Żywe Srebro - Neal Stephenson
Czyli historyczno - naukowa Fantazja Barokowa
Autor: Michał Sołtysiak
Neal Stephenson ceniony jest szczególnie za Diamentowy Wiek - cudowną wizję świata przyszłości, która należy, zasłużenie, do kanonu science-fiction i cyberpunka. Obecnie na świecie triumfy święci cały cykl książkowy Stephensona, z racji opisywanego okresu historycznego nazywany Barokowym. Jak na razie wyszły trzy tomy, a w Polsce właśnie się ukazał pierwszy z nich zatytułowany Żywe Srebro.
Zacznę, niestety, od smutnego stwierdzenia, że szata graficzna polskiego wydania książki jest po prostu brzydka. Brązowo-bordowa okładka z jakąś kabalistyczną tablicą i wielkim tytułem nie dodaje uroku. Miało być stylowo, a wyszło nieatrakcyjnie. Gdyby nie nazwisko autora i fragmenty recenzji z wielkonakładowych czasopism, raczej bym po tą pozycję nie sięgnął. Jednak szata nie jest najważniejszą częścią książki, choć okładka amerykańskiego wydania bardziej przypadła mi do gustu. Ważniejsze są słowa na jej kartach.
W kwestii okładki jeszcze jedna rzecz mnie zadziwiła - na ostatniej stronie nie ma streszczenia książki. Wiadomo, pozytywne recenzje są ważne, ale dobrze jest wiedzieć o czym w zarysie będzie fabuła. W przypadku Żywego Srebra możemy się jedynie domyślać, czy to fantastyka czy coś innego. Nazwa Cykl Barokowy, nazwisko Neal Stephenson, notka o tym, że autor osiągnął mistrzostwo w tej powieści historycznej i kolejna, że powieść ta wymyka się wszelkim klasyfikacjom, sugerowałyby, być może, historyczną awangardę. Jest to pierwsza zagadka dotycząca książki. Rozwiązanie jej nie dla wszystkich będzie szczęśliwe. Autor jest przecież uznanym mistrzem scence fiction bliskiego zasięgu i cyberpunka.
Powiem najpierw, że jest to książka, wydawałoby się, nie-fantastyczna. Uznać ją wstępnie można za powieść obyczajową z przełomu XVII i XVIII wieku. Opisano w niej bowiem losy angielskich badaczy z tego okresu, na pierwszym planie prezentując życie Daniela Waterhouse'a. Akcja dotyczy dwóch okresów - drugiej połowy XVII wieku i początku XVIII wieku, co ma zapewne tworzyć klamrę dla całego cyklu. Daniel na swojej drodze spotyka wszystkie wielkie umysły tamtego okresu, z Isaakiem Newtonem i Gotfrydem Leibnizem na czele. Sam zaś będąc umysłem poszukującym, oprócz próby odkrycia tajemnic wszechświata, stara się sobie radzić w zmieniającej się rzeczywistości Anglii okresu Restauracji Monarchii Stuartów i Ameryki czasu kolonialnego. Bierze udział w najdziwniejszych eksperymentach, spotyka ekscentrycznych ludzi oraz zostaje uwikłany w polityczne i religijne spory. Czas, w którym przyszło mu żyć, nie należy do najspokojniejszych. Rzec by można - książka ta to historyczny fresk obyczajowy. Jednak, moim zdaniem, nie do końca.
Bowiem o ile same realia świata i motywy w nim spotykane należą do naszej zwyczajnej rzeczywistości, to styl myślenia i idee błąkające się w umysłach bohaterów Żywego Srebra należą chyba do najbardziej fantastycznych, z jakimi się spotkałem. Wierzą oni w naukowe cuda. Stephenson stara się chyba pokazać nie tylko ich codzienne życie, ale również swoiste naukowe szaleństwo, jakie ogarniało Newtona i jemu podobnych. W swej nieustającej i zazwyczaj bezsennej naukowej krucjacie starali się oni bowiem zrozumieć zasady świata - i to te największe. Szukając Wielkich Tajemnic Natury, wierząc w Logikę i Potęgę swych umysłów, są oni w stanie przeprowadzać dość drastyczne badania. Rzecz można, że, dla nich, cel uświęca wszelkie środki. Zamiłowanie do kuriozów i wielka pycha racjonalistów okresu baroku pcha owych badaczy do przodu - jak lawinę. "Zrozumieć świat" - to ich jedyna maksyma. Każdy sposób jest dobry - nie ma doświadczeń nieetycznych lub szalonych. Jest tylko pęd do wiedzy. Zauroczyło mnie to, choć o moralnym wydźwięku takiego postępowania nie można powiedzieć zbyt wielu pozytywnych słów.
