» Pawilon herbaciany » Felietony » Żuraw, czyli horror vacui

Żuraw, czyli horror vacui


wersja do druku

Kakita Mumeishi przebudził się tuż przed wschodem słońca, dzień zapowiadał się bowiem długi. Jeszcze przed przystąpieniem do porannej toalety rozsunął malowane ściany swojej sypialni i zapatrzył się na szumiące w tak niewielkiej odległości od jego domu morze. Uwielbiał spoglądać na nie o tej właśnie porze dnia, gdy na chwilę przybierało barwę głębokiego granatu, by w sekundę potem rozzłocić się pod spojrzeniem rozwierających się oczu Amaterasu. Pan Mumeishi patrzył na fale, nie słysząc niemal ich szumu – przywykł do niego od dziecka, tak samo, jak do porannego rozhoworu służby, wydawanych półgłosem poleceń i chichotu dziewcząt, którymi dom rozbrzmiewał będzie jeszcze przez chwilę.

Samuraj trwał nieporuszony, wsłuchując się w rytm własnego oddechu, póki słońce na dobre nie podniosło się znad morza. Gdy niebo straciło barwę różu i od zachodu stawać się zaczęło błękitne, poczuł, że po policzku spływa mu pojedyncza łza. Podumawszy przez chwilę nad nieuchronną przemijalnością wszystkiego, co piękne, Mumeishi uznał, że chwila ta godna jest wiersza, sięgnął zatem po pędzelek, który trzymał w pobliżu posłania specjalnie na taką okazję, i wprawnym ruchem zapisał haiku. Potem spojrzał na dzieło z uśmiechem, rozrobił odrobinę czerwonego tuszu i bardzo uważnie postawił na papierze swoją pieczęć. Rytuał przebudzenia był zakończony.

Godzina spędzona w dojo minęła w mgnieniu oka. Pan Mumeishi z przyjemnością doskonalił się w sztuce miecza – zaczął, jak co dzień, od podziwiania kunsztu, z jakim wykuto jego miecz, potem przystąpił do ćwiczeń oddechu, w końcu zaś jął powtarzać kata. Pradawna sztuka pana Kakity koiła poruszone jeszcze cudem wschodu słońca serce – czysta, doskonała i niezmienna. Jedność z mieczem to najdoskonalsza i najprzystojniejsza samurajowi droga poznania samego siebie, pan Mumeishi cieszył się więc, że dane mu jest ją uprawiać i po skończonych ćwiczeniach poświęcił dobry pół godziny, z pogardą myśląc o innych szkołach kenjutsu. Plami je żądza zabijania, obca duchowi szkoły Kakita. Inni sądzą, że celem walki jest niesienie śmierci, ale pan Mumeishi wiedział doskonale, o ile ważniejsza jest jedność z mieczem i doskonałość wykonywanych ruchów.

Podczas śniadania samuraj konwersował uprzejmie ze swoją piękną i skromną małżonką, dzieląc się swoimi przemyśleniami na temat piękna. Potem spędził chwilę w ogrodzie, na przechadzce, w towarzystwie małżonki i najstarszej córki. Patrząc, z jaką powagą dziewczynka naśladuje starszych, jak dostojnie stara się kroczyć i z jaką uwagą obserwuje liście klonu, niesione przez fale strumienia, Mumeishi rozmyślał o tym, że wkrótce dziecko skończy sześć lat i że czas posłać ją do szkoły. Czuł wielką wdzięczność dla swego pana, który obiecał wiernemu słudze oddać jego córkę do Akademii, by kształciła się w sztukach muzycznych. To uczyni ją jeszcze bardziej godną pożądania.

Skończywszy spacer, Żuraw udał się do świątyni, gdzie dziękował przodkom za zaszczyt przynależności do najdostojniejszego z Klanów, a potem modlił się do Pani Doji o opiekę nad swoim domostwem.

Około południa pan Mumeishi zameldował się na dworze daimyo, który akurat zażywał przechadzki. A że wezwał sługę do siebie, samuraj miał okazję po raz drugi tego dnia podziwiać piękno ogrodu – to luksus, na jaki nieczęsto mógł sobie pozwolić. Był dziś potrzebny panu ze względu na charakter pisma, po zakończonym spacerze daimyo zapragnął bowiem, by przepisano najpiękniejsze wiersze, jakie w tym roku stworzył, w podarunku dla przyjaciela z Cesarskiego Dworu. Ta praca zajęła Mumeishiemu czas niemal do wieczora.

