11-03-2010 13:49
Znowu na temat starej JaGi
W działach: rpg | Odsłony: 41
Nie jestem doświadczonym graczem. Ani starym RPG'owym MG. Urodziłem się w czasie, w którym większość z tych wyjadaczy ze łzawym zainteresowaniem wyobrażała sobie latające fragmenty ciał swoich postaci i tłukła potworki po mordach, ile wlezie. Nie mam za sobą dekady praktyki i nie grałem z "wszystkimi, którzy się liczą w Polsce". Niemniej, czasem mam wrażenie, że powinienem urodzić się wcześniej, żeby mieć większe podstawy i wypowiadać się na niektóre tematy bez wstydu.
Takim tematem jest (jak widać, wciąż kontrowersyjna) Jesienna Gawęda, specyficzna konwencja, styl grania, zaproponowany przez Ignacego Trzewiczka. Więcej oczywistości nie ma co pisać, bo każdy zna i każdy wie, o co chodzi.
Dziwi mnie jednak, z jakim niezrozumieniem co poniektórzy podchodzą do tematu. Młodzi gracze, moi rówieśnicy, wyrastający w pro-hollywoodzkim standardzie bohatera wielkiego, silnego, pięknego, a do tego moralnie nienagannego, ci, którzy widzą Gawędę jako zbiór emo-narzekań starych masochistów, są bardzo zrozumiali - trudno jest wręcz oczekiwać od nich czegoś innego. Nie dziwią mnie też gracze, którzy, jak to się mówi, przeżyli "realistyczną traumę", bo ich MG stwierdził, że jak JG, to nie ma czego do pyska wziąć, mieszkać możecie w rynsztoku, jak ktoś wam pozwoli, a walka to rzut złamanym sztyletem w potwora podczas obracania nogami w drugą stronę. Nie, bo to nie oni byli głównymi odbiorcami jesiennego klimatu.
Dziwią mnie właśnie ci cytowani MG, którzy rozumieją Gawędę w sposób, na który ja nigdy bym nie wpadł. Trzeba przyznać, że sława (czy raczej niesława) tego cyklu wyprzedza go samego - kiedy się do niego dorwałem, szykowałem się na poradnik w stylu Wicka, tylko taki Polski. I faktycznie, dostałem poradnik w stylu Wicka, tylko taki Polski, tyle, że dopiero po przeczytaniu artykułów Trzewiczka i tekstów Wicka zrozumiałem, co to znaczy. Przynajmniej w części.
Nie ma potrzeby chyba wyjaśniać "jak powinno się" grać w stylu JG, bo primo - nie jestem żadnym autorytetem, secundo - są przecież gracze i MG, którzy zagrali, podobało im się, zrozumieli i wiedzą dobrze oraz tetrio - że przecież każdy może zrozumieć to inaczej. Właściwie jest niejakim błędem patrzenie na JG jak na zamkniętą konwencję - toż to artykuły. Artykuły, które wielokrotnie oskarżane o niekonsekwencję i wzajemną sprzeczność były również chwalone za potężną inspirację i klimat. I wydaje mi się, że wspomniane oskarżenia są błędne właśnie dlatego, że Gawęda miała inspirować, pokazywać coś nowego, zachęcać do zmian, a nie ustalać twarde zasady nowego spojrzenia na Warhammera.
Recenzje Jesiennej Gawędy, zamieszczone na polterze znajdziemy tutaj: rincewind_bmp pisze w punktu widzenia młodszego czytelnika (http://rpg.polter.pl/Jesienna-Gaweda-c21244), zaś Savarian starego wyjadacza (http://polter.pl/Savarian,blog.html?8321).
Inspiracja JG zaowocowała u mnie chęcią prowadzenia kampanii z nieco zmodyfikowanym klimatem w starym, dobrym WFRP w wakacje (podczas przerwy w studiach) w rodzinnym mieście. Napisałem nawet dla graczy specjalny suplement, w którym - przyznaję się! - podjąłem, jak setki naiwnych MG wcześniej, próbę modyfikacji mechaniki WFRP nieco w stronę Monastyru oraz zmieniłem nieco fabułę, tak, by mi odpowiadała. Przy okazji, trudno nie wspomnieć o innych inspiracjach - traktowaniu w jasny sposób o roli konwencji i przewijającego się tematu Meadei (http://l5k.polter.pl/Droga-Scenarzysty-c20984) oraz przelicznych trafnych uwagach i filmowym stylu grania Karczmarza (http://l5k.polter.pl/Karczmarz,profil.html?teksty).
