcy. Mimo to jestem skłonny polecić Labirynt Mistrzom Gry szukającym nie do końca typowego scenariusza do piątej edycji Dungeons & Dragons, tym bardziej, że cena ustalona na sześć dolarów nie jest zbyt wygórowana jak na obecne czasy. Na koniec pozostaje mi wyrazić nadzieję, że z czasem autorzy poprawią najbardziej rażące błędy wersji elektronicznej, a drugi scenariusz z serii Ars Mechanica (zatytułowany Skies of Heavy Shadows i sfinansowany na Kickstarterze w maju 2023 roku) będzie ich od samego początku pozbawiony.
Linia wydawnicza: Ars Mechanica
Autor: Gearwheel Grimoires
Ilustracje: Gearwheel Grimoires
Wydawca oryginału: PlanarInk Editions
Data wydania oryginału: 11 kwietnia 2023
Miejsce wydania oryginału: Francja
Liczba stron: 62
Format: PDF
Cena: 6,00 USD