Warhammer Underworlds: Harrowdeep

Fotorelacja z Drużynowych Mistrzostw Polski

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Warhammer Underworlds: Harrowdeep
Okoliczności pandemiczne nie ułatwiają praktykowania hobby, jakim jest zabawa w gry figurkowe, zwłaszcza w formie turniejowej. A jednak, przy zachowaniu ostrożności, udało się zorganizować Drużynowe Mistrzostwa Polski w Warhammer Underworlds. Zapraszamy do galerii zdjęć z tego wydarzenia!

Druga edycja Drużynowych Mistrzostw Polski (dalej DMP) zorganizowana została przez warszawski sklep Figurkowe Gry Bitewne, zaś wydarzenie miało miejsce pod koniec października. W zawodach wzięło w sumie 10 drużyn składających się z trzech zawodników każda. Z jednej strony nie była to oszałamiająca liczba graczy, z drugiej zaś biorąc pod uwagę sytuację pandemiczną, frekwencję należy uznać za spory sukces.

Na czym polegała drużynówka? Oczywiście na wygranej z pozostałymi ekipami! Żeby to jednak osiągnąć, po określeniu par zespołów – co w przypadku pierwszego meczu było zupełnie losowe – należało wyłonić pary, które następnie walczyły w systemie do dwóch wygranych. Po rozegraniu przewidzianych gier, któraś z ekip finiszowała z rezultatem 3:0 bądź 2:1, przegrani oczywiście musieli wpisać sobie rezultat zgoła odwrotny.

Bez wdawania się w nadmierne szczegóły, sposób określania par wewnątrz wylosowanych drużyn był całkiem emocjonującym elementem. W lapidarnym skrócie, rzut kośćmi określał, kto będzie miał przywilej – lub obowiązek, zależnie od perspektywy – wystawienia pierwszej bandy. Drugi zespół proponował wówczas dwie z trzech swoich band, po czym rywale wybierali jedną, co tworzyło parę. Następnie proces był odwracany. Opis może wydawać się zawiły, w praktyce jednak sprawdzał się kapitalnie, zaś definiowaniu par towarzyszyło mnóstwo szeptanych dyskusji w stylu: "Wampiry? Będzie bił mocno, może warto dać coś, co będzie w stanie mu oddać?".

Niewątpliwie należy jednak podkreślić, że moment parowania band pomiędzy drużynami gwarantował nie tylko sporo emocji, ale był też bardzo ważnym przedsięwzięciem z punktu widzenia zwiększania szans na wygraną. Koniec końców, dobry match up to krok w kierunku sukcesu, nawet jeśli praktyka pokazała, że dla niektórych zespołów było to mizerne pocieszenie.

Organizatorzy DMP nałożyli na uczestników kilka bardzo rozsądnych wymagań. Po pierwsze każda z drużyn musiała wystawić trzy unikalne bandy. Drugie ograniczenie wynika wprost z mechaniki, gdzie karty odgrywają równie ważną rolę jak figurki oraz kości – szerzej omówione zostało to tutaj. Budując swoje talie, członkowie drużyn musieli ustalić zestaw atutów, ponieważ żaden nie mógł powtarzać się pomiędzy ich taliami. Ten element był jednym z najciekawszych aspektów, zmuszał bowiem zespoły do omawiania taktyki poszczególnych band oraz ustalania talii, co niewątpliwie wpłynęło na integrację pomiędzy drużynami.

W momencie rozgrywania DMP Warhammer Underworlds oferowało 36 band, znacząco różniących się między sobą nie tylko umiejętnościami, ale i grywalnością. Naturalnym jest, że gracze podążają za trendami, co znalazło odzwierciedlenie na stołach, gdyż aż 8 drużyn wybrało Crimson Court, czyli wampiry, jako jedną z trzech band. Powyższa fotka przedstawia jedno z najbardziej spektakularnych malowań.

Niezależnie jednak od preferencji, umiejętności oraz szczęścia warto zauważyć, że większość band była pomalowana, a część z nich stanowiła prawdziwą pieszczotę dla wzroku. Koniec końców pomalowane figurki walczą lepiej, każdy to wie.

A poniżej starcie Dawida z Goliatem. Wbrew przekazom, tym razem górą był ten drugi.

W tej jednak sytuacji było zupełnie na odwrót.

W potyczce nieumarli kontra nieumarli wygrali nieumarli.

I jeszcze jeden popis kunsztu malarskiego.

Siłą rzeczy, czasami dochodziło do prawie bratobójczych potyczek. Poniżej pancerni orkowie Morgok's Krushas (pomalowane figurki kontra dzicy orkowie Hedkrakka's Madmob). Zgodnie z oczekiwaniami niepomalowane figurki zwyczajnie musiały ulec.

Jednym z ciekawszych elementów Warhammer Underworlds jest definiowanie ułożenia plansz. W ten sposób można utrudnić rywalowi szybkie przedostanie się na swoją połowę oraz wymusić rozciągnięcie ułożenia figurek. Poniższe zdjęcie pokazuje, jak trudne wyzwanie zostało postawione przed zielonoskórymi, podłymi istotami lubującymi się w wyprowadzaniu ataków.

Poniżej seria fotek z kolejnych epickich batalii. 

Podsumowując turniej. Wydarzenie trwało dwa dni; pierwszego do rozegrania były trzy batalie przeciwko rywalom, drugiego zaś dwie. Dla przypomnienia, zwycięzcę każdej pary wyłaniano w systemie "best of three", co oznacza, że każdy gracz rozegrał od 10 do 15 gier w ciągu dwóch dni, zależnie od tego, czy wygrał bądź przegrał 2:0 lub 2:1.

Po zakończeniu pierwszej rywalizacji kolejne zespoły określane były tzw. systemem szwajcarskim, chyba najlepszym rozwiązaniem dla tego typu turniejów. 

Finalnie turniej wygrała doświadczona ekipa z Warszawy.

Żeby sprawiedliwości stało się zadość, ostatnie miejsce, z bezsprzecznie najgorszym wynikiem, również zajęła ekipa z Warszawy, zaś jej barwy reprezentował autor niniejszej fotorelacji.

Czy Drużynowe Mistrzostwa Polski były fajnym wydarzeniem? Bardzo, w czym zasługa leży zarówno po stronie organizatora, jak i uczestników. Czy można coś poprawić w kolejnych latach? Tak, zdecydowanie jedną rzecz – frekwencję. Czy jednak ulegnie ona zmianie, to już zależy od kilku czynników, przede wszystkim jednak od zaangażowania miłośników tytułu oraz warunków epidemicznych. Mam jednak nadzieję, że kolejny rok pozwoli nam spotkać się w szerszym gronie!