W temacie warte wspomnienia jest chyba również to, że suplement, a głównie właśnie konwencja, nie przyjęła się już u jednego graczy, który zbluzgał ją niemiłosiernie, co wynika w części właśnie z niezrozumienia przesłania Gawędy. Cóż poradzić, tacy starzy masochiści jak ja widać nie zawsze dogadają się z nowymi falami...
Takim tematem jest (jak widać, wciąż kontrowersyjna) Jesienna Gawęda, specyficzna konwencja, styl grania, zaproponowany przez Ignacego Trzewiczka. Więcej oczywistości nie ma co pisać, bo każdy zna i każdy wie, o co chodzi.
Dziwi mnie jednak, z jakim niezrozumieniem co poniektórzy podchodzą do tematu. Młodzi gracze, moi rówieśnicy, wyrastający w pro-hollywoodzkim standardzie bohatera wielkiego, silnego, pięknego, a do tego moralnie nienagannego, ci, którzy widzą Gawędę jako zbiór emo-narzekań starych masochistów, są bardzo zrozumiali - trudno jest wręcz oczekiwać od nich czegoś innego. Nie dziwią mnie też gracze, którzy, jak to się mówi, przeżyli "realistyczną traumę", bo ich MG stwierdził, że jak JG, to nie ma czego do pyska wziąć, mieszkać możecie w rynsztoku, jak ktoś wam pozwoli, a walka to rzut złamanym sztyletem w potwora podczas obracania nogami w drugą stronę. Nie, bo to nie oni byli głównymi odbiorcami jesiennego klimatu.
Dziwią mnie właśnie ci cytowani MG, którzy rozumieją Gawędę w sposób, na który ja nigdy bym nie wpadł. Trzeba przyznać, że sława (czy raczej niesława) tego cyklu wyprzedza go samego - kiedy się do niego dorwałem, szykowałem się na poradnik w stylu Wicka, tylko taki Polski. I faktycznie, dostałem poradnik w stylu Wicka, tylko taki Polski, tyle, że dopiero po przeczytaniu artykułów Trzewiczka i tekstów Wicka zrozumiałem, co to znaczy. Przynajmniej w części.
Nie ma potrzeby chyba wyjaśniać "jak powinno się" grać w stylu JG, bo primo - nie jestem żadnym autorytetem, secundo - są przecież gracze i MG, którzy zagrali, podobało im się, zrozumieli i wiedzą dobrze oraz tetrio - że przecież każdy może zrozumieć to inaczej. Właściwie jest niejakim błędem patrzenie na JG jak na zamkniętą konwencję - toż to artykuły. Artykuły, które wielokrotnie oskarżane o niekonsekwencję i wzajemną sprzeczność były również chwalone za potężną inspirację i klimat. I wydaje mi się, że wspomniane oskarżenia są błędne właśnie dlatego, że Gawęda miała inspirować, pokazywać coś nowego, zachęcać do zmian, a nie ustalać twarde zasady nowego spojrzenia na Warhammera.
Recenzje Jesiennej Gawędy, zamieszczone na polterze znajdziemy tutaj: rincewind_bmp pisze w punktu widzenia młodszego czytelnika (http://rpg.polter.pl/Jesienna-Gaweda-c21244), zaś Savarian starego wyjadacza (http://polter.pl/Savarian,blog.html?8321).
Inspiracja JG zaowocowała u mnie chęcią prowadzenia kampanii z nieco zmodyfikowanym klimatem w starym, dobrym WFRP w wakacje (podczas przerwy w studiach) w rodzinnym mieście. Napisałem nawet dla graczy specjalny suplement, w którym - przyznaję się! - podjąłem, jak setki naiwnych MG wcześniej, próbę modyfikacji mechaniki WFRP nieco w stronę Monastyru oraz zmieniłem nieco fabułę, tak, by mi odpowiadała. Przy okazji, trudno nie wspomnieć o innych inspiracjach - traktowaniu w jasny sposób o roli konwencji i przewijającego się tematu Meadei (http://l5k.polter.pl/Droga-Scenarzysty-c20984) oraz przelicznych trafnych uwagach i filmowym stylu grania Karczmarza (http://l5k.polter.pl/Karczmarz,profil.html?teksty).
W temacie warte wspomnienia jest chyba również to, że suplement, a głównie właśnie konwencja, nie przyjęła się już u jednego graczy, który zbluzgał ją niemiłosiernie, co wynika w części właśnie z niezrozumienia przesłania Gawędy. Cóż poradzić, tacy starzy masochiści jak ja widać nie zawsze dogadają się z nowymi falami...