Dust Tactics: armia Spetnazu

Armia dwóch prędkości

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Dust Tactics: armia Spetnazu
Lubicie grać Spetnazem? Pewnie tak. Bardziej na miejscu wydaje się pytanie, czy lubicie grać przeciwko Spetnazowi? Macie po nim traumę? Bo tak, to właśnie o tej frakcji będzie niniejszy tekst.

Pierwszy kontakt z siłami SSU dedykowanymi do walki w tropikalnych strefach geograficznych nie napawał optymizmem, zwłaszcza jeśli do rąk wzięło się karty najbliższych rywali spod szyldu NDAK. Rywale z Osi niezaprzeczalnie dysponują większą siłą ognia, tak piechota, jaki jednostki zmechanizowane i nie ma w tym truizmów, lecz zwykłe cyfry. Cena oddziałów również przemawia na korzyść Niemców. A mimo to Spetnaz jest armią, która do walki z dowolną frakcją – w tym również z NDAKiem – idzie z podniesioną głową, ufna w swą niezaprzeczalną siłę. Gdzie należy szukać pokładów tej wiary?

Spetnaz dorobił się dwóch świetnych plutonów oraz kilku interesujących jednostek "towarzyszących". Pierwszym wyborem jest oczywiście fenomenalny pluton Rozy, za sprawą którego cała piechota potrafi wejść w kamuflażu i pozostać w nim tak długo, jak długo żyje Roza. A ta trzymana bezpiecznie z tyłu nie ma w zwyczaju ginąć. Przy ledwie minimalnym wsparciu mechów – mowa o obowiązkowej Natashy, uzupełnianej niekiedy przez Alekseia czy ostatnio przez Nadyę – armia spokojnie, pozostając niewidzialną, przemieszcza się po placu boju ignorując siłę ognia wrogów. Gracz dowodzący takim zespołem jest w stanie w dogodnym dla siebie momencie wyprowadzić jedno, chirurgiczne cięcie, po którym rywale tracą kluczowe jednostki. Później zaś pozostaje konieczność dobicia rywala, w czym pomaga możliwość strzału i schowania się po wykonaniu ataku, co może doprowadzić rywali o słabszych nerwach na skraj zawału.

Co warto mieć na uwadze budują armię opartą na Rozie? Red Yana z Killersami to oczywiście must have, ale i banał. Bardzo ważną rolę do spełnienia mają Specjaliści, podstawa sił przeciwpancernych. Dobrze jest dysponować trzema takimi zespołami, podobnie zresztą jak Sabotażystami. Ci drudzy bez dwóch zdań nie zapewniają takiego wsparcia przeciwpancernego, ale są minimalnie tańsi oraz szybsi, a to już jest nie do przecenienia. Reszta składowych to już inwencja własna generałów, w końcu budowanie armii jest jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, chociaż obok kilku rzeczy nie można przejść obojętnie.

Rozpiska oparta na Rozie świetnie komponuje się z kilkoma innymi jednostkami występującymi pod sztandarem Spetnazu i nie tylko. Amfibie wjeżdżające na stół w swoim własnym plutonie są wstanie zając kluczowe pozycje, na swoich pokładach zabierając oddziały piechoty lub choćby zwykłych obserwatorów artyleryjskich. Na ostatnich Mistrzostwach Europy ten ostatni układ wraz z dwoma traktorkami, które już po turnieju otrzymały karty Spetnazu, sprawdził się znakomicie przyczyniając się do masowej zagłady wrogiej piechoty.

Nie wszyscy jednak lubią zabawę w podchody i ponad skradanie w cieniu wybierają błyskawiczne natarcie, jakiego nie powstydziłby się sam Guderian. Dla nich to wymyślono pluton Vasiliya, dający możliwość wykonania akcji At the double na początku starcia; dla przypomnienia jest to możliwość wykonania w jednej turze marszu oraz zwykłego ruchu. Jeśli tylko na mapie nie dominują prześwity, wówczas możliwość pobiegnięcia od 6 do 8 pól do przodu potrafi otworzyć pole do dalszych manewrów, chociaż oczywiście, nie należy posuwać się do przodu w sposób nieodpowiedzialny, tylko dopasować taktykę do armii rywala.

W przypadku Vasiliya można zmniejszyć ilość piechoty na rzecz mechów – cztery puszeczki to akuratna liczba aby wykonać widowiskowy rajd, a to jeszcze nie wszystko. To chyba jedna z niewielu sytuacji, kiedy piechota już w pierwszej turze może dotrzeć na przeciwległy skraj mapy i jeszcze skutecznie zaatakować. Brzmi słodko? Bo tak jest! W takiej rozpisce można odpuścić sobie wsparcie artyleryjskie, w zamian zaś zadbać o dwóch oficerów, którzy będą mogli skutecznie reaktywować radośnie hasające jednostki.

Porównanie plutonu Vasilya i Rozy pokazuje jak na dłoni różnorodność taktyczną Spetnazu o jakiej często przywoływany w tym tekście NDAK nie posiada. A jeszcze nie można zapomnieć o latającym baleronie, czyli Invaderze. Ten śmigłowiec szturmowy troszkę przeraża swoim kosztem, ale w zamian oferuje wsparcie ogniowe całkiem skuteczne przeciwko piechocie i lekkim pojazdom, chociaż raczej nieprzydatne przeciwko cięższym maszynom. Prawdziwą potęgą helikoptera jest jego zdolność do wysadzenia piechoty po swoim ruchu, a to w połączeniu z Red Yaną stanowi idealne połączenie. Invader może być interesującym wsparciem do obu plutonów, jednak ze względu na cenę należy pokombinować. Ale koniec końców, jak już wyżej wspomniano, proces budowy oraz testowania armii jest równie zajmujący jak sama rozgrywka.

Jednak Spetnaz, jak każda armia, ma w swoim wachlarzu figurki o raczej dyskusyjnym zastosowaniu. Jednostkami, które warto sobie odpuścić są niewątpliwie Red Fury – bo po co go trzymać, skoro są Specjaliści, a sam traktorek jest z papieru. Drugie miejsce w tym niechlubnym zestawieniu zajmuje Anatoly, będący jedną wielką pomyłką cenową w stosunku do liczby generowanych kostek. Jednak jak się spojrzy na to z odpowiedniego dystansu, wówczas okazuje się, że wymienione figurki należą do wyjątków i nie są w stanie przesłonić bardzo interesującego ogółu.

Czy Spetnaz jest fajną armią? No jest, przy czym na przyjemności dowodzenia atuty się nie kończą. Spetnaz jest również bardzo skuteczny i ładnie wymodelowany, a zwłaszcza mechy z kategorii KV47 (Tsh). Dlatego też z czystym sercem można napisać: grajcie nim, bawcie się i wygrywajcie. I nie zapominajcie: pomalowane figurki walczą lepiej!