Mamy więc sceny leczenia głuchoty strzałem z armaty, odkrywania, z pomocą trupiej głowy, Uniwersalnego Języka Filozofii, wytapianie i destylacje wzorca płatków śniegu i wiele innych całkowicie szalonych pomysłów. W końcu wiem, co znaczy "szalony naukowiec" - Stephenson pokazał to aż nazbyt plastycznie. Autor zobrazował jak rodziła się nasza nauka i nowożytność. Renesansowe wierzenia w potęgę człowieka w baroku osiągnęły bowiem rozmiar zakrawający na fanatyzm. Dla samego tego warto tą książkę przeczytać. Fragmenty o badaniach i szalonych pomysłach naukowych czytałem z wypiekami na twarzy. Magia książki właśnie w tym była najsilniej widoczna. Mam wrażenie, ze nazwanie Żywego Srebra jedynie powieścią historyczną, byłoby spłyceniem jej treści. To coś więcej.
Jednak po peanach na temat wspaniałego pomysłu i cudownych opisów obłędu naukowego barokowych badaczy, muszę niestety napisać także kilka słów krytyki. Książka jest bardzo nierówna, jeśli chodzi o tempo i nastrój. Są sceny cudowne, ale są również dłużyzny. Czasem ciężko powiedzieć, czy Daniel Waterhouse jest głównym bohaterem, a pewne fakty na temat jego życia są słabo i mało przekonująco nakreślone. Podobnie, inni badacze czasem rysują się jako obrazy ikoniczne danego filozofa, by raptownie przejść w człowieka z krwi i kości. Wygląda to tak, jakby autor miał czasem problemy z pogodzeniem ich wyidealizowanego, encyklopedycznego obrazu z wizją prawdziwego człowieka. Dodatkowo, skoki pomiędzy epokami (druga połowa XVII wieku i początek XVIII) nie zawsze są zgrabne i czasem można się zagubić w fabule książki. Gdy dodamy do tego bardzo bogaty i dość wyrafinowany styl pisania autora, otrzymujemy, nie zawsze, jasną narrację. Neal Stephenson nie stroni od fragmentów poezji i prozy z opisywanego przez niego okresu wplatanych w tekst, oraz ze scen ze sztuk teatralnych i, włączonych w tok narracji, drzew genealogicznych, a także stenogramów rozmów. To także utrudnia lekturę i burzy rytm całej opowieści. To jednak nie przekreśla książki, jako sprawnie napisanej historii - wciąż potrafi ona wciągać. Pochwały należą się także tłumaczowi, który musiał mieć z pewnymi fragmentami nie lada problem, by oddać słownictwo i klimat książki. Zastanawia jeszcze jedno. Wydawnictwo Mag podzieliło pierwszą część cyklu na dwa tomu, co nigdzie nie zostało zaznaczone. Dopiero z dołączonej reklamowej zakładki dowiadujemy się o tym. Tym sposobem otrzymujemy tak naprawdę tylko pół książki.
Podsumowując: nie znajdziecie tu fantastyki, ale znajdziecie fantastyczne obrazy i pomysły. Nie odnajdziecie tu mrożącej krew w żyłach akcji, ale za to dostaniecie jeden z najlepszych opisów naukowego szaleństwa baroku, jaki w życiu czytałem. Stephenson udowodnił swoją wspaniałą formę. Ostrzegam, że nie jest to łatwa lektura - może chwilami znudzić, ale sam opis tematów z zebrania angielskich naukowców wynagrodzi wam te braki. Krótko mówiąc: lektura z górnej półki, którą warto znać. Czekam na drugą część pierwszego tomu i na kolejne pozycje z tego cyklu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Zacznę, niestety, od smutnego stwierdzenia, że szata graficzna polskiego wydania książki jest po prostu brzydka. Brązowo-bordowa okładka z jakąś kabalistyczną tablicą i wielkim tytułem nie dodaje uroku. Miało być stylowo, a wyszło nieatrakcyjnie. Gdyby nie nazwisko autora i fragmenty recenzji z wielkonakładowych czasopism, raczej bym po tą pozycję nie sięgnął. Jednak szata nie jest najważniejszą częścią książki, choć okładka amerykańskiego wydania bardziej przypadła mi do gustu. Ważniejsze są słowa na jej kartach.
