Bunt zombie

Raport z bitwy Dust Tactics

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Bunt zombie
Późnym latem roku 1947 głównym teatrem wojennym stała się Mezopotamia, kolebka starożytnego państwa babilońskiego. Tam też skoncentrowały się siły wszystkich walczących stron. Nie wszystko poszło jednak po myśli jednej z frakcji, co jednak nie może dziwić, bowiem w świecie Dust Tactics wydarzenia rzadko przybierają obrót zgodny z planami generałów.

 

Niemieckie operacje przeprowadzane pośród piasków pustyni od samego początku zakładały wykorzystanie najbardziej potwornych wytworów niemieckiej inżynierii, czyli legionów zombie. Nieostrożne działania Osi doprowadziły do zbudzenia pradawnych sił, których istnienia nikt nie podejrzewał. Tajemnicze istoty zawładnęły tym, co kiedyś było mózgiem nieumarłych, a mrocznemu wpływowi nie oparli się nawet ludzcy żołnierze korpusu zwanego Blutkreuzem. Horda zombie rzuciła się na żołnierzy NDAK, czyli sławnego Nowego Korpusu Afrykańskiego...

Omawiana bitwa rozegrana została według zasad Dust 1947, 100 + 10 punktów. Celem potyczki było zniszczenie w ciągu ośmiu tur sił przeciwnika. Siły Blutkreuz składały się z:

Koncepcja grania powyższą armią zakładała postawienie zasłon dymnych i podciągnięcie oddziałów zombie, co umożliwiłoby błyskawiczne wyprowadzenie niszczycielskiej szarży. Co więcej, zdolność plutonu powinna wpłynąć na rozprzestrzenienie się łamiącej morale wroga paniki.

Siły NDAK zbudowane były według klasycznego wzorca:

Atuty NDAK dobrze znane są fanom Dust Tactics: szybkość natarcia oraz potężna siła ognia zdolne przełamać obronę dowolnej armii. I to właśnie NDAK było murowanym faworytem planowanej potyczki.

Pierwsza tura rozpoczęła się od dość przewidywalnych posunięć. Siły NDAK zaczęły zajmować wysunięte pozycje, dzięki którym mogłyby wyprowadzić błyskawiczne, a przy tym skuteczne uderzenie. W tym czasie Blutkreuz nieśpiesznie rozpoczęły przesuwać się ku linii frontu, czemu sprzyjało skuteczne postawienie zasłony w postaci dymu.

Głównodowodzący NDAK, świadom siły ognia podległych mu jednostek już w pierwszej turze postanowił wejść w kontakt bojowy z rywalem. Korzystając ze wsparcia dwóch oficerów zreaktywował dwie jednostki Sand Vipers, czyli świetne oddziały przeciwpiechotne i przypuścił szturm na grenadierów laserowych oraz Sigrid, dowódczynię wrogiej armii. Niestety dla niego, bilans zysków i strat był zdecydowanie bardziej korzystny dla Blutkreuz, który po utracie oddziału laserowego, wyprowadził skuteczne kontry niszcząc agresorów. Pierwsza tura skończyła się korzystniej dla zombie.

I jeszcze rzut na wchodzące na planszę jednostki zombie.

Druga tura stała pod znakiem manewrów oraz prób zajęcia jak najbardziej korzystnych pozycji. Wzajemny ostrzał oraz szarpanina wręcz trwały nieprzerwanie, stało się jednak oczywiste, że kluczowe rozstrzygnięcia zapadną najwcześniej w turze trzeciej. Jednym z głównych aktorów był Frank von Stein, szachujący oddział Christopha. Jednocześnie mnogość przeszkód terenowych utrudniały zajęcie pozycji strzeleckich obu mechom NDAK.

Trzecia i czwarta tura okazały się najbardziej interesujące. Bezmyślne zombiaki wreszcie wyprowadziły swoją szarżę, która doprowadziła do przełamania linii w centralnym sektorze mapy. Niewątpliwie pomogły w tym rzuty kośćmi, które w pewnym momencie opuściły żołnierzy NDAK. Ich sytuację pogorszył dodatkowo fakt rozdzielenia sił na dwie odizolowane części, co zwiększyło pole manewru wrogiej armii.

Kluczem do sukcesu okazała się zdolność plutonu Franka. Masowo rozdawane znaczniki "pod ostrzałem" oraz "przygniecenia" odniosły pożądany efekt, skutecznie osłabiając zdolność manewrową sił NDAK. Szczególne znaczenie miało to w przypadku potężnego Lokiego, przez dwie kluczowe tury całkowicie wyłączonego z bitwy. Świetną partię zanotowała z kolei Totenmeister, raz za razem wskrzeszając poległe zombie. Tym samym los korpusu afrykańskiego został przypieczętowany.

Piąta tura okazała się już tylko formalnością. Mocno porysowane mechy oczekiwały już tylko na zadanie ostatnich ciosów, które zresztą spadły w tej turze: Angela ze swojej snajperki zadała ostatnią ranę Lokiemu, a dwa zombie rozprawiły się z Hermanem. W tym momencie los osamotnionego oddziału zwiadowców, Rommla oraz Tiny był przesądzony, zaś niespodziewane zwycięstwo Blutkreutz stało się faktem.

Największym atutem Dust Tactics są niespodzianki.I tak, z pozoru dużo słabsze siły zombie nie tylko skutecznie oparły się sile ognia NDAK, ale i we właściwym momencie wyprowadziły mordercze kontry, udowadniając tym samym, że nigdy nie należy składać broni przed zakończeniem batalii.