3. Zaklinacz - Troy Denning

Udręki tom ostatni

Autor: Piotr 'Rebound' Brewczyński

Cztery okładki cyklu Powrót Arcymagów (z Krainami Cienia włącznie) to, jak pewnie sami zauważyliście, puzzle, które układają się w obraz ukazujący podniebną walkę pomiędzy różnymi rasami charakterystycznymi dla Zapomnianych Krain. Wraz z wydaniem Zaklinacza wydawnictwo ISA dopełniło ową scenę postaciami sharna oraz kobiety na latającym dywanie. Książka ta jest ostatnim tomem sagi opowiadającej o walce ludności Faerunu z faerimmami oraz tajemniczym Pomrokiem.

Kilka pierwszych stron tej pozycji wzbudza nadzieję na to, że nie będzie ona tak niespójną i ciężkostrawną pulpą, jak dwa wcześniejsze tomy. Nadzieja ta jednak szybko zostaje rozwiana przez Troya Denninga – autora, po którego twórczość następnym razem sięgnę dopiero po głębokim zastanowieniu. Po raz kolejny fabuła powieści bardzo szybko staje się chaotyczna. Denning opisuje na raz istne multum miejsc, osób i wydarzeń, co sprawia, że będąc w połowie książki nie specjalnie orientujemy się w tym, co do tej pory wydarzyło się w czytanym przez nas tomie. Dodatkowo niektóre wątki urywają się jak ścięte mieczem, a kilka postaci ważnych dla poprzednich części (jak np. Vangerdahast) niemalże znika z pola widzenia, nie pozostawiając za sobą najmniejszych śladów. To wszystko naraz powoduje, że Zaklinacz, pomimo kilku ciekawych pomysłów (jak ten z głównym ołtarzem świątyni Shar) to lektura wyjątkowo trudna. Brnie się przez nią niczym przez piaski Anauroch, nieustannie wyglądając końca. Końcem tym oczywiście okazuje się być wielka bitwa, będąca istną kwintesencją wcześniejszego chaosu merytorycznego. Kiedy kurz bitewnej zawieruchy opada, nie bardzo wiemy w ogóle co się stało, a sytuację tą dodatkowo pogarsza przewidywalny i mocno naciągany epilog.

Prócz samej warstwy fabularnej, bardzo kiepsko wypadają też bohaterowie opowieści. W Zaklinaczu, bardziej nawet niż w Wezwaniu i Oblężeniu, widać wyraźnie brak pomysłu na ciekawe wątki osobowe. Galaeron okazuje się być kolejnym sztampowym herosem, który w chwili największego zagrożenia odnajduje siłę pozwalającą mu niszczyć najpotężniejsze nawet przeszkody; Keya i Takari - dwie elfki blisko związane z głównym bohaterem – stają się na pewnym etapie historii niemal nierozróżnialne, a Malik – postać dysponująca niewątpliwie największym potencjałem fabularnym w całej powieści – znika z kart książki stosunkowo wcześnie i w sposób rozwiązany przez autora bardzo amatorsko. Sytuacji nie ratują nawet Wybrańcy Mystry. Ta grupa potężnych postaci prezentuje się równie blado, jak każdy inny bohater Zaklinacza. Kheleben Arunsun, Storm, Dove Falconhand – wszyscy oni w dialogach wypadają wręcz tragicznie, na prawo i lewo rzucając truizmami i banalnymi prawdami. Jednym słowem – wstyd, panie Denning.

Jeśli miałbym komuś polecić tę pozycję (tak samo zresztą jak dwa wcześniejsze tomy Powrotu Arcymagów), to chyba tylko RPG-owym graczom i Mistrzom Podziemi, którzy odgrywają swoje postacie bądź prowadzą kampanie w Zapomnianych Krainach. Cykl opisuje wydarzenia epokowe, jeśli chodzi o historię Krain, ale jego autor nie postarał się o to, by posiadająca duży potencjał historia została przedstawiona w interesujący i przemyślany sposób. Po raz kolejny dostajemy do rąk wytwór typowo komercyjny, z którym męczymy się tylko po to, by podczas gry fabularnej móc lepiej opisać Pomrok, zniszczony Cormyr czy zwyczaje kolcoogonów. Jeśli więc nie grasz w D&D i szukasz po prostu książki opowiadającej ciekawą historię, która wciągnie Cię bez reszty, nie sięgaj po główny trzon Powrotu Arcymagów i poprzestań na Krainach Cienia. Szkoda Twojego czasu, pieniędzy i wysiłku włożonego w przebrnięcie przez chaos trzech pozycji wchodzących w skład tej sagi.

Tytuł: Zaklinacz (The Sorcerer)
Autor: Troy Denning
Tłumaczenie: Natalia Łajszczak
Korekta: Ewa Polańska
Wydawca: ISA
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 336
ISBN: 83-7418-069-2
Cena: 27,90 zł

Zaklinacz