W kwestii okładki jeszcze jedna rzecz mnie zadziwiła - na ostatniej stronie nie ma streszczenia książki. Wiadomo, pozytywne recenzje są ważne, ale dobrze jest wiedzieć o czym w zarysie będzie fabuła. W przypadku Żywego Srebra możemy się jedynie domyślać, czy to fantastyka czy coś innego. Nazwa Cykl Barokowy, nazwisko Neal Stephenson, notka o tym, że autor osiągnął mistrzostwo w tej powieści historycznej i kolejna, że powieść ta wymyka się wszelkim klasyfikacjom, sugerowałyby, być może, historyczną awangardę. Jest to pierwsza zagadka dotycząca książki. Rozwiązanie jej nie dla wszystkich będzie szczęśliwe. Autor jest przecież uznanym mistrzem scence fiction bliskiego zasięgu i cyberpunka.
Powiem najpierw, że jest to książka, wydawałoby się, nie-fantastyczna. Uznać ją wstępnie można za powieść obyczajową z przełomu XVII i XVIII wieku. Opisano w niej bowiem losy angielskich badaczy z tego okresu, na pierwszym planie prezentując życie Daniela Waterhouse'a. Akcja dotyczy dwóch okresów - drugiej połowy XVII wieku i początku XVIII wieku, co ma zapewne tworzyć klamrę dla całego cyklu. Daniel na swojej drodze spotyka wszystkie wielkie umysły tamtego okresu, z Isaakiem Newtonem i Gotfrydem Leibnizem na czele. Sam zaś będąc umysłem poszukującym, oprócz próby odkrycia tajemnic wszechświata, stara się sobie radzić w zmieniającej się rzeczywistości Anglii okresu Restauracji Monarchii Stuartów i Ameryki czasu kolonialnego. Bierze udział w najdziwniejszych eksperymentach, spotyka ekscentrycznych ludzi oraz zostaje uwikłany w polityczne i religijne spory. Czas, w którym przyszło mu żyć, nie należy do najspokojniejszych. Rzec by można - książka ta to historyczny fresk obyczajowy. Jednak, moim zdaniem, nie do końca.
Bowiem o ile same realia świata i motywy w nim spotykane należą do naszej zwyczajnej rzeczywistości, to styl myślenia i idee błąkające się w umysłach bohaterów Żywego Srebra należą chyba do najbardziej fantastycznych, z jakimi się spotkałem. Wierzą oni w naukowe cuda. Stephenson stara się chyba pokazać nie tylko ich codzienne życie, ale również swoiste naukowe szaleństwo, jakie ogarniało Newtona i jemu podobnych. W swej nieustającej i zazwyczaj bezsennej naukowej krucjacie starali się oni bowiem zrozumieć zasady świata - i to te największe. Szukając Wielkich Tajemnic Natury, wierząc w Logikę i Potęgę swych umysłów, są oni w stanie przeprowadzać dość drastyczne badania. Rzecz można, że, dla nich, cel uświęca wszelkie środki. Zamiłowanie do kuriozów i wielka pycha racjonalistów okresu baroku pcha owych badaczy do przodu - jak lawinę. "Zrozumieć świat" - to ich jedyna maksyma. Każdy sposób jest dobry - nie ma doświadczeń nieetycznych lub szalonych. Jest tylko pęd do wiedzy. Zauroczyło mnie to, choć o moralnym wydźwięku takiego postępowania nie można powiedzieć zbyt wielu pozytywnych słów.
