Nowe jednostki to zupełnie nowe figurki oraz możliwości na prowadzenie bezwzględnych bitew. W pierwszym rzucie miłośnicy Dusta otrzymali cztery mechy oraz dwa oddziały piechoty, jednak następne jednostki już zostały zapowiedziane. Zostaje więc cierpliwie czekać oraz grać tym, co już dostępne. Należy zauważyć, no siły japońskie można łączyć z armią najemniczek, dzięki czemu braki kadrowe mogą zostać bezproblemowo uzupełnione.
W Dust Tactics najfajniejsze są mechy i od nich zaczniemy. Japońskie machiny nie należą do najcięższego formatu, na jaki można natknąć się froncie z roku 1947, i za jednym wyjątkiem zasięg ich dział również nie jest specjalnie imponujący. Tych jednostek nie można jednak lekceważyć bowiem powyższe niedogodności rekompensowane są olbrzymią siłą ognia.
Szczególnie niebezpieczny jest Tengu, strzelający bez ograniczeń przez całą planszę i ze względu na potężną siłę ognia będący śmiertelnym zagrożeniem dla wrogich jednostek.
Genbu z kolei to typowa artyleria, z tą jednak różnicą, że dysponuje silnym uzbrojeniem chroniącym przed piechotą.
Enenra zapewnia wsparcie przeciwlotnicze oraz przeciwpiechotne, będąc cięższym odpowiednikiem świetnie znanego graczom Lokiego.
Basan z to prawdziwy mech-orkiestra, zapewniający potężne wsparcie na krótkim dystansie, dysponujący moździerzem szturmowym oraz wyrzucający fosforowe płomienie – co jest zupełną nowością w tej grze! – no i seriami strzelający do piechoty.
Piechota IJN (Imperial Japanese Navy) póki co nie prezentuje się szczególnie imponująco pod względem zróżnicowania. Gracze do dyspozycji mają oddział ninja, którego jednak nie wolno lekceważyć. Nie dość, że potrafią przemieszczać po planszy w kamuflażu, to jeszcze potrafią wyprowadzić skuteczny atak i nadal pozostać nie widocznymi. Towarzyszy im świetna bohaterka – Shadow of Death.
Oddział kadetek cesarskiej marynarki wzbudził póki co najbardziej mieszane uczucia, głównie ze względu na mało "dustową" konwencję. Ale jeśli odłożymy na bok dość niecodzienny wygląd żołnierek, wówczas ukazuje się oczom graczy całkiem niezły zespół bardzo zwinnych, zabójczo skutecznych dziewcząt.
Pierwszy kontakt z figurkami jest super: od strony technicznej modele prezentują się fantastycznie. Ilość szczegółów jest więcej niż zadowalająca, tak w stosunku do mechów, jak i w przypadku do piechoty. Prawdę mówiąc,figurki aż się proszę, aby złapać za pędzelek i natychmiast je pomalować.
Ale wartości wizualne, to nie jedyne atuty IJN. Na pochwałę zasługuje fakt, że wydawca gry – Dust Studio – zaproponował fanom nie tylko nowe modele, ale zupełnie nowe możliwości taktyczne, których ogranie zajmie troszkę fantastycznie spędzonego czasu. O rozwój armii, jak i samego systemu, nie należy się martwić. Nowe figurki ukazują się regularnie, społeczność rozwija się, zaś autorom systemu nie brakuje pomysłów. Oby tak dalej!