Podczas kolacji Żuraw spotkał się z dwoma młodymi samurajami – jeden z nich nosił zaszczytne nazwisko Kakita, drugi zaś pochodził z odległych ziem Jednorożca. Posiliwszy się, Mumeishi zaprosił Jednorożca, by obejrzał ogród w towarzystwie żony pana domu, sam zaś zasiadł z młodym Kakita do planszy go. Rozgrywka była pasjonująca, a w jej trakcie obydwaj panowie rozmawiali o kontrakcie małżeńskim, który miałby związać córkę Mumeishiego z nienarodzonym jeszcze synem generała z rodu Seppun. Propozycja była tak zaszczytna, jak korzystna i Mumeishi solennie obiecał rękę córki dziedzicowi dowódcy.

Potem Żuraw dołączył do spacerującego po ogrodzie Jednorożca i udał się wraz z nim podziwiać, jak karpie igrają w sadzawce. Tam rozmawiał o kontrakcie małżeńskim, mającym związać jego córkę ze starzejącym się panem Ide, którego lennikiem był Jednorożec. Ponieważ pan Ide jako rękojmię przysyłał Mumeishiemu trzy rumaki i skrzynię szklanych flasz, Żuraw skwapliwie obiecał mu rękę córki. Zakończywszy rozmowy, samuraj pożegnał obydwu gości.

Z przyjaciółmi pan Mumeishi spotkał się w ulubionej herbaciarni. Razem słuchali tam muzyki, zabawiali się opowieściami i cieszyli towarzystwem gejsz. Tuż przed rozstaniem Żuraw przeczytał zgromadzonym wiersz, który napisał rano, wzbudzając ogólny podziw i zazdrość. Potem wrócił do domu.

Przed snem Mumeishi obcował jeszcze z żoną, a następnie rozmawiał z nią o przyszłości córki. Małżonka pogratulowała mu przebiegłości i obiecała zadbać, by jutro obydwaj panowie swaci upewnili się jeszcze, że to właśnie im sprzyja Mumeishi. Dzięki temu już dziś dom Żurawia korzystać będzie z przychylności pana Seppun, któremu przecież syn może nigdy się nie urodzić, i podarków pana Ide, który najpewniej umrze, nim córka ukończy szkołę.

Ciężki dzień zakończył się tuż przed północą. Pan Mumeishi przez chwile jeszcze patrzył, jak księżyc kryje się za chmurami, a potem kazał przygotować się do snu i ułożył na posłaniu. Był zadowolony – sen jednak nie nadchodził.

Nie słyszał morza, przestał je słyszeć już dawno temu. Nie słyszał też kroków służby, ani cichych westchnień żony, która gościła właśnie kochanka, na co pozwalał, póki był nim jeden z jego wiernych ludzi. Nie słyszał płaczu córki, która podsłuchiwała obydwie rozmowy ze swatami, o czym Mumeishi wiedział doskonale i uznawał za doskonałe przygotowanie do dorosłego życia. Nie słyszał nawet zgiełku miasta.

Pan Mumeishi wybiegał słucham znacznie dalej, poza swój dom, poza rodzinne miasto i prowincje. W bezsennej godzinie obejmował nim całe Cesarstwo.

Słyszał przedśmiertne okrzyki wojowników Kraba, ginących na Murze Kaiu. Słyszał równy krok żołnierzy Lwa, strzegących Cesarstwa przed piekłem wojny domowej. Słyszał nawoływania karawan Jednorożca, pełnych niezwykłych przedmiotów, bez których rokugańczycy nie mogli się obejść. Słyszał pospieszne kroki szpiegów Skorpiona, w zarodku gaszących ogniska wszelkiego zagrożenia. Słyszał, jak mędrcy Feniksa skrobią trzciną po zwojach, szukając prastarej wiedzy, dzięki której lepiej chronić można Cesarstwo. Słyszał nawet oddechy medytujących mnichów Smoka, czekających na chwilę, gdy trzeba będzie zejść z gór i ocalić Rokugan przed straszliwym losem.

I słyszał równy oddech śpiących spokojnie Żurawi.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.