Mamy więc sceny leczenia głuchoty strzałem z armaty, odkrywania, z pomocą trupiej głowy, Uniwersalnego Języka Filozofii, wytapianie i destylacje wzorca płatków śniegu i wiele innych całkowicie szalonych pomysłów. W końcu wiem, co znaczy "szalony naukowiec" - Stephenson pokazał to aż nazbyt plastycznie. Autor zobrazował jak rodziła się nasza nauka i nowożytność. Renesansowe wierzenia w potęgę człowieka w baroku osiągnęły bowiem rozmiar zakrawający na fanatyzm. Dla samego tego warto tą książkę przeczytać. Fragmenty o badaniach i szalonych pomysłach naukowych czytałem z wypiekami na twarzy. Magia książki właśnie w tym była najsilniej widoczna. Mam wrażenie, ze nazwanie Żywego Srebra jedynie powieścią historyczną, byłoby spłyceniem jej treści. To coś więcej.
Jednak po peanach na temat wspaniałego pomysłu i cudownych opisów obłędu naukowego barokowych badaczy, muszę niestety napisać także kilka słów krytyki. Książka jest bardzo nierówna, jeśli chodzi o tempo i nastrój. Są sceny cudowne, ale są również dłużyzny. Czasem ciężko powiedzieć, czy Daniel Waterhouse jest głównym bohaterem, a pewne fakty na temat jego życia są słabo i mało przekonująco nakreślone. Podobnie, inni badacze czasem rysują się jako obrazy ikoniczne danego filozofa, by raptownie przejść w człowieka z krwi i kości. Wygląda to tak, jakby autor miał czasem problemy z pogodzeniem ich wyidealizowanego, encyklopedycznego obrazu z wizją prawdziwego człowieka. Dodatkowo, skoki pomiędzy epokami (druga połowa XVII wieku i początek XVIII) nie zawsze są zgrabne i czasem można się zagubić w fabule książki. Gdy dodamy do tego bardzo bogaty i dość wyrafinowany styl pisania autora, otrzymujemy, nie zawsze, jasną narrację. Neal Stephenson nie stroni od fragmentów poezji i prozy z opisywanego przez niego okresu wplatanych w tekst, oraz ze scen ze sztuk teatralnych i, włączonych w tok narracji, drzew genealogicznych, a także stenogramów rozmów. To także utrudnia lekturę i burzy rytm całej opowieści. To jednak nie przekreśla książki, jako sprawnie napisanej historii - wciąż potrafi ona wciągać. Pochwały należą się także tłumaczowi, który musiał mieć z pewnymi fragmentami nie lada problem, by oddać słownictwo i klimat książki. Zastanawia jeszcze jedno. Wydawnictwo Mag podzieliło pierwszą część cyklu na dwa tomu, co nigdzie nie zostało zaznaczone. Dopiero z dołączonej reklamowej zakładki dowiadujemy się o tym. Tym sposobem otrzymujemy tak naprawdę tylko pół książki.
Podsumowując: nie znajdziecie tu fantastyki, ale znajdziecie fantastyczne obrazy i pomysły. Nie odnajdziecie tu mrożącej krew w żyłach akcji, ale za to dostaniecie jeden z najlepszych opisów naukowego szaleństwa baroku, jaki w życiu czytałem. Stephenson udowodnił swoją wspaniałą formę. Ostrzegam, że nie jest to łatwa lektura - może chwilami znudzić, ale sam opis tematów z zebrania angielskich naukowców wynagrodzi wam te braki. Krótko mówiąc: lektura z górnej półki, którą warto znać. Czekam na drugą część pierwszego tomu i na kolejne pozycje z tego cyklu.
Mają na liście życzeń: 3
Mają w kolekcji: 12
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 12
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Żywe srebro (Quicksilver)
Cykl: Cykl barokowy
Tom: 1
Autor: Neal Stephenson
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Wydawca: Wydawnictwo Mag
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 10 czerwca 2005
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka
Format: 135x205 mm
ISBN-10: 83-89004-84-4
Cena: 25,00 zł
Cykl: Cykl barokowy
Tom: 1
Autor: Neal Stephenson
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Wydawca: Wydawnictwo Mag
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 10 czerwca 2005
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka
Format: 135x205 mm
ISBN-10: 83-89004-84-4
Cena: 25,00 zł
Tagi:
Żywe srebro | Neal Stephenson